35: Arzu odzyskuje przytomność. Policjanci z psami przeczesują las. Są z nimi Cennet, Orhan i Selim. Wspólnie nawołują Rizę. „Ty tutaj poczekaj” – mówi Selim do dziewczyny. – „Dalej jest niebezpiecznie”. „Nie, ze mną w porządku. Pójdę z wami” – zapewnia dziewczyna. „Zostań. Nie chcę słyszeć sprzeciwu”. „Selim ma rację” – potwierdza Orhan. Obaj panowie odchodzą. Cennet nie zamierza jednak stać w miejscu. Idzie przed siebie i nagle słyszy, jak ktoś woła jej imię! Dziewczyna idzie za głosem i znajduje… Leżącą na ziemi Arzu! Akcja przenosi się do portu. Ratownicy holują łódź Rizy. Sema czuje wielką ulgę, ale chwilowa euforia szybko mija, gdy okazuje się, że nie odnaleziono jej męża…
„Gdzie jest mój mąż?” – pyta Sema. – „Dlaczego go nie przywieźliście?”. „Jest mi bardzo przykro, ale go nie odnaleźliśmy…” – odpowiada ratownik. Akcja wraca do lasu. Arzu wyciąga dłoń w kierunku Cennet. Dziewczyna nachyla się nad nią. „Pani Arzu, przyszłam. Nie bój się, jestem tutaj” – mówi. „Nie zostawiają mnie, proszę” – błaga Arzu, zanosząc się szlochem. „Oczywiście, że pani nie zostawię. razem odejdziemy stąd. Może pani wstać?”. „Nie wiem…”. „Dalej, spróbujmy”. Cennet obejmuje kobietę i pomaga jej podnieść się. Arzu zawodzi z bólu. Nie jest w stanie stanąć na nogi. „Nie odchodź, proszę. Błagam cię, nie zostawiaj mnie” – mówi matka Melisy.
„Dobrze, obiecuję, że nie zostawię” – zapewnia Cennet i zaczyna nawoływać imię Selima, by przybył z pomocą. Po chwili na miejscu zjawiają się Orhan i Selim. „Arzu, dobrze się czujesz?” – pyta jej szwagier. „Bardzo przepraszam…” – wydobywa z siebie zapłakana kobieta. „Okej, uspokój się. To już koniec”. Akcja wraca do portu. „Dlaczego przyszedłeś, nie znajdując mojego męża?” – pyta Sema. W ręku trzyma szal Rizy, który przynieśli jej ratownicy. – „Zamiast męża, to mi przynieśliście! Co ja mam z tym zrobić?! To twoja praca! Idź i znajdź mojego męża!”. „Będziemy kontynuować poszukiwania wzdłuż brzegu” – oznajmia ratownik. – „Możecie wrócić do domu. Poinformujemy was, jeśli pojawią się nowe informacje”.
Selim, Orhan i Cennet przyprowadzają Arzu do domku letniego. Sadzają ją na kanapie. Kobieta cała się trzęsie. „Wszystko w porządku?” – pyta Cennet. „Bardzo mi zimno…” – odpowiada Arzu. „Zaraz rozpalę w kominku” – oznajmia Selim. „Zaraz zrobi się ciepło. Nie będziesz marznąć” – mówi Cennet i pociera Arzu, by choć trochę było jej cieplej. Kilka minut później w kominku już przyjemnie trzeszczy ogień. Cennet zdejmuje bluzkę, gdyż jest jej zbyt gorąco. Arzu przygląda się znamieniu na prawym ramieniu dziewczyny. Kobieta ma dokładnie takie same…
Nazajutrz rano wszyscy z portu przyjeżdżają do domku leśnego. Arzu, która jeszcze śpi, mówi przez sen: „Tato, nie odchodź, proszę cię… Tato, nie porzucaj mnie… Tato…”. Nagle wybudza się i z trudem łapie powietrze. „Pani Arzu, to był tylko koszmar” – uspokaja ją Cennet. – „Już wszystko w porządku, już dobrze”. Do domku wchodzi Melisa. „Mamo? Co z tobą? Wszystko w porządku?” – pyta dziewczyna. Przytula się do matki i patrzy na jej twarz. Następnie kieruje groźne spojrzenie na Cennet. „Co zrobiłaś z mamą?! Co jej zrobiłaś?!” – krzyczy wściekła. „Uspokój się, Meliso” – prosi Orhan. – „Cennet uratowała twojej mamie życie. Gdyby nie ona, być może opłakiwalibyśmy Arzu”.
„Kiedy Arzu szukała wujka Rizę, wpadła do dołu” – wyjaśnia Selim. „Skąd się dowiedziałaś, że tu jesteśmy?” – pyta zdziwiony Mahir. – „Wczoraj dzwoniliśmy do ciebie, ale nie odpowiadałaś”. „Ja ją powiadomiłem” – oświadcza Cengiz. Tymczasem policjanci sprawdzają teren za domem. Komisarz natrafia na miejsce, gdzie niedawno ktoś kopał! Akcja wraca do środka domku. „Riza od dzieciństwa wypływał w morze” – mówi Sema. – „Ona bardzo dobrze wie, jak zachowywać się na morzu. Coś innego musiało się stać… Coś innego, czego my nie wiemy”.
„Znaleźli jego łódkę, siostro Semo. On na pewno wypłynął w morze” – przekonuje Cengiz. Nagle do środka wchodzi policjant. „Komisarz na was czeka” – oznajmia. – „Coś znaleźliśmy za domem…”. Wszyscy szybko udają się na miejsce. „Komisarzu, co się stało?” – pyta Mahir. – „Co znaleźliście?”. „Widzicie, tutaj jest miękka ziemia” – pokazuje funkcjonariusz. – „Tutaj niedawno był wykopany dół…”. „Jak to? Co to znaczy? Nie rozumiem…” – mówi Sema. „Mam nadzieję, że się mylimy, ale musimy to sprawdzić. Chodźcie chłopcy, zacznijcie kopać…”.
Po kilkunastu minutach jeden z kopiących dół policjantów woła komisarza, by podszedł. Arzu wpada w panikę. Jest przekonana, że właśnie odnaleziono zwłoki jej teścia… Sema nie może dłużej wytrzymać tej niepewności i biegnie sprawdzić wykopalisko. Dół okazuje się być jednak… pusty! Co się stało z ciałem Rizy?! „Chwała Bogu, pusty dół. Nic tu nie ma!” – zakrzykuje z ulgą Mahir. Nadal ma nadzieję na odnalezienie ojca żywego…
Mukaddes telefonuje do Cennet. „I co? Znaleźli pana Rizę?” – pyta. „Niestety, babciu. Nie ma jeszcze żadnych wiadomości” – odpowiada dziewczyna. „Powiedz im córko, że był u nas i daliśmy mu imię i nazwisko twojej mamy”. „Mówiłam już. Ale oprócz nas, nikt go nie widział…”. „Rozumiem, córko. Pani Arzu tam jest?”. „Jest tutaj. Ona tak, jak my wszyscy, jest bardzo zdenerwowana”. „Dobrze, córko. Jak będzie coś wiadomo, od razu mnie powiadom”.
Akcja przenosi się do środka domku letniego. „Nie rozumiem. To, co się dzieje, jest bezsensowne” – stwierdza Orhan. – „Powiedziałeś komisarzu, że dół jest świeży. Kto i po co go wykopał?”. „Posłuchaj, może być tak, że już dawno został wykopany. A kiedy padał deszcz, po prostu się osunął” – wyjaśnia policjant. – „Może to nie jest wcale związane z zaginięciem pana Rizy. Ale nie martwcie się. Chłopaki będą go dalej szukać”. „To gdzie jest dziadek?” – pyta Melisa. – „Co się z nim stało?”. „Możliwe, że pan Riza utonął w morzu…”. „Panie komisarzu, posłuchaj mnie uważnie” – odzywa się Sema. – „Połowę życia mój mąż spędził na morzu, rozumiesz? Morze to jego dom, jego gniazdo. Nawet jeśli nadejdzie sztorm, burza czy huragan… Mój mąż nie może utonąć w morzu. Czy to jasne?”.
Arzu udaje się do kuchni. Jest na granicy załamania nerwowego. Nalewa sobie szklankę wody, ale wypuszcza ją z rąk. Ta rozbija się w zderzeniu z podłogą… Do pomieszczenia wchodzi Cengiz. „Arzu, weź się w garść” – mówi mężczyzna. – „Inaczej wszystko wyjdzie na jaw!”. „W takim razie uciekaj. Czemu tu jeszcze stoisz? No wychodź!”. „Dobrze, uspokój się. Wszystko załatwimy, wszystko będzie dobrze…”. „Mam się uspokoić? Nie wiem czy zauważyłeś, ale ktoś sobie z nami pogrywa! Zwłoki ojca wyciągnął z grobu, przecież go tam pochowaliśmy… Ktoś to widział. Ktoś nas widział, Cengiz, rozumiesz to?! Co teraz mamy zrobić?”.
„Nie wiem, co mamy robić, ale nie powinniśmy się teraz kłócić” – odpowiada Arisoy. – „Nikt nie powinien być z nami. Musimy trzymać się razem, ale samotnie”. „Niech cię szlag, nie rozumiesz?! Z nami już koniec… To wszystko przez ciebie się stało! Nasze życie właśnie się skończyło…” – oznajmia Arzu. „Nie jestem twoim wrogiem. Jestem twoim przyjacielem”. „Przyjacielem, tak? To, co mi zrobiłeś, nawet największy wróg by nie zrobił! Zniszczyłeś nasze życia, z nami koniec… Koniec! Nic nie będzie tak, jak przedtem. Nic już nie będzie…”.
Mijają kolejne godziny. Wszyscy siedzą w salonie domku letniskowego. „Dobrze, zbierajmy się, to nie ma sensu” – postanawia Orhan. „Co znaczy, że nie ma sensu? Ja nigdzie się stąd nie ruszam!” – oznajmia Sema. – „Twój ojciec był tutaj i zniknął. Nigdzie nie pójdę”. „Mamo, Orhan ma rację” – potwierdza Mahir. „Powiedziałam, że nigdzie nie pójdę! Zabiorę twojego ojca i wtedy pójdę. Jeżeli ktoś chce, może stąd iść odpocząć do domu. Ja zostaję. Niech przyjdzie mąż, a wy idźcie. Z waszego powodu nie mogę być daleko od swojego męża. Jeden skończy, drugi zaczyna… Dość! Tęsknię za mężem. Zostawcie mnie i odejdźcie… Riza przyjdzie, a wy wszyscy wyjdziecie z tego domu! Nie chcę nikogo z was widzieć!”.
Do pomieszczenia wchodzi komisarz. „Znalazłeś mojego męża?” – pyta Sema. – „Ale jak tak wygląda twoja twarz, to ze mną będzie źle… Powiedz chociaż jedno dobre słowo. Słuchaj, już który dzień i noc my tu czekamy. To grzech, tak nieładnie…”. „Pani Semo, bardzo mi przykro…” – odzywa się komisarz. – „To znaczy nie wiemy do końca, ale… Znaleźliśmy ciało mężczyzny, pasującego do opisu zaginionego…”.
Suna tymczasem widzi, jak do drzwi Mukaddes zbliża się jakiś mężczyzna. „Słucham, bracie, kogo szukasz?” – pyta kobieta. Mężczyzna odwraca się. – „Ach, to ty. Poznaliśmy się w rezydencji, tak?”. „Tak, to ja. Jestem Halil. Szukam cioci, ona tu mieszka, tak?”. „Tak, mieszka tu. Mam nadzieję, że masz dobre wiadomości?”. Oboje wchodzą do środka domu Mukaddes. „Mamy gościa” – oświadcza Suna. – „Pamiętasz, poznaliśmy go w rezydencji. To pan Halil”. „Zapraszam. Myślałam, że to moja wnuczka przyszła” – mówi Mukaddes. „Wnuczka? Dziecko Cavidan i Mehmeta, tak? Okazuje się, że w ogóle o tym nie wiedzieliśmy”. Mężczyzna zerka na zdjęcie Cennet, które znajduje się na stoliku. „Bardzo piękna dziewczyna” – stwierdza.
„Co z tego, że piękna? Lepiej, żeby jej los był piękny” – oznajmia Suna. – „Biedna, wyrosła i wychowała się bez matki i ojca. Cavidan porzuciła ją, gdy była jeszcze bardzo malutka”. „Suna, zamilcz na chwilę” – prosi Mukaddes. – „Panie Halilu, czemu zawdzięczamy pańską wizytę? Proszę usiąść”. Mężczyzna siada na kanapie. „Dodzwoniłem się do właściciela rezydencji. Jak wiadomo, jest za granicą” – mówi. – „Interesuje go to, co chcieliście mu powiedzieć. Poprosił mnie, żebym z wami porozmawiał i dowiedział się w czym rzecz”. „Ta żmija wiele lat nas oszukiwała. Myśleliśmy, że…” – odzywa się Suna.
„Suna, dość!” – Mukaddes przerywa przyjaciółce. – „To co chciałam powiedzieć, chcę powiedzieć mu prosto w twarz. Jeśli możesz pomóc, to daj nam numer telefonu i z nim porozmawiam. Właścicielem rezydencji był pan Turan, prawda? Z nim porozmawiam”. „Pana Turana już dawno nie ma. Będzie więcej niż dwadzieścia lat, jak zmarł. Został się tylko pan Kaya” – oznajmia Halil. „Dobrze, w takim razie z panem Kayą porozmawiam”. „Dobrze, ciociu. Pan Kaya wkrótce wróci. Osobiście zorganizuję wam spotkanie. Za pozwoleniem, pójdę już. Życzę wam dobrego dnia”. Mężczyzna podnosi się z kanapy.
„Dobrze się znałeś z moim zmarłym Mehmetem?” – pyta Mukaddes. „Niezbyt. Ja później przyszedłem do rezydencji. Może widziałem go parę razy, a może nie…” – odpowiada Halil. „A Cavidan znasz?”. „No nie wiem. Może gdybym ją zobaczył…? No nic, w każdym razie z panem Kayą załatwicie tę sprawę”. Mężczyzna opuszcza dom Mukaddes.
Akcja przenosi się do prosektorium. „Wiem, będzie to dla was trudne, ale ktoś z was musi dokonać identyfikacji” – oznajmi komisarz. „Ja pójdę” – postanawia Sema. „Jeśli chcesz, to ja to zrobię” – odzywa się Arzu. „Nie, ja sama pójdę”. Pani Soyer wchodzi do chłodni. Lekarz otwiera szafę z ciałem denata i kobieta momentalnie zaczyna płakać. To Riza. „Nie, nie zamykaj” – prosi Sema, gdy lekarz chce schować ciało denata z powrotem do komory chłodniczej. – „Mogę zostać na chwilę z nim sama?”. Komisarz daje znak lekarzowi i razem opuszczają chłodnię. Sema podchodzi do ciała męża. „Riza… Moja duszo, moje serce…” – mówi kobieta. – „Czy takie powinno być nasze pożegnanie? Po czterdziestu pięciu latach… Czy tak to powinno wyglądać? Mówiłeś, że odejdziesz z tego świata, patrząc mi w oczy…”.
„Dlaczego nie dotrzymałeś obietnicy?” – pyta Sema. – „Wstań, proszę… Nie opuszczaj mnie i nie odchodź. Dobrze, już milczę. Szczerze milczę. Nie przyszłam tutaj, żeby cię denerwować… Ale to mnie bardzo boli. Nawet nie wiem, co mówię. Może… Może teraz wstaniesz? Zdejmiesz okulary i swoim spojrzeniem zasiejesz strach. Swoim tonem głosu powiesz: Zaczekaj, jesteś kobietą. Powiesz: Ze mną wszystko dobrze, zawsze musisz przesadzać? Nawet za twoim tonem głosu się stęskniłam. Ale… jesteśmy tylko ludźmi. I śmierć nas przeprowadza. Został mi bardzo gorzki los. Wiesz, co czuję? Czuję, jakby część mnie, gdzieś zaginęła…”.
„Masz rację, jestem tu…” – kontynuuje Sema. – „Razem z twoimi synami i wnuczką. Zepsułeś grę. Ale ja nie przyjdę, dopóki nie wezmę drugiego wnuka na ręce. Nie przyjdę. Jeżeli będzie to chłopczyk, nazwiemy go twoim imieniem. Tak zakryję swoje rany. Trzymaj dla mnie ciepłe miejsce, dobrze? Dlatego, że nie zamierzam długo tu zostać… Szczęśliwej drogi, ukochany. Do widzenia, idź… Daj Boże, że tam, gdzie idziesz, znajdziesz spokój, ukochany. Mój kochany, światło moich oczu. Nie martw się o nas, dobrze?”. Sema chwyta dłoń męża i całuje ją. Następnie opuszcza chłodnię. Na korytarzu w napięciu czeka cała rodzina. Ale nie muszą czekać na słowne potwierdzenie. Po samym widoku Semy znają już odpowiedź. Wiedzą, że znalezione ciało należy do Rizy. Arzu wybiega z prosektorium. Tuż za nią wychodzi Cengiz…
Obowiązuje całkowity zakaz kopiowania streszczeń na inne strony! Za łamanie praw autorskich grozi odpowiedzialność karna.