Ege i Zeynep w salonie domu Belkis.

„Miłość i nadzieja” – odcinek 168 – szczegółowe streszczenie

Kontynuacja rozmowy Egego i Zeynep.

— Zeynep, posłuchaj — Ege wziął głęboki oddech, próbując zachować spokój. — Nie wiem, co Melis ci powiedziała o tamtej nocy, kiedy zatrzymałem się u Kuzeya, ale…

— Melis nic mi nie powiedziała, Ege — przerwała mu chłodno. — Słyszałam, jak zwierzała się cioci Naciye.

Ege zmarszczył brwi.
— Cioci Naciye? Co dokładnie słyszałaś?

Dziewczyna zacisnęła palce na rąbku swojej bluzki, jakby chciała w ten sposób powstrzymać drżenie dłoni.

— Melis postawiła na szali wszystko. Swoją duszę, ciało, przyszłość. Nawet rodzinę. Mogła mi powiedzieć to już dawno temu, ale milczała. Trzymała tę prawdę w ukryciu.

Ege poczuł, jak serce bije mu szybciej.
— Zeynep, tamtej nocy…

— Ufała ci, Ege — jej głos zadrżał, choć spojrzenie miała twarde. — Myślała, że między wami jest coś prawdziwego. Że istnieje jakaś więź. Ale gdy się z nią rozstałeś, wszystko się rozsypało. To, co wydarzyło się tamtej nocy i co przede mną ukrywałeś, zniszczyło nie tylko was, ale i nas.

Ege poczuł lodowaty ucisk w żołądku.

— Nawet kiedy mówiłeś mi, że wszystko się ułoży… — jej oczy zaszły łzami, ale nie pozwoliła im opaść. — Wciąż nosiłeś na sobie ślady tamtej nocy. Nawet gdy trzymałeś mnie za rękę i przysięgałeś, że odnajdziesz moją mamę… Tamta noc wciąż była w twoich oczach, Ege.

Chłopak zamknął oczy na ułamek sekundy, jakby próbował znaleźć w sobie siłę, by to udźwignąć.

— Nie zaprzeczam… — powiedział w końcu cicho. — Wiem, co się wtedy stało. I nie cofnąłem się ani o krok. Byłem z Melis… ale to jej nie wystarczyło.

Zeynep zesztywniała. W jej oczach pojawił się błysk bólu, który natychmiast zamieniła w gniew.

Gwałtownie wstała z kanapy, niemal przewracając stojący obok stolik. W pośpiechu chwyciła swoją torebkę i płaszcz.

— To dla mnie za dużo! — jej głos odbił się echem od ścian. — To, co zrobiłeś tamtej nocy, zaprowadziło nas w ślepą uliczkę. W ciemność, z której nie ma już drogi powrotnej!

Ege zerwał się na równe nogi, wyciągając rękę w jej stronę.

— Zeynep, my…
— Nie ma już „nas”, Ege! — Jej słowa były jak cięcie nożem. — I nie może być.

Przewiesiła torebkę przez ramię i odwróciła się bez chwili zawahania. Nie obejrzała się za siebie, nie dała mu cienia nadziei.

Drzwi zamknęły się za nią z głuchym trzaskiem. A Ege został sam.

***

Kuzey przechadzał się nerwowo po swoim gabinecie, zaciskając pięści. Jego siostra, Hulya, siedziała na fotelu naprzeciwko niego, próbując go uspokoić.

— Kuzeyu, na litość boską, przestań się tak denerwować! — powiedziała błagalnym tonem.

— Jak mam się uspokoić, siostro?! — wybuchnął, uderzając dłonią w biurko. — Jakby mało było problemów, to jeszcze ona wprowadziła do naszego domu jakichś podejrzanych typów! Nie wystarczyło jej flirtowanie na boku, musiała zaprosić ich tutaj, pod nasz dach!

Stojąca za drzwiami Sila zamarła. Jego słowa raniły ją jak ostrza.

— Kuzeyu, nawet nie pozwoliłeś jej się wytłumaczyć! — Hulya próbowała dodać rozsądku do tej rozmowy, ale jej brat nie chciał jej słuchać.

— A czego miałem jeszcze słuchać?! — rzucił gniewnie.
— Może była pod presją, może się bała. Wiesz, że jest naiwna.

Kuzey prychnął z irytacją.

— Naiwna? Siostro, ta dziewczyna nie jest taka niewinna, jak myślisz! Wyjechała ze swojej wioski, żeby znaleźć męża. I znalazła. Kogoś na swoim poziomie, to wszystko.

— Kuzey, błagam, ona mówiła, że ich nie zna!

— A co miała powiedzieć?! — jego głos zabrzmiał ostrzej niż wcześniej. — Że sprowadziła do domu jakiś drani, bo uznała to za świetny pomysł?! Siostro, ty i mama tutaj mieszkacie! Nie pozwolę, by ktokolwiek plotkował o naszej rodzinie przez jej nieodpowiedzialne zachowanie! Nie wierzę już w ani jedno jej słowo.

Za drzwiami Sila zacisnęła powieki, czując, jak łzy napływają jej do oczu. Nie mogła pozwolić, by emocje wzięły nad nią górę. W dłoniach trzymała telefon, a na ekranie widniało nagranie — dowód, że nie zrobiła nic złego.

— Pokażę to policji — szepnęła sama do siebie. — Może wtedy mi uwierzysz, Kuzeyu.

Zanim jednak zdążyła pomyśleć, co zrobić dalej, odwróciła się i wybiegła z domu. Nie wiedziała, że od momentu, gdy przekroczyła próg, była obserwowana.

***

Nie uszła daleko. Wystarczyło kilka minut, by poczuła, że ktoś za nią idzie. Przyspieszyła kroku, ale oni byli szybsi.

Zanim dotarła do pobliskiego sklepu, dwójka mężczyzn zablokowała jej drogę.

— Oddaj telefon, dziewczyno — wysyczał jeden z nich, wyciągając nóż.

Sila cofnęła się odruchowo, ale jej plecy natrafiły na ścianę budynku.

— Nie mam zamiaru… — Jej głos był cichy, ale pewny.
— Nie każ nam tego powtarzać — zagroził drugi mężczyzna.

Sila ścisnęła telefon mocniej. Nie mogła tego oddać. Nie teraz.

***

W tym czasie na podwórko przed domem Kuzeya wbiegła zdyszana właścicielka sklepu. Była wyraźnie przerażona.

— Pomocy! Oni zabiją dziewczynę! — krzyknęła, ledwo łapiąc oddech.

Kuzey i Hulya spojrzeli na nią jednocześnie.

— Co się dzieje?! Kogo chcą zabić?! — Hulya wyprostowała się gwałtownie.

— Nie znam jej dobrze, ale przyszła do mojego sklepu. Powiedziała, że pewien dżentelmen o imieniu Kuzey jej nie uwierzył. Chciała iść na komisariat, ale oni ją dopadli!

Hulya spojrzała na brata szeroko otwartymi oczami.
— Kuzeyu… To Deniz!

***

Bez chwili namysłu Kuzey zerwał się z miejsca i wybiegł za bramę, pędząc w stronę sklepu. Serce waliło mu jak młotem.

Gdy dotarł na miejsce, zobaczył Silę przyciśniętą do ściany przez dwóch zbirów. Jeden z nich trzymał nóż, drugi usiłował wyrwać jej telefon.

Nie zastanawiał się.
— Zostawcie ją! — ryknął, podbiegając do nich.

Mężczyźni spojrzeli na niego, po czym rzucili się do ucieczki. Kuzey nie miał czasu ich ścigać — liczyła się tylko ona.

Sila drżała na całym ciele, ale wciąż kurczowo ściskała telefon.

— Nic ci nie jest? — zapytał, podchodząc bliżej.

Dziewczyna spojrzała na niego z bólem i determinacją.

— Przysięgam, że nie zrobiłam nic złego — wyszeptała. — Nie znam ich. Nie chciałam cię zawstydzić. Po prostu… usłyszałam rozmowę i zobaczyłam, jak próbują włamać się do auta. To wszystko jest na telefonie.

Kuzey wziął głęboki oddech. Nagle wszystko, w co wierzył jeszcze godzinę temu, rozsypało się w pył.

— Oddaj to policji — powiedział w końcu cicho. — Niech zrobią, co trzeba.

Sila odwróciła wzrok. W jej oczach nie było już śladu dawnej ufności.

***

W domu Bulenta panowała atmosfera napiętej ekscytacji. Melodi i Melis siedziały na kanapie, śmiejąc się i rozmawiając jakby nic się nie stało. Nieco dalej, na fotelach, Feraye i Belkis pochylały się ku sobie, wymieniając szepty.

— Belkis, Ege i Melis… — Feraye spojrzała na córkę, upewniając się, że nie podsłuchuje. — Mówiłaś, że ich widziałaś. Miałaś rację. Zbliżyli się do siebie bardziej, niż ktokolwiek mógłby przypuszczać.

Belkis zmarszczyła brwi.
— Co masz na myśli?

— Stało się to tamtej nocy, kiedy Ege zatrzymał się w domu Kuzeya.
— Feraye, o czym ty mówisz? — Belkis nie dowierzała. — Co się wtedy wydarzyło?

Feraye westchnęła ciężko i ściszyła głos jeszcze bardziej:
— Pomyśl, Belkis… Co mogło się wydarzyć między chłopakiem a dziewczyną, kiedy są sami?

Nagle Belkis poczuła, jak serce ściska się jej w piersi.
— O Boże… — wyszeptała, patrząc przerażona na Melis, która wciąż rozmawiała z Melodi, niczego nieświadoma.

— Bulent poszedł do Egego? — spytała drżącym głosem.
— Myślę, że tak…

— O Boże, oni będą ze sobą walczyć! A jeśli zrobią sobie nawzajem krzywdę?! To katastrofa! Melis powiedziała o tym ojcu?!
— Nie. Zwierzyła się ciotce, a Bulent usłyszał, kiedy Naciye opowiadała mi o wszystkim. To wszystko wymknęło się spod kontroli.

— Nie mów nic więcej! — Belkis poderwała się z miejsca i wybiegła do przedpokoju, wyciągając telefon. Ręce jej drżały, gdy wybierała numer Egego.

***

Bulent jechał spokojnie, gdy nagle przed nim zahamował gwałtownie biały sedan, zmuszając go do zatrzymania się. Ledwo zdążył nacisnąć hamulec, gdy drzwi tamtego auta otworzyły się z impetem i wyskoczyło z niego dwóch mężczyzn.

— Masz problem, dziadku?! — warknął jeden z nich, podchodząc do maski Bulenta.
— Zajechałeś drogę! — dodał drugi, trzaskając drzwiami.

Bulent nie zamierzał tego ignorować. Wysiadł powoli, mierząc ich chłodnym spojrzeniem.

— To wy wtargnęliście mi przed maskę! Czego ode mnie chcecie?
— Może nauczyć cię jeździć! — Agresor popchnął go w ramię.

Zanim Bulent zdążył odpowiedzieć, jeden z nich zamachnął się pięścią. Mężczyzna odskoczył, ale drugi napastnik już szykował się do ataku.

W tym momencie zza rogu wybiegł Ege. Bez namysłu rzucił się na pomoc Bulentowi. Ciosy posypały się z obu stron, ale ostatecznie agresorzy, widząc, że nie mają przewagi, rzucili się do ucieczki.

***

Kilka minut później Bulent siedział na tarasie w domu Belkis, trzymając zimny kompres przy twarzy. Ege stał obok, przyglądając mu się z niepokojem.

— Przyłóż to mocniej, żeby nie było opuchlizny — poradził, podając mu nowy okład. — Uciekli, ale zapisałem numery rejestracyjne ich samochodu.

Bulent wzruszył ramionami.
— Nie ma potrzeby ich zgłaszać. Dostali swoją lekcję.

Ege usiadł naprzeciwko niego, czując, że teraz nadejdzie właściwa rozmowa.

— Właściwie przyszedłem tu, żeby zrobić ci awanturę — kontynuował Bulent, przyglądając mu się uważnie. — Ale wszystko potoczyło się inaczej.

Ege spuścił wzrok.
— Chciałeś pociągnąć mnie do odpowiedzialności za to, co stało się z Melis, prawda? — zapytał cicho. — Cokolwiek powiesz, masz rację.

Bulent milczał.

— Yigit też tu był. Powiedział, że nie jestem już jego bratem — dodał Ege. — Nigdy nie czułem się tak źle. Nie chciałem, żeby tak było.

Bulent odsunął kompres na bok i pochylił się w jego stronę.
— Kiedy poszedłem do domu Kuzeya, Melis nie była tam sama, prawda?

Ege zesztywniał.

— Szalik, który tam leżał… — kontynuował Bulent. — Nie należał do Ardy. Był twój, prawda?

Ege milczał.

— Spędziłeś tę noc z Melis, prawda?

Chłopak odwrócił wzrok. Nie musiał odpowiadać. Bulent już znał prawdę.

Kiedy i gdzie zostanie wyemitowany odcinek 168. „Miłości i nadziei”?

Odcinek 168. serialu „Miłość i nadzieja” (oryg. Aşk ve Umut) zadebiutuje na antenie TVP2 w poniedziałek, 7 kwietnia, o godzinie 17:20. Aby zobaczyć więcej streszczeń tego serialu, kliknij tutaj: Miłość i nadzieja streszczenia.

Podobne wpisy