„Miłość i nadzieja” – odcinek 181 – szczegółowe streszczenie
Po wielu namowach Naciye w końcu przekonuje Kuzeya, by pozwolił Sili odejść i rozpocząć nową pracę. Mężczyzna niechętnie zgadza się na jej odejście. Wymieniają uścisk dłoni, a Kuzey, choć z trudem, życzy jej powodzenia.
Sila powoli schodzi po schodach, trzymając torbę w ręku. W tle słychać jej głos, pełen refleksji i niepokoju:
Moja babcia mawiała, że ludzie są jak ziemia. Bolesne wspomnienia rozprzestrzeniają się jak chwasty i wysuszają człowieka. Jeśli nie dojdziesz do korzenia tego bólu, ziemia już nigdy nie wyda plonów. Wiosna już nigdy nie zawita. Jeśli nie wykorzenisz bólu, wróci – wtedy, gdy pomyślisz, że to już koniec.
Na chwilę przystaje u progu drzwi i ostatni raz ogląda się za siebie. Czy naprawdę podejmuje właściwą decyzję? W końcu bierze głęboki oddech i wychodzi. Chwilę później wsiada do samochodu, który zabiera ją ku nowemu życiu.
***
Akcja przenosi się do przestronnego, choć nieco surowego wnętrza – miejsca, w którym Sila ma zamieszkać i pracować. W jednym z pokoi stoi mężczyzna w garniturze, trzyma w ręku teczkę i rozmawia przez telefon.
— Tak, proszę pana — mówi niskim, opanowanym głosem. — Myślę, że w końcu znalazłem kandydatkę, jakiej szukałeś. Mam jej wyniki badań krwi. Wszystko sprawdziłem, dokładnie tak, jak pan prosił. Nie martw się, dziewczyna nie ma nikogo. Jest odpowiednią osobą.
Chwila ciszy. Mężczyzna słucha odpowiedzi rozmówcy, a jego spojrzenie kieruje się ku oknu.
— Dom? Dom jest bezpieczny. Po wszystkim nie zostanie po nas żaden ślad. Tak, proszę pana, czekam na dalsze instrukcje.
Rozłącza się.
W tym momencie drzwi się otwierają. Wchodzi Hulya, a tuż za nią Sila. Dziewczyna rozgląda się niepewnie po wnętrzu – miejsce jest duże, ale dziwnie puste, jakby jeszcze nikt tu nie mieszkał.
— Od teraz to twój nowy dom — oznajmia kierowca, który je tu przywiózł.
— Ale tu nie ma nic do sprzątania — zauważa zdziwiona Hulya, rozglądając się wokół. — Czym niby ma się tu zajmować?
— Właściciele dopiero się tu wprowadzili. Przez lata mieszkali za granicą, a meble dopiero dojadą. Dziewczyna pomoże w urządzeniu domu. Kuchnia jest wyposażona, możesz z niej korzystać — wyjaśnia mężczyzna.
— Rozumiem. Mam nadzieję, że dostanie łóżko i szafę — mówi Hulya z lekką nieufnością w głosie.
— Oczywiście. Właściciele są bardzo hojni. Niczego jej nie zabraknie.
***
Niebawem w domu pojawia się rzekomy właściciel – elegancki mężczyzna w średnim wieku, z gładko ogoloną twarzą i przenikliwym spojrzeniem.
— Jestem Murat Gulsoy — przedstawia się. — Jeśli Bóg pozwoli, wkrótce zamieszkam tu z żoną. Moje dzieci studiują – jedno w Ankarze, drugie za granicą. Ta dziewczyna będzie dla nas jak córka.
— Gdzie jest pana żona? — pyta Hulya. — Chciałabym ją poznać.
Murat ścisza głos, jakby zdradzał coś, co sprawia mu ból.
— W szpitalu. Nie czuje się najlepiej. Spędzę z nią czas, dopóki nie wróci do zdrowia. W tym czasie dziewczyna zadba o dom, posprząta go i pomoże w aranżacji. Przez kilka dni będzie tu sama.
Następnie zwraca się do mężczyzny, który wcześniej rozmawiał przez telefon:
— Serhat, do jutra mają tu być meble do jej pokoju. Po pracy będzie zmęczona, musi mieć gdzie odpocząć. To ważne.
Serhat skinął głową.
— Oczywiście, panie Muracie. Wszystko zostanie dopilnowane.
Murat ponownie spogląda na Silę.
— Przykro mi, że pierwszą noc spędzisz tu w takich warunkach, ale obiecuję, że jutro wszystko będzie gotowe. Powierzamy ci nasz dom.
Po tych słowach obaj mężczyźni odchodzą.
Hulya wydaje się być uspokojona.
— Wydaje się dobrym człowiekiem — mówi do Sili. — Szkoda, że jego żona jest chora. Boże, niech szybko wraca do zdrowia.
Sila jednak nie podziela jej entuzjazmu. Coś w tym miejscu budzi w niej niepokój. Nie wie dlaczego, ale podświadomie czuje, że powinna była zostać w domu Kuzeya.
***
Na zewnątrz, w zaciszu ogrodu, Serhat i Murat stają obok siebie. Wczesnojesienne słońce przedziera się przez korony drzew, rzucając na ziemię złote refleksy. Powietrze jest rześkie, pachnie wilgotną ziemią i opadającymi liśćmi.
— Ta dziewczyna… Jesteś pewien, że to odpowiedni dawca? — pyta Murat, ściszonym, ale stanowczym głosem.
Serhat, stojąc z rękami w kieszeniach, potakuje i wyciąga teczkę.
— Tak, proszę pana. Tutaj są wszystkie wyniki badań. Wszystko się zgadza.
Murat przegląda dokumenty, przesuwając palcem po tabelach i wykresach. Nagle unosi wzrok.
— A ta kobieta? Ta, która z nią przyjechała? Powiedziałeś, że dziewczyna nie ma nikogo.
Serhat wzrusza ramionami.
— Bo nie ma, proszę pana. To tylko znajoma z poprzedniego miejsca pracy. Przyszła dziś, żeby pomóc jej się przenieść.
Murat zwęża oczy, a na jego ustach pojawia się cień uśmiechu.
— Jeśli zniknie… Nikt nie będzie jej szukał, prawda?
Serhat przechyla głowę, jakby rozważał możliwe scenariusze.
— Nikt, panie Muracie. A nawet jeśli… Powiem, że twoja żona wyjechała na leczenie za granicę, a dziewczyna pojechała z nią jako opiekunka.
Murat powoli kiwa głową, zamykając teczkę z cichym stuknięciem.
— Bardzo dobrze. W takim razie nie ma na co czekać. Natychmiast przystępujemy do operacji. Dziewczynę należy pochować na cmentarzu dla bezdomnych.
Mężczyźni wymieniają spojrzenia. W oddali słychać krakanie wrony, które rozbrzmiewa złowieszczym echem wśród drzew. Chwilę później odchodzą, zostawiając za sobą jedynie szelest spadających liści.
***
Hulya obejmuje Silę mocno.
— Będę za tobą tęsknić — mówi cicho.
Sila uśmiecha się blado.
— Ostatnio Kuzey kaszlał… Wyglądał, jakby miał się rozchorować. Zrobiłam dla niego miód z cynamonem, jest w lodówce. Niech zje kilka łyżek, dobrze?
Hulya patrzy na nią uważnie, a jej brwi unoszą się w zdumieniu.
— Deniz… — zaczyna ostrożnie. — Czy ty… zakochałaś się w Kuzeyu?
Sila odwraca wzrok, wyraźnie zbita z tropu.
— Siostro, ja… — szepcze, szukając słów, które nie chcą przejść przez gardło.
Hulya krzyżuje ręce na piersi.
— Ten o niebieskich oczach, o którym napisałaś tyle pięknych rzeczy… To Kuzey, prawda?
Sila gwałtownie podnosi głowę, jej oczy rozszerzają się w szoku.
— Czytałaś mój notatnik?! Czy ktoś jeszcze go widział?!
— Nie, kochanie. Miałam go zabrać ze sobą, ale zapomniałam. Ale powiedz mi… Czy jesteś zakochana w Kuzeyu?
Sila spuszcza głowę. Serce wali jej jak szalone, a policzki płoną. Nie zdąża odpowiedzieć, bo do domu wchodzi kierowca.
— My już wyjeżdżamy — oznajmia obojętnym tonem. — Nie martw się, jutro wszystko zostanie dostarczone. Oto klucz.
Podaje Sili brelok z kluczem.
— Środki czystości są w środku. Możesz zacząć, kiedy będziesz chciała.
Po chwili zwraca się do Hulyi.
— Dziewczyna jest pod naszą opieką. Będzie bezpieczna.
Hulya uśmiecha się z wdzięcznością.
— Dobrze, dziękuję.
Odwraca się i wychodzi. Nie otrzymała odpowiedzi od Sili, ale nie była jej potrzebna. Zakłopotanie i milczenie dziewczyny powiedziały wszystko.
***
Kuzey siada przy biurku i otwiera laptopa. Jego wzrok natychmiast pada na leżącą na klawiaturze kopertę z podpisem Sili. Bierze ją do ręki, przez chwilę się waha, a potem zaciska palce i miażdży w dłoni.
Ale coś go powstrzymuje.
Ostrożnie rozkłada zgnieciony list i zaczyna czytać.
Kuzeyu,
Wiesz? Po raz pierwszy w życiu miałam własny pokój.
Od śmierci babci po raz pierwszy poczułam, że jestem kimś.
Kiedy twoja siostra nie dodała pietruszki do zupy, bo wiedziała, że jej nie lubię, zrozumiałam, że też coś znaczę.
Twoja mama pozwoliła mi używać swojej maszyny do szycia. To było takie miłe.
Kiedy otworzyłeś przede mną te drzwi, poczułam, że nie należę do nikogo.
I że nie jestem sama.
Dziękuję ci po stokroć za każdy dzień, w którym sprawiłeś, że to czułam.
I tak byłam ci dłużna, a teraz jestem jeszcze bardziej.
Pewnego dnia odwdzięczę ci się za wszystko.
Ten dom nie był tylko dachem nad głową.
Był prawdziwym domem.
Jestem wam wszystkim wdzięczna.
Kuzey opuszcza rękę, w której trzyma list. Jego szczęka się zaciska, a oczy ciemnieją. Nie potrafi określić, co czuje – smutek, wyrzuty sumienia, czy może coś jeszcze?
***
Belkis przyłapuje Melis na szperaniu w gabinecie ojca. Dziewczyna, wyraźnie zaskoczona, wstrzymuje oddech, ale gdy rozpoznaje przyszłą teściową, jej napięcie opada.
— Boże, myślałam, że to moja mama — wzdycha z ulgą.
Belkis przymyka powieki, uśmiechając się pobłażliwie.
— Jestem twoją mamą, moja piękna. O co chodzi?
Melis niepewnie przesuwa palcami po krawędzi szuflady.
— Tata zajmuje się sprawą tej kobiety. Szukałam akt. Może znajdę coś o ludziach, którzy ją ścigają.
Belkis unosi brwi, po czym podchodzi bliżej.
— W takim razie pomogę ci szukać.
Melis jednak kręci głową.
— Myślę, że powinnaś raczej sprawdzić, co u Zeynep. Nie oddziela się od Egego.
— Sprawdziłam. Nic się nie dzieje.
Dziewczyna wraca do przeszukiwania szafek. Po chwili triumfalnie wyciąga grubą teczkę.
— Mam! Była na samym końcu!
Belkis spogląda na dokumenty i bez słowa siada obok, gotowa do lektury.
***
W następnej scenie Melis z determinacją szoruje plamę na koszulce Egego. Jego t-shirt ubrudził się podczas jedzenia tostów, gdy razem z Zeynep pracował nad projektem na studia.
— Wystarczy. Już jest dobrze — mówi Ege, z lekką irytacją w głosie. Nie widzi sensu w dalszych wysiłkach Melis.
Dziewczyna jednak nie zamierza tak łatwo odpuścić.
— Dam ci coś od taty, przebierzesz się — proponuje, próbując znaleźć choćby chwilowy pretekst, by go zatrzymać.
Ege spogląda na nią uważnie, po czym wzdycha.
— Wystarczy, Melis. Nie naciskaj na mnie.
— Oczywiście — odpowiada, siląc się na obojętność. — Nie możesz się już doczekać, żeby wrócić do Zeynep, prawda?
Chłopak otwiera usta, jakby chciał coś powiedzieć, ale w tym momencie do kuchni wchodzi Feraye.
— Co tu się dzieje? — pyta, przesuwając wzrokiem między córką a jej narzeczonym.
— Czyścimy, mamo — rzuca Melis, udając nonszalancję.
Feraye podchodzi bliżej i ocenia koszulkę Egego.
— Myślę, że już wystarczy. Możesz wracać do Zeynep. To ważny projekt.
Ege nie czeka na więcej. Z ulgą opuszcza kuchnię.
Melis zaciska usta i kręci głową.
— Mamo, co ty robisz? — pyta z niedowierzaniem.
— Co takiego zrobiłam, moja córko?
— Celowo wysyłasz mojego narzeczonego do Zeynep! Od rana jesteś dla niej wyjątkowo troskliwa, nie spuszczasz z niej oczu. Nie rozumiem tego. Czy jest coś, o czym nie wiem?
Feraye prostuje plecy i przygląda się córce z nieodgadnionym wyrazem twarzy.
— Tak, Melis. Jest coś, czego nie wiesz.
Melis unosi brwi, gotowa na konfrontację.
— Zeynep to mądra i pracowita dziewczyna. Nie buja w obłokach, nie traci czasu na bezsensowne intrygi. Ona się stara, moja córko.
— I co to ma wspólnego z Egem?
— Nie przerywaj mi — ucina surowo Feraye. — Oboje przygotowują projekt, pracują nad ważną prezentacją. A po studiach? Może będą wykonywać ten sam zawód. Może razem trafią do sądu lub prokuratury. Co wtedy zrobisz, Melis?
— Próbuję chronić mojego narzeczonego! — odpowiada stanowczo, siadając przy wyspie kuchennej.
— Nie robisz nic innego, jak tylko sabotujesz ich pracę. Naprawdę myślisz, że w ten sposób zatrzymasz przy sobie Egego? Kiedy wreszcie dorośniesz, Melis?
— Coś jeszcze, mamusiu?
Feraye wzdycha, siadając obok córki.
— Jeśli chcesz być z Ege, powinnaś zacząć od siebie. Zamiast zazdrościć Zeynep, zacznij działać. Dostań się na uniwersytet, twórz własne projekty. W życiu nie można tylko stać w miejscu i patrzeć, jak inni cię wyprzedzają.
Feraye wstaje i opuszcza kuchnię, zostawiając Melis samą. Ale dziewczyna nie zamierza analizować jej słów. Czy w ogóle jest do tego zdolna?
Nie ma jednak czasu na refleksję, bo po chwili do pomieszczenia wchodzi Belkis.
— Synowo, gdybyś wiedziała, czego się dowiedziałam… — mówi z wyraźnym poruszeniem.
Melis natychmiast się ożywia.
— Mam nadzieję, że to coś, co nam się przyda, bo musimy się pilnie pozbyć Zeynep i jej matki. Przekabaciła nawet moją własną matkę!
Belkis uśmiecha się tajemniczo.
— Jak myślisz, w jaki sposób Gonul została zwolniona?
— Czy to ważne? Tamten mężczyzna żądał miliona.
— Ege chciał mu zapłacić, ale mu to uniemożliwiłam. Zgadnij, kto wyłożył pieniądze?
Melis marszczy brwi.
— Mój tata?
Belkis podaje jej wizytówkę.
— Co to?
— Kontakt do agenta nieruchomości z Edremit. Znalazłam go w dokumentach.
Melis zerka na kartkę, a potem podnosi wzrok na Belkis.
— Mamy tam działkę.
— Już nie macie. Twój ojciec sprzedał ją, żeby uwolnić Gonul.
Dziewczyna gwałtownie wstaje i zaczyna nerwowo chodzić po kuchni.
— Chwileczkę… Chcesz mi powiedzieć, że tata sprzedał ziemię za plecami mamy? Dla tej kobiety?!
Belkis również wstaje i podchodzi bliżej, ściszając głos.
— Niestety, sytuacja jest o wiele poważniejsza, niż myślałyśmy, synowo.
Melis zaciska dłonie w pięści. Zerka do salonu i wbija w Zeynep pełne furii spojrzenie.
— Nadszedł czas, aby pogonić te łowczynie fortun.
Belkis marszczy brwi w skupieniu.
— Jak to zrobimy?
Melis odwraca się do niej z błyskiem w oczach.
— Czy nie mówiłaś, że Gonul ma wrogów? Znajdę ich i podam im jej adres. Niech przyjdą po nią… i zrobią z nią, co zechcą.
W kuchni zapada cisza, ale w powietrzu unosi się złowroga determinacja.
Kiedy i gdzie zostanie wyemitowany odcinek 181. „Miłości i nadziei”?
Odcinek 181. serialu „Miłość i nadzieja” (oryg. Aşk ve Umut) zadebiutuje na antenie TVP2 w poniedziałek, 28 kwietnia, o godzinie 17:20. Aby zobaczyć więcej streszczeń tego serialu, kliknij tutaj: Miłość i nadzieja streszczenia.









