97: Melisa przychodzi do hotelu. „Dzień dobry. Chcę zobaczyć się z Arzu Soyer” – mówi dziewczyna. „Oczywiście, już sprawdzam” – oznajmia recepcjonista. – „Pani Arzu zarezerwowała pokój, ale jeszcze się nie zameldowała”. Akcja przenosi się na teren posiadłości Kayi. „Rzuć pistolet. Chodź, idziemy stąd” – prosi Arzu córkę. „Nie dotykaj mnie!” – zabrania Cennet, zbliża się do ojca i ponownie wymierza do niego z broni! „Cennet, stój!” – krzyczy przerażona Arzu. „Córeczko…” – odzywa się mężczyzna, a po jego policzkach płyną łzy. „Nie nazywaj mnie córką!”. „Nie rób tego, nie waż się. Rzuć to” – prosi matka dziewczyny. – „Uwierz mi, nie musisz…”.
„Muszę. I to bardzo muszę to zrobić” – oznajmia Cennet. „Rzuć broń. Nie jesteś taka, aby wziąć broń i kogoś postrzelić” – przekonuje Kaya. „Naprawdę? No to zobaczymy…”. „Córeczko, proszę, błagam, rzuć broń!” – błaga Arzu. „Córeczko? Nie chciałaś mnie! Nawet mnie nie kochałaś!”. „Dobrze, możesz być na mnie zła. Chodźmy i będziesz mogła krzyczeć na mnie tyle, ile zechcesz”. „Zrozumiałam już. Chcesz mnie dobrze traktować po tym, jak dowiedziałam się, że mnie zostawiłaś”. „Dlatego, że pierwszy raz w życiu spotkałam się z moim bólem. Dlatego, że zobaczyłam cię po raz pierwszy”. „Ale ty nie chciałaś mnie. Porzuciłaś… Porzuciłaś mnie!”.
„Bardzo żałuję, że dusiłam w sobie całą miłość do ciebie” – mówi Arzu. – „Że zachowałam się tak, jakby cię nie było. Że całą swoją złość i ból wyładowałam na tobie. Bardzo tego żałuję”. „Żałowanie to jedyna rzecz, która nie ma miejsca w naszej historii” – stwierdza Cennet. – „To koniec. To nasz koniec. Zakończyliśmy to wszystko, zanim nawet się rozpoczęło!”. Kiedy zdeterminowana dziewczyna chce nacisnąć na spust, przed lufą pistoletu staje Arzu! „Nie! Nie waż się!” – krzyczy kobieta. „Odejdź! Odejdź!” – rozkazuje Cennet. „Dopóki oddychasz, nic się nie zakończyło. Pozwól… Pozwól mi, proszę, zostać twoją mamą. Pozwól mi. Będę cię kochać. Rzuć broń. Nie jesteś taka. Za ten grzech nie ty musisz płacić…”.
„To bardzo boli” – wydobywa z siebie Cennet. – „Ja… Nie mogę oddychać”. „Będę twoim oddechem” – oświadcza Arzu. „Tak nie można”. „Można. Jeżeli będzie trzeba, to będę oddychała za nas dwoje”. Dziewczyna opuszcza broń. Matka dotyka jej policzków. „Byłaś moją raną… Ale już nie jesteś” – mówi Arzu. – „Ja byłam twoją raną, ale już nie jestem. Jestem już z tobą. My jesteśmy”. „Mamo…” – szepcze Cennet. Arzu mocno ją przytula. Zdruzgotany Kaya spuszcza głowę i odchodzi.
Sema wchodzi do pokoju Ozlem. „Zbieraj się, jedziemy” – wydaje polecenie pani Soyer. „To dziecko jest Mahira” – zarzeka się Ozlem. – „Pani Semo, proszę…”. „Ozlem, nie każ mi powtarzać. Pojedziemy i dowiemy się. Zobaczymy, którego kochanka jest to dziecko”. Akcja wraca do domu Kayi. Mężczyzna wzywa do siebie dwóch swoich ludzi. „Potrzebuję dokładnego rozwiązania tej sprawy. Macie tylko jedną szansę” – mówi. „Strzelimy prosto w głowę” – zapewnia jeden z pracowników. „Jeżeli chciałbym, aby tak było, to sam bym to zrobił. Musicie stworzyć pozory wypadku”. „Możemy zrobić cokolwiek chcesz, bracie. Pokaż nam go i to wystarczy”.
Kaya przekazuje mężczyznom zdjęcie. „Ale to jest…” – odzywa się jeden z nich. „Dokładnie. Załatwcie ją dzisiaj” – wydaje rozkaz Demiros. Okazuje się, że na przekazanym zdjęciu jest… Melisa! Akcja przenosi się przed rezydencję Soyerów. Melisa i Orhan siedzą przy stoliku w ogrodzie. „W rzeczywistości jedna rzecz nie daje mi spokoju” – mówi mężczyzna. „Jaka?” – pyta Melisa. „Powiem tak, dla mnie też była szokiem wiadomość, że Arzu jest matką Cennet. Nawet to, w jaki sposób się to wydało. Kiedy jednak zaczynam rozważać tę sytuację, coś mi tu nie pasuje”. „Na przykład?”. „Na przykład, czemu Arzu tak bardzo nienawidziła Cennet? A nawet oskarżyła ją o kradzież i wysłała do więzienia. I co teraz się wydarzyło, że się nią zainteresowała? Czy może sama Arzu dowiedziała się niedawno?”.
„Nie, mama wiedziała od samego początku” – oznajmia Melisa. „No dobrze, ale to bardzo głupie. Skoro wiedziała od samego początku, to dlaczego teraz nagle się nią zainteresowała?” – pyta Orhan. – „Co się takiego stało? Co się zmieniło?”. Melisa nagle przypomina sobie dzień, gdy Cennet prawie została zgwałcona. „Wszystko wydarzyło się po tym incydencie…” – mówi dziewczyna. „Po jakim incydencie?”. Nagle Soyerówna wypuszcza filiżankę z kawą z rąk. W jednej chwili uświadamia sobie, że jej matka w przeszłości także musiała zostać zgwałcona!
Akcja wraca do domu Kayi. „Bracie, ty naprawdę zabijesz Melisę?” – pyta Halil. – „Wiem, to nie moja sprawa. Przez lata jestem z tobą i za tobą. Robiłem wszystko, co tylko powiedziałeś”. „Halil, przejdź do rzeczy” – Demiros pospiesza podwładnego. „Bracie, od czasu jak odnaleźliśmy bratową Cavidan, nie jesteś sobą”. „Tak, to nie ja. Ta kobieta naruszyła moją równowagę”. „O tym mówię, bracie. Naruszyła twoją równowagę. Może powinieneś wyjechać stąd na trochę. Odpoczniesz od tego wszystkiego”. „Posłuchaj, mój oddech wczoraj się skończył. Nie mam nic do stracenia. Teraz kolej, żeby straciła ta kobieta. Ona przeżyje ból straty dziecka. Niech poczuje to, co ja”.
Arzu i Cennet spędzają całą noc w pokoju hotelowym. Z samego rana dziewczyna jednak bez słowa opuszcza hotel. Matka dzwoni do niej. „Z tobą dobrze?” – pyta Arzu. „Yhym” – potwierdza Cennet. „Więc… Czy zrobiłam coś nie tak? Kiedy nie zobaczyłam cię w pokoju, pomyślałam, że na pewno zrobiłam coś nie tak. Posłuchaj, jeśli coś zrobiłam, to nie zrobiłam tego celowo. Przepraszam”. „Po prostu potrzebowałam trochę pobyć sama. Pani… Ty niczego nie zrobiłaś”. „Mam przyjechać do ciebie?”. „Nie, nie… To znaczy, Selim przyjedzie, nie trzeba”. „Dobrze, będę w hotelu. Jeśli zechcesz, przyjdź tutaj”. „Dobrze” – oznajmia Cennet i rozłącza się.
Po chwili na wybrzeżu zjawia się Selim. Dziewczyna od razu przytula się do niego. „W porządku, kochanie?” – pyta chłopak. – „Coś się stało, powiedz mi?”. „Selim, chcesz się ze mną ożenić?” – pada nieoczekiwana propozycja. „To pytanie?” – wprost nie dowierza Selim. „Po prostu odpowiedz”. „Chcę, to jasne, że chcę! Chcę tego, jak niczego innego!”. „Więc weźmy dzisiaj szybki ślub!”. „Co takiego?!”. „Tylko ty i ja. Szybki ślub dzisiaj. Co ty na to?”. „Ty poważnie?”. „Jeszcze nigdy nie byłam taka poważna”. „Dobrze, ale…”. „Żadnego ale, Selim. W tym życiu jedyne co mam, co posiadam, to ten, na którym mogę polegać, to ten, który kocha mnie bezwarunkowo. Jesteś nim ty. I chcę założyć swoją rodzinę. Chcę, abym i ja miała od teraz swoją historię. Chodźmy stąd”.
„To znaczy, bierzemy ślub? Dzisiaj bierzmy ślub?” – wciąż nie może uwierzyć Selim. „Tak!” – potwierdza roześmiana Cennet. „O tak, nareszcie!” – krzyczy chłopak na cały głos. – „Będziemy bardzo szczęśliwi. Będziemy bardzo szczęśliwi, kochanie!”. W następnej scenie widzimy, jak Selim przywozi swoją ukochaną pod rezydencję Soyerów. „Jesteś pewna, że chcesz to zrobić?” – dopytuje chłopak. „Tak, chcę porozmawiać z Melisą” – odpowiada pewna swojej decyzji Cennet. – „To znaczy, Melisa jest moją siostrą. Dziwne. To, co zrobiła jest niemożliwe do zniesienia, ale nieważne. Zrobię pierwszy krok”.
„Chcesz, żebym z tobą poszedł?” – pyta Selim. „Nie” – odpowiada dziewczyna. „Zatem dobrze, jadę i zacznę przygotowania do ślubu”. „Selim, żadnych przygotowań”. „Trzeba przygotować, trzeba. Po prostu zadzwonię do kilku przyjaciół. Nie będzie może aż tak wspaniały, ale spodoba ci się. Nie martw się”. Cennet wysiada z auta i udaje się do drzwi rezydencji. Otwiera jej służąca. „Dzień dobry. Melisa jest w domu?” – pyta dziewczyna. „Tak, proszę wejść” – zaprasza pracownica. „A możesz zawołać ją tutaj?”.
Służąca udaje się do pokoju Soyerówny. „Pani Meliso, ma pani gościa” – oznajmia. „Jakiego gościa?” – pyta córka Mahira. „Pani Cennet. Czeka przed drzwiami”. Melisa udaje się do drzwi. „Czemu przyszłaś?” – pyta. – „Czego chcesz?”. „Porozmawiamy trochę?” – pyta Cennet. „Nie mam o czym z tobą rozmawiać”. „Melisa, obie tego potrzebujemy. Tylko pół godziny”. „Dobrze, poczekaj tu”. Soyerówna zakłada kurtkę, bierze swoją torebkę i razem z Cennet wsiadają do jej samochodu. Następnie gdzieś odjeżdżają. Wszystko obserwują ludzie Kayi, którzy ukrywają się za przydrożnymi zaroślami. Jeden z mężczyzn dzwoni do kogoś i mówi do słuchawki: „Bracie, dziewczyna właśnie wyjechała. Powodzenia z gazem…”.
Akcja przenosi się do domu Arisoyów. Pinar przyprowadza gości do salonu. „Przyszli państwo do pana Selima” – oznajmia. „Selim jest w swoim pokoju. A kim ci państwo są?” – pyta Nilgun. Do pomieszczenia przychodzi Selim i wita się z przybyłymi. „Witajcie, dzień dobry” – mówi. „Jak tylko pan zadzwonił od razu przyjechaliśmy” – oznajmia mężczyzna. „Dobrze zrobiliście, cudownie. Mamo, pozwól na chwilę”. „Z jakiego powodu?”. „Pinar, zaprowadź gości na górę”. Służąca odprowadza przybyłych.
„Selim, o co chodzi? Kim są ci ludzie?” – pyta Nilgun. „Cóż, niebawem coś się wydarzy…” – oznajmia Selim. „Co takiego?”. „Dzisiaj… Żenię się z Cennet”. „Co?!” – kobieta robi wielkie oczy. Tymczasem Arzu wychodzi z hotelu. W tym samym momencie tuż przy niej pojawia się Kaya. „Jak śmiesz tu przychodzić?!” – oburza się kobieta. – „Czego jeszcze chcesz?!”. „Myślisz, że zwyciężyłaś?” – pyta spokojnie Demiros. – „Przytuliłaś Cennet, powiedziałaś prawdę, zwyciężyłaś, tak?”. „Jeśli rzecz dotyczy córki i jej przyszłego, szczęśliwego życia, to tak, zwyciężyłam”.
Arzu chce odejść, ale Kaya woła za nią: „Mówią, że na wojnie wszystkie chwyty są dozwolone”. „O czym ty mówisz?” – pyta kobieta. „Dopóki król nie umrze, wojna się nie kończy”. „Czego chcesz? Mów, nie zwlekaj”. „Niewiele zostało do wyrównania rachunków. Odebrałaś mi córkę. Waga sprawiedliwości nigdy się nie myli. Sprawia, że dla każdego ma ona inne znaczenie, ale szale powinny być wyrównane, prawda?”. „Posłuchaj, przestań skomleć i powiedz wprost, o co ci chodzi”. „Odebrałaś mi Cennet, więc ja odbiorę ci Melisę. Wojna się jeszcze nie skończyła…”. „Co?! Co to ma znaczyć?!”. „Teraz Melisa jedzie na spotkanie anioła śmierci, do tego z wielką prędkością. Czyli, jak rozumiesz, moje kondolencje, Cavidan…”.
„Coś ty zrobił?! Coś ty zrobił, człowieku?!” – wrzeszczy Arzu i szarpie za płaszcz Kayi. „To dopiero początek” – oświadcza ojciec Cennet, odpycha kobietę i odchodzi. Arzu natychmiast chwyta za komórkę i dzwoni do córki, ale ta nie odbiera. Wobec tego kobieta dzwoni na telefon domowy. „Melisa jest w domu?! Szybko, zawołaj ją!” – krzyczy Arzu do słuchawki. „Pani Arzu, to pani?” – pyta służąca. „Tak, to ja. Melisa jest w domu?! Mów wreszcie!”. „Melisa wyszła…”. „Jak to, wyszła?! Dokąd pojechała?!”. „Nie wiem. Przyszła pani Cennet i razem pojechały…”. Arzu w tym momencie zamiera. Jest przerażona, że może stracić obie córki!
Akcja wraca do domu Arisoyów. „Nie! Nigdy na to nie pozwolę!” – krzyczy Nilgun. „Nie mamy za wiele czasu, pospieszcie się” – mówi Selim do gości, którzy okazują się być krawcami. „Selim, nie wygłupiaj się, synu!”. „To jest sukienka w rozmiarze, jaki pan podał, ale jeśli nie będzie pasować, nasz stylista szybko to poprawi” – mówi przybyła kobieta. „Wspaniale, może być” – oznajmia chłopak. – „Nawet jak nie będzie pasować, to nic. Jakoś sobie poradzimy”. „Przestań się wygłupiać, Selim! Chodź ze mną!”.
Matka z synem wychodzą na zewnątrz. „Co ty wyprawiasz, Selim? Zwariowałeś?” – pyta Nilgun. „Nie, czuję się świetnie” – zapewnia chłopak. – „No, możliwe, że trochę oderwałem się od ziemi, ale to dlatego, że żenię się z ukochaną dziewczyną”. „Jaka ukochana? Jaki ślub? Tak szybko zapomniałeś, co się wydarzyło? To córka Kayi!”. „Kiedy poznałem Cennet, Kayi nie było. I kiedy będziemy brali ślub, nie będzie go. I po ślubie też nie będzie. Więcej mi o nim nie wspominaj”.
„Dobrze, w porządku, synu. Będę milczeć” – oznajmia Nilgun. – „Ale pewnego dnia, kiedy już minie szaleństwo miłości, Kaya cię pożre. Wtedy dopiero pożałujesz, ale na wszystko będzie za późno”. „Skończyłaś?” – pyta Selim. „Tak”. „To dobrze, wspaniale”. Chłopak wraca do domu. „Jeśli pozwolę mu się ożenić z tą dziewczyną, to hańba mi” – mówi do siebie Nilgun. Czy dojdzie do ślubu Selima i Cennet? Czy plan Kayi się powiedzie i mężczyzna zabije Melisę?!
Obowiązuje całkowity zakaz kopiowania streszczeń na inne strony! Za łamanie praw autorskich grozi odpowiedzialność karna.