„Miłość i nadzieja” – odcinek 147 – szczegółowe streszczenie
Bahar i Sila stoją na podwórku, otulone chłodnym, porannym powietrzem. Wokół unosi się zapach wilgotnej ziemi i świeżo zebranych ziół. Wschodzące słońce maluje niebo odcieniami różu i złota, ale w oczach starszej z sióstr nie widać żadnej nadziei. Bahar ściska jej dłoń, próbując dodać odwagi.
— Siostro, Kuzey wrócił do swojego życia w Stambule — mówi cicho, ale stanowczo. — Do pracy, do domu. On już nie wróci. Zaakceptuj to. Jeśli ktoś może cię uratować, to tylko ty sama.
Sila zaciska palce na małym pakunku z rzeczami. W jej spojrzeniu czai się rozpacz, ale i rezygnacja. Bahar robi krok bliżej.
— Całe nasze życie było czarne jak noc bez gwiazd — kontynuuje. — Potem przyszedł Kuzey i pokazał ci światło. A teraz odszedł. Tak jak bohaterowie książek, które czytamy po kryjomu. Zakazano nam marzyć, siostro, ale on nauczył cię, że to możliwe. Wiem, że cierpisz, bo masz złamane serce. Ale teraz przynajmniej wiesz, czym jest miłość.
— Co mogę zrobić? — szepcze Sila, jakby już dawno pogodziła się ze swoim losem.
— Nie jesteś już tą samą Silą — przekonuje Bahar, ściskając jej rękę jeszcze mocniej. — Nie musisz wychodzić za Alpera. Możesz stąd uciec. No dalej, siostro, zrób to!
Sila waha się zbyt długo. Za długo. Z okna domu dobiega trzask, potem kroki. Cavidan budzi się i zaintrygowana podchodzi do córek.
— Sila, co się dzieje? Dokąd idziesz? — jej wzrok natychmiast pada na pakunek w rękach starszej córki.
— Cóż…
— Chcesz uciec z domu — stwierdza Cavidan lodowatym tonem.
— Nie, mamo. Jaka ucieczka…?
Oczy Cavidan błyskają gniewem. W jednej chwili wymierza cios, uderzając w pakunek, który wypada z rąk Sili.
— Mamo, stój, nie bij jej! — wtrąca się Bahar, stając przed siostrą jak tarcza. — To ja ją do tego namawiałam! Powiedziałam jej, żeby uciekła!
— Tobie też ten człowiek otruł głowę, tak?!
— On odszedł, mamo! Ale albo nie wydasz mojej siostry za Alpera, albo ona ucieknie!
Cavidan gwałtownie wciąga powietrze. W jej oczach tańczy gniew, ale i coś jeszcze – coś na kształt szoku.
— Czy zdajesz sobie sprawę, co mówisz? — syczy.
— Tak, wiem dokładnie, co mówię! — Bahar unosi podbródek. — Jeśli zmusisz Silę do ślubu, wezwę policję. Powiem im wszystko!
Cavidan mruży oczy, jakby jej własna córka była kimś obcym.
— Proszę, proszę… więc nauczyłaś się prawa — cedzi przez zaciśnięte zęby. — Wcześniej nie byłaś taka wyszczekana. To ten nieznajomy cię tego nauczył?
— Nie ma znaczenia, kto nas nauczył! — rzuca Bahar. — Liczy się to, że już nie będziemy się bać!
Sila wciąż stoi ze spuszczoną głową. Milczy.
— Dobrze — Cavidan splata ręce na piersi, a jej głos nagle staje się chłodny, niemal spokojny. — Idź, moja córko. Bahar i ja będziemy pracować i spłacimy dwieście tysięcy.
— Dwieście tysięcy?! — Sila unosi głowę. Jej oczy rozszerzają się w szoku.
— Tak, dwieście tysięcy — powtarza Cavidan lodowatym tonem. — Będziemy pracować i oddamy każdą lirę. O ile wcześniej nie odbiorą nam życia.
Sila zamiera. Bahar patrzy na matkę z niedowierzaniem.
— Mamo… jakie dwieście tysięcy? Dlaczego wzięłaś tyle pieniędzy od Alpera?
— W zamian za co?! — Bahar niemal krzyczy. — Powiedz prawdę! Czy sprzedałaś moją siostrę?!
Cavidan zaciska usta w wąską linię.
— O jakich bzdurach ty mówisz?
— Jeśli jej nie sprzedałaś, po co ci były te pieniądze?!
— Jak myślisz, kto utrzyma ten wielki dom? Czy można żyć z tych groszy, które Sila zarabia haftując? Albo z tych ziół, które zbiera w lesie? Twój ojciec siedzi w więzieniu, a my toniemy w długach!
Sila oddycha płytko.
— Będę pracować jeszcze ciężej, mamo — mówi cicho. — Wyślę Bahar do szkoły. Zwrócimy pieniądze, które wzięłaś od Alpera.
— Moja siostra ma rację! — dodaje Bahar. — Ja też mogę iść do pracy, jeśli będzie trzeba. Rzucę szkołę.
— Niczego nie oddamy! — głos Cavidan jest surowy. — Już nie mam tych pieniędzy. Poszły na długi. Resztę wysłałam waszemu ojcu. Ale jak chcesz uciekać, proszę bardzo! — Jej wargi układają się w gorzki uśmiech. — Alper rozliczy się z nami, zabije nas… Ale ty odejdź, nie przejmuj się nami.
Zapada cisza. Ciężka jak kamień.
Cavidan odwraca się na pięcie i odchodzi do domu. Po chwili wraca, trzymając w rękach starannie wyprasowaną sukienkę.
— Jest tylko jedno rozwiązanie — mówi, patrząc prosto na Silę. — Załóż to. Alper przyjedzie dziś prosić cię o rękę. Albo zgodzisz się na to małżeństwo… albo Alper przyjedzie i rozprawi się z nami.
Sila wstrzymuje oddech. Bahar patrzy na nią błagalnie, ale ona już wie. Nie ma wyboru.
***
Zeynep wpada do domu Belkis z determinacją wypisaną na twarzy. Wie, że musi porozmawiać z Ardą – tu i teraz. W środku panuje cisza. Belkis jest na pilatesie, a Ege wyszedł pobiegać. Jedynie Melodi siedzi na kanapie, przeglądając telefon.
— Arda jest na górze — rzuca, nawet nie podnosząc wzroku.
Zeynep nie czeka na zaproszenie. Kieruje się na schody i w połowie drogi spotyka Ardę, który właśnie schodzi na dół. Chłopak zatrzymuje się, widząc jej wzburzoną twarz.
Zanim zdąża cokolwiek powiedzieć, Zeynep chwyta dzbanek z wodą ze stolika i bez chwili wahania chlusta mu zimnym strumieniem prosto w twarz.
— Co ty wyprawiasz?! Oszalałaś?! — woła Arda, odruchowo ocierając mokrą twarz.
— A ty co wyprawiasz?! — ripostuje Zeynep, zaciskając pięści. — Jak mogłeś mnie oszukiwać?!
— O czym ty mówisz?
— Nie udawaj! Wylałam wodę, bo skłamałeś na temat Egego!
— Co?
— I dalej mnie okłamujesz! — syczy Zeynep. — Ege był wczoraj w areszcie, a ty ukryłeś to przede mną! Wykorzystałeś sytuację i zaprosiłeś mnie na randkę, jakby nigdy nic! Wstydź się!
Arda robi krok do tyłu, próbując zebrać myśli.
— Zeynep, posłuchaj, mogę wszystko wyjaśnić…
— Co chcesz wyjaśniać?! — wybucha. — Powinieneś dostać mocny policzek, może wtedy byś zrozumiał, jak bardzo jestem na ciebie wściekła!
— Nie chciałem ci nic mówić, dopóki nie miałem pewności…
— Ege dzwonił do ciebie z aresztu! Gdybyś odebrał, miałbyś pewność! — Zeynep potrząsa głową z niedowierzaniem. — Nie tylko mu nie pomogłeś, ale też wykorzystałeś sytuację, żeby się do mnie zbliżyć!
Arda zaciska szczęki.
— A ty nagle tak bardzo przejmujesz się Ege? — mówi lodowatym tonem. — Tym samym Ege, który ci nie ufał i ciągle cię zawodził? Który ukrywał przed tobą swój związek z Melis, całował ją w parku, a potem biegł do ciebie? Masz czelność mieć do mnie pretensje?!
Zeynep zamiera. Jego słowa trafiają w czuły punkt.
W tym momencie do salonu wchodzi Ege, zdyszany po joggingu.
— Zeynep, wszyscy cię szukają — mówi, patrząc na nią z troską. — Zostawiłaś w domu telefon. Wujek Bulent martwi się o ciebie.
Arda zaciska pięści i podchodzi do kuzyna.
— Brawo! — rzuca mu w twarz. — Powiedziałeś wszystko Zeynep tylko dlatego, że się wczoraj pokłóciliśmy?!
Ege marszczy brwi.
— O czym ty mówisz?
— Dobrze wiesz, o czym! — Arda wbija palec w jego pierś. — Nie mogłeś znieść, że Zeynep dała mi szansę, prawda? Dlatego, gdy zobaczyłeś okazję, natychmiast to wykorzystałeś!
Ege krzyżuje ręce na piersi.
— Tak, powiedziałem jej — przyznaje bez wahania. — Bo grasz w podwójną grę.
— Nikt nie gra lepiej od ciebie! — odpiera Arda. — Ukrywałeś przed nią, że całowałeś się z Melis, a potem jak gdyby nigdy nic pobiegłeś do niej!
Ege gwałtownie chwyta go za koszulę.
— Uważaj, co mówisz!
— Co wy wyprawiacie?! — Zeynep natychmiast wchodzi między nich.
Arda prostuje się i uśmiecha szyderczo.
— Co, zdenerwowałeś się, bo ktoś wytknął ci prawdę?
— Chcesz usłyszeć prawdę?! — Ege ponownie chwyta go za koszulę, przyciągając do siebie. — Prawdą jest to, że jesteś kłamcą! Robiłeś mi zdjęcia z Melis i wysyłałeś je Zeynep! Prawdą jest to, że zostawiłeś mnie w areszcie, żeby spędzić czas z nią!
— Dość! — Arda odpycha kuzyna. — Zeynep zna moją duszę. Nie skłócisz nas.
Wyciąga rękę do dziewczyny.
— Chodźmy, Zeynep. Porozmawiamy na osobności.
Zeynep nie odpowiada. Coś przykuwa jej uwagę. Wzrok dziewczyny zatrzymuje się na szyi Ardy. Na jego skórze widać czerwonawy ślad. Bardzo charakterystyczny.
— Co masz na szyi? — pyta podejrzliwie.
Arda unosi dłoń i dotyka zaczerwienienia.
— Na szyi? A, tak… wczoraj się podrapałem…
Ege mruży oczy.
— To nie zadrapanie. To ślad szminki.
— Przestań bredzić, Ege!
Zeynep krzyżuje ręce na piersi.
— Brawo, Arda! Tak wykorzystujesz szansę, którą ci dałam? Całując się z innymi dziewczynami?!
— Klasyczny Arda — wtrąca Ege z kpiną. — Naprawdę myślałaś, że się zmieni?
Arda zaciska pięści.
— Zamknij się! — warknięciem rzuca się na kuzyna i wymierza mu cios w twarz.
Ege nie pozostaje mu dłużny. Między chłopakami wybucha bójka. Melodi krzyczy, a Zeynep usiłuje ich rozdzielić, ale żaden z nich nie zamierza odpuścić.
***
Tymczasem w domu Sili panuje nerwowa atmosfera. Alper przyjeżdża ze swoją matką, panią Hanife, by prosić o jej rękę. Hanife od samego progu marszczy nos, komentując warunki, w jakich żyją wybranka jej syna i jej rodzina.
Kiedy i gdzie zostanie wyemitowany odcinek 147. „Miłości i nadziei”?
Odcinek 147. serialu „Miłość i nadzieja” (oryg. Aşk ve Umut) zadebiutuje na antenie TVP2 w piątek, 7 marca, o godzinie 17:20. Aby zobaczyć więcej streszczeń tego serialu, kliknij tutaj: Miłość i nadzieja streszczenia.








