47: Kaya przychodzi do domu Mukaddes. „Dlaczego, synu? Dlaczego nie powiedziałeś mi o tym, że będziesz rozmawiał z Cennet?” – pyta kobieta. „To znaczy, że powinienem był zapytać o pozwolenie?”. „Oczywiście, że powinieneś! Znalazłam ciebie nie po to, żebyś przyszedł i powiedział Cennet w ten sposób! Czy przysłałam cię po to, żebyś zadał ból tej dziewczynie?”. „Zrobiłem to, co powinienem był zrobić, ciociu. Tak czy inaczej dowiedziałaby się. Czy to źle?”. „Tak! Co jeszcze może być gorszego, synu? Powiedziałeś jej, że jesteś jej ojcem”. „I co? Powiedziałem nieprawdę?”.
„Jakim ty człowiekiem jesteś?” – odzywa się Beste. – „Czy można ot tak pójść i powiedzieć: Jestem twoim ojcem? W ogóle nie zastanowiłeś się, jak ona to przyjmie? Siostra z twojego powodu opuściła dom!”. „Siostra Mukaddes od wczorajszego dnia jest bardzo zdenerwowana” – tłumaczy Suna. – „Jest załamana! Cennet nie wróciła do domu, dlatego jesteśmy zdenerwowani”. „A wy co robiliście cała noc? Siedzieliście i czekaliście, jak na zbawienie? Dziewczyna spędziła noc na ulicy, a ja o tym nie wiem! Co to ma znaczyć?!”.
Nagle Beste otrzymuje sms-a. „Brat Selim! Brat Selim znalazł siostrę! Już jadą!” – krzyczy dziewczyna. „Bogu niech będą dzięki” – mówi z ulgą Mukaddes. Kaya bierze ją za rękę i wyprowadza na zewnątrz. „Posłuchaj, ciociu. Od teraz będziesz mi mówić o każdym kroku Cennet” – nakazuje. – „Bez mojej wiedzy nie zrobi ani jednego ruchu. Aha, nikt nie może powiedzieć Cennet, kim jest Cavidan. Powiedz domownikom, żeby nikt jej nie mówił. Żeby nikt się nie wygadał. Zrozumiałaś? Dobrze wszystkich uprzedź. Sam powiem o tym córce, kiedy będzie odpowiedni moment”.
„Dobrze, córka jest twoja. Ale to ja ją wychowałam” – odpowiada Mukaddes. – „Nie myśl, że przestanę ją wychowywać, dlatego że nie jestem jej babcią. Dopóki Najwyższy mnie nie zabierze, będę opiekować się Cennet. Nikt, nawet ojciec, nie może zabrać jej spod mojej opieki”. „Ciociu, ale kto zabiera od ciebie córkę?” – pyta Kaya. – „Tyle lat opiekowałaś się nią, wychowałaś, wykształciłaś, karmiłaś… Czy mógłbym ci ją zabrać? Myślisz, że tak bardzo nieobliczalnym człowiekiem jestem? Bardzo brzydko się zachowujesz. Ja błędów nie popełniam”.
Nagle pod dom podjeżdża auto Selima. Dziewczyna wysiada z niego. „Córko, przestraszyłem się. Gdzie byłaś?” – pyta Kaya. Cennet wbija wzrok w babcię. „Zadzwoniłaś do niego, żeby uwolnić się ode mnie?” – pyta. Następnie swój wzrok kieruje na ojca. – „Posłuchaj mnie, mój ładunek jest ciężki. Nikomu nie powiesz: Zabierz go i wynoś się stąd. Zostanie na twojej głowie i będziesz potem żałował…”. „Nie mów głupstw. Jestem twoim ojcem. Chodź do domu” – prosi Kaya. „Jesteś dla mnie nikim!” – oświadcza dziewczyna i zaczyna uciekać. Mężczyzna dogania ją. „W czym tkwi twój problem?” – pyta.
„W tym, że pojawił się obcy mężczyzna i mówi, że jest moim ojcem!” – odpowiada Cennet. – „Pyta: Nie obejmiesz mnie, córko? Myślisz, że po jednym zdaniu możesz zostać ojcem?!”. „A co miałem zrobić? List napisać? A może wiersze czytać? Jestem twoim ojcem i to jest najważniejsze” – oznajmia Kaya. „Boże, co z ciebie za człowiek…? To nie jest takie proste!”. „Jak na razie to ty wszystko komplikujesz”. „A co miałam zrobić? Kiedy otworzyłeś ramiona, też miałam je otworzyć, objąć cię i nazwać tatą?”. „Cennet, o co mnie winisz? W czym ci zawiniłem? Dwa dni temu dowiedziałem się, że mam córkę. Wyszedłem z więzienia, przyszedłem do ciebie i powiedziałem ci, że jestem twoim ojcem”.
„W czym jest moja wina?” – kontynuuje Kaya. – „Może marzyłaś o innym ojcu, ale mój obraz jest właśnie taki. Lepiej, jak się przyzwyczaisz, bo nigdzie nie odejdę”. Cennet nagle omdlewa… Akcja przenosi się pod dom Arisoyów, gdzie Cengiz rozmawia z Arzu. „Dobrze, nie martw się” – prosi mężczyzna. – „Murat wziął całą winę na siebie, twojego imienia nie wymienił. „Wiem, rozmawiałam z adwokatem. Wycofałam swoje oskarżenie” – oznajmia Arzu. – „Murata też wypuszczą”. „I bardzo dobrze. Martwić się nie ma o co, wszystko się ułożyło. Nie martw się, proszę. Arzu, popatrz na mnie. Ja o czymś nie wiem? Dlaczego jesteś taka zdenerwowana?”.
Kobieta nie odpowiada, ale jest bardzo roztrzęsiona. Cengiz obejmuje ją i mocno przytula. „Dobrze, dobrze, chodź tutaj” – mówi. – „Wszystko już minęło…”. W tym momencie Nilgun zauważa obściskującego się z Arzu męża! Kobieta jest zszokowana. „Nilgun, wszystko dobrze?” – pyta ją Ozlem. Następnie sama patrzy w kierunku, w którym spogląda jej szwagierka. – „No proszę, kiedy ja to robię, to jestem ostatnią zdzirą bez sumienia. A kiedy brat, to jest po prostu przyjaźń… Okej, nic nie mówię. W sumie to mnie nie dotyczy… Ale powiem ci, że Arzu wniosła o rozwód z Mahirem…”.
Wściekła Nilgun wychodzi na zewnątrz. „Co się tu dzieje, Arzu?” – pyta. – „Coś często widuję cię przy naszych drzwiach!”. „Po prostu przyszłam dowiedzieć się o adres Selima. Melisa się wyprowadziła i jej szukam” – tłumaczy Arzu. Chce odejść, ale żona Cengiza chwyta ją za ramię. „Chwileczkę! Melisa mieszka z Selimem?” – pyta. „Nilgun, zabierz swoją rękę!” – rozkazuje Arzu. „Zabierz rękę!” – powtarza Cengiz. „Co z was za rodzina?” – pyta Nilgun. – „Twój mąż ugania się za Ozlem, twoja córka biega za Selimem, a ty… Nie odchodzisz od mojego męża! Czy bezwstydność w waszej rodzinie jest genetyczna?”.
Oburzona Arzu chwyta Nilgun za włosy. „Posłuchaj mnie!” – wrzeszczy. – „Jeszcze raz odważysz się tak mówić o mojej rodzinie, a zabiję cię! Słyszałaś mnie?! A tym bardziej, jak mówisz o mojej córce pomyśl dwa razy!”. „Puszczaj moje włosy!” – żąda Nilgun. „Posłuchaj! Nie śmiej się nadużywać mojej cierpliwości! Pokażę ci, kto jest tu szalony!” – krzyczy Arzu, wsiada do auta i odjeżdża.
Cennet leży na łóżku. Jest cała rozpalona. Kaya odbiera telefon od Halila. „Bracie, pani Cavidan pojechała do domu” – oznajmia Halil. – „I jeszcze ten człowiek Cengiz… Ona spotkała się z nim…”. Po usłyszeniu tych słów, wściekły Kaya rozrywa różaniec, który trzymał w drugiej ręce. „Dobrze, dowiedz się o tym typie” – rozkazuje i rozłącza się. Cennet majaczy przez sen. „Ma bardzo wysoką temperaturę” – mówi Mukaddes. – „Jest rozpalona. Nie możemy zbić gorączki”. „Dobrze, odwieźmy ją do szpitala” – postanawia Selim. – „Nie ma na co czekać”. „Nie, wezwę lekarza” – oznajmia Kaya i wykonuje telefon.
Arzu jest już w domu Selima. „Kochana moja. Proszę, wysłuchaj mnie” – zwraca się do córki. „Nie ma czego słuchać, mamo. Wszystko jest jasne” – stwierdza dziewczyna. „Melisa, kochanie. Moja jedyna. Jesteś sensem mojego życia. Nie postępuj tak. Posłuchaj, wszystko, co zrobiłam… Zrobiłam, żeby chronić naszą rodzinę”. „Przestań, nie chcę słuchać tych waszych kłamstw. Nie powtarzaj ciągle rodzina, rodzina… Jaka rodzina? Gdzie ona jest?”. „Oczywiście, rodzina! Wiesz, jakie trudności przechodziłam, żeby stworzyć naszą rodzinę? Nic nie miałam! Niczego! Zupełnie nic…”.
„Twój dziadek uwierzył we mnie” – kontynuuje Arzu. – „Otworzył mi swój dom. Żeby być go wartą, pracowałam jak szalona każdego dnia. Żeby być dobrą żoną, matką, córką… Zrobiłam wszystko, co mogłam. Włożyłam tyle trudu w naszą rodzinę… Czy za wybryki ojca powinnam go skreślić? Tak, przemilczałam. Ale musiałam milczeć, bo byłam pierwszym człowiekiem, którego wystawiliby za drzwi. Posłuchaj, to nie jest związane z majątkiem. Córeczko, proszę cię. Otworzyłam dla siebie nową kartę. Pierwszy raz w życiu. Pierwszy raz w życiu mam rodzinę. Nie chcę jej stracić. Dlatego milczałam, córeczko. A teraz tracę ciebie. Uwierz mi. Nie wytrzymam ani sekundy bez ciebie…”. Melisa przytula się do matki. Już jest między nimi dobrze.
„Nie płacz, mamo. Co teraz zrobimy?” – pyta dziewczyna. „Ojciec bardzo żałuje swoich występków. Postanowiłam… Dać mu jeszcze jedną szansę” – oznajmia Arzu. – „Zrobię wszystko, żeby moja rodzina się nie rozpadła. Meliso, uwierz mi. Bardzo cię kocham, moja księżniczko. Moja piękna córeczko”. Akcja wraca do domu Mukaddes. Lekarz kończy wizytę u Cennet. „Zrobiłem wszystko, co potrzeba” – oznajmia. – „Pozostaniemy w kontakcie. Gdyby sytuacja uległa pogorszeniu, proszę dzwonić. Kontynuujcie stosowanie okładów”. Doktor opuszcza dom. „Wczoraj przyszła do mnie porozmawiać” – oznajmia Selim. – „Byłoby lepiej, gdybym nie jej pozwolił odejść. Mogłem wziąć ją za ręce i przywieźć do domu. O Boże, jak pomyślę, że całą noc, w takie zimno była tam sama…”.
„Myślę, że będzie lepiej, jeśli nie będziesz widywał się z Cennet” – oznajmia Mukaddes. – „Pozwól, niech ona odejdzie z twojego świata”. „Ciociu Mukaddes, byłem wściekły na Cennet, ale nie chcę, aby z nią coś się stało. Wiesz o tym” – odpowiada Selim. „Od samego rana zadaję sobie to pytanie. Kim jesteś?” – pyta Kaya, patrząc na Selima. – „Co cię łączy z Cennet?”. „Jestem przyjacielem” – odpowiada chłopak. „Selim, synku, idź już” – prosi Mukaddes. – „Nie martw się, Cennet jest w dobrych rękach”. „Dobrze, powiadomcie mnie, jakby co”. Selim opuszcza dom. „Nadal nie otrzymałem odpowiedzi na pytanie. Kto to? Narzeczony Cennet?” – pyta Kaya. Mukaddes jednak milczy…
Akcja wraca do rozmowy Melisy z matką. „Pójdziemy już do domu, księżniczko?” – pyta Arzu. – „Wiesz, nie wypada ci mieszkać z Selimem. Gdyby tata się dowiedział…”. „Cóż, w takim razie, niech się dowie, mamusiu” – oznajmia dziewczyna. – „Zostaw to dla siebie, dlatego że już niewiele zostało, abym mogła wziąć Selima za rękę”. „W jakim sensie?”. „Będę razem z nim. On potrzebuje ramienia, żeby się wypłakać. Człowiek w trudnym czasie, przy kimś bliskim, przypomina sobie coś innego. I jeszcze mogę skorzystać z nieobecności Cennet”. „Dobrze, zaufam ci” – zgadza się Arzu. – „Wierzę, że nie popełnisz błędu. A propos, Cennet zwolnili…”.
„Wiem. Jak tylko wyszła z więzienia, przyszła tu” – oznajmia Melisa. – „Ale oczywiście musiała odejść, nawet się nie oglądając”. „Murat do wszystkiego się przyznał. Nie wiem, dlaczego to zrobił, ale jeśli to mnie dotknie… Nie waż się w żaden sposób okazać, że o tym wiesz”. „Może ci się coś stać, mamo?”. „Nie znasz swojej mamy? Poradzę sobie ze wszystkim. Jeszcze kilka dni tu zostaniesz, a potem wrócisz do domu, dobrze?”. „Dobrze, zgoda” – potwierdza Melisa. – „Ach, prawie bym zapomniała. Dzisiaj do firmy przyszedł mężczyzna i pytał o ciebie. Powiedział, że jeszcze przyjdzie. Tylko, jak się on nazywał…? Ach, tak, Kaya… Kaya Demiros. Przekazał ci pozdrowienia”.
Melisa wyciąga wizytówkę, którą dostała od ojca Cennet i przekazuje ją matce. Ta cała drży i ledwo trzyma się na nogach… „Mamo, co z tobą? Wszystko w porządku?” – pyta dziewczyna. „Tak, w porządku… Jestem bardzo zmęczona, to dlatego…”. Arzu na drżących nogach opuszcza dom. Akcja przeskakuje do wieczora. Selim wraca do domu. Melisa właśnie przygotowała dla niego kolację. Chłopak jednak wcale nie wygląda na zadowolonego… „Nie podoba ci się?” – pyta Melisa. „Podoba, podoba… Zdrowia twoim rękom…” – odpowiada Selim. „Nie, nie podoba ci się! Tylko popatrz na siebie”. „Rzeczywiście, nie podoba mi się. Co to? Bawimy się w dom? To jakaś gra? Po co to wszystko? Co chcesz osiągnąć?”.
„Przygotowałam po prostu kolację. Czy przesadziłam?” – pyta dziewczyna. „Melisa, słuchaj, ja to rozumiem. Miałaś trudne dni, potrzebny był ci przyjaciel i wsparcie. Przyszłaś tu, otworzyłem ci drzwi. Ale nie wypada grać, dobrze? Nie jestem głupcem. Widzę, co chcesz osiągnąć”. „A co chcę osiągnąć?! Co?!” – oburza się Melisa. – „Co ja robię, oprócz tego, że przygotowałam nam kolację, żebyśmy nie byli głodni?! Zamierzasz kontynuować swoje życie bez jedzenia?! Masz rację, nic na tym stole nie jest potrzebne!”. Dziewczyna chwyta za obrus i silnie pociąga go! Wszystko, co przygotowała, spada na podłogę!
„Melisa, co zrobiłaś?” – pyta Selim, rozkładając ręce. „Nie ty jesteś głupcem. To ja, ja nim jestem!” – odpowiada dziewczyna. – „Mimo wszystko przyszłam do ciebie. Zdeptałam swoją godność i przyszłam! Teraz natychmiast zabieram rzeczy i wychodzę stąd! Dlatego, że jestem głupia!”. „Melisa, dobrze, uspokój się. Przepraszam, ze mną nie jest w porządku. Nie chcę nikogo obrażać, ale wszyscy naciskacie na mnie. Przepraszam, dobrze? Daj mi trochę czasu, proszę…”. „Dobrze, zostawię cię samego. Pójdę do pokoju, nawet mojej twarzy nie zobaczysz. Ale co do zniewag… Gdybym się obraziła na ciebie, teraz byłabym już pocięta na kawałki!”.
Melisa ucieka do pokoju. „To przez Cennet” – mówi wściekła. – „Przyszła i znów wszystko popsuła! Ale nie pozwolę. Nie pozwolę jej się zbliżyć do Selima. Nie pozwolę jej wygrać!”. Tymczasem Cennet wybudza się. Od razu podnosi się z łóżka. „Wszystko, co się dzieje, to nieprawda! Wszystko to nieprawda!” – krzyczy. – „Nie mogę tu zostać. Nie mogę tu oddychać!”. Dziewczyna wybiega z domu, a Kaya w ślad za nią. „Cennet, ubierz to i wracaj do domu” – prosi mężczyzna i podaje córce płaszcz. Cennet rzuca ubranie na ulicę. „Nie jesteś moim ojcem, słyszysz mnie?!” – krzyczy. – „Mój ojciec umarł! Puść mnie! Pomocy!”.
„Pomocy!” – również zakrzykuje Kaya. – „Pomóżcie mi! Ta dziewczyna nie wierzy, że jestem jej ojcem! Jestem człowiekiem z kamiennym sercem, ale kiedy patrzę w oczy tej dziewczyny, moje serce się rozsypuje. Pomóżcie! Jej matka przez te wszystkie lata nie powiedziała mi, że mam córkę! Jakby tego było mało, to porzuciła ją i odeszła… Po tylu latach znalazłem swoją córkę, a ona mnie nie akceptuje. Pomóżcie! Zobacz, nikt nie przychodzi. Dlatego, że nikt oprócz nas samych nam nie pomoże. Cennet, córeczko. Jeśli jeszcze w to nie wierzysz, to kosztuje jedną kroplę krwi. Pójdziemy i zrobimy test. Jak znów nie będziesz chciała mnie widzieć, spełnię to. Powiedz – nie oddychaj, umrzyj – a zrobię to. Najważniejsze, nie rzucaj się na ulicę. Dlatego, że żaden ojciec na to nie pozwoli”.
„Jestem twoim ojcem” – kontynuuje Kaya. – „Nawet jeśli będziesz krzyczeć i przeklinać, spełnię obowiązek ojca”. Cennet przytula się do mężczyzny. Tymczasem Arzu wchodzi do swojego pokoju. Następnie otwiera sejf i wyciąga z niego niewielkie pudełko. W środku jest… pistolet! Zabiera broń, a puste pudełko chowa z powrotem do sejfu. Pistolet wrzuca do swojej torebki. Akurat w tym momencie do pokoju wchodzi Sema. „Teraz się już nie puka? Co to ma znaczyć?” – oburza się Arzu. „Co z tobą?” – pyta teściowa. „A co może być ze mną? Co jeszcze chcesz, żeby było? Zapomniałaś, co się stało? Co przeżyłam przez ostatnie dni?”.
„Nie wiem, co się dzieje w twojej chorej głowie” – oznajmia Sema. – „Ale to twoje słowa: Jesteście moją rodziną, będę ją chronić… Powiedz, co chcesz osiągnąć?”. „Wiesz co, jesteś bardzo niebezpiecznym człowiekiem” – oświadcza Arzu. – „Zawsze mówisz, że dla mnie ważne są tylko pieniądze. A to dla ciebie są ważne tylko pieniądze! Przez te wszystkie lata siedzisz tylko w domu, twój mąż pracował, synowie pracowali, ja pracowałam! Czym więcej pracowałam, tym bardziej mnie nienawidziłaś! Dlatego, że moja praca uświadamia ci, że ty w swoim życiu nic nie potrafisz!”.
„Jestem twoją synową, matką twojej wnuczki! Dopóki nie zaczęłaś na mnie naciskać, ani razu nie okazałam ci braku szacunku” – kontynuuje Arzu. – „Rozumiałam, nie lubisz mnie. Ale przez tyle lat, dlaczego mnie nie akceptujesz? Nie rozumiem tego”. „Ponieważ, kiedy pierwszy raz cię zobaczyłam, od razu to widziałam. Widziałam, że w tobie jest coś nie tak” – odpowiada Sema. – „Nie mogłam jednak tego wyjaśnić Rizie. Tak jakbyś za sobą zostawiła kłamstwo. Tak jakbyś kłamiąc, patrzyła nam prosto w oczy”. „Ty tak mnie widzisz, ponieważ nienawidzisz mnie! Nie mogę niczego zrobić, żeby to zmienić. Jestem matką twojej wnuczki, żoną Mahira Soyera i twoją synową. Jestem Arzu Soyer! Tej prawdy nie możesz zmienić!”.
Arzu otwiera drzwi, a teściowa opuszcza jej pokój. Akcja przenosi się do restauracji, gdzie Mahir spotyka się z Ozlem. Nie wita się jednak euforycznie z kobietą. „Co się stało? Czymś cię uraziłam?” – pyta siostra Cengiza. „Nie chodzi o ciebie” – odpowiada Mahir. „Zatem powiedz, o co chodzi?”. „O Arzu… Mama i Orhan po śmierci ojca wywierają na nią zbyt dużą presję. Akcje, próba rozwodu… Gdyby Arzu zechciała, mogłaby się ze mną rozwieść, zostawiając z niczym. Akcje są w jej rękach. Nie patrząc na to, zniszczyła wszystkie dokumenty rozwodowe”. „Posłuchaj. Możesz zabrać wszystkie akcje od Arzu, wykorzystując tę sytuację”.
„Pozycja Arzu nie różni się teraz od mojej. Na mnie też wszyscy naciskali” – oznajmia Mahir. – „Nikt nie stał za mną. Tak próbowali mnie połknąć. Zrobili z Arzu dokładnie to samo. Nie ma żadnej różnicy…”. „Arzu nie zostawiła cię w spokoju, jak wszyscy ci ludzie?” – pyta Ozlem. – „Ponieważ Arzu w rzeczywistości w ogóle ci nie ufała”. „To znaczy co? Chcesz, żebym to samo z nią zrobił? Nie mogę z nią tak postąpić. Kiedy ona jest w takim stanie, jeżeli jej nie wesprę, będę czuł się z tym źle. Jakby nie było, jest matką mojej córki. Nie mogę się od niej odwrócić”.
„Co mi chcesz powiedzieć, co?!” – zadziwia się Ozlem. – „Arzu nie jest tą kobietą, za którą masz wstawiać się i wspierać! A już tym bardziej nie ta, której masz żałować!”. „Ozlem, proszę, chociaż ty na mnie nie naciskaj” – mówi Mahir. „Słuchaj, nie chcę abyś był zdenerwowany. Ale jak będziesz to kontynuował, wtedy ty będziesz miał złamane serce. Dlatego, że Arzu nie potrzebuje twojego wsparcia. Nie wierzę, że Arzu zawiesiła na tobie oko…”. „Możesz jaśniej?”. „Nie widzisz, jak Arzu jest blisko mojego brata?! Jak długo będziesz udawał, że ich nie widzisz?!”.
Oburzony Mahir strąca ze stołu szklankę z wodą. Ta z hukiem rozbija się o podłogę. „Kobieta, o której mówisz, to moja żona!” – krzyczy mężczyzna. – „Od teraz, zanim wymówisz jej imię, pomyśl dwa razy!”. Akcja wraca do domu Mukaddes. „Tyle lat nie było przy tobie matki, ani ojca” – mówi Kaya do córki. – „Byłem jak drzewo bez korzeni. Teraz mi powiesz… Gdybyś wiedział, mógłbyś mnie odnaleźć. Powiedzieć, jestem twoim ojcem. Zrobiłbym to z radością. Wiesz, świat byłby dla mnie taki, jak twoje imię (Cennet to w języku tureckim raj). Nie patrz na mój wygląd, byłbym dobrym ojcem. Lekcje i tym podobne oczywiście mnie nudzą. Ale bym cię dobrze karmił, kupował drogie ubrania”.
„Przede wszystkim mieszkałabyś w ładniejszym domu, niż ten” – kontynuuje Kaya. „Jaka jest moja mama?” – pyta Cennet. – „Naprawdę bardzo ją kochałeś? Jak się poznaliście?”. „Ach, Cavidan, ach… Powiedziałbym, że to kobieta, jak anioł, ale to nie tak. Tylko popatrz na nas… Kiedy pierwszy raz ją zobaczyłem, jak zaczęła pracować w willi… Moje ręce i nogi była jak z waty. Cały drżałem. A potem… Potem powiedziałem: Chłopie wpadłeś. I to jak wpadłeś. Potem już nie mogłem zapomnieć. Nigdy jej nie zapomniałem… Gdyby Cavidan powiedziała – umieraj – umarłbym. Gdyby powiedziała – zabij się – Bóg mi świadkiem, zrobiłbym to”.
„Kiedy serce człowieka napełnia się uczuciem, oczy nic nie widzą” – mówi dalej Kaya. – „Jest panią mojego serca, przez tyle lat. Ona jedna. Teraz jesteś ty. Od ukochanej, moja krew i ciało. Zostałem ojcem. Jest ktoś szczęśliwszy ode mnie? Lepiej już pójdę. Dopóki mnie nie zaakceptujesz, nie będę ci się pokazywał… Ale zbyt daleko nie odejdę, wiedz o tym. Córeczko, nie płacz już. Nie wylewaj łez na darmo”. Kaya opuszcza dom Mukaddes, a Cennet zaczyna rzewnie płakać.
Mahir wraca do domu. Wchodzi do sypialni żony. Arzu leży na łóżku i płacze do poduszki. Mężczyzna siada przy niej. Mama znowu cię zdenerwowała?” – pyta. „Jestem przyzwyczajona do tego, że jestem niechciana w tym domu” – odpowiada Arzu. – „Ale czasami… Jestem po prostu zmęczona”. „Rozumiem, rozumiem… Dzisiaj nie było cię w firmie. Cengiza też nie było…”. „Pojechałam zobaczyć się z Melisą” – oznajmia Arzu. „Naprawdę? Byłaś u niej? Jak ona się czuje?”. „Nie martw się, z naszą córką wszystko dobrze. Mieszka u koleżanki, ale wróci”.
„To znaczy, że nam wybaczyła?” – dopytuje Mahir. „Powiedziałam, że jest nam bardzo przykro” – odpowiada Arzu. – „Mahir, jako rodzice popełniliśmy wiele błędów. To znaczy, powiedziałam to też w twoim imieniu”. „Dobrze zrobiłaś. Bardzo dobrze. Od samego początku miałaś rację. Jesteśmy rodziną. Muszę wziąć odpowiedzialność za was. W firmie też cię będę wspierał. Nie chcę, żeby Cengiz robił to za mnie”. „Cengiz jest moim przyjacielem, Mahir. Razem pracujemy”. „Wiem, ale po prostu nie chcę, żeby kręcił się koło ciebie”.
„Mężczyzna, który zdradził swoją żonę… Bardzo dziwne, że tak mówisz” – zauważa Arzu. – „Ale nie masz się czym martwić. Nigdy cię nie zdradziłam. I nie zdradzę. Nawet rozmowa o tym mnie obraża”. „Przepraszam. Arzu, ja… Spróbuję wszystko naprawić. Zaczynając od siebie, spróbuję wszystko zmienić” – oświadcza Mahir. – „Nikt cię nie obrazi. Ja… Ty… Śpij w łóżku. Ja położę się na kanapie”. Mężczyzna chce odejść, ale żona chwyta go za ramię. „Nie chcę zostawać sama. Nie idź, nie idź…” – prosi Arzu.
Obowiązuje całkowity zakaz kopiowania streszczeń na inne strony! Za łamanie praw autorskich grozi odpowiedzialność karna.