110: Arzu wchodzi do pokoju córki. „Jesteś zła na mnie?” – pyta Melisa. „Nigdy, nigdy” – odpowiada Arzu. „Ale ja jestem morderczynią…”. „Cii, nie mów tak. To był wypadek. Nie waż się o tym zapominać”. „Chcę wyjechać. Uciec, ukryć się, jakby tego nie nazywać. Mamo, chcę wyjechać. Chcę zapomnieć o wczorajszym wypadku”. „Masz rację, córeczko. Pojedziesz”. „Razem pojedziemy, tak?”. „Ja nie pojadę, córko…”. „Co? Dlaczego?”. „Nie mogę jechać”. „Tak nie może być. Bez ciebie ja nigdzie nie pojadę”. „Musisz pojechać”. „Nie mogę, bez ciebie nie jadę”. „Koniecznie musisz to zrobić!”. „Ale dlaczego?!”. „Dlatego, że ten człowiek… Cihan mi grozi!”.

Akcja przenosi się do posiadłości Cihana. Mężczyzna, którego wczorajszego dnia potrąciła Melisa, odzyskuje przytomność. „Poradziłeś sobie” – mówi do niego Cihan. – „Teraz zostaniesz pod naszą opieką, aż zupełnie wyzdrowiejesz. Dzięki tobie wygrywam w najważniejszej rozgrywce”. Akcja wraca do pokoju Melisy. „Co? Jak to ci grozi? Czym ci grozi?” – pyta dziewczyna. „Wami. Moimi córkami” – odpowiada Arzu. „Nie rozumiem. W jakim sensie córkami? Mną i Cennet?”. „Ale czemu Cennet? Mamo, możesz normalnie powiedzieć? Czy on chce zamknąć mnie do więzienia?”. „On ma nagranie z wypadku…”. Soyerówna robi wielkie oczy. „Co?!” – pyta przerażona.

„Ciebie do więzienia, Cennet chce… Grozi nam, rozumiesz?” – oznajmia Arzu. „Czego chce? Co chce w zamian od ciebie?” – pyta Melisa. „Żebym rozwiodła się z ojcem i wyszła za niego…”. Tymczasem Halil śledzi Turana – prawą rękę Cihana. Dojeżdża za nim na cmentarz i telefonuje do Kayi. „Powiedz mi, że coś znalazłeś” – prosi Demiros. „Bracie, ten typ przyjechał na cmentarz” – oznajmia Halil. „Jak to? Powiedziałeś, że każdego ranka znika gdzieś na godzinę. Przychodzi wtedy na cmentarz?”. „Na to wygląda. To znaczy, przyszedł do kwiaciarni, kupił kwiaty, a potem prosto pojechał na cmentarz. To znaczy, że niczego nie znajdziemy”.

„Jeśli on każdego ranka jedzie na cmentarz, to znaczy, że jest tam ktoś dla niego ważny” – stwierdza Kaya. – „Obserwuj go. Dowiedz się, którą mogiłę odwiedza. Coś w środku mówi mi, że jesteśmy na dobrej drodze”. Tymczasem w domu Arisoyów rozlega się dzwonek do drzwi. Nilgun idzie otworzyć i po drugiej stronie widzi… Cennet. „O Boże, pomóż mi nie zwariować” – wzdycha matka Selima. – „Dziewczyno, ty nie masz żadnych skrupułów?”. „Mogę porozmawiać z Selimem?” – pyta Cennet. „Oczywiście, zaraz go zawołam. Jeśli chcesz, idź do ogrodu, przygotuję ci turecką kawę, posiedzimy sobie razem i pogawędzimy… Co ty na to?”.

„Pani Nilgun, ja muszę z nim porozmawiać” – oznajmia Cennet. „Kpisz sobie z nas? Idź stąd!” – rozkazuje kobieta i silnie popycha dziewczynę, aż ta upada. – „Cały czas jeszcze masz czelność mówić o Selimie. Wstawaj, inaczej cię zabiję! Wstawaj i wynoś się! Posłuchaj, jeśli jeszcze raz staniesz przede mną, to cię zabiję!”. Kobieta podnosi Cennet z ziemi i silnie wykręca jej dłonie. „Ała, to boli… Zadaje mi pani ból!” – mówi Cennet. „Posłuchaj, jeśli raz jeszcze pojawisz się przede mną, to przysięgam, że cię zabiję!” – powtarza Nilgun. – „Zrozumiałaś mnie?! Zabiję cię!”.

Z domu wybiega Pinar. „Pani Nilgun, proszę, obiecuję, że ją wygonię” – zapewnia służąca. „Dobrze. Wyrzuć ją, żeby moje oczy jej więcej nie oglądały!” – grzmi Nilgun, puszcza niedoszłą narzeczoną swojego syna i wraca do domu. „Pani Cennet, z panią wszystko dobrze?” – pyta Pinar. „Tak. Po prostu chciałam tylko porozmawiać z Selimem” – tłumaczy dziewczyna. „Dobrze, ale pana Selima nie ma w domu”. „Nie ma? To dziwne, bo w firmie też go nie ma. Dzwoniłam do niego, ale telefon ma wyłączony. Wiesz, gdzie on jest, Pinar? Proszę, jeśli wiesz, powiedz mi o tym”. „Dobrze, ale obiecaj mi, że pani Nilgun się o tym nie dowie”. „Dobrze, oczywiście, że obiecuję. Nic nie powiem”.

Akcja przenosi się do portu. Selim stoi ze spakowaną walizką i rozmawia z jakimś mężczyzną. „Kapitanie, sam nieoczekiwanie podjąłem tę decyzję” – oznajmia chłopak. – „Sprawdziłeś już wszystko?”. „Masz szczęście, panie Selimie. Wczoraj wszystko sprawdziłem” – odpowiada mężczyzna. – „Mam teraz małą sprawę, w ciągu pół godziny ją załatwię. Możesz poczekać w środku”. Selim bierze swoją walizkę i wchodzi na łódź. Co chłopak planuje?

Akcja przenosi się do pokoju Melisy. Dziewczyna i jej matka siedzą na łóżku. Z dołu dobiegają krzyki Mahira i Semy. „Jeśli pojedziesz, nie wybaczę ci!” – oznajmia pani Soyer. „Mamo, dosyć. Dosyć!” – odpowiada mężczyzna i po chwili wchodzi do pokoju córki. „Jesteście gotowe?” – pyta. „Nikt nigdzie nie pojedzie!” – zabrania Sema. „O Boże, daj mi cierpliwość… Mamo, nie ciągnij już tego, proszę”. „Rzucę się! Wyskoczę przez okno!”. „Co?”. „Przysięgam, że to zrobię! Nie pozwolę wam wyjechać!”. „Przecież możesz jechać z nami”. „Nie mogę. Tutaj jest mój dom”. „Poddaję się już. Chodź, Arzu, jeszcze bilety musimy kupić. Wstawaj, córko. Chodźcie, wychodzimy”. „Niech Arzu sama sobie jedzie. Ty i Melisa macie zostać”.

„Tato, my nie jedziemy” – oświadcza Melisa. „Co takiego?” – pyta zdziwiony Mahir. „Nie pleć głupstw, Melisa” – upomina córkę Arzu. „Mamo, powiedziałam, że nie jedziemy”. „Córko, o czym rozmawiałyśmy? Co ja ci powiedziałam? Córeczko, jesteś zmuszona”. „Nie jedziemy. Dlatego, że przyjmiesz tę ofertę…”. Akcja wraca na cmentarz. Kiedy Turan odjeżdża, Halil udaje się do zarządcy cmentarza. „Bracie, ten człowiek, z którym przed chwilą rozmawiałeś…” – mówi Halil. „Pan Turan?” – pyta mężczyzna. „Tak, o nim mówię. Wiesz, który grób ten człowiek odwiedził?”. „A dlaczego pytasz?”. „Potrzebuję to wiedzieć”. „Więc idź i go zapytaj”.

Halil wyciąga pistolet i przystawia go do głowy swojego rozmówcy. „Idziemy. Pokażesz mi ten grób” – rozkazuje podwładny Kayi. Akcja wraca do pokoju Melisy. „O czym wy mówicie?” – pyta Mahir. – „Nie rozumiem. Co za oferta?”. „Tato, no już, wyjdźcie” – prosi Soyerówna. „Córko, w czym wasz problem, nie rozumiem”. „Proszę, zostawcie nas na osobności. Wyjdźcie”. „Dobrze, dobrze, porozmawiajcie. Tylko nie zmieniajcie swojego zdania. A my z Mahirem pójdziemy wypić kawę” – mówi Sema i wraz z synem wychodzą z pokoju. „Melisa, ty… Kiedy to powiedziałaś, nie mówiłaś poważnie?” – dopytuje Arzu, nie dowierzając w słowa córki.

„Nie, jestem całkowicie poważna” – oświadcza Melisa. „Ty… Chcesz, abym wyszła za mąż za Cihana?” – pyta Arzu ze łzami w oczach. „Jeśli jest inne wyjście, to powiedz, mamo. Nawet jak uciekniemy, ten człowiek będzie nas szukał. Zostaniemy poszukiwanymi zbiegami”. „Nie, to nie ty… To nie jest moja córka, Melisa… Ty ze strachu, w panice, nie wiesz, co mówisz…”. „Ze względu na Cennet postawiłaś swoje życie w nicość. Teraz moja kolej. Zrobisz to dla mnie. Aby uratować moje życie, przyjmiesz ofertę tego człowieka”.

Akcja wraca na cmentarz. Halil idzie za zarządcą cmentarza, cały czas mierząc do niego z broni. „No, teraz przekaż trochę informacji” – rozkazuje podwładny Kayi. „Każdego dnia tu przychodzi, rozmawia i płacze” – mówi mężczyzna. – „Czasami i w nocy przychodzi. Wiem tylko, że to grób jego ukochanej kobiety. To jest tutaj”. Halil podchodzi do grobu i robi zdjęcie płyty z wygrawerowanym nazwiskiem: „Leyla Kocaoglu”. Po chwili mężczyzna zostaje uderzony szpadlem w tył głowy! Traci przytomność i upada na ziemię! Kto go zaatakował?

Cennet przyjeżdża do portu. W ostatniej chwili wskakuje na łódź, która już odpływa. Wchodzi na pokład i podchodzi do trzymającego za ster Selima. „Co ty tutaj robisz?” – zadziwia się chłopak. „Porozmawiajmy” – prosi Cennet. „Co znaczy porozmawiajmy? Natychmiast zawrócę i wysadzę cię na nadbrzeżu”. Dziewczyna szybko wyciąga kluczyki ze stacyjki. Silnik gaśnie. „Będę mówić, a ty będziesz słuchał” – oznajmia Cennet. „Oddawaj kluczyki!” – żąda Selim. „Nie, nie dam! Najpierw mnie wysłuchasz!”. „Mówię, że nie będę słuchał”. „Ostatni raz mnie wysłuchasz, a potem zawrócisz, zostawisz mnie na przystani i odejdę”. „Cennet, mówię, że nie chcę rozmawiać. Czego nie rozumiesz?”. „W ten sposób nie mogę cię stracić. Nie przez jedną pomyłkę”.

„Już mnie straciłaś” – oznajmia Selim. – „Daj mi kluczyki”. „No dobrze, ale ostatni raz pozwól mi powiedzieć, proszę. Potem odejdę” – oświadcza Cennet. „Dobrze, masz pięć minut. Wysłucham cię, a potem zawrócimy”. Cennet siada na ławce i zaczyna mówić: „Kiedy zostaliśmy przyjaciółmi, byliśmy jeszcze dziećmi. Wtedy byłeś taki sam, jak ja. Samotny. Przyjaźniliśmy się i chroniliśmy wzajemnie w tej samotności. Oczywiście potem cię zabrali ode mnie. Całe życie wierzyłam, że cię odnajdę. I znalazłam. Byłeś moim jedynym, z czystym sercem, Alim. Ja odnalazłam cię jako Selima. Dla mnie to nic się nie zmieniło. Ali był w moim sercu. Teraz już jesteś Selimem. Tylko z jedną różnicą. Zakochałam się…”.

„Ali był moim dzieciństwem, a Selim mężczyzną, którego pokochałam” – kontynuuje Cennet. – „Moja teraźniejszość i przyszłość. Posłuchaj, przez całe życie niczego dla siebie nie zrobiłam. Niczego. Zawsze myślałam, że jak będę dobrze odnosić się do ludzi, jeśli będę poświęcać się dla nich, to będą mnie kochać. Nawet mama mnie porzuciła. Dlatego myślałam, że nikt nie będzie mnie kochał. I zawsze będę tą porzucaną. Ja, na przykład… Kochając ciebie, nie byłam sobą. Myślałam, że ty także mnie pokochasz. Czasami, gdy cię widziałam, chciałam rzucić się w twoje objęcia, obejmować, całować… Za każdym razem, gdy cię widziałam, gdy patrzyłam w twoje oczy, chciałam to zrobić, ale nie mogłam…

„Uwierzyłam Melisie. Niestety, uwierzyłam Melisie” – mówi dalej Cennet. – „Wtedy mi powiedziałeś, że wolałam uwierzyć Melisie. To prawda. Wolałam uwierzyć własnej siostrze. Nie patrz tak na mnie. Jesteś jednym z tych, którzy mają szczęście. Ciebie adoptowano. Przynajmniej byłeś z ludźmi, których nazywałeś mamą i tatą. U mnie nikogo nie było. Z wyjątkiem mojej jaskółki, mojej babci, nie miałam nikogo. Nawet, kiedy kasłała, bałam się, aby coś jej się nie stało. Zestarzała się. Myślałam, co ze mną będzie, kiedy umrze… Może dlatego nie mogłam należeć do nikogo i niczego? Za każdym razem, kiedy mówiłeś, że jesteś razem ze mną, bałam się, że coś się stanie. Bałam się, że coś nas rozłączy. Dlatego zawsze trzymałam się ciebie z boku. Wybrałam wiarę w Melisę. Okazało się, że jest moją rodziną”.

„Nie wiesz, co to takiego nie mieć rodziny” – kontynuuje Cennet. – „Ja byłam sama. Posłuchaj, bardzo mocno chciałam stworzyć z tobą rodzinę. Ale nie mogłam odwrócić się od ludzi, których nazywałam rodziną. Nie jestem w porządku. Nie pozwoliłam sobie być w porządku. Ale tak bardzo cię kocham. Tak bardzo mocno cię kocham. Ze wszystkimi swoimi pomyłkami, wadami, uprzedzeniami… Jestem przed tobą”. „Dlaczego od samego początku nie rozmawiałaś o tym ze mną?” – pyta Selim. „Myślałam, że mnie nie pokochasz”. „Jak to nie pokocham?”. „Nie wiem…”. „Co teraz z nami będzie?”. „Zaczniemy od początku… Tym razem zamienimy się rolami. Wydaje się, że teraz moja kolej. Popatrz mi w twarz. Popatrz w moje oczy”.

„Przypominam sobie ten moment” – oznajmia Selim. „Dobrze, nie psuj teraz” – prosi Cennet. – „Nigdy wcześniej tego nie doświadczyłam. To bardzo niesamowite uczucie”. „Co jest takiego niesamowitego?”. „Miłość…”. „Myślę, że to, co czujesz, to nie miłość”. „To znaczy, że nic nie czujesz do mnie? Nie wierzysz mi?”. „Nie wierzę” – odpowiada z uśmiechem Selim. Cennet zdejmuje buty i staje na krawędzi jachtu. „Nadal nie wierzysz?” – pyta. „Nie, nie wierzę. Skacz, jak chcesz”. Dziewczyna wychyla się, Selim jednak podchodzi do niej, mocno obejmuje i stawia z powrotem na pokład. Wydaje się, że między nimi już wszystko dobrze.

„Nie wierzę tobie, ale wierzę w nas” – oznajmia Selim. Tymczasem Arzu przychodzi do rezydencji Cihana. „Wydaje się, że podjęłaś decyzję” – mówi mężczyzna. „Tak, podjęłam” – potwierdza Arzu. „Słucham, jaka to decyzja?”. „Zgadzam się wyjść za ciebie za mąż…”. „Rodzina już wie?”. „Powiedziałam ci, że się zgadzam. Nie twoja sprawa, jak poradzę sobie z rodziną”. „Oczywiście, ale chcę, żeby wszystko wypaliło”. „Dla zemsty poświęcasz tych, którzy nie są niczemu winni. Próbujesz sprawić mi ból, prześladując moje córki. To nie jest odwaga. To zwykłe tchórzostwo!”. „Odwrotnie, to siła. Sama mówiłaś, że siła jest źródłem odwagi. Powinnaś to wiedzieć”.

„Tak. Dzięki tobie i Kayi wiem o tym” – potwierdza Arzu. – „Skoro jesteś taki odważny, to z rezultatem sobie poradzisz. Pochylam przed tobą głowę, ale tylko na razie. Przyjmujesz do siebie największego wroga. Nie śmiej o tym zapominać”. „Nie groź mi” – ostrzega Cihan. – „Tak trzeba rozliczyć się z szakalem, który wdarł się do rodziny lwa i niszczy ją. Nie przestanę, dopóki nie rozszarpię tego szakala na kawałki”. Arzu chce odejść, ale Cihan zatrzymuje ją. „Poczekaj” – mówi mężczyzna. – „Musimy omówić to, co będzie dalej. Proszę”. Kobieta zajmuje miejsce na kanapie.

W następnej scenie widzimy, jak Melisa wchodzi na komisariat policji. „Chciałam złożyć zeznania” – oznajmia dziewczyna. – „Był wypadek i umarł jeden człowiek…”. „Kiedy to się stało?” – pyta policjant. „Wczoraj”. „Zapisała pani numery? Wie pani, kto prowadził?”. „Tak. Wypadek spowodowałam i zabiłam człowieka ja…”. Tymczasem Cennet i Selim wracają do portu. „Jak najszybciej stąd wyjedźmy i nie wracajmy” – proponuje chłopak. – „Chcesz tego?”. „Jak wspomnę ci o babci, to będzie mocno nie w porządku?” – pyta dziewczyna. – „Będzie to miało sens z tym, co powiedziałam?”. „Nie, nie będzie nie w porządku. Poczułbym się egoistą, gdybym powiedział inaczej”.

„Posłuchaj, jesteś dla mnie najważniejszy, ale kiedy rozmawiamy o babci, rzeki przestają płynąc” – mówi Cennet. Jacht dobija do portu. Akcja wraca do spotkania Arzu i Cihana. „Jutro złożysz papiery o rozwód. Ja przyspieszę całą procedurę” – oświadcza mężczyzna. – „W przyszłym tygodniu nie będzie żadnych problemów, żebyśmy wzięli ślub”. „Co?!” – zadziwia się Arzu. – „W przyszłym tygodniu?!”. „Tak, ja o wszystko zadbam. Za tydzień, o tej porze, będziemy już po ślubie”.

Selim i Cennet schodzą z jachtu. „Chodź, idziemy” – mówi chłopak. „Nie bierzesz walizki?” – pyta Cennet. „Nie, nie zabieram”. „Dlaczego?”. „Ponieważ wrócę tu znowu, żeby zrobić to, czego nie zrobiłem dzisiaj. Wypłynę w morze, żeby przez długi czas tu nie wracać. Ale tym razem nie chcę wyruszać sam. Albo ty, jako moja żona wsiądziesz na ten jacht i wyruszymy razem, albo będę kontynuował stąd, gdzie się zatrzymałem”. „To znaczy, że dalej masz zamiar ze mną się ożenić?”. „Tak, byłem bardzo obrażony, bardzo zraniony, ale życie uczy mnie mądrości. Miałem w stosunku do ciebie wątpliwości. Do dzisiaj. Ja po prostu chcę wierzyć i ufać”.

„Więcej cię nie rozczaruję” – zapewnia dziewczyna. „Jeśli jesteś gotowa kochać bez strachu, to jestem tutaj” – oznajmia Selim. „Jak dobrze, że jesteś. Jak dobrze…” – Cennet przytula się do swojego ukochanego. – „Jestem najszczęśliwszą dziewczyną na świecie, bo mam na własność takiego człowieka, jak ty”. Akcja przenosi się przed posiadłość Cihana. „Jak rozmawialiśmy, jutro daj Mahirowi dokumenty do podpisu” – poleca Cihan. – „Resztę ja sam załatwię. Chcę, żeby wszystko skończyło się jak najszybciej”. „Dobrze, tylko do tej pory będziesz się trzymał z daleka ode mnie i od mojej rodziny” – oświadcza Arzu. Nagle na teren posiadłości wjeżdżają radiowozy policyjne! Z jednego z nich wysiada Melisa.

„Ten człowiek to zrobił! Wszystko zrobił ten człowiek!” – Soyerówna wskazuje na Cihana. „Pan Cihan Kocaoglu?” – pyta funkcjonariusz. „Tak, to ja. O co chodzi?” – pyta właściciel posesji. „Przyjechaliśmy tutaj z powodu zawiadomienia pani Melisy Soyer. Mamy do pana kilka pytań”. „Coś ty zrobiła?” – pyta Arzu córkę. „To, co powinnam zrobić, mamo” – odpowiada dziewczyna. – „Ty nigdy nie ugniesz się przed tym człowiekiem”.

„Słuchajcie, potrąciłam człowieka i on zmarł” – zwraca się Melisa do policjantów. – „Ten człowiek pochował tego trupa”. „O czym pani mówi?” – pyta zdziwiony Cihan. „Ty milcz! On ma nagranie! Grozi nim mojej mamie. To ja potrąciłam człowieka i ja go zabiłam!”. „Melisa…” – odzywa się Arzu. „Mamo, ty też powiedz! Nigdy nie pozwolę ci wyjść za tego typa!”. „Moja córka… Nie wiem, dlaczego moja córka to robi. „Mamo, nie rób tak. Proszę, nie trzeba. Posłuchaj, zaryzykowałam wszystko. Proszę, powiedz prawdę!”. „To, co mówi moja córka… To, co wam powiedziała, nie jest prawdą”. „Mamo, nie rób tego. Proszę, nie rób…”. „Przepraszam was wszystkich. Moja córka niepokoiła was bez powodu. Zajęła tylko wasz drogocenny czas”.

„Nie, mamo, nie!” – oburza się Melisa. – „Czy wy nie widzicie, że moją mamę szantażują?!”. „Grożą pani, pani Arzu?” – pyta policjant. – „Proszę się nie bać. Jeśli ma miejsce coś podobnego, możemy od razu pomóc”. „Nie, nigdy. Nic takiego się nie dzieje. Cóż, nie chciałam tego mówić, ale… Moja córka ma poważne problemy psychiczne. Wszystko, co wam powiedziała, to jej wymysły. Jeszcze raz przepraszam was wszystkich. Nic takiego więcej się nie zdarzy”.

Obowiązuje całkowity zakaz kopiowania streszczeń na inne strony! Za łamanie praw autorskich grozi odpowiedzialność karna.

Podobne wpisy