„Miłość i nadzieja” – odcinek 152 – szczegółowe streszczenie
Hülya i Naciye chcą poprawić nastrój Kuzeya, organizując dla niego przyjęcie-niespodziankę. Wierzą, że otoczony przyjaciółmi choć na chwilę zapomni o bólu, który go przytłacza. Jednak gdy Kuzey budzi się i widzi tłum zgromadzony w salonie, zamiast wdzięczności czuje gniew i frustrację. Radość innych jest dla niego nie do zniesienia – ich śmiech i rozmowy kontrastują z pustką, którą nosi w sercu po stracie ukochanej. Czuje się jeszcze bardziej samotny.
– Nie zapraszajcie nikogo bez mojej zgody – mówi stanowczo, patrząc na matkę i siostrę. – Nie chcę tu nikogo poza rodziną.
– Ale oni są jak twoja rodzina – protestuje Naciye, rozkładając ręce. – To twoi przyjaciele z dzieciństwa.
– Kuzeyu, chcieliśmy tylko cię uszczęśliwić… – zaczyna Hülya.
– Siostro! – przerywa jej ostro. – Nie możesz mnie uszczęśliwić w ten sposób, rozumiesz?! Chcę ciszy, spokoju. Chcę być sam!
Hülya patrzy na niego z bólem, ale nie zamierza się wycofać.
– Byłeś sam i milczałeś także wtedy, gdy odszedł tata – mówi cicho, ale stanowczo. – Nie uroniłeś ani jednej łzy. Nie rozmawiałeś z nami miesiącami. Nie siadałeś do stołu, zamknąłeś się w pokoju. Porzuciłeś szkołę. Czy to coś zmieniło? Czy tata wrócił?
Kuzey odwraca wzrok, zaciskając szczękę.
– Milczenie nie leczy ran, wiem to – kontynuuje Hülya. – Możesz wyzdrowieć tylko wtedy, gdy masz przy sobie kogoś, komu możesz się wypłakać. Nie pozwolę ci zamknąć się w tej rozpaczy. Nie zostawię cię samego.
Podchodzi do niego i obejmuje go mocno. Kuzey jednak pozostaje niewzruszony. Nie odwzajemnia uścisku, jego ramiona bezwładnie opadają wzdłuż ciała.
***
Naciye i Hülya siadają przy Kuzeyu, chcąc w końcu dowiedzieć się, co tak naprawdę się wydarzyło.
– Opowiedz nam, synu – prosi matka. – Musimy wiedzieć.
Kuzey bierze głęboki oddech i opada ciężko na fotel.
– Podczas jazdy byłem zamyślony – przyznaje w końcu. – Nagle straciłem kontrolę nad autem. Zjechałem z drogi i uderzyłem w drzewo.
Hülya wstrzymuje oddech.
– Samochód uległ spaleniu – mówi cicho. – Jak się z niego wydostałeś?
– Wydostałem się – odpowiada krótko. – Ktoś mi pomógł.
Naciye natychmiast się ożywia.
– Kto to był, synu? Musimy ją znaleźć i podziękować. Zawdzięczamy jej twoje życie. Kim jest ta osoba? Jak ma na imię?
– Jej imię nie ma znaczenia, mamo – odpowiada wymijająco. – Po prostu mi pomogła.
– Czy zabrała cię do lekarza? – pyta Hülya.
Kuzey kręci głową.
– Nie chciałem lekarza.
Matka spogląda na niego wstrząśnięta.
– Jak to? W ogóle nie byłeś u lekarza?
– Nie, mamo – odpowiada zniecierpliwionym tonem. – Zaopiekowała się mną. Teraz wszystko jest w porządku. Jeśli nie macie więcej pytań, wychodzę.
– Dobrze, synu. – Naciye nie chce go dłużej naciskać. – Idziesz do pracy? Twój wujek też jest w biurze. To dobrze ci zrobi, zajmiesz głowę czymś innym.
Kuzey nie odpowiada, tylko wstaje i opuszcza salon.
Gdy jego kroki cichną, Hülya pochyla się w stronę matki i ścisza głos:
– Mamo, Kuzey wcale nie czuje się dobrze.
Naciye wzdycha ciężko.
– Wiem, ale co możemy zrobić?
Hülya milczy przez chwilę, aż w jej oczach pojawia się determinacja.
– Mam pewien pomysł – mówi w końcu. – Ale… tylko dziewczyna może go z tego wyciągnąć.
– Jaka dziewczyna, Hülyo? – pyta zdziwiona Naciye.
– Mamo, musimy ożenić Kuzeya. Musimy znaleźć dla niego porządną dziewczynę. Inaczej nie uleczymy jego ran.
***
Wieśniacy szturmują dom Sili, wrzeszcząc oskarżenia. Twierdzą, że hańbiła się, spędzając noc z obcym mężczyzną w hotelu, i że nie ma już dla niej miejsca w ich wiosce. Kobieta cofa się w głąb domu, jej serce bije jak oszalałe. Krzyki, gniewne spojrzenia, groźby – wszystko to zacieśnia się wokół niej jak pętla.
Nagle wśród zgiełku pojawia się Alper. Ze stanowczą miną wkracza na podwórze i staje pomiędzy Silą a rozwścieczonym tłumem.
– Wystarczy! – ryczy, rzucając surowe spojrzenie na zgromadzonych. – Nikt nie ma prawa jej osądzać!
Wieśniacy wahają się, spoglądając na siebie. W końcu, mrucząc pod nosem, zaczynają się rozchodzić. Alper odwraca się do Sili z troską wypisaną na twarzy.
– Już po wszystkim – mówi łagodnym tonem.
Sila spogląda na niego z wdzięcznością. Nie wie jednak, że cała scena była starannie zaplanowaną mistyfikacją. To Alper zapłacił ludziom, by odegrali ten spektakl, by mógł zostać jej wybawcą.
***
Wkrótce Bahar przypadkiem podsłuchuje rozmowę matki z Alperem. Ich słowa sprawiają, że sztywnieje z niedowierzania.
– Kim byli ci ludzie, którzy przyszli pod dom? – pyta Cavidan z wyraźnym podziwem. – Gdzie znalazłeś tylu ludzi?
– To robotnicy z sąsiedniej wioski – odpowiada Alper z nonszalancją. – Dałem im sporo pieniędzy, ale było warto.
– Zdecydowanie było warto. W przeciwnym razie Sila nie byłaby przekonana.
– Ciociu, masz ją w garści, prawda? – dopytuje Alper.
– Powiedziałam jej, że jeśli się nie zgodzi, Bahar też będzie cierpieć. Nie ma wyjścia, zrobi to, co jej każemy. A po ślubie… przenieś nas do miasta, dobrze?
– Zajmę się tym, nie martw się. A ty też świetnie sobie poradziłaś – Alper uśmiecha się drwiąco. – Wzięłaś pieniądze również od Kuzeya. Jesteś lepsza ode mnie.
Bahar zasłania usta dłonią, tłumiąc okrzyk oburzenia. Szybko odwraca się i pędzi do Sili.
***
– Siostro, to wszystko było kłamstwem! – wykrzykuje Bahar, wpadając do pokoju.
Sila patrzy na nią zdezorientowana.
– O czym ty mówisz?
– Ci ludzie, którzy przyszli pod nasz dom, zostali opłaceni przez Alpera! Mama też jest w to zamieszana!
Oczy Sili rozszerzają się w szoku.
– Co?!
– Kuzey dał mamie pieniądze, żeby nam pomóc, ale ona zatrzymała je dla siebie! Nie obchodzi jej, co z nami będzie! To wszystko intryga, żebyś wyszła za Alpera!
Bahar wyciąga przed siebie kartę kredytową.
– Weź to i oddaj Kuzeyowi. Uciekaj, zanim będzie za późno!
Sila nie może uwierzyć w to, co słyszy.
– Bahar, nie mogę cię tak zostawić…
Młodsza siostra chwyta ją za ręce, patrząc jej prosto w oczy.
– Najpierw uratuj siebie. Potem znajdziesz sposób, by uratować mnie.
Sila waha się, ale Bahar mówi coś jeszcze, co przesądza o wszystkim.
– Alper chce zniszczyć Kuzeya. Po ślubie zamierza go zabić.
Sila wstrzymuje oddech.
– Co?!
– Nie mamy czasu! Musisz go ostrzec!
Sila ściska kartę w dłoni, a potem gwałtownie podnosi głowę. Decyzja zapada w jednej chwili. Bez chwili zwłoki zaczyna pakować rzeczy. Wie, że nie ma już odwrotu.
***
Melis pojawia się w domu Belkis z jednym celem – chce porozmawiać z Ege i wyjaśnić to, co się wydarzyło. Jednak chłopak jest wobec niej chłodny i zdystansowany.
– Co masz na myśli, mówiąc o przyszłości naszego związku? – pyta, idąc za nim do pokoju. Jej głos drży nieznacznie, choć stara się brzmieć pewnie. – Chcesz się pobrać? A może po prostu przenieść naszą relację na nowy poziom?
Ege zatrzymuje się na chwilę, po czym odwraca się do niej z poważnym wyrazem twarzy.
– Nie mówię o tym, żebyśmy poszli naprzód – odpowiada chłodno. – Myślę, że powinniśmy się cofnąć. Zbliżyliśmy się do poziomu przyjaźni i na tym się zatrzymajmy.
Melis wstrzymuje oddech, próbując przetrawić jego słowa. Przez moment milczy, ale potem jej oczy zwężają się podejrzliwie.
– To przez Zeynep, prawda? To ona na ciebie wpłynęła? – Jej głos jest pełen oskarżenia. – Powiedziała ci też o plakatach?
Ege marszczy brwi.
– Jakich plakatach? – pyta z widocznym zdziwieniem. – Zeynep mi nic nie powiedziała.
Melis otwiera usta, ale szybko je zamyka. Po chwili unosi brodę i mówi z wyraźną złością:
– Więc dlaczego tu przyszła? Rozstała się z Ardą, a teraz nagle zbliża się do ciebie? Powiedziała ci, że teraz możecie być razem?
Ege patrzy na nią, jakby nie wierzył w to, co słyszy.
– Myślisz, że Zeynep spojrzałaby na chłopaka innej dziewczyny? – pyta z niedowierzaniem.
Melis parska śmiechem i rozkłada ręce.
– Nie wiem – mówi szyderczo. – Każdego dnia odkrywam jej nową twarz. Jest jak drzwi obrotowe – nigdy nie wiesz, kim będzie następnym razem. Jej matka to kryminalistka, jej ojciec nie żyje…
– Wystarczy, Melis! – przerywa jej ostro Ege. W jego głosie pobrzmiewa gniew. – Zajmij się swoim życiem i zostaw Zeynep w spokoju. Dyskusja skończona. A o tych plakatach porozmawiamy osobno.
Nie czekając na jej odpowiedź, mija ją i wychodzi z pokoju.
Melis zaciska pięści, a jej oczy płoną wściekłością. W przypływie złości chwyta poduszkę i ciska nią w drzwi. W tym samym momencie wchodzi Arda i dostaje poduszką prosto w twarz.
– Uważaj, tygrysie – mówi rozbawiony, z przekornym uśmiechem.
Ale Melis nie jest w nastroju do żartów.
– To wszystko przez ciebie! – wybucha. – Nie potrafiłeś zatrzymać tej głupiej dziewczyny przy sobie!
Arda unosi brwi i krzyżuje ręce na piersi.
– Mówisz tak, jakby tobie udało się utrzymać Egego – zauważa z przekąsem. – Widzisz, jak trudno ich rozdzielić.
– Zdobyłam Egego i zrobię wszystko, żeby go nie stracić! – syczy Melis, a jej oczy błyszczą determinacją.
Arda wzdycha i spogląda na nią z mieszaniną rozbawienia i politowania.
– Posłuchaj, więź pomiędzy Ege i Zeynep jest bardzo silna – mówi spokojnie. – A po ostatnim ruchu Egego stanie się jeszcze silniejsza.
Melis mruży oczy, wyczuwając, że Arda wie coś, czego ona nie wie.
– Jakim ruchu? – pyta podejrzliwie.
– Ege odnalazł Halduna i obserwuje go.
Melis wstrzymuje oddech, a jej twarz nagle twardnieje.
– Halduna Goktasa? Odnalazł jego dom?
– Melodi powiedziała mi wczoraj – odpowiada Arda nonszalancko.
Melis przeklina pod nosem i zaczyna nerwowo chodzić po pokoju.
– To oznacza kłopoty! – warczy. – Natychmiast powiedz o tym cioci Belkis. Wykorzystaj sytuację, żeby storpedować jego plany.
Arda przygląda jej się uważnie.
– Dlaczego, Melis?
Dziewczyna unosi brew i uśmiecha się wyzywająco.
– Dlaczego? – powtarza z przekąsem. – Bo jeśli Ege ze mną zerwie, ty zobaczysz Zeynep tylko w swoich snach.
***
Ege ponownie odwiedza Halduna. Gdy wchodzi do pokoju, od razu zauważa, że mężczyzna leży dziś w odwrotnej pozycji niż wczoraj. Coś mu się nie zgadza. Podchodzi bliżej i uważnie przygląda się jego ciału. Wtedy dostrzega ledwo zauważalny ruch nóg. To wystarczy, by upewnić się w swoich podejrzeniach – Haldun udaje paraliż. Teraz musi to tylko udowodnić.
Decyduje się na prosty, ale skuteczny sposób. Powoli podnosi koc przykrywający Halduna, a potem bez ostrzeżenia wylewa na jego nogę gorącą herbatę.
Haldun wrzeszczy z bólu i w jednej chwili zrywa się na równe nogi.
– Na Boga, poparzyłeś mnie! – krzyczy, podskakując i łapiąc się za łydkę.
Ege uśmiecha się kpiąco.
– No proszę, gorąca herbata działa cuda! – mówi z ironią. – W jednej chwili odzyskałeś głos i władzę w nogach.
Zanim Haldun zdąży wymyślić jakąś wymówkę, Ege chwyta go za sweter i mocnym ruchem rzuca na wersalkę.
– A teraz zacznij mówić! – jego głos jest twardy, nieznoszący sprzeciwu. – Dlaczego udawałeś sparaliżowanego? Co taki bogaty człowiek jak ty robi w takim miejscu? Wyjaśnij mi to natychmiast!
Haldun patrzy na niego z przerażeniem, ale milczy. Ege nie zamierza jednak odpuścić. Pochyla się nad nim, zaciskając pięści.
– Ostrzegam cię – syczy. – Jeśli zaraz nie usłyszę prawdy, znajdę inny sposób, żeby cię do niej zmusić.
Kiedy i gdzie zostanie wyemitowany odcinek 152. „Miłości i nadziei”?
Odcinek 152. serialu „Miłość i nadzieja” (oryg. Aşk ve Umut) zadebiutuje na antenie TVP2 w piątek, 14 marca, o godzinie 17:20. Aby zobaczyć więcej streszczeń tego serialu, kliknij tutaj: Miłość i nadzieja streszczenia.














