„Miłość i nadzieja” – odcinek 127 – szczegółowe streszczenie
Arda odwiedza Bulenta w szpitalu, wyraźnie skruszony.
– Przepraszam, wujku Bulencie – mówi cicho.
Feraye, stojąc za drzwiami, podsłuchuje ich rozmowę.
– Zeynep jest jedyną osobą, z którą mogę podzielić się swoją samotnością. Bałem się, że ją stracę – tłumaczy Arda z wyraźnym żalem w głosie.
Bulent, choć nadal nie odzyskał wzroku, spogląda na niego z troską.
– Trudno ci żyć bez rodziców, prawda?
– Właściwie już się do tego przyzwyczaiłem, wujku. Minęło tyle czasu… Czasami czuję, jakbym nigdy ich nie miał – przyznaje Arda, spuszczając wzrok.
Bulent milknie na chwilę, a potem odpowiada spokojnym, ale pełnym emocji tonem:
– Znam to uczucie bardzo dobrze. Kiedy dostałem się na prawo, moi rodzice już nie żyli. Przyjechałem do Stambułu z siostrą. Choć sama cierpiała, pomogła mi. Była moim towarzyszem, moją matką i ojcem jednocześnie. Zadbała o to, żebym się zadomowił w akademiku, ale ten pokój był tak zimny…
Uśmiecha się lekko, jakby wspominając tamte dni.
– Na szczęście poznałem tam przyjaciół, którzy stali się moimi braćmi. Jednak ta tęsknota za rodzicami nigdy mnie nie opuściła. Arda, wciąż szukasz ojca, na którym możesz się oprzeć, i matki, która cię pocieszy, potrzyma za rękę, czy pozwoli wypłakać się na swoim ramieniu.
Arda zamyśla się, a po chwili cicho dodaje:
– Chyba ukrywałem tę tęsknotę nawet przed sobą…
Bulent kiwa głową.
– Znam to uczucie, synu. Sam robiłem to samo. Trzymałem wszystkie emocje w sobie. Tak jest też z Zeynep. Kiedy życie staje się trudne, szukasz drzwi, do których możesz zapukać. Jak do domu rodziców. Jak do ramion matki, które zawsze były otwarte. Ale jeśli takich drzwi nie ma, wiatr targa tobą jak suchym liściem.
Bulent kładzie dłoń na ramieniu Ardy i mówi z naciskiem:
– Arda, posłuchaj mnie. Zeynep została pod moją opieką. Musi mieć kogoś, na kogo zawsze może liczyć. Drzwi, do których może zapukać, gdy jest smutna lub zdenerwowana. Nie mogę pozwolić, by została sama. Nie zniosę widoku, jak jest targana przez życie, tak jak ja byłem wtedy, w tamtych zimnych porankach w Stambule, gdy tak bardzo tęskniłem za rodzicami.
W tym momencie kamera pokazuje Feraye, stojącą za drzwiami i ukradkiem ocierającą łzy z policzków. Poruszona słowami męża, przysłuchuje się dalej, nie mogąc się powstrzymać.
***
Feraye odwiedza Zeynep w jej domu. Obie siadają na sofie, a atmosfera jest pełna napięcia, choć Feraye wydaje się spokojna.
– Jak ma się wujek Bulent? – pyta Zeynep z troską.
– Dobrze. Czekamy, aż odzyska wzrok – odpowiada Feraye, a w jej głosie słychać nutę ulgi.
Zeynep spuszcza wzrok i mówi cicho:
– Przepraszam za wczoraj. Powinnam od razu powiedzieć, że zatrzymałam się u Ardy.
Feraye kiwa głową i z wyraźnym poczuciem winy przyznaje:
– Ja też nie jestem bez winy. Powstrzymałam cię, kiedy chciałaś powiedzieć Bulentowi. Chciałam, żeby to zostało między nami, ale to był błąd.
Zeynep patrzy na nią zdziwiona, nie spodziewając się takiej odpowiedzi.
Feraye odwraca się do niej i łapie ją za rękę.
– Zeynep, przyszłam tu po ciebie. Chcę, żebyś wróciła do domu.
– Co? – Zeynep otwiera szeroko oczy. Do tej pory Feraye była pierwszą osobą, która chciała jej odejścia.
– Wróć do domu, proszę – powtarza Feraye, patrząc jej prosto w oczy. – Nie proszę cię o to ze względu na Bulenta. Chcę tego sama z całego serca.
***
Tymczasem Kuzey przygotowuje dla Elif niespodziankę. Wręcza jej prezent – przepiękną suknię ślubną. Dołączony jest także krótki, wzruszający liścik:
„Jeśli jest miłość, jest też nadzieja. Dziękuję, że jesteś moją miłością i moją nadzieją, kochanie”.
Elif, poruszona gestem, rzuca się Kuzeyowi w ramiona.
– To przepiękne – szepcze, wyraźnie wzruszona.
Kuzey delikatnie uśmiecha się i snuje wizję przyszłości:
– Ubierzesz tę suknię, a twoja mama będzie nieść welon. Zabrzmią bębny i trąby u naszych drzwi. Nie mogę się doczekać, aż zobaczę cię w tej sukni ślubnej.
Elif uśmiecha się szeroko, z trudem ukrywając emocje.
– Ja też nie mogę się doczekać, aby być w tej chwili obok ciebie.
Kuzey obejmuje ją mocniej.
– Tak właśnie będzie – zapewnia ją ciepło.
Nagle rozbrzmiewa dźwięk telefonu. Kuzey odbiera i mówi z napięciem w głosie:
– Halo, doktorze? Czy Kubilay odzyskał przytomność? Naprawdę? To świetna wiadomość! Zaraz tam będę. Bardzo dziękuję!
Odkładając telefon, Kuzey spogląda na Elif z wyraźnym entuzjazmem.
– Kubilay odzyskał przytomność i będzie zeznawał w sądzie. Twoja mama odzyska wolność. Powitamy ją razem!
Elif patrzy na niego z niedowierzaniem, a w jej oczach pojawiają się łzy radości.
– Naprawdę? To najlepsza wiadomość, jaką mogłam usłyszeć!
Kuzey uśmiecha się szeroko, zadowolony, że może podzielić się z nią tak dobrą nowiną.
***
W szpitalu Kubilay składa zeznania policjantom.
– Elif Demir to moja koleżanka ze studiów – oznajmia spokojnie. – Ani Elif, ani jej mama, Murvet Demir, nie mają nic wspólnego z napadem. To wszystko ja i Su…
Nagle Kubilay chwyta się za klatkę piersiową, przerywając w pół zdania. Jego twarz wykrzywia grymas bólu, a kaszel przybiera na sile. Policjanci wzywają lekarza, gdy stan mężczyzny gwałtownie się pogarsza.
***
Melis kończy rozmowę telefoniczną i wchodzi do salonu, gdzie czeka na nią Ege.
– Tata przyjedzie za godzinę – oznajmia, siadając obok niego. Zerka na pełny talerz, który pozostał nietknięty. – Nic nie zjadłeś.
– Nie mam ochoty – odpowiada Ege krótko, unikając jej wzroku.
– Jeśli chcesz, mogę sprawić, że nabierzesz ochoty – mówi Melis z zalotnym uśmiechem.
Ege marszczy brwi, wyraźnie zdezorientowany.
– Nie zrozumiałem.
– Nie ma w tym nic do rozumienia – odparowuje dziewczyna, uśmiechając się prowokacyjnie. – W domu nie ma nikogo.
Zanim jednak zdąży powiedzieć coś więcej, do przedpokoju wchodzi Nazire.
– Dzieci, przyniosłam wam herbatę – mówi serdecznie, stawiając tacę na stoliku.
Kiedy Nazire wychodzi, Melis przytula głowę do piersi Egego, próbując przyciągnąć jego uwagę. Ich chwilę przerywa jednak dzwonek do drzwi. Po chwili w salonie pojawia się Feraye, a tuż za nią Zeynep.
– Co tu robisz? – pyta Melis, obrzucając rywalkę chłodnym spojrzeniem. – Przyszłaś się pożegnać przed swoim wyjazdem do Edremit?
– Nie, Melis – odpowiada spokojnie Feraye, zbliżając się do córki. – Zeynep wróciła do domu.
– Co? – Melis wpatruje się w matkę z niedowierzaniem. – O czym ty mówisz, mamo? Tata wczoraj prawie umarł przez tę dziewczynę! Nadal nie odzyskał wzroku, a ty… Jak możesz sprowadzać ją z powrotem po tym wszystkim, co nam zrobiła?!
Feraye zachowuje spokój i odpowiada:
– Jeżeli my akceptujemy ciebie po tym wszystkim, co zrobiłaś, myślę, że możemy zaakceptować także Zeynep.
Melis wybucha gniewem:
– Boże, zwariuję! – krzyczy. – Rozwodzisz się z jej powodu, mamo! Zdajesz sobie z tego sprawę?!
– Melis, nie podnoś głosu!
– Zostałam dźgnięta nożem z jej powodu! Yigit uciekł przez nią z domu! – wylicza Melis, próbując zdobyć sojuszników.
– Przekraczasz granicę, Melis – ostrzega Feraye, ale jej córka ignoruje te słowa.
– Jeżeli ktoś tu przekracza granicę, to właśnie ona! – Melis wskazuje na Zeynep. – Bawi się z Ardą, a teraz zaleca się do Egego!
Dotąd milczący Ege wreszcie się odzywa:
– Melis, uważaj na słowa. Twoja mama ma rację.
– Trzymasz ich stronę?! – pyta z pretensją Melis, mierząc go wściekłym spojrzeniem.
– Trzymam stronę sprawiedliwości – odpowiada stanowczo Ege.
Melis, nie kryjąc złości, podnosi walizkę Zeynep i rzuca ją przed dziewczyną.
– Zabieraj swoje rzeczy i wracaj do swojej wioski!
– Melis, możesz się uspokoić?! – Ege chwyta ją za ramiona, próbując ją powstrzymać.
– Nie mogę się uspokoić! Nie rozumiem, jak wy możecie być spokojni! – krzyczy Melis. – Mama oszalała, ale jak ty śmiesz tu przychodzić?! – Zwraca się do Zeynep z pełnym złości spojrzeniem.
Feraye wtrąca się z ostrzeżeniem:
– Melis, jak możesz tak mówić?!
Melis, ignorując matkę, kontynuuje swoje wywody:
– Czy nikt nie widzi tego, co ja?! Ukrywała przed nami, że jest z Ardą. Brała stypendium od Egego. Kiedy się dowiedziała, odmówiła, udając dumną dziewczynę! Całe jej życie to jedno wielkie kłamstwo! Udajesz, że spałaś na ulicy, żeby wzbudzić litość w innych. Zawsze grasz rolę tej dobrej, a tymczasem tworzysz wokół siebie chaos! Co się stało? Skończyły ci się pieniądze? Dlatego tu wróciłaś?
Zeynep, choć wyraźnie dotknięta słowami Melis, zachowuje spokój.
– Wróciłam, żeby zakończyć kłótnie w tym domu – mówi stanowczo. – Wróciłam z wdzięczności wobec wujka Bulenta, któremu mój tata mnie powierzył.
Melis odpowiada z kpiną:
– Oczywiście, że wróciłaś z wdzięczności. A może dlatego, że nie masz już nikogo, kogo mogłabyś wykorzystać? Ale uwierz mi, Zeynep, tu nie czeka na ciebie niebo, tylko piekło!
***
Tymczasem Suat uwalnia się z więzów i próbuje uciec z domu. W panice Yildiz chwyta polano i uderza go w potylicę, by go powstrzymać. Suat pada na ziemię bezwładnie, tracąc przytomność.
Yildiz pochyla się nad jego nieruchomym ciałem, próbując go ocucić. Delikatnie szturcha go polanem, ale Suat nie reaguje. Kobieta zaczyna panikować, obawiając się najgorszego. Czy przypadkiem mogła go zabić?
Kiedy i gdzie zostanie wyemitowany odcinek 127. „Miłości i nadziei”?
Odcinek 127. serialu „Miłość i nadzieja” (oryg. Aşk ve Umut) zadebiutuje na antenie TVP2 w piątek, 7 lutego, o godzinie 17:20. Aby zobaczyć więcej streszczeń tego serialu, kliknij tutaj: Miłość i nadzieja streszczenia.