963: Akcja odcinka rozpoczyna się w lesie. Humeyra i Levent siedzą na ściętym pniu drzewa. „Twoja ręka nie wygląda dobrze. To coś poważnego?” – pyta kobieta. „Nie, to nic. Jest co najwyżej zwichnięta. Skąd wiedziałaś, że mnie śledzą?”. „Tarik przysłał list do domu. Napisał: Kiedy to czytasz, ochroniarz już nie żyje. Od razu wybiegłam z domu”. „Źle więc obliczyli czas. Albo nie podejrzewali, że zdecydujesz się mnie uratować”. „Nawet bez mojej pomocy, poradziłbyś sobie”. „Pani Humeyro, gdyby nie ty, nie byłoby mnie teraz. Byłbym martwy. Uratowałaś mnie”. „Nadal nie mogę w to uwierzyć. Nie wiem, jak zdołałam wziąć ten pal i uderzyć go w głowę. A już zupełnie nie wiem, jak podniosłam tę broń”.

„Człowiek w sytuacji zagrożenia jest w stanie zrobić rzeczy, o które nigdy by siebie nie podejrzewał” – stwierdza Levent. – „Dlaczego nie wezwałaś policji?”. „Wyszłam tak pilnie, że zapomniałam zabrać telefonu. Nawet mamie nie powiedziałam, że wychodzę. Na pewno martwi się teraz”. „Proszę, zadzwoń z mojego.” – Ochroniarz wyciąga swoją komórkę. – „Nie mów jej tylko, co się stało”. Kilka chwil później Humeyra kończy rozmowę telefoniczną z matką. „Mama nawet nie zauważyła, że mnie nie ma” – oznajmia. – „Myślała, że czytam książkę w swoim pokoju. Dziękuję.” – Kobieta oddaje telefon Leventowi. – „Jestem bardzo głodna. Masz coś do jedzenia?”. „Od adrenaliny zgłodniałaś. Mam w torbie, zaraz przyniosę”.

Akcja przenosi się do firmy, gdzie właśnie dobiega końca spotkanie. Rana próbowała skompromitować Kerema, ale dzięki dobremu przygotowaniu Asli, jej plan nie powiódł się. „Byłaś bardzo dobra” – chwali Kerem, gdy zostaje sam z asystentką w sali konferencyjnej. – „Dzisiaj zdałem sobie sprawę, że dokonałem właściwego wyboru. Dziękuję również za małą radę. Dobrze, że jesteś wśród nas”. W następnej scenie Kerem rozmawia z Mahirem w swoim gabinecie. „Nie rozumiem, jak Rana dowiedziała się o spotkaniu” – mówi syn Macide. – „Przecież ostrzegłem wszystkich, by jej nie mówili”. „Uwierz mi, ja też jestem zaskoczony” – oznajmia Mahir. – „Sam chciałem cię o to zapytać. Od kogo mogła się dowiedzieć?”.

„Nie sadzę, by ktokolwiek z firmy mógł jej o tym powiedzieć” – odpowiada Kerem. „Wydaje się być niebezpieczną osobą”. „Jest bardziej niebezpieczna niż myślisz. Bądź tego pewien”. „W takim razie musisz być bardzo ostrożny”. W tym momencie rozlega się pukanie do drzwi. Do środka wchodzi Asli. Na widok Mahira chce się wycofać. „Jeśli nie jest pan wolny…” – odzywa się. „Już i tak wychodziłem” – oznajmia dyrektor, podnosi się z fotela i odchodzi, rzucając po drodze Asli badawcze spojrzenie. „Przyniosłam ci dokumenty dziewczynki, o której wspominałam” – oznajmia asystentka i przekazuje Keremowi teczkę.

„W porządku, jeszcze dzisiaj je dostarczę” – odpowiada mężczyzna. – „Wieczorem ktoś z fundacji odezwie się do nich. Znasz adres?”. „Tak, znam” – potwierdza Asli. Akcja wraca do lasu. Levent i Humeyra kończą jedzenie. „Chciałbym cię o coś zapytać, ale boję się, że możesz się zdenerwować” – mówi ochroniarz. „To nie ma znaczenia, pytaj”. „Nie rozumiem, jak to możliwe, że tak silna i zdeterminowana kobieta, jak ty… Zastopuj mnie, proszę, jeśli przekroczę granicę. Naprawdę nie mogę wyobrazić sobie ciebie obok tego mężczyzny. Nie musisz odpowiadać, jeśli nie chcesz”. „Nie chodzi o to, że nie chcę. Po prostu się wstydzę. Wstydzę się tego, że poślubiłam tę bestię. Nie znasz dawnej Humeyry. Nie zawsze byłam taka”.

„Chyba cię zdenerwowałem” – mówi Levent. „Nie, ale nie rozmawiajmy już o tym. Jest już późno, powinniśmy wracać”. „Masz rację, wracajmy”. Kobieta i mężczyzna podnoszą się z leżącego na ziemi pnia drzewa. „Mam do ciebie prośbę” – mówi Humeyra. – „Nie chcę, żebyśmy rozmawiali w domu o tym, co stało się dzisiaj. Możemy pojechać na policję i złożę oświadczenie, jeśli to konieczne, ale nie straszmy niepotrzebnie domowników”. „W porządku” – zgadza się ochroniarz. Akcja przenosi się do szpitala. Alev siedzi przy łóżku Julide. Mama Emirhana jest zamyślona. Zatroskanym wzrokiem patrzy w jedno miejsce i nic nie mówi.

„Julide” – powtarza dwukrotnie Alev, by kobieta zwróciła na nią uwagę. – „Co ci jest? Czy myślisz o tym mężczyźnie, który był tutaj? Widzę, że masz problem. Nie możesz tego dusić w sobie. Człowiekowi jest łatwiej, gdy podzieli się swoimi zmartwieniami”. „Ale ciężko jest mówić o tym, czego się wstydzisz” – stwierdza Julide. – „Nawet jeśli nie jest to twoja wina. To sprawy, których nie chcę już pamiętać, a tym bardziej obarczać cię nimi”. „Nie, powiedz mi. Nie musisz się obawiać”. „Nie. Muszę się przespać.” – Julide kładzie głowę na poduszce.

Akcja przeskakuje do wieczora. W domu Melek rozlega się dzwonek do drzwi. Elif pędzi, by je otworzyć, przekonana, że właśnie wróciła Asli. Po drugiej stronie stoi jednak nieznajomy mężczyzna. „Dobry wieczór” – mówi przybyły. – „Przychodzę z fundacji Hakev. Prawdopodobnie jesteś naszą nową stypendystką?”. Przy drzwiach pojawia się Melek. „Dobry wieczór. Kogo szukasz?” – pyta kobieta, uważnie przyglądając się pracownikowi fundacji. „Przepraszam, że przyszedłem tak późno. Dzisiaj staramy się dostarczyć wszystkie przesyłki”. „Jakie przesyłki?”. „Prezenty przygotowane przesz fundację Hakev dla stypendystów”.

„Prezent?” – pyta zaintrygowana Elif. „Tak, nowy mundurek i przybory szkolne. Nawet ja nie wiem, co dokładnie znajduje się w pakiecie” – odpowiada mężczyzna i przekazuje dwie torby z logiem fundacji Haktanirów. – „Życzę ci samych sukcesów. Dobrej nocy”. Mama i córka udają się do pokoju dziennego, gdzie wypakowują zawartość toreb. „Nie mogę uwierzyć. Teraz to wszystko jest moje?” – pyta podekscytowana Elif. „Tak, córko. To znaczy, że na świecie są jeszcze dobrzy ludzie”.

Akcja przenosi się do szpitala. Alev wchodzi do sali Julide. „Mam dla ciebie dobre wieści” – oznajmia. – „Rozmawiałam z doktorem. Jutro zostaniesz wypisana”. „Kto wie, co mnie teraz czeka…” – szepcze mama Emirhana, z wyraźnym strapieniem na twarzy. „Co powiedziałaś? Nie zrozumiałam”. „Nic nie mówiłam”. „Przynieść ci coś? Chcesz wody?”. „Nie, dziękuję. Alev, zapytam cię o coś. Czy ktoś odwiedził mnie zeszłej nocy, kiedy spałam?”. „Nie słyszałam, żeby ktoś przychodził. Spodziewałaś się kogoś?”. „Nie, nikogo. Najwyraźniej miałam sen”.

Akcja przeskakuje do następnego dnia. W rezydencji trwa śniadanie. Wszyscy domownicy siedzą przy stole. „Dzięki temu nieporozumieniu zyskałem świetną asystentkę” – oznajmia Kerem. – „Na spotkaniu tylko potwierdziła swoje umiejętności. Jest po prostu genialna. W ciągu niespełna dwóch godzin przygotowała mnóstwo informacji”. „Nie rozumiem” – zabiera głos Parla. – „Tak wielu ludzi przyszło na rozmowę kwalifikacyjną i nie zostali przyjęci. A ta dziewczyna została przyjęta, bo przypadkowo znalazła się w firmie. Dziwne”. „Powiedziałem już, że przyszła zostawić dokumenty do fundacji”. „Rozumiem. Chcę tylko powiedzieć, czy nie lepiej byłoby zatrudnić kogoś z doświadczeniem? Ale oczywiście, jeśli jesteś z niej zadowolony, nie ma problemu”.

Alev przyprowadza Julide do jej domu. „W końcu wróciłam do domu” – mówi z ulgą kobieta. – „Emirhan też zaraz tu będzie, tak? Strasznie się za nim stęskniłam”. „Niedługo się spotkacie. Natychmiast po niego pójdę” – odpowiada Alev. „Czy ja mogę pójść z tobą? Odbiorę Emirhana i przy okazji podziękuję pani Leman. Tak bardzo się o niego troszczyła, kiedy mnie nie było”. „Nie, nie przejmuj się tym. Wyglądasz dobrze, ale dopiero co wyszłaś ze szpitala. Ja przyprowadzę Emirhana”. „Niech tak będzie. Dziękuję ci bardzo za wszystko”. „Nic takiego nie zrobiłam. Jesteśmy w końcu przyjaciółkami. Musimy wspierać się w trudnych chwilach”. „Niech Bóg ci błogosławi. Raz jeszcze ci dziękuję”.

Akcja wraca do rezydencji. Parla i Kiymet rozmawiają na balkonie. „Jesteś w tym domu, a nic mi nie powiedziałaś o nowej asystentce” – mówi dziewczyna z wyrzutem w głosie. „Skąd mam wiedzieć, co dzieje się w firmie?” – pyta siostra Macide. – „Mówisz tak, jakbym miała tam jakiegoś tajnego agenta. Niewiarygodne”. „Masz rację. Skąd mogłaś to wiedzieć? Ale zirytowałam się tą sytuacją. Skąd wzięła się ta asystentka? Będzie z nim teraz każdego dnia. Kerem cały czas mówi tylko o niej. Podobno jest genialna i takie tam”. „Nic nie osiągniesz, jeśli będziesz tak epatować swoją zazdrością. To tylko zwykła asystentka”. „Tak myślisz? W świecie biznesu związki między szefem a asystentką zdarzają się bardzo często”.

„Parla, uspokój się” – prosi Kiymet. – „Będziesz taka, to Kerem faktycznie szybko się tobą znudzi i ucieknie”. „Ucieknie?” – pyta dziewczyna z nagłym przerażeniem. „Oczywiście, że tak. Musisz okazać mężczyźnie uwagę, ale w żadnym razie nie możesz go sobą przytłaczać. Inaczej odejdzie bez oglądania się za siebie”. „Masz rację, muszę być bardziej ostrożna”. „Nie mówię, że masz go całkowicie spuścić ze smyczy. Odrobina kontroli jest wskazana. Idź do dziewczyny i spotkaj się z nią. Zobacz, jaka jest”. „Mam ją poznać? Dobrze, pojadę zatem od razu do firmy”. „Parla, co robisz? Nie powiedziałam ci, żebyś od razu tam jechała. Zwolnij. Dzisiaj już wystarczająco pokazałaś przy stole. Jeśli teraz pojedziesz, Kerem od razu zrozumie. Wstrzymaj się trochę”. Czy Parla jest słusznie zazdrosna o Kerema? Czy jego i Asli może połączyć uczucie?

Obowiązuje całkowity zakaz kopiowania streszczeń na inne strony! Za łamanie praw autorskich grozi odpowiedzialność karna.

Podobne wpisy