977: Późnym wieczorem w domu Melek rozlega się odgłos pukania. Kobieta podchodzi do drzwi i pyta: „Kto tam?”. Nikt jednak nie odpowiada. Asli wygląda przez okno, próbując dojrzeć kogoś na podwórku, ale także nikogo nie widzi. Udaje się do Melek, która właśnie chce przekręcić klucz w zamku. „Co ty robisz, siostro?” – pyta. „Nie martw się, tylko spojrzę” – oznajmia mama Elif i otwiera drzwi. Niemal natychmiast napiera na nie znajdujący się po drugiej stronie Sedat! Mężczyzna chce wedrzeć się do środka. Kobietom z ledwością udaje się zamknąć drzwi. „Wszyscy wiedzą, jakie jesteście!” – grzmi właściciel. – „Dlaczego tylko mi nie otwieracie drzwi?! Bo nie mam takiego samochodu, jak ten bogacz?!”.

„Diabeł podpowiada mi, bym połamała mu twarz!” – oznajmia oburzona Asli. „Uspokój się” – prosi Melek. „Jeszcze wam pokażę!” – odgraża się Sedat i opuszcza podwórko. „Wygląda na to, że odszedł” – oznajmia Melek, przykładając ucho do drzwi. Następnie udaje się do salonu, gdzie jej przerażona córka przywarła do ściany, jakby chciała się w niej schować. – „Nie bój się, moja jedyna”. „Czy on poszedł?” – pyta Elif. „Poszedł. Nie ma nikogo”. W tym momencie rzucony kamień rozbija okno w pokoju dziennym! „Wynoście się stąd! Wynoście się z mojego domu!” – z ulicy dochodzą wrzaski Sedata, a do środka wpada kilka kolejnych kamieni! – „Zrozumiałyście?! Zjeżdżajcie z tej dzielnicy!”.

Kolejne kamienie właściciel rzuca w szybę drugiego pokoju. Przerażone Melek, Elif i Asli chowają się za stołem. Szczęśliwie w oddali rozlega się dźwięk policyjnej syreny, który przepędza Sedata. Kobiety nie czekają na znalezienie nowego domu, tylko od razu wyprowadzają się. Akcja przeskakuje do następnego dnia. Widzimy śpiącą na ławce Elif, która opiera głowę na swoim plecaku i przykryta jest tylko kocem. Melek i Asli siedzą obok siebie na krawężniku, pilnując swoich rzeczy, które na szybko spakowały do kilku walizek.

„Wszystko było jak koszmar” – stwierdza była nauczycielka. – „Czy my naprawdę przeżyłyśmy tę ostatnią noc?”. „Niestety” – potwierdza mama Elif. – „Jak się wydostałyśmy z domu? Jak się tu znalazłyśmy? Nadal w to nie wierzę. Teraz jesteśmy w środku parku. Z powodu tego człowieka wylądowałyśmy na ulicy”. „Boję się zapytać, ale co teraz zrobimy?”. „Będziemy nadal szukać domu”. „Zajrzę dzisiaj do firmy i gdy tylko będę wolna, wrócę do ciebie. Razem znajdziemy rozwiązanie. Ale co będzie z Elif?”. „Wyślę ją do szkoły”. „Po takiej nocy?”. „To lepsze, niżby miała zostać tutaj”. „Masz rację, ale jak przebierze się w swój mundurek?”. „Znajdziemy jakieś miejsce i zasłonimy je prześcieradłem”. Melek sięga do jednej z toreb i szuka w niej prześcieradła. Elif w tym czasie podnosi się z ławki, zabiera swoją torbę i odchodzi.

Akcja przenosi się do domu Leman, gdzie trwa właśnie śniadanie. Kobieta prosi Alev, by poszła do piekarni po świeży chleb. Następnie, gdy zostaje sama z synem, zwraca się do niego: „Czy chcesz mi o czymś powiedzieć?”. „Co powiedzieć?” – nie rozumie Safak. „Na przykład to, że poprosiłeś o przeniesienie, że chcesz opuścić swoją matkę i Stambuł. Myślałam, że mój syn ceni swoją matkę. Myliłam się jednak”. „Mamo…”. „Nie teraz, panie Safaku. Powinieneś wcześniej porozmawiać ze mną. A co, gdybym nie zobaczyła tego podania? Zamierzałeś po prostu zniknąć? Chcesz mnie zabić, Safak?” – Do oczu Leman napływają łzy.

„Mamo, chciałem z tobą porozmawiać” – zapewnia mężczyzna. – „Czekałem tylko na odpowiedni moment”. „Co masz na myśli, mówiąc odpowiedni moment? Takie rzeczy dzieją się tylko w filmach. Opuszczasz miasto, w którym się urodziłeś i dorastałeś, zostawiasz swoją matkę. Czy to jest właśnie ten odpowiedni moment?”. „Mamo, masz rację, ale to stało się nagle. Nie chciałem się tym z tobą dzielić, dopóki nie otrzymam odpowiedzi ze szkoły”. „I to wszystko? Jak łatwo przychodzi ci o tym mówić. Nie mogłam uwierzyć własnym oczom, gdy to zobaczyłam. Mówię: Mój Safak nie zrobiłby tego. Czytałam to raz za razem. Naprawdę chcesz wyjechać?”.

„Muszę to zrobić, mamo” – oznajmia mężczyzna. – „Nie mogę tu dłużej zostać”. „Jesteś moim dzieckiem. Nie możesz nigdzie odejść! Nie pozwolę na to!”. „Mamo, proszę, nie rób tak”. „Nie możesz, Safak! Kogo mam na tym świecie poza tobą? Powiedz, kogo? Jak ja sobie bez ciebie poradzę? Wiesz, jak ciężko to przeżyłam, gdy cztery lata spędziłeś na studiach. Każdego dnia myślałam o tobie. Umierałam każdego dnia! Nie pozwolę! Nie zostawisz mnie!”. „Mamo, nie płacz. Myślisz, że chcę cię zostawić? Myślisz, że łatwo było mi podjąć tę decyzję? Jeśli mężczyzna opuszcza matkę, miasto, w którym się urodził, i dom, w którym dorastał, to jest ku temu powód”.

„Cokolwiek to jest, zostanie rozwiązane” – oświadcza Leman. – „Porzucisz swoją decyzję”. „Nie mogę, mamo. Nie mogę już tu oddychać. Jedyne, czego chcę, to odejść stąd jak najszybciej”. „Safak, synu, zastanów się. Zostawisz swoją matkę”. „Nie chcę, żebyś cierpiała, ale jeśli mnie kochasz, zaakceptuj moją decyzję. Proszę, nie naciskaj na mnie więcej. Moja decyzja jest ostateczna i jej nie zmienię. Teraz muszę już iść do szkoły, nie chcę się spóźnić”. Safak opuszcza pokój, a załamana Leman wybucha głośnym płaczem. Akcja wraca do parku. „Wygląda na to, że jednak nie zabrałam prześcieradła” – oznajmia Melek. „Nieważne, ubiorę ją w kawiarni” – mówi Asli. – „Poza tym jest teraz bardzo zimno. Prześcieradło jej nie ochroni. Siostro, gdzie jest Elif?”.

Melek odwraca głowę w kierunku ławki, na której jeszcze niedawno leżała jej córka. Momentalnie wpada w przerażenie i krzyczy jej imię. Elif niemal natychmiast wraca, ubrana już swój mundurek. „Kochanie, gdzie się przebrałaś?” – pyta Melek. „Tam, w tej chacie.” – Wskazuje dziewczynka. Tymczasem Sedat zauważa na ulicy Arifa, który nadal rozpytuje przechodniów o Melek i Elif. Podchodzi do niego i mówi: „Siema, brachu”. „To znowu ty?” – pyta człowiek Macice. „Nie pożałujesz, jeśli mnie wysłuchasz”. „Poszukaj sobie kogoś innego, komu będziesz sprzedawał swoje kłamstwa. Nie wyraziłem się jasno, żebyś więcej nie pojawiał się przede mną?”.

„Chwila. Spójrz najpierw na to zdjęcie.” – Sedat pokazuje na telefonie fotografię Melek i Elif. – „Tamtego dnia mnie nie posłuchałeś. Doprowadziłeś do niepotrzebnej walki. Czy to nie ta kobieta i dziecko, których szukasz?”. Akcja wraca do parku, gdzie Melek jest już sama. Siedzi na ławce i rozmawia przez telefon. „Niestety przekracza to nasz budżet” – mówi do słuchawki. – „Masz jakiś inny dom? Mniejszy, bardziej odpowiedni dla nas. Naprawdę? Jak wysoki jest czynsz? Byłoby to dla nas bardzo korzystne. A ile wynosi kaucja? Tak, to nam odpowiada. Czy mogę obejrzeć dom? Ale to jest praktycznie poza Stambułem. Moja córka chodzi tu do szkoły. Jak ma stamtąd dojeżdżać? W porządku. Dziękuję, do widzenia”.

Melek rozłącza się i szuka kolejnych ogłoszeń w gazecie. Nagle rozbrzmiewa dzwonek jej komórki. „Halo, Asli?” – odbiera. „Melek, jak się masz? Myślę o tobie cały czas” – mówi była nauczycielka, która jest już w firmie. „Nic mi nie jest, nie martw się. Czekam obok naszych rzeczy, przy okazji rozmawiając z różnymi agentami”. „Pojawił się mały problem. Sytuacja w firmie jest napięta. Jeśli poproszę szefa o dzień wolnego, bardzo się zezłości”. „Naprawdę? W takim razie zajmij się dzisiaj pracą, a ja będę dzwonić po ogłoszeniach”. „Posłuchaj, jest ktoś, kto mógłby nam pomóc. Pamiętasz Birce, o której ci opowiadałam? Zamierzam z nią porozmawiać. Może ona przyjmie nas do siebie na dzień lub dwa. Jest bardzo dobrą osobą. Nie pozwoli nam zostać na ulicy. Co o tym myślisz?”.

„Dwie kobiety i dziecko… No nie wiem, Asli” – mówi Melek. – „Co innego, gdyby chodziło tylko o ciebie”. „Przecież nie zostawię was samych. To nie jest możliwe. Nie chcę tego słyszeć”. Akcja przenosi się do rezydencji. Widzimy wchodzącą do gabinetu Macide. Kobieta odbiera połączenie: „Halo, Arif?”. „Dzień dobry, pani Macide. Mam nadzieję, że ci nie przeszkadzam. Mam dla ciebie bardzo ważną wiadomość”. „Naprawdę? Powiedz mi, o co chodzi?”. „To wiadomość, na którą czekałaś. Znalazłem Serce i Elif”. „Naprawdę je znalazłeś?”. „Tak, tym razem są bezpieczne. Widziałem ich zdjęcie. Są w domu, w którym byłem wcześniej”.

„Dzięki Bogu” – mówi z ulgą pani Haktanir. – „Ale już je widziałeś?”. „Idę do nich teraz. Najpierw chciałem dać ci znać” – oznajmia mężczyzna. „W porządku. Ty idź, a ja zaraz do ciebie dołączę”. „Dobrze, podam kierowcy adres, niech cię przywiezie”. Macide rozłącza się i mówi do siebie: „Dzięki Bogu, znaleźliśmy je. Niech będą całe i zdrowe. Chcę je jak najszybciej zobaczyć”. Akcja przenosi się do domu Leman. Kobieta leży na kanapie i mówi słabym głosem: „Ach, Safak, co ty zrobiłeś? Czy w ogóle nie myślałeś o swojej matce? Wiem, że jesteś zaślepiony. Widzisz to, Fericie?” – Leman kieruje wzrok na wiszące na ścianie zdjęcie męża. – „Widzisz, co robi twój syn? Ty odszedłeś, teraz i on mnie zostawi. Jak sobie bez niego poradzę? Co zrobię sama? Moje skrzydła są złamane”.

„Jaki grzech popełniłam?” – kontynuuje swój monolog Leman. – „Co komu złego uczyniłam, żeby to wszystko mnie spotkało?”. Do pokoju dziennego wchodzi Alev. „Ciociu Leman, co się dzieje?” – pyta dziewczyna. – „Powiedz coś, na miłość boską. Ile razy cię pytałam, ty milczysz. Przerażasz mnie!”. „To przeze mnie… To wszystko przeze mnie” – oskarża siebie matka Safaka. – „Tracę go. Tracę jedynego syna, którego kocham bardziej niż siebie. Wymknął mi się z rąk. Ach, Leman, ach…”. Akcja przenosi się do firmy. „Tak się cieszę, że wygrałaś” – mówi Asli do Birce. – „Mam nadzieję, że nadal będziesz odnosić sukcesy”.

„Dziękuję ci za miłe słowa, ale to dzięki tobie mój rysunek był tak dobry” – oznajmia projektantka. „Nic takiego nie zrobiłam. Wszystko to twoja zasługa”. „Nie mów tak. Twój pomysł był dla mnie bardzo pomocny. Bardzo”. „Birce, chcę cię o coś zapytać…”. W tym momencie na telefon projektantki przychodzi wiadomość. „Ach, przyjeżdża do mnie rodzina z Izmiru!” – oznajmia dziewczyna, odczytując sms-a. – „Jak pomieścimy się wszyscy w domu? No cóż, jakoś będziemy musieli. Co chciałaś powiedzieć?”. „Nic, nieważne…” – Asli rezygnuje z poproszenia koleżanki o pomoc.

Akcja wraca do domu Leman. „Nie mogę! Nie mogę żyć bez niego!” – oznajmia załamana kobieta. „Ciociu Leman, dojdź do siebie, proszę cię” – mówi Alev. – „Co się stało? Powiedz mi, może będę mogła ci pomóc”. „Nikt nie może mi pomóc. Nawet gdybym jak ściana stanęła przed nim, on i tak odejdzie. Straciłam go. Straciłam tego, kogo kocham bardziej niż własne życie”. „Ciociu Leman, weź się w garść. Kogo i dlaczego straciłaś? Nic z tego nie rozumiem”. „Safak… Poprosił o przeniesienie. Odchodzi. Wyprowadza się ze Stambułu”. „Co? Odchodzi? Jak to?” – Alev robi wielkie oczy. – „Nie może mnie zostawić i odejść! To znaczy ciebie… Nie powinien zostawiać swojej matki. Nie może nigdzie odejść”. „Ale odchodzi! Odchodzi!”. Gdzie podzieją się Melek, Asli i Elif? Czy kolejną noc spędzą na ulicy? Czy Arif i Macide je odnajdą?

Obowiązuje całkowity zakaz kopiowania streszczeń na inne strony! Za łamanie praw autorskich grozi odpowiedzialność karna.

Podobne wpisy