990: Akcja odcinka rozpoczyna się w dzielnicy. „Kiedy Macide i ja weszliśmy do środka, dom był już pusty” – opowiada Sedat. – „Melek i Elif odeszły. Więcej ich nie widziałem”. „Chwileczkę. Pani Macide też ich szukała?” – pyta zaintrygowana Rana. „Tak, i to jeszcze jak. Była bardzo smutna, kiedy nie zobaczyła ich w domu. Omal nie umarła. Znasz tę kobietę? Tę całą Macide? Cóż, tak tylko zapytałem z ciekawości…”. „Czy Macide powiedziała ci, dlaczego ich szuka?”. „Tego nie wiem”. „O niczym nie zapomniałeś? Zastanów się dobrze”. „Nie, powiedziałem ci wszystko. Co teraz zrobimy, droga pani Rano?”. „Nie lubię śmiałków. Uważaj na swoje słowa.” – Rana skina na swoich ludzi.
„Chwileczkę. Nie będziemy razem ich szukać?” – pyta zdziwiony Sedat. „Zjeżdżaj stąd!” – rozkazuje drab, chwyta właściciela domu za ramię i odprowadza go. Gdy wraca, Rana zabiera głos: „To z jej powodu Tarik dopuścił się tej zbrodni? Człowiek, którego zabił, był jakoś powiązany z Elif, tak?”. „Z pewnością byli połączeni. To było wtedy, gdy brat Tarik kazał nam złapać Melek. Zrobiliśmy to. Ten człowiek chciał ją uratować, ale Tarik go zabił”. „Więc Elif w jakiś sposób była związana z tym mężczyzną?”. „Na to wygląda. My natomiast jesteśmy tylko niewolnikami rozkazów. Robiliśmy to, co mówił nam Tarik. Nie zadawaliśmy pytań”. „Racja. Ale jeśli Macide teraz szuka tej małej, z pewnością chodzi tu o duże sprawy. Znajdziecie ją dla mnie przed Macide!”.
„Zrobimy wszystko, co trzeba, bez obaw” – zapewnia zbir. „Dobrze, a ta Melek rzeczywiście jest jej matką?” – dopytuje Rana. „Właściciel domu powiedział prawdę. Melek jest jej matką” – oznajmia Riza. – „Kiedy chciałem zabrać Elif, krzyknęła jej imię. Ale nie wiem, jak są one powiązane z Tarikiem”. „Melek i Elif, Serce i Elif…” – Kobieta zamyśla się głęboko. – „Kim jesteś, Melek? Jaki możesz mieć związek z Tarikiem? W porządku, przetrząśnijcie całe miasto i przyprowadźcie mi tę małą. Zabierzcie się za to od razu!”. Akcja przenosi się do szpitala. Mahir rozmawia z panią w rejestracji. „Jesteś pewna, że nie będzie żadnego problemu?” – pyta. „Bez obaw, wszystko jest ustalone” – potwierdza pracownica.
Nagle Mahir dostrzega wchodzącą do szpitala Macide. Pani Tarhun go nie widzi. Mężczyzna szybko odchodzi od recepcji, sięga po telefon i dzwoni do matki. „Jestem w szpitalu. Zgadnij, kto właśnie tu przyszedł” – mówi Mahir. „Nie wiem. Kto?” – pyta Kiymet. „Macide Haktanir”. „Teraz jest jasne, dlaczego wyszła z domu pod przykrywką. Po co tam przyszła?”. „Nie wiem. Nie mam czasu, aby to zbadać”. „Dobrze. Dziękuję, że dałeś mi znać. Ostatnio coraz częściej się zapomina. Na pewno umówiła się na wizytę z lekarzem. Jesteś w szpitalu, gdzie leży ta mała?”. „Tak”. „W porządku, do zobaczenia”.
Akcja przenosi się do domu Leman. Kobieta stawia przed Emirhanem różne smakołyki. „Przyniosłam też ciasteczka, bardzo je lubisz” – mówi. – „Dlaczego jeszcze nic nie zjadłeś? Weź, są bardzo smaczne”. „Ciociu Leman, przyszedłem, aby porozmawiać z tobą o czymś poważnym” – oświadcza chłopiec. „Czyli nie przyszedłeś, ponieważ się za mną stęskniłeś?”. „Proszę cię, nie odsyłaj nauczyciela. Bardzo kocham Safaka”. „Ach, mój Emirhanie. Ja też tego nie chcę. Moje serce płonie”. „Jesteś jego mamą. Nie odejdzie, jeśli mu tego zabronisz”. „W rzeczywistości jest ktoś, kto mógłby go zatrzymać. Ale ona nie chce, żeby został”.
„Naprawdę? Kto taki?” – docieka Emirhan. Leman milczy przez chwilę, po czym odpowiada: „Twoja mama”. „Moja mama?”. „Tak. Ale powiedziałam ci, ona nie chce, żeby został”. „To niemożliwe. Nie, to nie jest prawda”. „To jest prawda, i to jeszcze jaka”. „Nauczyciel Safak odchodzi z powodu mamy?”. „Tak. Gdyby tylko powiedziała mu, żeby został, nie odszedłby. Ale z powodu swojego kaprysu nie jest w stanie mu tego powiedzieć”. Chłopiec zrywa się z krzesła, zabiera swój plecak i kurtkę i wychodzi energicznym krokiem.
Akcja przenosi się do szpitala. Macide jest w gabinecie lekarskim. „Coraz częściej się zapominam. Ten problem się nasila” – oznajmia mama Humeyry. – „Wstydzę się powiedzieć o tym mojej rodzinie i nadal to przed nimi ukrywam”. „Byłoby dobrze, gdybyś im powiedziała. I tak się w końcu dowiedzą” – stwierdza doktorka. – „Jeśli im powiesz, nie będziesz z tym problemem sama”. „Masz rację, dowiedzą się. Ale najpierw muszę zrobić kilka rzeczy. Są obowiązki i obietnice, które muszę spełnić. Chcę to zrobić, póki jeszcze jestem w stanie”. „Rozumiem. Wypiszę ci skierowanie na badanie tomografem. Daj ten dokument moim kolegom i przyjdź ponownie po skończonym badaniu”.
Macide opuszcza gabinet. Kilka sekund później do tego samego pomieszczenia wchodzi Melek. „Dobrze, że pani przyszła” – mówi lekarka. – „Wyniki tomografii są w porządku. Możemy wypisać twoją córkę”. Tymczasem Emirhan wbiega do sklepu. „Mamo!” – krzyczy chłopiec. „Kochanie, skąd się tu wziąłeś? Dlaczego nie jesteś w szkole?” – pyta Julide. „Okłamałaś mnie! Nauczyciel Safak odchodzi z twojego powodu!”. „Kto ci to powiedział?”. „Sam się dowiedziałem. Zastanawiałem się, dlaczego nic z tym nie robisz. To przez ciebie! Widziałaś, jak płakałem, ale nic nie zrobiłaś, żeby go zatrzymać! To wszystko twoja wina!”.
„Emirhan, nie oszukałam ciebie” – zarzeka się Julide. „Zrobiłaś to! Zrobiłaś!” – grzmi oburzony chłopiec. – „Porozmawiasz z nim? Powstrzymasz go? Odpowiedz!”. Kobieta milczy, przypominając sobie słowa, którymi ostrzegł ją Tufan: „W innym razie wykop dwa groby. Jeden dla niego, drugi dla Emirhana”. „To przez ciebie już więcej nie zobaczę Safaka! Przez ciebie!” – krzyczy chłopiec i odwraca się w stronę wyjścia. „Zatrzymaj się! Dokąd idziesz?”. „Idę do domu! Nie idź za mną i ze mną nie rozmawiaj!”. Emirhan ucieka.
Akcja wraca do szpitala. Melek i Elif podchodzą do rejestracji. „Chciałam uregulować rachunek” – oznajmia kobieta. „Jakie nazwisko?” – pyta pracownica. „Elif Emiroglu”. „Twój rachunek został już opłacony”. „To na pewno jakiś błąd, niczego nie płaciłam”. „To żaden błąd, został opłacony”. „Naprawdę? Przez kogo?”. „Przeze mnie, pani Melek” – odpowiada Mahir, który właśnie wyłonił się zza rogu. Tymczasem do szpitala wchodzi Kiymet. Od razu dostrzega znajdującą się na korytarzu siostrę i podchodzi do niej. „Skąd się tu wzięłaś?” – pyta zaskoczona Macide. „Chciałam pójść z tobą, ale wyszłaś przede mną. Martwiłam się o ciebie. Co robisz w szpitalu?”.
„Chwileczkę. Skąd wiedziałaś, że tu jestem?” – pyta pani Haktanir. „Służąca powiedziała, że wzięłaś taksówkę. Zadzwoniłam do korporacji i dowiedziałam się, dokąd pojechałaś” – wyjaśnia Kiymet. – „Macide, co się dzieje?”. „Wyjdźmy na zewnątrz i tam porozmawiajmy”. Kamera przenosi się na drugą stronę holu, gdzie Melek rozmawia właśnie z Mahirem. „Tak być nie może. Oddam ci pieniądze” – oświadcza kobieta. „Wybacz mi, ale nie mogę się na to zgodzić” – mówi syn Kiymet. – „Spróbuj mnie zrozumieć. Czy nie zachowałabyś się tak samo na moim miejscu?”. „I ty też postaw się na moim. Nie mogę tego zaakceptować”. „Bez względu na to, co mówi policja, to ja prowadziłem ten pojazd. To ja potrąciłem Elif”.
„Pozwól mi przynajmniej tyle zrobić” – kontynuuje Mahir. – „Nie mogę spać od kilku dni. Sumienie mnie gryzie”. „Dziękuję, jesteś taktowny. Ale naprawdę nie możemy tego zaakceptować” – upiera się Melek. „Już zapłaciłem. Nie chcę żadnych pieniędzy od ciebie. Temat zamknięty”. „Mamo, chodźmy już do domu” – prosi zmęczona Elif. Kamera przenosi się na zewnątrz, gdzie na ławce siedzą Macide i Kiymet. „Nie chcę cię męczyć, ale widzę, że coś się z tobą dzieje” – zauważa mama Mahira. – „Ukrywasz to przed nami wszystkimi. Dlatego tutaj przyszłam. Co się dzieje? Nie duś tego w sobie. Otwórz się przede mną. Z kim chcesz porozmawiać, jeśli nie ze swoją siostrą?”.
„Powiem ci. Powiem ci wszystko” – oznajmia pani Haktanir. Kamera wraca do środka. „Przepraszam, nie chcę się narzucać, ale czy mogę was odwieźć?” – pyta Mahir. „Nie chcę cię kłopotać” – mówi Melek. „W żadnym razie. Nie męczmy dziecka czekaniem na taksówkę”. „Tak, mamo, zgódź się” – prosi Elif. „W porządku”. Cała trójka opuszcza szpital. Nie widzą siedzących tuż obok Macide i Kiymet. Kamera koncentruje się na siostrach. „Ostatnio mój umysł gra ze mną” – oznajmia pani Haktanir. – „Rzeczy, które były wyryte w mojej pamięci, zamieniają się w pustkę. Wszystko jest wymazane, znika”.
„Co ty mówisz? Nic z tego nie rozumiem” – mówi Kiymet, udając troskę. „Zapominam. Wszystko zapominam. Zdiagnozowano u mnie chorobę Alzheimera”. „Co?! Co ty mówisz? To nie jest pomyłka? Może to zwykłe zapominanie się? Skonsultuj się z innym lekarzem”. „Ja też w to nie wierzyłam, ale niestety to prawda. Lekarka powiedziała, że choroba postępuje szybciej niż zwykle”. „Och, moja kochana siostro. Czy istnieje jakieś leczenie? Może jest rozwiązanie”. „Pani Gizem robi wszystko, co może. Ale to taka choroba, na którą… nie ma lekarstwa”. „Dlaczego nie powiedziałaś nam wcześniej? Czy człowiek może nieść sam taki ciężar?”.
„Lekarka też mi to zasugerowała” – oznajmia Macide. – „Ale jak mam powiedzieć innym, kiedy sama nie potrafię tego zaakceptować. Nie chcę cię zapomnieć, Kiymet! Nie chcę moich dzieci i bliskich pytać o to, kim są!”. „Nie bój się. Może jest jakiś sposób. Może nie jesteśmy tak bezradni, jak nam się wydaje”. „Kiymet, dobrze, że dzisiaj poszłaś za mną i mnie znalazłaś. Tak bardzo potrzebowałam porozmawiać z kimś”. „Zawsze będę z tobą. Nigdy nie zostawię cię samej”. Tymczasem Mahir przywozi Melek i Elif pod sam dom. „Bardzo ci dziękuję” – mówi kobieta. „Nie ma za co. Czy będę mógł jeszcze zobaczyć moją małą przyjaciółkę?”.
„Zobaczymy się jeszcze, prawda mamo?” – pyta Elif przymilnym głosem. „Oczywiście, kiedy tylko zechcesz” – zgadza się Melek. „W takim razie wezmę twój numer. Wpisz go, proszę.” – Mahir podaje kobiecie swój telefon. – „W porządku, niech zostanie w przeszłości. Cieszę się, że jesteś zdrowa, Elif. Aha, i więcej nie przechodź przez ulicę bez wcześniejszego rozejrzenia się, dobrze?”. „Dobrze” – zapewnia dziewczynka. „W takim razie do zobaczenia.” – Mahir, nim wsiada do samochodu, patrzy na odchodzące w stronę drzwi wejściowych Melek i Elif. Akcja przeskakuje do następnego dnia. W domu Julide trwa śniadanie. Emirhan siedzi jednak oparty o krzesło, w ogóle nie interesując się posiłkiem.
„Kochanie, dlaczego nie jesz?” – pyta Julide. – „Spóźnisz się do szkoły”. „Nie pójdę do szkoły” – odpowiada chłopiec. „Dlaczego?”. „Bo nie chcę!”. „Wszystko w porządku? Czy coś cię boli?”. „Nic mnie nie boli”. „To dlaczego nie chcesz pójść do szkoły? Będziesz miał zaległości”. „No to będę miał, trudno”. „Kochanie, nie możesz nie pójść do szkoły bez powodu. Zjedz coś, a potem się spakuj. Dalej.” – Chłopiec nie reaguje. – „Emirhan, zasmucasz mnie, naprawdę”. „Nie chcę iść”. „Dlaczego to robisz?”. „Może nauczyciel Safak zmartwi się i zapyta, dlaczego nie przyszedłem. Będziesz musiała powiedzieć mu prawdę”. „Dobrze, nie musisz iść. Niech będzie tak, jak chcesz, ale pójdziesz ze mną do sklepu. Bez sprzeciwu”.
Obowiązuje całkowity zakaz kopiowania streszczeń na inne strony! Za łamanie praw autorskich grozi odpowiedzialność karna.