Ege urządza Ardzie zimny prysznic.

„Miłość i nadzieja” – odcinek 144 – szczegółowe streszczenie

Ege odzyskuje wolność i wraca do domu, w napięciu czekając na powrót Ardy. Gdy tylko kuzyn przekracza próg, Ege nie traci czasu na zbędne powitania.
— Dlaczego wczoraj nie odbierałeś telefonu? — rzuca ostro. — Wiesz, ile razy do ciebie dzwoniłem, gdy byłem w areszcie?

Arda wzrusza ramionami, jakby to nie miało najmniejszego znaczenia.
— Nie wiem. Ile razy?
— Pięć! Pięć razy! — Ege zaciska pięści. — Co, do diabła, robiłeś, kiedy cię potrzebowałem?

Arda parska śmiechem.
— Pięć razy? Serio? Aż tak ci na mnie zależy?

Ege nie zamierza tolerować jego lekceważącego tonu. Chwyta kuzyna za ramię, bez ostrzeżenia wciąga go do łazienki i popycha prosto pod prysznic. Nim Arda zdąży zaprotestować, odkręca kurek. Lodowata woda uderza w niego z impetem, wywołując krzyk zaskoczenia.

— Zwariowałeś?! — wrzeszczy Arda, próbując wydostać się z brodzika. — To jest zimne jak lód!
— Dokładnie o to chodzi — mówi Ege, blokując mu drogę. — Zostaniesz tu, aż twój mózg zacznie normalnie pracować.
— Jestem po prostu niewyspany, do cholery! Zejdź mi z drogi!

— Nie, dopóki nie odzyskasz rozumu!
— Robisz te głupie rzeczy tylko dlatego, że nie odebrałem telefonu?

Ege mierzy go ostrym spojrzeniem.
— Nie tylko dlatego. Skłamałeś Melis. Powiedziałeś jej, że ze mną rozmawiałeś, choć nigdy do tego nie doszło. Dlaczego? Co ty knujesz?

Arda wzdycha i odsuwa go na bok, wreszcie wychodząc spod prysznica. Ociekająca woda tworzy kałużę na kafelkach, ale on nie przejmuje się tym ani trochę.
— Wystarczy, wytrzeźwiałem — oświadcza z udawaną powagą.

— To teraz mi wyjaśnij — Ege nie odpuszcza. — Dlaczego skłamałeś?
— Nie mam nic do wyjaśniania.
— Dlaczego nie odbierałeś telefonu?!
— Bo miałem plany z Zeynep — odpowiada Arda, jakby to było najoczywistsze na świecie.

Ege patrzy na niego w milczeniu, a po chwili uśmiecha się kpiąco.
— Więc kiedy ja gniłem w areszcie, ty umawiałeś się z Zeynep?
— Przypominam ci, że dała mi szansę — mówi Arda, siadając na toalecie i zaczynając wyciskać wodę z rękawa.

— A ja daję ci teraz szansę, żebyś wreszcie powiedział prawdę — syczy Ege. — Dlaczego skłamałeś Melis, że ze mną rozmawiałeś? I co to za brednie, że kazałem jej trzymać to w tajemnicy?

Arda przechyla głowę i uśmiecha się prowokująco.
— Widzę, że układa ci się z Melis. Więc co cię obchodzi Zeynep?

— Oczywiście — Ege prycha, nagle rozumiejąc, o co tu chodzi. — Zaplanowałeś to wszystko, prawda? Wykorzystałeś moment, kiedy mnie nie było, żeby się do niej zbliżyć.

Arda wzrusza ramionami.
— Tak. Bo kiedy jesteś na wolności, wtykasz nos we wszystko.

W tej samej chwili Ege chwyta ręcznik i rzuca nim kuzynowi prosto w twarz.
— Nigdy nie zostawię cię w spokoju! — oznajmia z zimnym spokojem.

Arda odsuwa ręcznik, a w jego oczach czai się cień irytacji.

— Zeynep dała ci szansę tylko dlatego, że była na mnie wściekła — kontynuuje Ege, zbliżając się do niego o krok. — Ale wciąż mnie kocha. I ty o tym doskonale wiesz.

Arda milczy, lecz widać, że jego pewność siebie zaczyna się chwiać.

— Dlatego przyszła na komisariat od razu, gdy tylko się dowiedziała, co się stało — mówi Ege powoli, z naciskiem. — Nie martw się, kuzynie. Odbiorę ci Zeynep. Prędzej, niż myślisz.

***

Alper przyjeżdża pod dom Sili. Pełen determinacji, podchodzi do drzwi. Chce wejść do środka, gdy nagle na jego drodze staje Bahar.
— Sila nie czuje się dobrze — oznajmia stanowczo. — Lepiej będzie, jeśli po prostu sobie pójdziesz.

Dziewczyna zamyka mu drzwi przed nosem. Alper nie zamierza jednak tak łatwo dać się spławić. Rozglądając się, dostrzega wywieszoną na sznurze do prania męską koszulę. Jego spojrzenie natychmiast staje się czujniejsze, a podejrzenia narastają.

***

W środku domu Kuzey przypadkiem słyszy rozmowę Sili i Bahar. Z przerażeniem dowiaduje się, że Sila sprzedała pamiątkowy pierścionek po babci, aby zdobyć pieniądze na jego lekarstwa. Nie mogąc tego zignorować, zwraca się do Sili:

— Wrócę za dwie godziny — oznajmia, po czym opuszcza dom.

Nie zauważa Alpera, który nadal znajduje się na podwórzu. Jednak Alper nie jest w stanie nikogo dostrzec — w tym momencie leży za swoim samochodem, kompletnie pijany. Nadmiar alkoholu sprawił, że nawet nie może się podnieść.

***

Dopiero po jakimś czasie Alper z trudem dochodzi do siebie. Wstaje, zataczając się, i chwiejnym krokiem wraca pod dom Sili. W ręce trzyma łom. Po kilku nieudanych próbach udaje mu się wyważyć zamek i wparowuje do środka.

— Przepraszam, czy wam przeszkodziłem? — bełkocze, ledwo trzymając się na nogach.

Bahar i Sila, które stały w korytarzu, patrzą na niego zszokowane.
— Nie mogłeś zadzwonić do drzwi jak normalny człowiek?! — krzyczy oburzona Bahar. — Dlaczego się włamujesz?!

Alper wzrusza ramionami.
— A otworzyłabyś mi, gdybym zadzwonił? — rzuca z ironią.

Nie czekając na odpowiedź, omija dziewczyny i wchodzi do salonu. Przeczucie mówi mu, że znajdzie tam właściciela tajemniczej koszuli.
— Gdzie jesteś?! Wyjdź, człowieku! — woła, choć nawet w stanie upojenia wie, że nikogo tu nie ma.

— Alper, na kogo krzyczysz? — pyta Sila, próbując zrozumieć jego zachowanie. — Co to wszystko ma znaczyć?
— Od wczoraj wieczorem stoję pod waszym domem — oznajmia, z dumą unosząc brodę. — Obserwowałem was z samochodu.

Bahar nie może uwierzyć w to, co słyszy.
— Jesteś szalony?! Dlaczego nas śledzisz?!

Alper sięga pod kurtkę i wyciąga białą, już pomiętą koszulę.
— Tak, jestem szalony! — mówi, niemal triumfalnie. — I nie spocznę, dopóki nie znajdę jej właściciela! Sila, kim jest ten mężczyzna?!

Bahar odruchowo cofa się o krok, nie mogąc znieść odoru alkoholu bijącego od Alpera.
— Jesteś pijany! — stwierdza z odrazą, machając ręką przed twarzą. — Wynoś się stąd albo wezwę policję! To koszula taty, idioto! Czyja jeszcze mogłaby być?!

Alper patrzy na nią przez dłuższą chwilę, jakby próbował ocenić, czy mówi prawdę.
— Niech będzie, że to koszula twojego ojca — cedzi w końcu. — Ale skąd miałaś pieniądze? Czyja była ta karta?

Bahar marszczy brwi.
— Ty naprawdę nas śledzisz?! To była moja karta! Dostałam stypendium!

Alper kręci głową.
— Powiedz prawdę, Bahar. I tak się dowiem, jeśli coś kombinujesz.
— Alper, wyjdź stąd! — rozkazuje Sila, jej głos drży ze zdenerwowania. — Przerażasz mnie!

Mężczyzna cofa się lekko i unosi ręce w obronnym geście.

— Nie bój się. Przecież wiesz, że nigdy bym cię nie skrzywdził. Nie dotknąłbym nawet jednego twojego włosa. Myślałem… Myślałem, że zaczęłaś spotykać się z kimś innym. A twoja matka… ona zostawiła cię pod moją opieką.
— Widzisz, że wszystko u nas w porządku — odzywa się Bahar, starając się zachować spokój. — Możesz już iść.

Alper bierze głęboki oddech, po czym rzuca niemal błagalnie:
— Dobrze, pójdę. Ale zrób mi kawę. Wypiję i sobie pójdę.

Zatacza się i opada ciężko na kanapę. Obok niego leży zepsuty telefon Kuzeya, ale Alper w swoim stanie nawet go nie zauważa. W końcu, po usilnych próbach, siostrom udaje się wyrzucić go z domu.

***

Na zewnątrz Alper sięga po telefon i łączy się z Cavidan.
— Ciociu Cavidan? — mówi, ledwo trzymając aparat w ręce. — Gdzie jesteś?
— Alper? Co się dzieje?

— Twoje dziewczyny coś knują — mówi, siląc się na powagę. — Powitały w domu jakiegoś mężczyznę. Przyjedź szybko, bo jeśli tego nie zrobisz… wysadzę im ten dom na głowy.

***

Melis wraca do domu, starając się wejść jak najciszej. Ma nadzieję, że uda jej się przemknąć do swojego pokoju niezauważenie, ale zanim zdąży dotrzeć do schodów, słyszy znajomy, surowy głos.
— Skąd wracasz o tej porze? — pyta Bulent, wychodząc z salonu i krzyżując ramiona na piersi. — I dlaczego wczoraj nie poszłaś na terapię?

Melis zamiera na moment, po czym odwraca się powoli, starając się przybrać niewinną minę.
— Cóż, tato…
— Co się dzieje, Melis? — Bulent wchodzi głębiej do przedpokoju, lustrując ją czujnym wzrokiem. — Znowu zaczęłaś kłamać?

Nim Melis zdąży odpowiedzieć, w korytarzu pojawia się Feraye, jej matka.
— O co chodzi? — pyta, przenosząc wzrok z córki na męża.

— Mówię o naszej młodej damie — odpowiada Bulent z ironią. — Rozmawia przez telefon do rana, a potem znika bez słowa.
— To prawda, Melis? — Feraye patrzy na córkę z wyraźnym niepokojem.
— Niczego nie ukrywam — broni się Melis. — Po prostu pojechałam do Egego. To wszystko.

Bulent marszczy brwi.
— Nie mogłaś po prostu zadzwonić?
— Rozmawiałam z nim, ale chciałam zobaczyć go na własne oczy. Martwiłam się. W końcu był w areszcie.

Bulent parska, jakby to była błahostka.
— Melis, nie wyolbrzymiaj. To była tylko drobna sprzeczka w korku. Ege wdał się w nią przypadkiem i obaj z tamtym mężczyzną trafili na komisariat.

Melis patrzy na niego ze zdziwieniem.
— Kłótnia w korku?
— Masz jakiś inny powód, żeby patrzeć na mnie w ten sposób? — Bulent unosi brew, ale zanim Melis zdąży odpowiedzieć, Feraye włącza się do rozmowy.
— Melis, wiesz coś więcej? — pyta, wnikliwie przyglądając się córce.
— Czy Ege ci coś powiedział? — dodaje Bulent, tym razem z nutą niepewności w głosie.

W tym momencie jego służbowy telefon zaczyna dzwonić. Spogląda na ekran, marszcząc czoło, a potem odbiera i odchodzi, zostawiając Feraye i Melis same.

Feraye zwraca się do córki cichszym, lecz pełnym napięcia głosem:
— Coś się dzieje, prawda?

Melis zerka w stronę ojca, upewniając się, że nie wraca, po czym spogląda na matkę z poważnym wyrazem twarzy.
— Mamo, tata kłamie — mówi szeptem. — Rozmawiałam z Ege. Powiedział mi, że jego przyjaciel wdał się w bójkę i on próbował go powstrzymać.

Feraye marszczy brwi.
— Więc dlaczego twój ojciec mówił o kłótni w korku?
— Nie wiem — Melis kręci głową, zaciskając usta. — Ale jedno jest pewne. Coś tu nie gra.

Kiedy i gdzie zostanie wyemitowany odcinek 144. „Miłości i nadziei”?

Odcinek 144. serialu „Miłość i nadzieja” (oryg. Aşk ve Umut) zadebiutuje na antenie TVP2 we wtorek, 4 marca, o godzinie 17:20. Aby zobaczyć więcej streszczeń tego serialu, kliknij tutaj: Miłość i nadzieja streszczenia.

Podobne wpisy