Naciye ogląda się na Hulyę i Silę, które idą za nią.

„Miłość i nadzieja” – odcinek 156 – szczegółowe streszczenie

Hulya i Naciye w pośpiechu przywożą Silę do szpitala. Obie są śmiertelnie przerażone – ręce im się trzęsą, serca biją jak oszalałe. Na domiar złego, nagle w ich torebce rozlega się dzwonek telefonu. To urządzenie, które zabrały z parkingu, myśląc, że należy do Sili. Na ekranie miga numer stacjonarny, którego jednak nie rozpoznają. To Kuzey. Zadzwonił z telefonu domowego, mając nadzieję, że uczciwy znalazca odda mu zgubę.

— Nie odbieraj! — syczy Naciye, patrząc na córkę z paniką w oczach.
— Ale mamo…
— Nie teraz! Nie możemy wzbudzać podejrzeń. Poczekajmy na dobre wieści od lekarza, a potem zdecydujemy, co robić.
— Boże, oby ta dziewczyna przeżyła… — szepcze Hulya, ściskając dłoń matki.

Wkrótce drzwi sali operacyjnej otwierają się z cichym skrzypnięciem, a lekarz wychodzi na korytarz. Obydwie kobiety wstrzymują oddech.

— Doktorze, jak się czuje pacjentka? — pyta Hulya, niemal nie mogąc wydobyć głosu.
— Jest przytomna. Ma złamane żebro i uraz głowy, ale jej życiu nie zagraża niebezpieczeństwo.
— Dzięki Bogu! — wyrywają się jednocześnie Hulya i Naciye, ściskając sobie ręce w geście ulgi.

Radość nie trwa jednak długo.
— Wkrótce przyjedzie policja, by przyjąć wasze zeznania — dodaje lekarz rzeczowym tonem, nieświadomy ich przerażenia.

— Zeznania? Ale ja… ja nic złego nie zrobiłam! — protestuje Hulya, czując, jak nogi się pod nią uginają.
— To standardowa procedura. Spokojnie, po prostu opowiecie, co się wydarzyło — zapewnia lekarz i odchodzi.

Hulya robi się blada jak ściana.
— Mamo, oni mnie aresztują… wsadzą mnie do więzienia! — jej głos drży.
— Uspokój się! Nic takiego się nie stanie. Posłuchaj, musimy zadzwonić do Kuzeya. Jest prawnikiem, on nam pomoże.
— Mamo, oszalałaś? I co mu powiesz? „Śledziłyśmy cię i potrąciłyśmy dziewczynę”? Jeśli się dowie, będzie skandal!

Nagle Hulya zauważa dwóch policjantów rozmawiających z lekarzem. Łzy napływają jej do oczu.
— Boże, Boże… co teraz?

W tym momencie z wnętrza sali chorych dobiega głos:
— Czy jest tu ktoś?

Obie kobiety wpadają do środka, ich serca biją w przyspieszonym rytmie. Z ulgą dostrzegają Silę, która jest przytomna i wygląda na osobę w dobrym stanie.

— Dzięki Bogu! — wzdycha Hulya. — Siostro, jak się czujesz?
— Boli mnie głowa…
— Nic ci nie grozi, obiecuję. Lekarz mówił, że wszystko będzie dobrze. Nie potrąciłam cię celowo, naprawdę! Wybiegłaś tak nagle…

Naciye pochyla się nad Silą, jej oczy pełne są błagalnej prośby.
— Moja piękna córko… za chwilę przyjdzie do ciebie policja. Nie mów im o nas, dobrze?
— Policja? Dlaczego?
— Aby przyjąć nasze oświadczenia. Proszę, nie mów im prawdy. Jeśli mój syn się o tym dowie, będziemy miały ogromne kłopoty.

Hulya kładzie znaleziony na drodze telefon obok Sili.
— To chyba twój. Znalazłam go na miejscu wypadku.

Sila spogląda na telefon z wahaniem. Kiedy kobiety wychodzą, urządzenie nagle zaczyna wibrować. Na ekranie wyświetla się numer z Bursy.
— Czy to Bahar? – zastanawia się Sila, po czym odbiera. – Halo?

— Dzięki Bogu! — Po drugiej stronie odzywa się znajomy głos. — Wiedziałam, że jesteś z Kuzeyem!
– Co się stało? Czy potrzebujesz czegoś?
— Obiecaj mi coś… Nie wracaj tutaj. Nigdy!

Serce Sili przyspiesza.
— Co? O czym ty mówisz?

— Alper złożył na ciebie skargę. Powiedział, że go skrzywdziłaś. Zrobił to, żebyś tu wróciła, ale nie wracaj. Proszę, Sila, ukryj się u Kuzeya! I… nie mów nikomu, jak naprawdę się nazywasz. Jeśli Alper cię znajdzie, będzie źle.

Połączenie się urywa. Sila patrzy w przestrzeń, jej ręce drżą.

W tym momencie do sali wchodzą policjanci.
— Dzień dobry. Czy może nam pani powiedzieć, co się stało?

Sila, wciąż słysząc w głowie słowa Bahar, bierze głęboki oddech.
— Nazywam się… Deniz — mówi, wybierając pierwsze imię, które przychodzi jej do głowy. — Nie wiem, kto mnie potrącił. Sprawca uciekł, a te dwie kobiety tylko mi pomogły.

***

Po odejściu policji, Naciye i Hulya wracają do sali Sili.
— Deniz, dziękujemy ci — mówi Hulya, powtarzając imię, które usłyszała z ust Sili. — Naprawdę nie chciałam cię skrzywdzić.
— Ja też byłam nieostrożna — odpowiada cicho Sila.

Naciye z wdzięcznością składa dłonie.
— Moja piękna, nie potrafię opisać, jaką dobroć nam okazałaś, nie mówiąc policji prawdy.

Hulya przygląda się dziewczynie uważnie.
— Deniz, twoi rodzice na pewno się martwią. Zadzwoniłaś do nich?

Sila spuszcza wzrok.
— Ja… nie mam rodziny. Nie mam tu nikogo.
— Co więc zrobisz? Dokąd pójdziesz?
— Przyjechałam tu do znajomego, ale… nie mogłam go znaleźć. Dziękuję wam za wszystko, ale lepiej już pójdę.

Hulya patrzy na nią przez chwilę, w końcu podejmuje decyzję. Pomimo sprzeciwu matki, proponuje Sili, by najbliższą noc spędziła w ich domu.

***

Belkis odwiedza Feraye w jej domu. Yildiz przynosi kawę i delikatnie się uśmiecha.
— Czy mam przygotować coś specjalnego na wieczór, panie Feraye? — pyta uprzejmie.

Zanim Feraye zdąży odpowiedzieć, Belkis rzuca ostre spojrzenie pokojówce i odpowiada za nią:
— Przygotuj, co chcesz. Nie widzisz, w jakim jest stanie? Idź już!

Yildiz, choć wyraźnie zaskoczona tonem Belkis, posłusznie się oddala. W pokoju zapada chwilowa cisza, którą przerywa matka Egego.
— Pokłóciłaś się z Bulentem, prawda?

Feraye unosi na nią zmęczony wzrok.
— Nawet nie pytaj… Jesteśmy wściekli, oboje.
— Z powodu Zeynep? — Belkis marszczy brwi. — Ta dziewczyna to prawdziwe utrapienie.

Feraye bierze łyk kawy, jakby próbowała dodać sobie odwagi, po czym mówi:
— Wczoraj Bulent odwiedził Gonul. Razem z Zeynep.

Belkis prawie wypuszcza filiżankę z rąk.
— Co?! W więzieniu?!
— Tak. Zeynep niedawno dowiedziała się, że jej matka tam siedzi, a Bulent postanowił je połączyć.
— I ty na to pozwoliłaś? — Belkis patrzy na nią z niedowierzaniem. — Powinnaś zrobić mu awanturę! Wykrzyczeć wszystko, co myślisz!

Feraye wzrusza ramionami.
— Nie jestem taka…

— Właśnie to jest twój problem! Jeśli się nie zmienisz, skończysz tak jak ja — ze łzami w oczach i pustymi rękami. Musisz walczyć, Feraye. Musisz stanąć do walki z tą kobietą!
— Ale dlaczego ty tak bardzo się tym przejmujesz? — Feraye spogląda na nią podejrzliwie.

Belkis nerwowo kręci głową, jakby wahała się, czy powiedzieć całą prawdę.
— Bo ten problem z Gonul i Zeynep to także mój problem.

Feraye mruży oczy, przyglądając się przyjaciółce uważnie.
— Co to ma znaczyć? Jakim cudem Gonul stała się także twoim problemem?

Belkis bierze głęboki oddech.
— Oczywiście nic nie wiesz… Ege dał z siebie wszystko, żeby odnaleźć mężczyznę, którego Gonul kiedyś raniła.

— Czekaj… — Feraye wstrzymuje oddech. — Halduna? Przecież nawet Bulent nie wie, gdzie on jest! Co Ege z nim robił? Przecież on jest sparaliżowany, prawda?

Belkis zaciska usta i kręci głową.
— Nie.
— Jak to „nie”?
— Haldun jest zdrowszy od nas.

Feraye otwiera szeroko oczy, nie mogąc uwierzyć w to, co słyszy.
— To niemożliwe! Dlaczego więc kłamie?
— Nie wiem — Belkis wzrusza ramionami. — Ale powiedział Egemu, że za milion lir jest gotów zmienić swoje zeznania i pomóc Gonul.

— Milion lir?! — Feraye niemal podskakuje na fotelu.
— Dokładnie. Ege chciał wypłacić pieniądze z firmy i przekazać je temu oszustowi.

Feraye kręci głową, próbując sobie wszystko poukładać.
— To absurd! Co zrobiłaś?
— To, co musiałam — Belkis zaciska szczękę. — Powstrzymałam go. Nie dam Gonul ani grosza, a co dopiero cały milion! Teraz rozumiesz, dlaczego to także mój problem?

***

Zeynep staje przed drzwiami domu Halduna. Serce bije jej mocniej, ale nie może się wycofać. Gdy tylko mężczyzna otwiera drzwi, jego twarz wykrzywia się w kpiącym uśmiechu.
— Więc to ty jesteś tą słynną Zeynep? — rzuca, opierając się o framugę, po czym nie czekając na odpowiedź, wraca na kanapę.

Zeynep prostuje plecy.
— Nie wiem, czy jestem „słynna”, ale tak, to ja.
— Skąd masz mój adres? — Unosi brew. — Od tego chłopca, Egego? To twój chłopak?
— Nie. Skąd ten pomysł?

Haldun uśmiecha się drwiąco.
— Bo to oczywiste, że bardzo cię kocha. Chciał mnie udusić, żeby wyciągnąć twoją mamusię z więzienia.
— Zgadza się — odpowiada spokojnie Zeynep. — Ege jest gotów ryzykować wszystko dla tych, których kocha.

Haldun nagle podnosi się z kanapy i podchodzi bliżej, aż stają twarzą w twarz.
— A ty? — patrzy jej prosto w oczy. — Czy ty też jesteś gotowa ryzykować dla tych, których kochasz?

Zeynep nie daje się sprowokować.
— Przyszłam tu, żeby porozmawiać o mojej matce.
— Ach, czyli jednak przyszłaś mnie błagać? — Jego głos jest szorstki jak papier ścierny.

— Nie przyszłam błagać, tylko uświadomić ci, że popełniłeś przestępstwo.
— Jakie przestępstwo?
— Fałszywe oskarżenie. Musisz zmienić swoje zeznania, bo inaczej…

Haldun uśmiecha się cynicznie i jeszcze bardziej się do niej zbliża.
— Inaczej co? — szepcze niskim głosem. — Pozwiesz mnie?
— Tak. Bo przez ciebie niewinna kobieta siedzi w więzieniu.
— Niewinna?! — Haldun parska śmiechem. — Twoja matka próbowała wbić mi nożyczki prosto w nerkę!
— Broniła się.

— Broniła się? — Mężczyzna wybucha śmiechem, ale w jego oczach nie ma rozbawienia. — Przebiła mi śledzionę! Lekarze musieli zużyć dziesięć jednostek krwi, żeby mnie uratować! Czy to według ciebie nie jest przestępstwo?
— Nie, bo to była samoobrona — odpowiada Zeynep stanowczo. — Ty na nią napadłeś, a ona się broniła.

Haldun kręci głową z niedowierzaniem.
— Nawet jeśli, to czy nie powinna chociaż zadzwonić po karetkę?
— Nie sądziła, że twój stan jest aż tak poważny.
— Ach, czyli to ją usprawiedliwia? — syczy. — Zostawiła mnie w kałuży krwi i uciekła.

Jego twarz nagle staje się mroczna, a oczy błyszczą niebezpiecznie.
— Wszystko ma swoją cenę, Zeynep — mówi cicho, niemal melodyjnie. — Twoja matka ją zapłaci. A jeśli nie ona…

Chwyta ją nagle za ramię i przyciska do ściany.
— …to ty zapłacisz za nią.

Zeynep czuje jego oddech na swojej twarzy. Serce wali jej jak szalone, ale nie pozwala sobie na okazanie strachu.

— Co jesteś w stanie zrobić, żeby ją ratować? — Haldun patrzy na nią z ohydnym błyskiem w oku.

Szczęśliwie w tym właśnie momencie do domu Halduna przybywa Ege i ratuje Zeynep z opresji.

***

Hulya i Naciye przywożą Silę do domu. Gdy tylko wysiadają z samochodu, Naciye spostrzega Kuzeya stojącego na piętrze. Mówi córce, by wprowadziła Silę tylnymi drzwiami. To jednak okazuje się nie być najlepszym posunięciem…

Kiedy i gdzie zostanie wyemitowany odcinek 156. „Miłości i nadziei”?

Odcinek 156. serialu „Miłość i nadzieja” (oryg. Aşk ve Umut) zadebiutuje na antenie TVP2 w czwartek, 20 marca, o godzinie 17:20. Aby zobaczyć więcej streszczeń tego serialu, kliknij tutaj: Miłość i nadzieja streszczenia.

Podobne wpisy