Sila uśmiecha się.

„Miłość i nadzieja” – odcinek 157 – szczegółowe streszczenie

Melis z impetem rzuca na stół przed Zeynep kartkę. To wydrukowane ogłoszenie sprzedaży samochodu.
— Zobacz. Przyjrzyj się dobrze — mówi wyzywająco, splatając ręce na piersi.

Zeynep marszczy brwi, spoglądając na zdjęcie auta. Po chwili jej oczy rozszerzają się w szoku.
— To… samochód Egego.

— Brawo! — Melis klaszcze w dłonie z przesadnym entuzjazmem, a w jej głosie pobrzmiewa sarkazm. — Tak, to samochód Egego. Wiesz, dlaczego go sprzedaje? Żeby wyciągnąć twoją matkę z więzienia!

Zeynep blednie.
— Nie wiedziałam o tym, przysięgam…
— Oczywiście, wierzę ci! — prycha Melis, przewracając oczami. — Tak samo jak wierzę, że nigdy nie manipulowałaś Egem.

— Nie manipulowałam nim! Powiedziałam mu, żeby się nie wtrącał!
— Skończ z tymi bzdurami! — wybucha Melis. — Całe twoje życie to jedno wielkie kłamstwo!

Zeynep zaciska pięści, starając się zachować spokój.
— Co próbujesz sugerować, Melis?

— Mówię, że ciocia Belkis uniemożliwiła Egemu zabranie pieniędzy z firmy, ale ty znalazłaś inny sposób. Wczoraj odebrałaś mi go!
— W jaki sposób?! Powiedz mi, bardzo chętnie posłucham!

— Powiedziałaś mu, że idziesz do domu porozmawiać z moim ojcem, ale pojechałaś do Halduna. Wiedziałaś, że Ege pojedzie za tobą, prawda?
— Melis, naprawdę przesadzasz… — wtrąca stojąca nieopodal Yildiz.

Melis momentalnie przenosi na nią gniewne spojrzenie.
— Podsłuchujesz nas?! Przestań wtrącać nos w nieswoje sprawy i zajmij się swoją robotą!

— Właśnie to robię — odpowiada spokojnie Yildiz. — Moim obowiązkiem jest dbać o porządek w tym miejscu. A także reagować na bezpodstawne oskarżenia.
— Za kogo ty się uważasz?! — krzyczy Melis i jak zawsze, gdy czuje się zagrożona, rzuca się w stronę rozmówcy, gotowa do konfrontacji.

Tym razem jednak Zeynep błyskawicznie staje jej na drodze.
— Dość! Uspokój się!

— Jak mam się uspokoić?! — Melis nie zamierza odpuścić. — Mój chłopak sprzedaje samochód przez ciebie! Nie mogę pójść z nim nawet na koncert, bo cały czas zajmuje się twoimi problemami! A ty sobie tutaj siedzisz, zajadasz tosty i masz wszystko gdzieś!

Melis w furii podnosi talerz z tostami i ciska nim o podłogę. Rozbity porcelanowy talerz i resztki jedzenia rozsypują się po kuchni.
— Melis, co ty wyprawiasz?! — Yildiz podnosi głos. — To jedzenie! JEDZENIE!

Do pomieszczenia wchodzi Bulent.
— Co się tu dzieje? — jego stanowczy ton sprawia, że napięcie w pokoju wzrasta. — Kto wyrzucił jedzenie na podłogę?

— Ja to zrobiłam — odpowiada Melis, prostując się dumnie. Na jej ustach błąka się ironiczny uśmiech. — Zastanawiałam się, jak zdobyć milion lir, których potrzebuje Zeynep, i talerz przypadkiem wyślizgnął mi się z rąk.

Bulent unosi brwi.
— Milion lir?
— Proszę, Zeynep, scena jest twoja — Melis wskazuje na nią ręką, delektując się jej zakłopotaniem.

***

Kuzey wraca do domu po porannym bieganiu. Krople potu powoli wysychają na jego skroniach, a oddech wciąż jest przyspieszony. Wchodząc na górę, nagle słyszy trzask zamka w jednym z pokoi. Zatrzymuje się, marszcząc brwi. Instynktownie sięga po klamkę i szarpie nią mocno. Drzwi ani drgną.

— Kto tam jest? — rzuca stanowczym tonem, wpatrując się w zamknięte pomieszczenie.

Zanim ktokolwiek odpowie, obok niego pojawiają się matka, Naciye, i siostra, Hulya. Obie wydają się zdenerwowane, wymieniają nerwowe spojrzenia.
— Dlaczego te drzwi są zamknięte? — Kuzey przenosi wzrok z jednej na drugą. — Kto jest w środku?

Naciye otwiera usta, ale zanim zdąży cokolwiek powiedzieć, Hulya pospiesznie wtrąca się do rozmowy:
— Cóż, w środku jest…

— To na pewno złodziej! — Kuzey natychmiast robi krok do tyłu, gotowy wyważyć drzwi.
— Poczekaj, synu! — Naciye chwyta go za ramię. — Co ty wyprawiasz?!
— Dlaczego mam czekać?! — jego głos nabiera ostrości. — Jeśli nie złodziej, to kto tam jest?

Naciye spogląda na Hulyę, jakby błagając ją o ratunek. Ta bierze głęboki oddech i w końcu wyrzuca z siebie:
— To… służąca.

Kuzey mruży oczy, wyczuwając fałsz w jej głosie.
— Służąca?

— Tak! Pokojówka. Przywiozłam ją z Kayseri — dodaje szybko Hulya. — Szukałam kogoś odpowiedniego przez długi czas i w końcu ją znalazłam. Nie mogłam z niej zrezygnować.

— I dlatego zamknęłyście ją w pokoju? — Kuzey patrzy na nie podejrzliwie. — Przecież to absurd!
— Nie zamknęłyśmy jej — tłumaczy Naciye. — Po prostu się przestraszyła.

— Dlaczego robicie rzeczy za moimi plecami? — Kuzey zaciska szczękę. — Czemu nigdy niczego ze mną nie konsultujecie?! Od kiedy ona tu jest?
— Przyjechała dziś rano — mówi spokojniej Naciye. — Znasz ciocię Senihę, prawda? Ta dziewczyna pracowała wcześniej dla niej.

— Skoro to prawda, to dlaczego nie otwiera drzwi? — pyta Kuzey. — Zapukałem z dziesięć razy!
— Synu, od razu zacząłeś krzyczeć, że to złodziej — tłumaczy cierpliwie matka. — Dziewczyna jest wrażliwa, najwidoczniej się przestraszyła.

Kuzey mierzy je chłodnym spojrzeniem. Czuje, że coś tu nie gra, ale nie ma siły na dalszą dyskusję.
— Róbcie, co chcecie — wzdycha z irytacją. — Ale powiedzcie jej, żeby nie wchodziła mi w drogę. Nie chcę jej widzieć.

Odwraca się i odchodzi, zostawiając Naciye i Hulyę same.

Hulya delikatnie puka do drzwi.
— Deniz, otwórz, moja droga.

Po chwili klucz przekręca się w zamku z cichym trzaskiem. Drzwi uchylają się, a w progu staje młoda dziewczyna. Sila. Jej oczy są szeroko otwarte ze strachu, a dłonie drżą.
— Lepiej już pójdę — mówi niepewnie. — Nie chcę sprawiać wam problemów.

Hulya spogląda na nią z troską i delikatnym uśmiechem.
— Proszę, nie przejmuj się moim bratem — mówi łagodnym głosem. — Ciska grzmoty i błyskawice, ale tak naprawdę jest dobrym człowiekiem.

***

Bulent siedzi przy stole w kuchni, naprzeciwko Zeynep. Atmosfera jest napięta.
— Pojechałaś do Halduna i nawet nie uznałaś za stosowne, żeby mnie o tym poinformować? — jego ton jest pełen wyrzutu.

— Chciałam ci powiedzieć wczoraj, ale… nie było okazji — tłumaczy cicho Zeynep.
— Jak można nie znaleźć okazji, kiedy chodzi o coś tak ważnego?!

— Zeynep liczyła, że dostanie pieniądze od Egego, ale nic z tego nie wyszło — Melis wtrąca się z satysfakcją, chcąc jeszcze bardziej zaostrzyć konflikt.

Bulent przenosi na córkę zaintrygowane spojrzenie.
— Jakie pieniądze?
— Haldun zażądał pieniędzy. Ege próbował wypłacić je z firmy, ale ciocia Belkis mu to uniemożliwiła. Teraz wystawił swój samochód na sprzedaż.

— Nie prosiłam Egego o żadne pieniądze! — zarzeka się Zeynep. — Sama dowiedziałam się o tym niedawno. Obiecuję, że z nim porozmawiam.
— Nie — ucina Bulent, a jego ton nie pozostawia miejsca na sprzeciw. — Nikt już z nikim nie będzie rozmawiał. Od teraz to ja zajmę się tym tematem.

— Tato, dlaczego krzyczysz też na mnie? — pyta Melis z niewinną miną. — To nie ja działałam za twoimi plecami i próbowałam oszukać swojego byłego chłopaka, żeby wyciągnąć od niego milion lir.

Melis wbija triumfalne spojrzenie w Zeynep, jakby mówiła: To ona jest winna. To ona powinna się wstydzić.

***

Sila od rana zajmuje się porządkami w dużym, eleganckim domu. Porusza się cicho, starając się nie zwracać na siebie uwagi. Nadal nie spotkała właściciela rezydencji i nawet przez myśl jej nie przeszło, kim on może być.

W salonie, na miękkiej kanapie, siedzą Naciye i Hulya, popijając herbatę. Kiedy Sila przechodzi obok, wołają ją do siebie. Dziewczyna posłusznie siada na sofie, starając się ukryć grymas bólu, który przeszywa jej ciało przy każdym gwałtowniejszym ruchu. Po wypadku jej rany wciąż dają o sobie znać, ale nie chce o tym mówić.

— Dlaczego opuściłaś swoją miejscowość i przyjechałaś do tak dużego miasta? — pyta z ciekawością Hulya.

Sila przez chwilę milczy, niepewna, jak odpowiedzieć.

— Powiedziałaś, że szukasz tu kogoś — dodaje Naciye, przypatrując się jej uważnie. — Kogo?

Przed oczami Sili staje burzliwe rozstanie z Kuzeyem. Wspomnienie jego zimnego spojrzenia, gdy wyciągnął ją z aresztu, wciąż pali ją od środka.
— Przyjechałam do kogoś — odpowiada w końcu wymijająco. — Miałam coś do powiedzenia pewnej osobie.

— To twój chłopak? — dopytuje Hulya z zainteresowaniem.
— Nie… — Sila spuszcza wzrok. — Nie jest moim chłopakiem.

— Skąd dokładnie pochodzisz? — pyta Naciye.
— Z okolic Bursy.
— Powiedziałaś, że nie możesz wrócić — przypomina Hulya. — Dlaczego?

Sila unika ich spojrzeń, bawiąc się nerwowo brzegiem rękawa.
— Muszę pracować i zarabiać pieniądze — przyznaje cicho. — Mam młodszą siostrę. Muszę zadbać o jej przyszłość.
— A rodzice? Nie macie nikogo, kto by wam pomógł?

Dziewczyna bierze płytki oddech, jakby walczyła z emocjami.
— Nie… Mamy tylko siebie.

Nie zamierza wspominać o apodyktycznej matce ani o ojcu, który od lat siedzi w więzieniu. To zbyt bolesne.
— Miałam jeszcze babcię, ale… — Jej głos się załamuje. Szybko ociera łzy, które nagle napłynęły jej do oczu.

Naciye i Hulya wymieniają spojrzenia.
— Dobrze, nie płacz — mówi Hulya łagodnym głosem. — Idź przemyj twarz. A ja przyniosę ci trochę ubrań, zanim wróci Kuzey.

Sila zamiera.
— Kuzey?

W jej oczach pojawia się błysk niepokoju.

— Tak, Kuzey — odpowiada Naciye. — Mój syn.

Sila czuje, jak ściska ją w żołądku. Kuzey… Jej Kuzey. Nie, to niemożliwe.

W myślach wraca do poranka. Do głębokiego, męskiego głosu, który słyszała zza drzwi. Wydawał się jej dziwnie znajomy, ale nie chciała przywiązywać do tego wagi. Teraz jednak serce wali jej jak oszalałe.

Czy to możliwe, że los znów zetknął ich drogi? A jeśli tak… czy będzie gotowa spojrzeć mu w oczy?

***

Bulent zjawia się przed domem Egego wściekły jak burza. Bez słowa zrywa ogłoszenie o sprzedaży samochodu przyczepione do szyby, a następnie rozrywa je na jego oczach.
— Teraz powiesz mi, co się dzieje — oświadcza stanowczo, patrząc mu prosto w oczy. – Nie ma miejsca na wymówki.

***

Kwadrans później obaj siedzą w salonie, twarzą w twarz. Napięcie wisi w powietrzu. Obok nich stoi Belkis, przysłuchując się rozmowie z zaciśniętymi dłońmi.
— Czyli Haldun przez cały czas udawał? — Bulent nie kryje szoku. — Ale jak go znalazłeś?

— Mam znajomego w Balıkesir. Wysłałem go do Edremit, żeby sprawdził, co się dzieje. Najpierw namierzył jego dawny dom, potem dowiedział się, że się przeprowadził. Resztę ustaliłem już sam.

Bulent potrząsa głową z dezaprobatą.
— Ege, dlaczego nie powiedziałeś mi o tym od razu?
— Bo od początku powtarzałeś, żebym trzymał się od tego z daleka — odpowiada Ege. — Wiedziałem, że jeśli ci powiem, znowu spróbujesz mnie powstrzymać.

— I miałby rację! — wtrąca Belkis, krzyżując ręce na piersi. — Ale Bulencie, na ciebie też jestem wściekła! To ty sprowadziłeś do naszego życia dziewczynę, która nie przestaje sprawiać problemów.

— Jakich problemów? — Bulent marszczy brwi, nie rozumiejąc jej oskarżeń.
— Wszelkich! — wybucha kobieta. — Przez nią mój syn wplątał się w sprawy kryminalistów! Co by było, gdyby ten Harun…

— Haldun, mamo — poprawia ją Ege.
— Wszystko jedno! — macha ręką. — Nie zasługuje, żeby pamiętać jego imię! Co by było, gdyby cię skrzywdził? Co bym wtedy zrobiła?!

Bulent spogląda na Egego poważnie.
— Twoja matka ma rację, chłopcze. Kiedy będziesz miał własne dzieci, zrozumiesz ten strach. Ale teraz to koniec. Od tej chwili ja się tym zajmę.

Belkis unosi brew, sceptycznie przyglądając się mężczyźnie.
— I jak niby zamierzasz to rozwiązać, Bulencie? — pyta. — Ten człowiek żąda miliona lir.
— Nadal możemy sprzedać mój samochód — proponuje Ege, gotów na poświęcenie.

— Nie ma takiej potrzeby — Bulent ucina temat twardo. — Powiedziałem, że się tym zajmę. Swoją drogą… byłbyś dobrym prokuratorem. Jesteś uczciwy, honorowy i masz zasady. Niestety, brakuje ci rozwagi. Ale to da się naprawić.

Ege uśmiecha się blado. Bulent wyciąga do niego rękę. Ściskają sobie dłonie w geście porozumienia.

Sprawa nie jest jeszcze zakończona, ale jedno jest pewne. Teraz gra toczy się według zasad Bulenta.

Kiedy i gdzie zostanie wyemitowany odcinek 157. „Miłości i nadziei”?

Odcinek 157. serialu „Miłość i nadzieja” (oryg. Aşk ve Umut) zadebiutuje na antenie TVP2 w piątek, 21 marca, o godzinie 17:20. Aby zobaczyć więcej streszczeń tego serialu, kliknij tutaj: Miłość i nadzieja streszczenia.

Podobne wpisy