938: Humeyra wychodzi ze swojego pokoju. Słyszy, jak na korytarzu szeptem rozmawiają jej mama i brat. „Jeśli mój plan wypali, więcej nie będziemy musieli martwić się o siostrę” – oznajmia Kerem. „Daj Boże, synu. Rozwiąż to tak szybko, jak to możliwe”. „Z panem Bogiem, mamo.” – Kerem opuszcza dom, a Macide udaje się do swojego pokoju. „To jasne, że coś planują” – mówi do siebie Humeyra i wychodzi pobiegać. Na leśnej drodze po raz kolejny spotyka swojego wybawiciela. „Dzień dobry” – mówi mężczyzna. „Śledzisz mnie?”. „Dlaczego posądzasz mnie o coś takiego? Biegam tutaj każdego dnia”. „I akurat o tej samej porze co ja. Zawsze cię tu spotykam”. „Lubię biegać rano. I przy okazji mogę cię uratować z kłopotów”.
„Nie potrzebuję ratunku” – oświadcza Humeyra. – „Jestem w stanie sama zadbać o siebie”. „Niech tak będzie.” – Mężczyzna zakłada słuchawki i mija kobietę, by biec dalej. Zatrzymuje się jednak na chwilę i rzuca sugestię: „Skoro nie chcesz się ze mną spotykać, nie biegaj tutaj”. „Och, co za śmiałość? Pójdę na drugi koniec miasta, aby tylko cię nie widzieć! Słyszysz mnie?!” – krzyczy siostra Kerema, ale jej wybawca nie reaguje, tylko biegnie dalej przed siebie.
Melek dociera do domu, w którym od dzisiaj ma pracować. Puka do drzwi i po chwili otwiera jej właścicielka. Nie patrzy jej przyjaźnie z oczu. „Zdajesz sobie sprawę, że się spóźniłaś?” – pyta pani domu. „Przybyłam na czas, szukałam tylko przez chwilę właściwego adresu”. „Przez chwilę? Jesteś spóźniona dokładnie pół godziny!”. „Proszę posłuchać…”. „Nie mam zamiaru z tobą dyskutować. Właź i bierz się do roboty. Nawiasem mówiąc zostaniesz dziś pół godziny dłużej”. Melek zdejmuje buty i wchodzi do środka. Właścicielka oprowadza ją po domu i mówi: „Tutaj jest salon, a pokoje są z tyłu. Wszystkie akcesoria znajdują się w łazience, także twój uniform, w którym będziesz pracować”.
„Wyczyścisz tutaj każdy najmniejszy zakątek” – kontynuuje kobieta. – „Od krawędzi mebli po progi. I nie zostaw żadnych zacieków na podłodze, nie mogę tego znieść. Wszystko ma być tak czyste, że można by z tego jeść”. „Oczywiście, że tak będzie” – zapewnia Melek. „Już ja znam takie jak ty. Chwalą się, jak to dobrze nie sprzątają, a na koniec dnia wszędzie walają się stosy kurzu. Po samym twoim dzisiejszym spóźnieniu wiem, że lubisz się obijać. Na przyszłość już przed czasem masz stać przed drzwiami! Jesteś moją czwartą pracownicą w ostatnich dwóch miesiącach. Nie dostajesz małych pieniędzy, więc masz pracować solidnie”.
„Proszę się nie martwić” – mówi mama Elif. – „Jeśli moja praca ci się nie spodoba, nie wezwiesz mnie ponownie. Zrobię wszystko, co w mojej mocy, byś była zadowolona”. „Po prostu wykonuj swoją pracę. Jeśli faktycznie będę zadowolona, polecę cię swoim znajomym. Powiedziałam już im, że wyślę do nich swoją sprzątaczkę, jeśli okaże się dobra”. „Melek” – mówi urażona zwrotem sprzątaczka kobieta. „Nie rozumiem”. „Mam na imię Melek”. „Nie interesuje mnie to. Bierz się do roboty. Zacznij od okien i często zmieniaj wodę”.
Akcja przenosi się do rezydencji. Humeyra szykuje się do wyjścia. Do jej pokoju wchodzi Macide. „Czujesz się już lepiej, córko?” – pyta pani Haktanir. – „Rano byłaś w bardzo złym nastroju. Uspokoiłaś się już?”. „Tak, już mi lepiej”. „Ale co było powodem twojego złego nastroju?”. „Zostaw to. Kiedy tylko o tym pomyślę, od razu się denerwuję”. „Naprawdę mnie teraz zaciekawiłaś”. „Pokłóciłam się z jednym śmiałkiem, to wszystko”. „W porządku, moje życie. Wychodzisz gdzieś?”. „Zaczerpnę świeżego powietrza. Duszę się w tym domu. Ściany napierają na mnie”. „Chciałam ci coś powiedzieć”. „Nie zaczynaj znowu, że powinnam zostać w domu. Pojadę z kierowcą. Nie będę nawet wysiadać z auta”.
„Nie chodzi mi o to” – oznajmia Macide. – „Kerem zaraz wróci. Ma ci coś ważnego do przekazania”. „Co takiego?”. „Dowiesz się, jak przyjedzie. Tymczasem chodźmy do salonu i napijmy się kawy. I Parla jest tutaj, cały czas pyta o ciebie. Nie widziała cię od rana”. „Och, jeszcze jej brakowało…”. „Daj spokój, chodź”. Tymczasem Melek w pocie czoła sprząta salon. „Umyję jeszcze podłogę i będzie gotowe” – mówi i zerka na zegar. – „Elif na mnie czeka”. Po chwili do pokoju wchodzi właścicielka i lustruje wszystko wzrokiem. „Już prawie skończyłam” – oznajmia Melek. – „Muszę jeszcze tylko umyć podłogę”. „Tak szybko? Dopiero co zaczęłaś. Obijasz się i tyle”. „Posprzątałam wszystko dokładnie, może pani sprawdzić”.
Kobieta podchodzi do kanapy i przeciera pod nią podłogę ręką. „Sprzątałaś pod meblami?” – pyta. „Tak, oczywiście”. „Nie wygląda na to. Wszędzie jest kurz”. „Kurz?”. „Tak, kurz! Nie widzisz?! Weź odkurzacz i wyczyść wszystko jak należy!”. „Ale…”. „Nie dyskutuj! Zrób to!”. „Dobrze, zrobię.” – Melek raz jeszcze dokładnie odkurza pod kanapą, następnie myje podłogę i rozkłada dywan. Właścicielka wraca na ponowną inspekcję. „Wszystko raz jeszcze wyczyściłam, pani Figen” – oznajmia Melek. „Chciałaś chyba powiedzieć, że naprawiłaś swoją fuszerkę”. „Cóż… Czy mogę już pójść?”. „Przyszłaś spóźniona i chcesz wyjść wcześniej? Masz jeszcze prasowanie do zrobienia!”. „Prasowanie? Ale minęło już sześć godzin”.
„Jeśli zamierzasz uciec z pracy, to idź, ale jutro nie będziesz już miała po co przychodzić” – oświadcza Figen. „W porządku, zajmę się prasowaniem i dopiero potem pójdę” – zgadza się Melek. – „Mam tylko jedną prośbę. Moja córka wkrótce zaczyna szkołę i chciałam poprosić o małą zaliczkę”. „Chcesz zaliczkę, doprawdy?”. „Jeśli nie ma pani nic przeciwko, oczywiście”. Akcja wraca do rezydencji. Kerem jest już w domu. „O co chodzi?” – Humeyra zwraca się do brata. Ten wymienia się spojrzeniem z matką i odpowiada: „Nie będę przedłużał. Siostro… Chodzi o kwestię ochroniarza. Omówmy ją jeszcze raz”. „Czy nie rozwiązaliśmy już tego? Mam już dość! Zgodziłam się. Powiedziałam, że możecie zatrudnić, kogo tylko chcecie”.
„W porządku, zgodziłaś się” – przyznaje Kerem. – „Ale te kilka tygodni bez ochrony, o które poprosiłaś, są zupełnie bezsensowne”. „Ten temat jest naprawdę głupi” – oznajmia Humeyra. „Wiesz, co jest głupie? To, że wychodzisz sama, bez ochrony. Oprócz ogromu pracy w firmie, muszę cały czas myśleć, czy wszystko z tobą w porządku. Nie wspominam nawet o mamie. Proszę więc, zgódź się na to. Nie chcę, żebyś wychodziła na zewnątrz bez ochroniarza”. „Żartujesz sobie? Nie chcę, aby jakiś nieznajomy cały czas kręcił się obok mnie!”. „To nie są żarty. Tu chodzi o twoje bezpieczeństwo”.
„Czy ja nie potrafię tego wyjaśnić, czy wy nie chcecie zrozumieć?” – pyta Humeyra. – „Ten temat zaczyna mnie denerwować. Cały czas naciskacie na mnie!”. „Spójrz na to z naszej strony” – prosi Kerem. – „Może wtedy…”. „Powiedziałam swoje. Nie chcę ochroniarza! Nie rozmawiajmy więcej o tym”. „Już za późno”. „Na co za późno?”. „Za późno na zamknięcie tematu, ponieważ ochroniarz jest już tutaj”. „Nie zrobiłeś tego. Żartujesz, prawda?”. „Córko, dlaczego jesteś taka uparta?” – pyta Macide. „Siostro, posłuchaj. Tego tematu nie należy lekceważyć. Tu chodzi o twoje bezpieczeństwo”.
W tym momencie rozlega się dzwonek do drzwi. Wszyscy kierują spojrzenia na wejście do salonu. Po chwili pojawia się w nich mężczyzna. Ten sam, którego Humeyra spotykała w ostatnich dniach na leśnej drodze! „Co ty tutaj robisz?” – pyta zdumiona kobieta. „Jestem tutaj na zaproszenie pana Kerema” – odpowiada przybyły. „Kerem, co to wszystko ma znaczyć?”. „Chwila, chwila…” – Na twarzy Kerema pojawia się wyraz zaintrygowania. – „Wy się znacie?”. „Można tak powiedzieć” – potwierdza ochroniarz. – „Spotkaliśmy się kilka razy podczas biegania. Ja sam jestem zaskoczony. Nie wiedziałem, że moja praca zaczęła się już wcześniej”.
„I to ma być ten ochroniarz, o którym mówicie od kilku ostatnich dni? Nigdy! Umrę, ale nie pozwolę mu się do siebie zbliżyć, choćby na pięć metrów!” – Humeyra opuszcza salon. „Pięć metrów? To wystarczająca odległość” – stwierdza żartobliwie ochroniarz i zwraca się do Kerema i Macide: „Oczywiście wy też jesteście zaskoczeni”. „Tak, nic tu nie jest dla mnie jasne” – potwierdza Kerem. – „Dlaczego siostra tak zareagowała, jak cię zobaczyła?”. „Tak jak powiedziałem, spotkaliśmy się już podczas biegania. Nie wiedziałem jednak, że to twoja siostra”. „Czy coś wydarzyło się między wami?” – docieka Macide. „Częściowo. Jeden typ ją niepokoił i go przegoniłem. Widocznie pani Humeyrze się to nie spodobało”.
Akcja przenosi się do domu Figen. Właścicielka przynosi Melek cały kosz rzeczy do prasowania. „Skończ to, a potem zajmij się tym” – mówi i uważnie obserwuje, jak Melek radzi sobie z prasowaniem. – „Koszul nie prasuje się w ten sposób. Spójrz, jak wyglądają mankiety i kołnierz. Mają być idealnie gładkie!”. „Oczywiście, jeszcze nie skończyłam. Pani Figen, nie powiedziałaś, co z zaliczką”. „Zaliczką? No może dam ci, skoro tak bardzo chcesz”. „Dziękuję”. „Ale wiedz, że pieniądze nie rosną na drzewach. Nie będę płaciła tym, którzy nie pracują poprawnie. Weźmiesz pieniądze i tyle cię zobaczę!”. „Nigdy bym tego nie zrobiła. Chcę tylko pieniędzy za wykonaną już pracę. Ta sytuacja i dla mnie jest trudna. Nie prosiłabym, gdybym nie była w ciężkiej sytuacji”. „Nie ma darmowego chleba, a ja nie jestem organizacją charytatywną. Przykładaj się do pracy, a zasłużysz na pieniądze. Dalej, do roboty!”. Jak długo Melek zniesie pracę w tym domu? Czy Humeyra zaakceptuje ochroniarza?
Obowiązuje całkowity zakaz kopiowania streszczeń na inne strony! Za łamanie praw autorskich grozi odpowiedzialność karna.