„Miłość i nadzieja” – odcinek 167 – szczegółowe streszczenie
O świcie Yigit wpadł do domu Egego niczym burza, trzaskając drzwiami tak mocno, że echo jego gniewu rozniosło się po całym wnętrzu. Bez zbędnych wstępów podszedł do przyjaciela i rzucił mu pełne furii spojrzenie.
— Do tej pory milczałem, choć wszystko wiedziałem! — jego głos drżał od tłumionych emocji. — Nie powiedziałem ani słowa, ale dość tego! Zawsze ci ufałem, uważałem cię za brata, a ty… ty wykorzystałeś moją siostrę!
Ege stał nieruchomo, nie próbując się bronić.
— Mylisz się — powiedział spokojnie, choć w jego oczach czaił się cień żalu. — Przykro mi, że wszystko, co wydarzyło się między mną a Melis, doprowadziło do tego punktu. Nigdy tego nie chciałem.
Słowa Egego tylko dolały oliwy do ognia.
— Moja siostra przez ciebie próbowała się zabić! — krzyknął Yigit, zaciskając pięści. — Była w tobie zakochana od lat! Kiedy słyszała twoje imię, rozkładała skrzydła jak motyl i unosiła się nad ziemią! A ty? Ty połamałeś jej skrzydła, Ege!
W pokoju zapanowała cisza, w której pulsowała surowa prawda.
— Masz rację — przyznał Ege z bólem w głosie. — Gdyby moja siostra znalazła się w takiej sytuacji, też chciałbym wszystko zniszczyć. Uwierz mi, nie miałem pojęcia, że to zajdzie tak daleko. Gdybym choć przez chwilę coś podejrzewał, zrobiłbym wszystko, żeby temu zapobiec.
Yigit parsknął gorzkim śmiechem.
— Nie podejrzewałeś? Nie widziałeś, bo byłeś ślepy przez Zeynep!
— Zeynep nie ma z tym nic wspólnego — powiedział Ege stanowczo.
Ale Yigit nie chciał już słuchać.
— Dość! — wycedził przez zęby. — Od teraz nie mam brata o imieniu Ege!
Odwrócił się na pięcie i opuścił dom z tą samą gwałtownością, z jaką do niego wpadł, zostawiając Egego sam na sam z ciężarem własnych błędów.
***
Melis została wypisana ze szpitala i wróciła do domu. Wszyscy troszczyli się o nią, obchodząc się z nią jak z jajkiem. Każdy chciał zapewnić jej komfort, jakby miała się rozsypać przy najmniejszym podmuchu wiatru.
Wkrótce odwiedziła ją Naciye. Melis, mając w pamięci rozmowę z Ardą w szpitalu i jego sugestię, postanowiła wcielić swój plan w życie.
— Próbowałam to przetrwać, ale nie mogłam, ciociu — zaczęła smutnym tonem. — Ege był moją jedyną gałęzią, której mogłam się chwycić. Ale ta gałąź się złamała…
Naciye spojrzała na nią z troską.
— Rodzina to drzewo z bardzo głębokimi korzeniami. Dlaczego nie chwyciłaś się tego drzewa?
W tym momencie w przedpokoju pojawiła się Zeynep. Zatrzymała się i z uwagą zaczęła przysłuchiwać się rozmowie w salonie.
— Po prostu trzymałam się tej gałęzi, ciociu — kontynuowała Melis, teatralnie spuszczając wzrok. — Ege był dla mnie wszystkim. Był powietrzem, którym oddychałam. Przez lata go kochałam, ukrywałam swoje uczucia przed wszystkimi. I właśnie wtedy, gdy byłam pewna, że będziemy razem, został mi odcięty tlen… Zachorowałam. Oddałam mu wszystko, co miałam, ciociu…
Naciye zmarszczyła brwi, jej spojrzenie stało się pełne niepokoju.
— Co to znaczy?
Melis zawahała się na chwilę, po czym spojrzała ciotce prosto w oczy.
— Tej nocy, kiedy spałam w domu Kuzeya… — przerwała na moment, jakby zastanawiała się, czy to powiedzieć. — Oddałam Egemu nie tylko serce, ale i moje ciało.
Twarz Naciye pobladła. Wstrzymała oddech, patrząc na nią w osłupieniu. W tym samym czasie stojącą w przedpokoju Zeynep zesztywniała. Jej serce zabiło mocniej.
Melis w duchu uśmiechnęła się triumfalnie. Wiedziała, że właśnie rozpoczęła prawdziwe trzęsienie ziemi.
***
Naciye wkroczyła do gabinetu brata z twarzą pełną napięcia. Ku jej zdziwieniu, zastała tam Feraye.
— Siostro, wszystko w porządku? — zapytała Feraye, zauważając niepokój w oczach szwagierki. — Jeśli martwisz się o Melis, wiedz, że wszystko jest pod kontrolą. Właśnie rozmawiałam z jej psychiatrą. Wyjdzie z tego.
— Zostaw psychiatrę! Rozmawiałaś z Melis?
Feraye zmarszczyła brwi.
— O czym?
— O tym, co wydarzyło się między nią a Ege.
Feraye wciągnęła powietrze.
— Wiem, że byli parą… Niestety, rozstali się.
— Czy wiesz coś jeszcze?
— O ile mi wiadomo, nie ma nic więcej…
Naciye pokręciła głową.
— Feraye, Melis powiedziała mi, co się stało tamtej nocy, gdy została z Ege w domu Kuzeya…
Feraye zesztywniała.
— Co się stało?
— Ta dwójka poszła o krok dalej… — zawahała się, czując, jak jej serce bije szybciej. — Oni przespali się ze sobą.
Feraye zakryła usta dłonią, powstrzymując okrzyk zaskoczenia. Zaczęła przechadzać się nerwowo po pokoju.
— Ege i Melis… O Boże! Jak to możliwe?
— Melis przez lata ukrywała swoje uczucia, trzymała wszystko w środku, żeby nikt nie zauważył, ale w końcu nie mogła już tego znieść…
— Dobrze, siostro, ale dlaczego nie powiedziała mi o tym wcześniej?
— Nie wiem, ale musimy coś zrobić. Czy możemy po prostu to zaakceptować? Ege i Melis poszli do łóżka…
W tym momencie drzwi do gabinetu otworzyły się gwałtownie. W progu stanął Bulent, który od dłuższej chwili podsłuchiwał rozmowę. Jego twarz była czerwona ze złości.
— Co ty mówisz, siostro?! — ryknął. — Czy dobrze usłyszałem?! O mój Boże! Jak Ege mógł zrobić coś takiego mojej córce?!
— Bulencie, uspokój się! — Feraye natychmiast zamknęła drzwi, obawiając się, że ktoś jeszcze usłyszy. — Melis jest w domu. Otworzyła się przed Naciye.
Ale Bulent nie słuchał. Był jak wulkan gotowy do wybuchu. Wybiegł z domu, nie patrząc na nic i nikogo. Nietrudno było się domyślić, dokąd zmierzał…
***
Tymczasem Zeynep przybyła do domu Egego. Usiedli razem na sofie w salonie.
— Co u Melis? — zapytał chłopak, czując narastający niepokój.
— Dobrze. Wszyscy się nią opiekują. Każdy walczy o to, by czuła się jak najlepiej… A co ty robisz, Ege?
— Cóż, wujek Bulent nie życzy sobie, żebym pokazywał się w jego domu. Dlatego nie mogę nic zrobić…
Zeynep przez chwilę milczała, jakby ważąc każde słowo.
— Od dwóch dni zastanawiam się, dlaczego Melis to zrobiła. Ciągle myślę o tym, czy próbowała się zabić, żeby zawstydzić swojego ojca, czy żeby zwrócić twoją uwagę i odzyskać ciebie. A może żeby mnie od ciebie odciągnąć… Ale to, o czym właśnie się dowiedziałam, rozwiało wszystkie moje pytania.
Ege ściągnął brwi, patrząc na nią z niepokojem.
— Czego się dowiedziałaś?
Zeynep spojrzała mu prosto w oczy.
— To ma związek z nocą, kiedy byłeś sam na sam z Melis…
Chłopak zesztywniał. W jego oczach pojawiło się napięcie, którego nie potrafił ukryć.
Wiedział, że nadciąga burza.
***
Sila przechadzała się spokojnie po drodze przed domem Kuzeya, trzymając w dłoni telefon. Prowadziła rozmowę wideo z siostrą, śmiejąc się cicho i ciesząc się chwilą beztroski.
— Nie uwierzysz, co mi dzisiaj powiedział… — zaczęła, ale nagle urwała, marszcząc brwi.
Niechcący skierowała obiektyw telefonu na ulicę i zobaczyła dwóch mężczyzn kręcących się przy zaparkowanym aucie. Przez chwilę myślała, że to właściciel i ktoś mu pomagający, ale coś w ich ruchach sprawiło, że poczuła niepokój.
Wtedy jeden z nich błyskawicznie podważył zamek, a drugi zaczął nerwowo rozglądać się na boki.
Złodzieje.
Serce podeszło jej do gardła.
Nagle jeden z nich spojrzał prosto w jej stronę.
Sila zamarła, czując, jak zimny dreszcz przebiega jej po plecach. Mężczyzna szturchnął swojego wspólnika i wskazał na nią.
— Siostro, muszę kończyć! — wyrzuciła z siebie szybko, rozłączając rozmowę.
Złodzieje ruszyli w jej stronę.
Nie czekając ani sekundy dłużej, odwróciła się na pięcie i co sił w nogach pognała do domu Kuzeya. Wpadła do środka, dysząc ciężko, i zatrzasnęła drzwi.
Kuzey, który właśnie wychodził ze swojego gabinetu, spojrzał na nią z niepokojem.
— Co się stało? — zapytał, widząc jej przerażenie.
Dziewczyna jednak milczała, próbując złapać oddech. Po chwili Kuzey zobaczył, jak dwóch mężczyzn zakrada się na jego podwórko…
Kiedy i gdzie zostanie wyemitowany odcinek 167. „Miłości i nadziei”?
Odcinek 167. serialu „Miłość i nadzieja” (oryg. Aşk ve Umut) zadebiutuje na antenie TVP2 w piątek, 4 kwietnia, o godzinie 17:20. Aby zobaczyć więcej streszczeń tego serialu, kliknij tutaj: Miłość i nadzieja streszczenia.











