970: Kontynuacja sceny w kawiarni, gdzie Kiymet spotkała się z synem. „Rana bardzo się stara, ale Kerem za każdym razem niszczy jej plany” – oznajmia Mahir. „Kerem jest bardzo inteligentny. Nie możemy go ignorować” – stwierdza Kiymet. „Rana musi choć trochę zacząć dominować w firmie”. „Byłoby to możliwe, gdyby Kerem poszedł na imprezę w poniedziałek? Parlę to także by zadowoliło”. „Upieklibyśmy dwie pieczenie na jednym ogniu. Musimy po prostu dobrze przemyśleć plan naszych działań”. „Kerem koniecznie musi pójść na tę imprezę w poniedziałek”. „Nie martw się o to, ja to załatwię”. „Brawo! Teraz muszę już iść, mój dzielny synu. I ty szybko wracaj do firmy, by zająć się naszą sprawą”.

Macide przychodzi na umówioną wizytę u lekarza. „Słucham cię, pani Macide. Co ci dolega?” – pyta lekarka. „Ostatnio mój stan nie jest najlepszy. Dziwnie się czuję, jestem przygnębiona. Jestem zdezorientowana, o wszystkim zapominam. Nie pamiętam ludzi, których znam. Zapominam ich imiona. Wczoraj nie wiedziałam, jak zrobić potrawę, którą gotowałam niezliczoną ilość razy. Może to normalne w moim wieku, ale chciałam się upewnić”. „Czy w ostatnim czasie w twoim życiu wydarzyło się coś, co tobą wstrząsnęło?”. „Cóż, wydarzyły się pewne niedogodności w rodzinie, ale teraz jest już wszystko dobrze. Nigdy wcześniej to się ze mną nie działo”. „Rozumiem. Przeprowadzimy badanie rezonansem magnetycznym, wtedy będę mogła powiedzieć coś więcej”.

Alev i Leman czekają na Tufana w kawiarni. W końcu mężczyzna pojawia się w lokalu. „Jak się masz, pani Leman?” – pyta drab, siadając obok matki Safaka. „Dobrze, dziękuję” – odpowiada kobieta. „U mnie też wszystko w porządku”. „Dość!” – odzywa się stanowczo Alev. – „Przejdź do rzeczy, skoro kazałeś nam fatygować się aż tutaj”. „Zatrzymaj się. Złóżmy najpierw zamówienie.” – Tufan woła kelnera i każe mu przynieść trzy herbaty. – „Nie żebym się chwalił, ale jestem naprawdę mądry. Tym razem wykonałem właściwy ruch. Historia Safaka i Julide dobiegła końca”. „To już wiemy, ale jak to zrobiłeś?” – docieka Leman. „Stanąłem przed twoim synem i zapytałem go, czy mnie rozpoznaje. Któregoś dnia wpadliśmy na siebie na ulicy, wiesz o tym?”.

„Potem zacząłem typową gadkę” – kontynuuje Tufan. – „Przeprosiłem go i powiedziałem, że powinienem był patrzeć przed siebie, ale jako że moja żona dopiero co wyszła ze szpitala… Oczywiście podkreśliłem słowo żona”. „Bardzo dobrze zrobiłeś” – chwali Leman. – „Co było potem?”. „Powiedziałem, że zakochany mężczyzna nie widzi niczego poza swoją kobietą. Twój syn zrobił się cały blady. Był blady jak trup. Ha, ha, ha!”. „Nie powinieneś był mówić tak dużo. Czy on się od tego nie rozchoruje?”. „A potem?” – dopytuje Alev. „Powiedziałem mu, jak bardzo ja i moja żona kochamy się, i że razem z synem tworzymy szczęśliwą rodzinę”. „I to wszystko?”. „Nie, potem jeszcze Julide przyszła”.

„Widziała was?” – pyta zaintrygowana Leman. „Aha. Safak minął ją bez choćby jednego spojrzenia. Julide była zszokowana. Rozumiecie więc, nie będą już razem, choćby nawet świat się zawalił”. „Bóg wysłuchał naszych modlitw!” – Leman uśmiecha się radośnie i patrzy w niebo. „Dobra robota, brawo!” – chwali Alev. „Przed tobą jest Tufan, dziewczyno. Nie ma rzeczy, której bym nie zniszczył!”. W tym momencie na umieszczonym nad kawiarnią moście pojawia się… Safak! Leman dostrzega go w porę i wraz z Alev chowają się pod stolikiem. Kamera robi zbliżenie na Safaka. Nauczyciel patrzy w dół i widzi siedzącego przy stoliku Tufana. Ich spojrzenia spotykają się na dłuższą chwilę. W końcu Safak odchodzi. Leman i Alev wychodzą z ukrycia.

„Prawie nas złapał” – mówi Leman. – „Gdyby to zrobił, nigdy więcej by na mnie nie spojrzał. Czuję się bardzo źle. Moje serce wali jak szalone. Idziemy stąd”. „W porządku, uspokój się” – mówi Tufan. „Uspokoić się? To wszystko przez ciebie. Nic by się nie stało, gdybyś nas nie wezwał do miejsca publicznego. Alev, idziemy stąd!”. Kobieta i dziewczyna opuszczają kawiarnię. Akcja przenosi się do firmy. Mahir wchodzi do gabinetu Rany. „Coś nie tak?” – pyta kobieta. „Pan Kerem nie weźmie udziału w poniedziałkowym spotkaniu. Ja go zastąpię” – oświadcza Mahir. – „Chciałem tylko dać ci znać. Skorzystaj z tej okazji. Piłka jest po twojej stronie. Strzel gola. Jeśli tego nie zrobisz, będziesz musiała usiąść na ławce rezerwowych”. Mężczyzna odchodzi.

Kerem, który od wczoraj nie może skontaktować się z Parlą, ustala jej lokalizację dzięki portalowi społecznościowemu. Znajduje dziewczynę siedzącą samotnie na ławce. „Parla?” – odzywa się syn Macide. Jego narzeczona ma odwróconą głowę w przeciwnym kierunku. Kerem siada obok niej. „Jak mnie znalazłeś?” – pyta dziewczyna. „Znalazłem twoją lokalizację w Internecie i przyszedłem tutaj”. „Czyli jednak czasem oglądasz moje zdjęcia, które udostępniam. Dlaczego przyszedłeś, Kerem?”. „Aby porozmawiać”. „Co chcesz powiedzieć?”. „Naprawdę cię przepraszam”. „Przyszedłeś, aby znowu przeprosić?”.

„Tak, ale jest coś jeszcze” – oznajmia syn Macide. – „Zmieniłem swoje plany. W poniedziałek będę z tobą na imprezie”. „Ach, Kerem!” – Parla momentalnie zmienia swoje nastawienie. Przytula się do narzeczonego, a na jej twarzy pojawia się uśmiech. – „Teraz mogę przyjąć twoje przeprosiny. Tak się cieszę!”. Tymczasem Safak wraca do domu. Zatrzymuje go stojąca przed sklepem Julide. „Safak, czy możemy porozmawiać?” – prosi kobieta. „Nie mamy o czym rozmawiać. Nie zostało mi nic innego, jak tylko życzyć ci szczęśliwego życia z mężem” – odpowiada nauczyciel i chce odejść.

„Safak!” – Julide staje mężczyźnie na drodze. – „Zatrzymaj się i mnie wysłuchaj. Proszę, porozmawiajmy”. „Dla mnie ten rozdział się skończył. Na zawsze”. „Safak, proszę cię…”. „Bez obaw. Nie będę się kręcił koło ciebie i cię nękał. Myślałem o tym i podjąłem decyzję. Poproszę o przeniesienie do innej szkoły. Nie zobaczymy się więcej. Będziesz żyła szczęśliwie ze swoją rodziną. Ja wyjeżdżam stąd”. Syn Leman mija kobietę i wchodzi do domu.

Asli i Elif idą drogą. „Prawie jesteśmy na miejscu” – oznajmia była nauczycielka. – „Wkrótce zobaczysz firmę, w której pracuję. Jesteś zmęczona?”. „Nie jestem” – odpowiada dziewczynka. „Zobaczymy, czy spodoba ci się moje miejsce pracy”. „Byłam już kiedyś w takim miejscu. Ale tam produkowano tylko buty, nie ubrania”. Akcja przenosi się do szpitala. Aliye po wykonanych badaniach jest ponownie w gabinecie lekarskim. „Pani doktor, jakie są wyniki?” – pyta pani Haktanir, gdy lekarka długo milczy, patrząc w ekran komputera. „Teraz, po wykonaniu badania rezonansem magnetycznym… Trudno przekazywać pacjentom takie informacje, ale cierpisz na chorobę Alzheimera we wczesnym stadium”. „Alzheimer?” – Na twarzy Macide pojawia się przerażenie.

Akcja wraca na drogę, którą idą Elif i Asli. „Miejsce, w którym pracujesz, na pewno jest bardzo duże i piękne” – mówi dziewczynka. „Tak, jest ogromne” – potwierdza Asli. „Bardzo mnie interesuje, gdzie pracujesz”. „Zaraz wszystko zobaczysz”. W tym momencie Elif potyka się i przewraca, raniąc sobie kolano. „Krwawi, ale wydaje się, że to nic poważnego” – ocenia asystentka Kerema. – „Czy bardzo cię boli?”. „Bardzo mnie boli. Bardzo” – potwierdza córka Melek, z trudem powstrzymując łzy. „W porządku, podaj mi rękę. Wstańmy. Staraj się nie obciążać tej nogi. Chodź, usiądziemy tam.” – Asli wskazuje na pobliski krawężnik. – „Obejrzę twoją nogę”.

W domu Melek rozlega się dzwonek do drzwi. Kobieta idzie otworzyć i widzi przed wejściem… Sedata! „Dzień dobry” – mówi właściciel domu. – „Jak się masz, pani Melek?”. „Dlaczego tu przyszedłeś? Czy jest jakiś problem z wynajmem?”. „Nie, chciałem tylko zapytać, jak się masz”. „Jestem zajęta, nie mam czasu na rozmowy”. Melek chce zamknąć drzwi, ale mężczyzna blokuje je ręką. „Pani Melek, nasza znajomość nie układała się najlepiej, wiem to” – oświadcza Sedat. – „Ale ważne jest, aby zrozumieć i naprawić błędy. Mieszkamy na tej samej ulicy i jesteśmy skazani na widywanie siebie. Wciąż mamy szansę się pogodzić”.

„Jak już powiedziałam, jestem zajęta” – powtarza mama Elif. – „Nie mam czasu na rozmowę. Znajdź sobie kogoś innego do rozmowy”. „Nie zajmę ci dużo czasu. Czy masz jakiś problem z domem? Chętnie pomogę, jeśli będę mógł”. „Nie mamy żadnego problemu z domem. A jeśli taki wystąpi, poradzimy sobie same”. „Z tego, co słyszę, mój prawdziwy najemca przeprowadził się tutaj, tak? Kobieca solidarność to piękna sprawa. We dwie łatwiej jest wam poradzić sobie ze wszystkim”. „Zamknę drzwi, jeśli nie masz już nic ważnego do powiedzenia”. „Skoro już tu jestem, chciałbym porozmawiać z panią Asli. Może ona czegoś potrzebuje”.

„Asli nie…” – Melek nagle gryzie się w język. Dla własnego bezpieczeństwa woli nie zdradzać, że jest sama w domu. – „Asli jest w domu, ale nie jest wolna. Jest zmęczona, nie może przyjść”. „To zajmie tylko chwilę”. „Jestem zajęta. Miłego dnia.” – Melek zamyka drzwi i przekręca klucz w zamku. Akcja przenosi się na wybrzeże. Macide siedzi na ławce i zmartwionym wzrokiem patrzy w rozciągający się po horyzont bezkres wody. „Boże, czy to koniec?” – pyta siebie. – „Całe życie, wszystko, co przeżyłam, moje wspomnienia… Wszystko to zniknie z mojej pamięci. Niczego nie będę pamiętać. Rodziny, moich dzieci… Kiedy spojrzę na Kerema i Humeyrę, czy nie będę wiedzieć, że jestem ich matką? Boże, pomóż mi. Proszę Cię, pomóż!”.

„Kim wtedy będę? Kim będzie Macide?” – kontynuuje monolog pani Haktanir. – „Nie będę pamiętać nawet swojego nazwiska. Ktoś, kto nie zna swojej tożsamości, po co miałby dalej żyć? Wybacz mi, Boże. Pokaż mi rozwiązanie. Daj mi siłę. Proszę Cię, Boże! Nie odbieraj mi wspomnień…”. Akcja przeskakuje do wieczora. Asli i Melek siedzą na sofie. „Elif była bardzo podekscytowana na myśl o tym, że zobaczy miejsce, gdzie pracujesz” – stwierdza Melek. „Znowu ją tam zabiorę” – zapewnia była nauczycielka. – „Przestraszyłam się, kiedy upadła. Bałam się, że stało jej się coś poważnego”.

Nagle w domu rozlega się jakiś hałas. Melek zrywa się na równe nogi i pędzi do pokoju córki. Ta jednak smacznie śpi. „To tylko patelnia się ześlizgnęła” – mówi Asli, wskazując na kuchnię. Jest zdziwiona nerwową reakcją przyjaciółki. – „Przyniosę ci wodę, przestraszyłaś się”. „Nie trzeba. Czy na pewno zamknęłam drzwi?”. „Ja to zrobiłam, spokojnie. Siostro, wszystko z tobą dobrze? Czy coś się dzisiaj stało?”. „Nie, nic… Chodźmy już spać”. „Dobrze, dobrej nocy”. Czy Sedat nadal będzie niepokoił Melek? Czy Macide powie domownikom o swojej chorobie?

Obowiązuje całkowity zakaz kopiowania streszczeń na inne strony! Za łamanie praw autorskich grozi odpowiedzialność karna.

Podobne wpisy