„Miłość i nadzieja” – odcinek 164 – szczegółowe streszczenie
Gdy Sila odzyskała nieco sił, nie potrafiła siedzieć bezczynnie. Chciała odwdzięczyć się za pomoc, więc z entuzjazmem zaczęła pomagać w domowych obowiązkach. Niestety, jej dobre chęci okazały się niewystarczające. W chwili, gdy Kuzey prowadził ważne spotkanie z jednym ze swoich klientów, dziewczyna nieświadomie popełniła kilka błędów, które wywołały irytację gościa.
Sinan, bo tak miał na imię mężczyzna, skrzywił się nieznacznie i zerknął na Kuzeya.
— Pierwsze wrażenie jest kluczowe, Kuzey — powiedział z wyraźną dezaprobatą. — A to zdecydowanie nie było dobre. Zaprosiłeś mnie do swojego domu, spodziewałem się elegancji i porządku, a zastałem jedynie chaos. Po salonie krząta się dziewczyna przebrana za wieśniaczkę. Nawet nie wiadomo, skąd pochodzi. Jeśli pozwolisz mi doradzić – przepędź ją jak najszybciej. Nawet służba musi reprezentować sobą jakiś poziom. Ta dziewczyna to zwykła prostaczka, nie pasuje do ciebie.
W pokoju zapadła grobowa cisza. Kuzey poczuł, jak w jego żyłach zaczyna wrzeć krew. Powoli uniósł głowę i spojrzał na Sinana zimnym, przenikliwym wzrokiem.
— Wynoś się z mojego domu — oznajmił spokojnie, ale stanowczo.
Sinan uniósł brwi, niepewny, czy dobrze usłyszał.
— Co takiego?
— Powiedziałem, żebyś się wynosił. W tej chwili! — powtórzył Kuzey, tym razem ostrzej. — Powinienem był to zrobić już wcześniej. Nie mogę być prawnikiem człowieka, który ocenia innych po ubraniu i pochodzeniu.
Sinan wstał powoli, lecz nadal wydawał się zdezorientowany.
— Kuzey, przemyśl to. Oferuję ci kontrakt wart miliony lirów.
— A ja go odrzucam.
— Pożałujesz tego.
— Nie sądzę.
Sinan rzucił mu przeciągłe, pełne złości spojrzenie, po czym bez słowa odwrócił się i wyszedł, trzaskając drzwiami.
Kuzey wziął głęboki oddech i przesunął dłonią po twarzy. Miał świadomość, że właśnie stracił ogromny kontrakt, ale nie zamierzał żałować swojej decyzji.
***
Bulent wsiada do samochodu. Sięga do stacyjki, gotów przekręcić kluczyk, ale w ostatniej chwili Naciye zaciska palce na jego nadgarstku, powstrzymując go. Jej spojrzenie jest twarde, pełne determinacji.
— Nie uciekaj — mówi stanowczo.
Bulent wzdycha ciężko i opiera się plecami o fotel, jakby nagle stracił ochotę na tę rozmowę, choć wie, że nie uniknie konfrontacji.
— Siostro, ja nigdzie nie uciekam — odpowiada znużonym tonem. — Tak, Gonul i ja… kiedyś łączyło nas coś pięknego. Mieliśmy marzenia, plany. Myśleliśmy, że nic nie stanie nam na drodze. Ale życie pisze własne scenariusze. Ona odeszła. Nie chciała tego samego, co ja.
W jego głosie pobrzmiewa nuta dawnych rozczarowań, ale i coś jeszcze — nostalgia, której nie potrafi ukryć.
– Potem byłem wrakiem człowieka. Myślałem, że już nigdy nie będę w stanie nikogo pokochać. Aż pojawiła się Feraye.
— I dobrze, że się pojawiła! — przerywa mu ostro. — Bo Feraye jest twoim przeznaczeniem!
Bulent nie odpowiada od razu. Zaciska dłonie na kierownicy, wpatrując się w pustkę przed sobą.
— Siostro, nie znasz Gonul — mówi w końcu, cicho, lecz z naciskiem. — To jedna z najbardziej uczciwych i ciepłych osób, jakie spotkałem.
Naciye prycha pogardliwie.
— Doprawdy? A jednak cię zostawiła.
— To, że odeszła, nie czyni jej złym człowiekiem — rzuca z irytacją, odwracając wreszcie wzrok w jej stronę.
— Dobrze — mówi Naciye po chwili milczenia. — W takim razie spójrz mi w oczy i powiedz, że nie czujesz już nic do Gonul. Powiedz, że jest dla ciebie tylko matką Zeynep. Dalej, śmiało!
Bulent otwiera usta, ale nie padają z nich żadne słowa. Przez dłuższą chwilę w samochodzie panuje napięta cisza. W końcu mężczyzna odwraca wzrok, jakby wpatrywanie się w krajobraz za szybą miało go uchronić przed prawdą.
— Nie chcę, żeby moja rodzina się rozpadła — mówi w końcu. — Chcę, żeby wszyscy byli razem, żeby moje dzieci dorastały w spokoju. Feraye jest dla mnie bardzo ważna, ale nie zapominaj, że Zeynep również jest częścią tej rodziny.
— A jednak nie możesz powiedzieć, że nic do niej nie czujesz — stwierdza z gorzkim uśmiechem Naciye.
Bulent zaciska szczękę.
— Nie mogę powiedzieć, że jej nie kocham — przyznaje w końcu. — Bo między nami jest więź, której nic nie rozerwie. A ta więź to Zeynep.
— Widzę żal w twoich oczach, Bulencie — mówi cicho Naciye, a jej głos drży od emocji. — I to mnie przeraża.
— Dlaczego?
— Bo żal czyni ludzi zdolnymi do wszystkiego — odpowiada z surowością. — Nie ufam Gonul. I nigdy nie pozwolę, żeby przez nią nasza rodzina się rozpadła. Nigdy!
***
Melis wraca do domu. Wciąż czuje w gardle ścisk, a w głowie dudni jej echo kłótni z Egem. Gdy wchodzi do salonu, jej mama i Belkis siedzą na kanapie. Feraye natychmiast podnosi się i wyciąga do niej ręce, jakby chciała ją przytulić, ale powstrzymuje się w ostatniej chwili.
— Bardzo się bałyśmy — mówi łagodnie. — Zamknęłaś się w pokoju i potem wyszłaś. Okłamałaś ojca, że nocowałaś u Aleyny, ale ja wiem, że byłaś u Belkis.
Melis opuszcza głowę.
— Przepraszam, mamo — mówi cicho. — Zrobiłam coś głupiego.
Feraye z troską przygląda się córce. Jej twarz jest blada, a oczy zaczerwienione, jakby przez kilka ostatnich godzin płakała.
— Moja córko, usiądź z nami — mówi, wskazując na kanapę. — Porozmawiamy trochę.
— Nie, mamo. Boli mnie głowa — odpowiada Melis niemal szeptem. — Możemy porozmawiać później, dobrze?
Belkis przygląda się dziewczynie uważnie, ale zaraz odzywa się lekkim tonem:
— Feros, zostaw ją. Słyszałaś, że boli ją głowa.
Feraye nie jest przekonana, ale nie nalega.
Gdy tylko Melis znika w korytarzu, do salonu wchodzi Yildiz.
— Pani Feraye, czy z Melis wszystko w porządku? — pyta, zdziwiona jej zachowaniem. Nie wywołuje awantur, nie krzyczy, nie rozrzuca rzeczy po całym domu. To do niej niepodobne.
Belkis macha ręką, jakby chciała rozwiać wszelkie obawy.
— Wszystko w porządku, moja droga. Trochę tylko boli ją głowa.
Feraye jednak nie jest tego taka pewna. Coś ściska ją w sercu, jakaś niepokojąca myśl, której nie umie nazwać.
***
Tymczasem Melis siada na łóżku w swoim pokoju. Opuszcza głowę i zamyka oczy, ale przed powiekami wciąż widzi twarz Egego. Słyszy jego głos.
„To koniec, Melis. Nie jestem twój.”
Jego słowa wbijają się w nią jak ostrza. Czuje, jak coś w jej wnętrzu się rozpada.
Z drżeniem rąk sięga do torebki. Chwyta małą buteleczkę, ściska ją w dłoni. Ból w sercu jest nie do zniesienia.
— Nie mogę żyć bez ciebie, Ege… — szepcze.
Odkręca buteleczkę.
***
Następnego ranka Zeynep wchodzi do salonu i zatrzymuje się w miejscu, widząc Melis śpiącą na kanapie. Coś w tej scenie wydaje się niepokojące. Ręka Melis zwisa bezwładnie z krawędzi kanapy, a na podłodze leży pusta buteleczka po lekach.
Zeynep zamiera, a w jej głowie natychmiast rozbrzmiewa ostrzegawcza myśl.
— Melis? — odzywa się niepewnie, podchodząc bliżej.
Nie dostaje żadnej odpowiedzi. Przerażenie ściska ją za gardło. Pochyla się nad dziewczyną i szarpie ją za ramię.
— Melis! Obudź się!
Cisza.
Zeynep czuje, jak jej serce przyspiesza do granic możliwości. Melis nawet nie drgnęła.
— Na litość boską, Melis! — krzyczy, teraz już szarpiąc ją z całych sił.
Gdy wciąż nie dostaje żadnej reakcji, panika bierze nad nią górę. Wyskakuje z pokoju i biegnie przez dom, wołając:
— Wujku Bulencie! Pani Feraye!
Jej głos niesie się echem po korytarzach, a kilka sekund później rozlega się odgłos pospiesznych kroków.
***
Tego samego ranka Ege budzi się i zaspanym wzrokiem zerka na telefon. Widzi dziesiątki nieodebranych połączeń od Melis. Zmarszczył brwi.
Coś w nim ściska się nieprzyjemnie.
Otwiera wiadomości. Jego palce nieruchomieją, gdy dostrzega przesłane nagranie.
Waha się przez chwilę, ale w końcu naciska „odtwórz”.
Na ekranie pojawia się Melis. Jej twarz jest blada, oczy pełne łez. Wygląda jak ktoś, kto stoi na krawędzi przepaści.
— Bardzo cię kocham, Ege… — Jej głos jest słaby, jakby wypowiadała każde słowo z trudem. — Twoja strata rozrywa mnie od środka.
Ege czuje, jak jego żołądek zaciska się w twardy węzeł.
— Dzwoniłam do ciebie całą noc, ale nie odbierałeś — kontynuuje Melis. — Zrobiłam wszystko, bo bardzo cię kocham. Nie mogę dzielić się tobą z nikim.
Na moment milknie. Oczy jej błyszczą.
— Pozwól mi odejść. Kocham cię bardziej, niż kocham swoje życie. Nie mogę żyć bez ciebie. Nie zapomnij o mnie, Ege…
Wideo się kończy.
Przez kilka sekund Ege siedzi w bezruchu, nie mogąc złapać oddechu. Serce wali mu jak oszalałe.
— Nie, nie, nie… — mamrocze pod nosem, natychmiast wybierając numer Melis.
Telefon dzwoni, ale nikt nie odbiera.
Jeszcze raz.
I jeszcze.
Cisza.
Coś w nim pęka. Rzuca telefon na łóżko, chwyta kurtkę i wybiega z domu, nie bacząc na nic.
W głowie dudni mu jedno zdanie.
„Boże, oby nie było za późno…”
Kiedy i gdzie zostanie wyemitowany odcinek 164. „Miłości i nadziei”?
Odcinek 164. serialu „Miłość i nadzieja” (oryg. Aşk ve Umut) zadebiutuje na antenie TVP2 we wtorek, 1 kwietnia, o godzinie 17:20. Aby zobaczyć więcej streszczeń tego serialu, kliknij tutaj: Miłość i nadzieja streszczenia.








