Elif odcinek 961: Kerem urządza Asli awanturę! Kiymet zauważa, że Humeyra i Levent mają się ku sobie! [Streszczenie + Zdjęcia]

961: Alev wchodzi na górę i puka do pokoju Safaka. „Panie Safaku, ciocia Leman pyta, czy zejdziesz na kolację” – mówi dziewczyna. Mężczyzna otwiera drzwi i pyta: „Nie miałaś być razem z Julide?”. „Miałam, ale Julide kazała mi iść. Te wszystkie leki zadziałały na nią usypiająco”. „Rozumiem. Czy wszystko z nią dobrze?”. „Jest dużo lepiej, prawie już wyzdrowiała”. „Teraz nie ma przy niej nikogo?”. „Nie ma. Nie wiem, czy ma kogoś bliskiego, kto mógłby ją odwiedzić. Ty nie chcesz pójść?”. „A pytała o mnie?”. „Nie pytała, ale może ty sam…”. „Powiedz mamie, że nie będę jadł”. „Daj spokój, na pewno jesteś głodny”. „Nie jestem. Idę spać. Życzę wam smacznego”.

Akcja przeskakuje do następnego dnia. Filiz wchodzi do pokoju, w którym pracują Birce i Akin. „Asystentki pana Kerema jeszcze nie ma” – oznajmia sekretarka. „To dziwne. Powinna już przyjść” – stwierdza Birce. „Ale nie przyszła. Pan Kerem będzie wściekły. Co robimy?”. „Zadzwoń do niej. Na pewno coś jej wypadło”. „Nie mam jej numeru. Może ty masz do niej jakiś kontakt?”. „Niestety nie. Pójdź do działu kadr. Może tam trafiły jej dokumenty”. „Masz rację, zapytam ich. Może mają jej numer.” – Filiz odchodzi. „Spóźniła się już pierwszego dnia?” – pyta zdziwiony Akin. „Cóż, nie wyglądała na taką. Nie rozumiem tego” – odpowiada Birce.

Akcja przenosi się do rezydencji. Humeyra wychodzi na zewnątrz. Udaje się do ogrodu, skąd dobiegają dźwięki gitary i pogwizdywanie. To Levent siedzi oparty o drzewo, gra na gitarze i nuci piosenkę. Siostra Kerema podchodzi do niego. „Potrzebujesz czegoś?” – pyta ochroniarz, odkładając instrument. „Nie. Usłyszałam jak grasz i chciałam posłuchać. Wydaje się jednak, że skończyłeś”. „Tak, ale jestem winien ci piosenkę. Naprawiłaś moją gitarę”. „W końcu z mojej winy została zepsuta. Nieważne, pójdę na spacer”. „Chcesz, żebym do ciebie dołączył?”. „Możesz”. Humeyra i Levent odchodzą razem. Kamera robi zbliżenie na Kiymet, która obserwuje ich z balkonu.

Akcja wraca do firmy. Filiz wchodzi do gabinetu Kerema i mówi: „Znaleźliśmy numer telefonu Asli. Czy mam do niej zadzwonić?”. „Nie rób tego. Nie dzwoń do niej” – odpowiada mężczyzna, ze złością rzucając dokumenty na biurko. – „Jeśli do tej pory nie przyszła, nie dzwoń”. „Co więc zrobimy? Jeśli z niej zrezygnujesz, będziemy musieli…”. „W porządku, zadzwoń. Jeśli ma czelność nie przychodzić pierwszego dnia do pracy, z pewnością ma dobre wyjaśnienie. Niech przyjdzie tu jak najszybciej!”.

W następnej scenie widzimy Melek, Elif i Asli, które wychodzą z poprzedniego domu nauczycielki. Przyszły, by zabrać jej rzeczy. „Widzisz, udało nam się wszystko spakować” – mówi Melek. Nagle telefon nauczycielki zaczyna dzwonić. „Halo?” – odbiera Asli. – „Tak, to ja, proszę mówić. Że co? Czekacie na mnie? Nie rozumiem, jest jakiś problem? Dobrze, przyjdę w ciągu dnia. Od razu? Mówisz, że nie znasz powodu, ale wzywasz mnie pilnie. Jestem teraz naprawdę zajęta. W porządku, przyjdę tak szybko, jak będę mogła”. „Jakiś problem?” – pyta Melek, gdy jej przyjaciółka kończy połączenie. „Dzwonili z firmy, do której zaniosłam dokumenty związane ze stypendium. Chcą, żebym natychmiast przyszła”. „Nie pójdę do szkoły?” – pyta Elif, momentalnie robiąc się smutna.

„Nie, to jest załatwione” – zapewnia nauczycielka. – „Chodzi o coś innego. Pójdę i się dowiem”. Tymczasem Humeyra wraca ze spaceru. Gdy przechodzi obok basenu, zatrzymuje ją Kiymet. „Gdzie byłaś, córko?” – pyta siostra Macide. – „Wracasz ze spaceru?”. „Tak, pomyślałam, że trochę rozprostuję nogi”. „Dobrze zrobiłaś. Pierwszego dnia, kiedy tu przyszłam, ciebie nie było w domu. Zastanawiałam się, dokąd chodzisz każdego dnia. Teraz, gdy pojawił się Levent, jesteś tutaj”. „Do czego zmierzasz? Powiedz otwarcie, żebym mogła zrozumieć”. „Jesteś teraz bezpieczna. Twoja mama i ja jesteśmy spokojne”.

„Nie lubię prowadzić takich rozmów z ludźmi, z którymi nie jestem blisko, ciociu” – oświadcza Humeyra. – „Z szacunku do ciebie i mamy przemilczę twoje komentarze. Choć nie jesteś tego świadoma, przekraczasz granice”. „Na miłość boską, Humeyro. Źle mnie zrozumiałaś. Chciałam tylko porozmawiać”. „Nie, wszystko dobrze zrozumiałam. Twoje docinki wcale nie są subtelne, jak myślisz. Są po prostu bezczelne”. „Ranisz mnie, Humeyro. Nie zdajesz sobie sprawy, jak bardzo cię doceniam i kocham”. „Doświadczyłam w okrutny sposób tego, jak miłość oślepia człowieka. Nie popełnię ponownie tego samego błędu”. Córka Macide odwraca się na pięcie i odchodzi.

Asli przychodzi do firmy. Na korytarzu od razu zostaje zatrzymana przez Filiz. „Gdzie byłaś?” – pyta sekretarka. – „Pan Kerem czeka na ciebie od samego rana. Jest bardzo rygorystyczny w kwestii punktualności. Nie wiem, jak na to zareaguje. Kiedy cię zobaczy, będzie bardzo zły”. „Ale dlaczego?” – nie rozumie nauczycielka. „Chodźmy do niego jak najszybciej”. „Ale ja…”. „Chodźmy, proszę. Przynajmniej wytłumacz mu, dlaczego się spóźniłaś”. Filiz szybkim krokiem rusza w stronę gabinetu szefa. „Boże mój, co tu się dzieje? Czego ten człowiek chce ode mnie?” – zachodzi w głowę Asli i idzie za sekretarką.

W następnej scenie widzimy, jak Filiz zagląda do gabinetu Kerema. „Pani Asli przyszła” – oznajmia. „Wpuść ją” – mówi syn Macide. „Dzień dobry. Chciał się pan ze mną zobaczyć” – mówi nauczycielka, wchodząc do środka. „Przepraszam, że cię rozproszyłem”. „Nie zrobiłeś tego. Proszę mówić”. „Widzę, że jesteś bardzo zrelaksowana”. „A dlaczego miałabym nie być?”. Kerem gwałtownie podnosi się z fotela, staje oko w oko z nauczycielką i mówi: „Pani Asli, wezwałem cię, ponieważ nie było cię tutaj, kiedy przyjechałem. Już prawie wieczór, a ty dopiero przychodzisz. I to po naszych ponagleniach!”. „Nie rozumiem. Przyszłam od razu, gdy do mnie zadzwoniliście. Dlaczego miałabym być tutaj o świcie?”.

„Co to za śmiałość?” – Kerem wprost nie może uwierzyć w zachowanie kobiety, którą bierze za swoją nową asystentkę. – „Miałem cię za odpowiedzialną osobę”. „Naprawdę nie rozumiem” – mówi Asli, coraz bardziej zdumiona zachowaniem mężczyzny. „Niewiarygodne! To miejsce pracy, jakbyś nie wiedziała. Nie możesz tu przychodzić, kiedy ci się podoba!”. „Co chcesz przez to powiedzieć? To ty mnie przecież wezwałeś”. „Czyli nie przyszłabyś, gdybym tego nie zrobił? Co to ma być? Normalny człowiek wymyśliłby chociaż wymówkę!”. „Ja nie kłamię. I nie mam w zwyczaju biegać za każdym razem, gdy do mnie dzwonią”. „Więc robisz, co chcesz, tak?”. „Zgadza się. I uważaj na swoje zachowanie, proszę. Nie możesz mnie karcić, jakbym była dzieckiem”.

„Dziecko byłoby przynajmniej odpowiedzialne” – odpowiada Kerem. „Nie możesz tak ze mną rozmawiać!”. „Dlaczego? Czy sama nie powiedziałaś wczoraj, że nawet dziecko może pokonać trudności? Ty nie okazujesz najmniejszego zaangażowania. Pokazuje to, że nie jesteś nawet jak dziecko!”. „Wystarczy już tego. Wiem bardzo dobrze, co powiedziałam. To ty zachowujesz się jak dziecko. Przepraszam, nawet dziecko by to wiedziało. Powinieneś być bardziej powściągliwy”. „Brawo! Czegoś takiego jeszcze nie widziałam. Przyszłaś spóźniona do pracy i nawet się nie tłumaczysz! Co to ma znaczyć?!”. „O czym ty mówisz? Jaka praca?”. „Chyba źle zrozumiałaś, co znaczą elastyczne godziny pracy. Spóźniłaś się pierwszego dnia pracy!”.

„Przecież ja tutaj nie pracuję” – stwierdza nauczycielka. „Masz problemy z pamięcią? Rozmawialiśmy wczoraj o pracy”. „Nie przyszłam rozmawiać o żadnej pracy. Przysłała mnie tutaj twoja mama”. „Moja mama?” – Kerem robi duże oczy. „Tak. Pani Macide powiedziała, bym przyniosła tutaj podanie o stypendium dla bliskiej mi osoby”. „Chwila. To znaczy, że ty…”. „Tak. Nie przyszłam tutaj pracować, jako twoja asystentka. Jeśli nie masz więcej obelg, chciałabym wrócić do swoich zajęć”. „Naprawdę cię przepraszam”. „Nie kłopocz się, usłyszałam już wystarczająco”.

Asli opuszcza gabinet. Gdy przechodzi obok recepcji, zatrzymuje ją Filiz. „Pan Kerem chce z tobą porozmawiać” – mówi sekretarka, odkładając słuchawkę, przez którą właśnie rozmawiała z szefem. „Nie mamy o czym rozmawiać.” – Nauczycielka chce odejść, ale nagle obok niej pojawia się Birce. „Spóźniłaś się. Czy wszystko w porządku?” – pyta projektantka. „Nie jestem spóźniona”. „Jak to?”. „Doszło do nieporozumienia. Bardzo przepraszamy” – mówi Filiz. – „Pan Kerem chce z tobą porozmawiać”. „Jest ostatnią osobą, z którą chciałabym rozmawiać. Życzę wam powodzenia z panem Głupcem” – odpowiada Asli. „O jakim nieporozumieniu mówicie?” – docieka Birce. „Nieistotne. Właściwie szukam pracy i byłby to cudowny zbieg okoliczności, gdyby nie ten dziwny człowiek w fotelu”. Nauczycielka odwraca się i odchodzi.

W następnej scenie Kerem jest w recepcji i rozmawia z Birce i Filiz. „Przepraszam, to moja wina” – mówi projektantka. – „To wszystko stało się przez to całe zamieszanie z szukaniem asystentki”. „Ja także nie zapytałam jej, dlaczego przyszła. Przepraszam” – mówi Filiz. – „W rzeczywistości powiedziała, że szuka takiej pracy”. „Naprawdę tak powiedziała?” – Kerem jest wyraźnie zainteresowany. „Tak” – potwierdza Birce. – „Gdyby nie padło tyle niepotrzebnych słów, to nieporozumienie byłoby dla niej świetną szansą”. „Wątpię, by ponownie postawiła nogę w tej firmie”. „Panie Keremie, jeśli przekonamy ją do rozmowy z tobą, może uda się naprawić ten błąd”. „Jak zdobędziemy jej adres?”. „W dziale HR powinni go mieć” – stwierdza sekretarka.

„Tak, to możliwe” – zgadza się Kerem. – „Spróbujmy tego. Przynajmniej ją przeprosimy. Aha, przynieście mi te dokumenty, które tu zostawiła”. Akcja przeskakuje do wieczora. Safak wchodzi do sali Julide. Siada obok niej na łóżku i ujmuje jej rękę. „Przyszedłeś” – mówi zaskoczona kobieta. „Co innego mogłem zrobić, skoro moje serce bije tylko dla ciebie? Nie jesteśmy już sami. Jesteśmy razem. Jestem tam, gdzie ty”. „Nie jesteś na mnie zły?”. „Jak mógłbym być zły na ciebie?”. „Safak, jest coś, czego ci nie powiedziałam. Ja…”. „W porządku, nie musisz mi nic wyjaśniać”. „Ale to nie jest…”. „W porządku, powiedziałem. Nie smuć się z żadnego powodu. Patrzmy tylko w przyszłość”. Mężczyzna całuje dłoń ukochanej.

Wszystko okazuje się tylko snem Julide. Gdy kobieta wybudza się, widzi przy swoim łóżku nie Safaka, tylko… Tufana! Przerażona podrywa się do pozycji siedzącej i krzyczy: „Co ty tutaj robisz?! Idź stąd!”. „Uspokój się, proszę. Cieszę się, że doszłaś już do siebie. Czujesz się dobrze?”. „Wynoś się, powiedziałam!”. W tym momencie do sali wchodzi Alev. „Julide? Kim jest ten typ?” – pyta, kierując groźne spojrzenie na draba. – „Co ty tutaj robisz? Julide, czy on coś ci zrobił?”. „Proszę, zabierz go stąd!”. „Natychmiast stąd wyjdź!” – Alev chwyta draba za ramię i wyprowadza go z sali.

„Dość tego! Co to miało być?!” – pyta Tufan na korytarzu. „Uspokój się. Zrobiłam to po to, by Julide nie zdała sobie sprawy, że się znamy” – tłumaczy Alev. „A niech sobie zda!”. „Posłuchaj, próbuję zdobyć jej zaufanie”. „Ta cała zabawa zaczyna mnie denerwować. Ty zyskujesz jej zaufanie, a ja…”. Drab odchodzi, nie kończąc. Alev wraca do sali. „Czy on poszedł?” – pyta Julide. „Poszedł, nie bój się. Pytałam cię tyle razy. Czego on od ciebie chce?”. „Nie rozmawiajmy o tym, proszę”. „Dobrze, nie będę cię zmuszać. Powiesz, kiedy uznasz za stosowne”. „Alev, robi się ciemno. Idź już do domu”. „Nie mogę. Co jeśli ten typ przyjdzie tu ponownie? Zostanę z tobą”. „Nie przyjdzie, bez obaw. Będą się martwić o ciebie w domu”.

„A ja będę martwić się o ciebie” – odpowiada Alev. „Nie musisz, siostry się mną zajmą”. „Niech ci będzie. Ale zadzwoń do mnie, jeśli będziesz czegoś potrzebować”. „Dziękuję ci bardzo. I ucałuj Emirhana ode mnie”. Alev odchodzi. Gdy Julide zasypia, do sali wchodzi Safak. Siada na krześle i patrzy na śpiącą kobietę. Chce chwycić jej rękę, ale ostatecznie nie robi tego. „Dlaczego tak się stało, Julide” – pyta szeptem. – „Po raz pierwszy w życiu tak bardzo się zakochałem. Gdybyś spojrzała na mnie tymi oczami, które ukazują piękno twojego serca, zobaczyłbym, że ty także mnie kochasz. Co się stało tak nagle?”.

„Od czasu, gdy powiedziałaś, że to koniec, nie mogę dojść do siebie” – kontynuuje Safak, a jego oczy zachodzą łzami. – „Marzyłem o życiu z tobą i Emirhanem. Teraz jest w moim sercu ogromna pustka. Pustka, której nic innego nie może wypełnić”. Mężczyzna podnosi się z krzesła i opuszcza salę. „Safak?” – odzywa się Julide. Otwiera oczy i rozgląda się po pokoju. Nikogo już jednak tu nie ma. Akcja przeskakuje do następnego dnia. Birce stoi obok recepcji. Akin zatrzymuje się za jej plecami i mówi: „Dzień dobry”. „Dzień dobry” – odpowiada projektantka. „Co robisz tutaj sama?”. „Dziewczyna, o której myśleliśmy, że będzie z nami pracować…”. „Co z nią?”. „Szuka pracy, dlatego muszę z nią porozmawiać”.

„Nigdy się nie zgodzi” – stwierdza Akin. „A ty co, wszechwiedzący?”. „No nic, zobaczymy. Jak zamierzasz ją odnaleźć?”. „Filiz da mi adres”. „Po co na nią czekasz? Sami to sprawdźmy”. Akin wchodzi za ladę recepcyjną i po chwili znajduje teczkę z dokumentem przyniesionym przez Asli. Dołączone jest do niego zdjęci Elif. „Ta dziewczyna złożyła wniosek o stypendium dla swojej podopiecznej, tak?” – pyta mężczyzna. „Tak. Czyli pan Kerem jeszcze nie zabrał dokumentów”. „O, znalazłem adres. Ma na imię Asli, tak? Tylko to trochę daleko. Chcesz, żebym z tobą pojechał?”. „Naprawdę byś to zrobił?”. „Oczywiście. Ale najpierw potrzebujemy pozwolenia pana Kerema, ponieważ czeka nas zebranie. Chociaż jeśli pojedziemy od razu, powinniśmy zdążyć”.

„Ruch jest bardzo duży. Spóźnimy się” – mówi Birce. „I znowu jesteś pesymistką. Spóźnimy się przez twój język, nie przez korki”. Tymczasem Levent przyjeżdża do rezydencji. Humeyra właśnie przechadza się przed posiadłością. „Dzisiaj jest mój wolny dzień, jadę na kemping” – oznajmia ochroniarz. – „Chciałem cię zobaczyć przed wyjazdem. Może chcesz gdzieś wyjść?”. „Nigdzie dzisiaj nie wychodzę. Możesz jechać”. „Wszystko w porządku?” – Levent zauważa wyraz strapienia na twarzy Humeyry. Kobieta wciąż rozpamiętuje swoją wczorajszą rozmowę z ciotką. „Mam się dobrze, wszystko okej. Śmiało możesz korzystać ze swojego wolnego dnia”. „Dobrze, dziękuję. Zanim pojadę, sprawdzę systemy bezpieczeństwa. Daj mi znać, jeśli zmienisz zdanie”.

„Zapytam cię o coś” – odzywa się Humeyra, gdy ochroniarz ma już odejść. – „Sam jedziesz na ten kemping? Będziesz w lesie. Masz kogoś, kto ci pomoże, gdyby coś ci się stało?”. „Tak, będę sam, ale to niedaleko. W pobliżu drogi, po której biegasz”. „Rozumiem. W takim razie miłego odpoczynku”. Levent odchodzi. Humeyra odwraca się w stronę domu i dostrzega stojącą w oknie Kiymet, która obserwowała ją i ochroniarza. Czy kobieta stanie na przeszkodzie rozwinięciu się uczucia między jej siostrzenicą a ochroniarzem? Czy dokument ze zdjęciem Elif, który Asli przyniosła do firmy, trafi w ręce Kerema?

Obowiązuje całkowity zakaz kopiowania streszczeń na inne strony! Za łamanie praw autorskich grozi odpowiedzialność karna.