„Miłość i nadzieja” – odcinek 189 – szczegółowe streszczenie
Kuzey opowiada mamie i siostrze całą historię swojego spotkania z Silą.
– Deniz… To znaczy Sila… To ona cię wtedy uratowała, prawda? – pyta Hulya, zaskoczona, choć już zaczyna się domyślać prawdy.
– Tak, dokładnie ona – potwierdza spokojnie Kuzey.
Naciye prostuje się na kanapie i spogląda na Silę z wyraźnym napięciem w oczach.
– Kiedy Hulya cię potrąciła, powiedziałaś, że masz na imię Deniz. Ale nie wspomniałaś, że tak naprawdę nazywasz się Sila. Ani że znasz Kuzeya. Dlaczego to ukrywałaś?
– Bo Sila uciekała – odpowiada za nią Kuzey, zanim dziewczyna zdąży cokolwiek powiedzieć. – Uciekała przed własną matką. Ta próbowała ją zmusić do małżeństwa z mężczyzną, którego Sila nie chciała. Gdy uciekła, doszło do wypadku – ten mężczyzna, Alper, został ranny. Sila bała się, że matka i on ją odnajdą. Że zemszczą się albo znów ją do czegoś zmuszą.
– O Boże… Moja biedna dziewczyno… – wzdycha ze współczuciem Hulya, przysuwając się bliżej.
– Dałem jej matce pieniądze, by dała Sili spokój – kontynuuje Kuzey. – Ale ledwo wyjechałem z wioski, a ona znowu próbowała sprzedać Silę temu samemu człowiekowi. Sila się bała – nie o siebie, tylko o mnie. Przyjechała mnie ostrzec. I właśnie wtedy, tego dnia, potrąciłyście ją.
– Czyli tego dnia, kiedy ją przywiozłam do domu… – szepcze Hulya, jakby dopiero teraz wszystko złożyło się w całość.
– Tak. Odebrałem ją z komisariatu. I tak… pewnie znów mnie śledziłyście – rzuca z lekką ironią w głosie. – Kiedy zobaczyłem Silę w naszym salonie, nie chciałem robić scen. Myślałem, że zaraz odejdzie… Ale sprawy potoczyły się inaczej.
Zapada chwila ciszy, po czym Naciye, wciąż nieufna, odzywa się z powagą:
– Czy ktoś wie, że tu jesteś?
– Tylko moja siostra, Bahar – odpowiada Sila z cichym westchnieniem. – Mama od dawna próbowała mnie zmusić do ślubu, ale nie martwcie się. Nie znajdą mnie.
– A co właściwie robiłaś na komisariacie? – pyta Naciye, nie spuszczając z niej wzroku.
– To miało coś wspólnego z płatnością kartą, prawda? – wtrąca Hulya, domyślając się.
– Posługiwałaś się kartą Kuzeya? – dopytuje Naciye, tonem już mniej łagodnym.
– To było nieporozumienie… – zaczyna Sila, ale jej głos się łamie.
– Starczy już tych pytań – ucina Kuzey, przecierając zmęczonym ruchem nasadę nosa. – Porozmawialiśmy. Resztę zostawcie na inną okazję. Mamo, proszę. Idę do siebie.
***
Alper i Cavidan spotykają się na odludnej, zakurzonej drodze. Atmosfera jest napięta, powietrze zdaje się gęste od gniewu i nerwowości.
– Nadal żadnych wieści o Sili? – warczy Alper, nie spuszczając z niej wzroku.
– Wciąż nic… – odpowiada Cavidan cicho, jakby jej głos miał moc rozładowania tej bomby emocji. Ale nie miał.
Alper zaciska pięści, a jego twarz wykrzywia się w złości.
– Gdybym tylko dorwał tego drania, który ją przed nami ukrywa… Przysięgam, rozszarpałbym go gołymi rękami! – syczy. – I jeśli go nie znajdę, nie łudź się – całą swoją wściekłość skieruję przeciwko tobie.
– Alperze, błagam cię, opanuj się… – Cavidan próbuje go udobruchać, ale on już ledwie nad sobą panuje.
– Jak mam się uspokoić, do diabła?! – wybucha. – Dziewczyna zniknęła! Minęły tygodnie, a ty ciągle powtarzasz to samo! Jak długo zamierzasz mnie jeszcze zwodzić? – Jego wzrok nagle zatrzymuje się na telefonie w jej dłoni. – Co to? Kupiłaś sobie nowy telefon? Za pieniądze, które ci dałem?!
– To nie tak, jak myślisz… – Cavidan nerwowo chowa urządzenie za plecy.
– Nie tak?! – prycha. – Albo oddasz mi wszystkie pieniądze, co do grosza, albo sprowadzisz mi Silę! Inaczej rozwalę ci dom, rozumiesz?! Mam już dość tej gry!
– Ale ja… ja już nie mam tych pieniędzy… Ani twoich, ani tych od tamtego mężczyzny. Wszystko poszło na długi… – tłumaczy zdesperowana Cavidan. – Alperze, przysięgam ci, dotrzymam słowa. Znajdę Silę. I zrobię wszystko, żeby była twoja.
Alper milczy przez chwilę, patrząc na nią jak na kogoś, komu nie ufa ani odrobinę.
– Masz czas do jutra – mówi zimno. – Do jutra masz mi przyprowadzić Silę. Inaczej… uwierz mi, nie chcesz wiedzieć, co wtedy zrobię.
Nie czekając na odpowiedź, wsiada do samochodu, zatrzaskuje drzwi z hukiem i rusza z piskiem opon, zostawiając za sobą chmurę kurzu.
Cavidan patrzy za oddalającym się autem z rosnącym niepokojem. Zaciska usta, jej oczy błyszczą gniewem.
– Ty głupia, naiwna dziewczyno… – syczy do siebie. – Kiedy w końcu cię dorwę, nawet nie zdołasz krzyknąć…
***
Akcja przenosi się do domu brata Gonul. Bulent wprowadza swoją roztrzęsioną i zrozpaczoną żonę do jednego z pokoi, by mogli porozmawiać na osobności. Kobieta ledwo trzyma się na nogach – cała jej postawa krzyczy: „zdrada”.
– Nie mogę w to uwierzyć! – wykrzykuje Feraye, a jej głos łamie się od emocji.
– Feraye, proszę cię, uspokój się… Pozwól, że ci to wyjaśnię…
– Co masz mi do wyjaśnienia, Bulencie?! To był nasz pierwszy dom! Każdy jego kąt nosi wspomnienia naszego życia, naszego małżeństwa… Jak mogłeś wprowadzić tam tamtą kobietę?!
– Uwierz mi, ona nie miała się gdzie podziać. Musiałem to zrobić… Nie dla siebie – dla niej i dla jej córki.
– Ach tak? Zrobiłeś to z dobroci serca? A co z tym domem? To już nie nasz dom?
– Ten dom… Z tego, co wiem, należy do jej brata.
– To twoja nowa wersja prawdy? Kolejne kłamstwo, Bulencie?
– Przysięgam, Feraye, mówię ci prawdę…
– Nie przysięgaj! – przerywa mu drżącym głosem. – Już ci nie wierzę! Patrzysz mi w oczy i kłamiesz. A ten zapach na twojej koszuli? Ta maść… To ona ją nałożyła, prawda? Ta kobieta dotykała cię, prawda?!
W tym momencie do pokoju wchodzi Gonul, wspierana przez Egego. Jej ruchy są powolne – wciąż odczuwa ból po kontuzji pleców. Mimo wyraźnego zmęczenia, jej spojrzenie jest spokojne, choć pełne napięcia.
– Tak… to ja – przyznaje cicho. – Nałożyłam mu maść. Chciałam tylko pomóc.
– Pomóc?! – wybucha Feraye, nie mogąc już powstrzymać łez. – Bulent jest moim mężem! Jak śmiałaś zbliżyć się do niego?!
– Feraye, Gonul nie jest niczemu winna… – wtrąca Bulent.
– Oczywiście, nikt nie jest winny! Nie ona, nie ty… A może to ja jestem winna? Może to ja was do siebie popchnęłam?!
Nagle zza wersalki słychać dzwoniący telefon. Feraye sięga po niego, zerkając na ekran. Kontakt: „Córka Zeynep”.
– Spójrz tylko, kto dzwoni, pani Gonul! Twoja córeczka, Zeynep! Co jej powiemy? Czy będziesz miała odwagę spojrzeć jej w oczy?
– Błagam cię, nie mów nic Zeynep – szepcze Gonul, z trudem łapiąc oddech.
– Czy Zeynep naprawdę jest twoją córką? – Feraye wbija w nią wzrok, w którym miesza się pogarda z żalem.
– Co ty wygadujesz, Feraye? – pyta zaskoczony Bulent.
– Zeynep jest studentką. Dobrą dziewczyną. W jej sercu nie ma złości ani nienawiści. Każdy marzyłby o takiej córce! Ale jej matka? Jej matka to oszustka… szarlatanka!
Z furią w oczach Feraye unosi telefon i z całej siły rzuca nim o ścianę. Urządzenie rozbija się z hukiem, lądując na podłodze w kawałkach. Zeynep, po drugiej stronie linii, widzi tylko, że połączenie zostało nagle odrzucone. Myśli, że mama po prostu się rozłączyła.
***
Cavidan wraca z kolejnej rundy zakupów. Idzie zadowolona, niosąc jedną lekką torebkę, podczas gdy jej córka, Bahar, z trudem taszczy cztery duże reklamówki pełne ubrań.
– Mamo, znowu kupiłaś taką samą sukienkę – mówi Bahar, ciężko stąpając. – Masz już kilka takich w szafie.
– Ta jest dla ciebie – odpowiada Cavidan z uśmiechem. – Zobacz, na dole ma haftowane girlandy. Będziesz wyglądać w niej ślicznie.
– Mamo, ale przecież musimy też coś kupić do jedzenia. Trzeba gotować, płacić rachunki…
– Och, kto by się tym przejmował! – wzrusza ramionami Cavidan. – Coś do jedzenia się znajdzie.
Bahar zatrzymuje się na chwilę, spoglądając na matkę z mieszaniną rozpaczy i złości.
– Mamo, wydałaś wszystkie pieniądze od Alpera. Te od Kuzeya też przepadły. Nawet obciążyłaś jego kartę… Co teraz zrobimy?
– Masz rację… Tak być nie może – mruczy Cavidan, po raz pierwszy z cieniem zmartwienia w głosie. – Musimy jak najszybciej odnaleźć Silę. Oddamy ją Alperowi i wyjdziemy z tego bagna. – Przystaje i patrzy córce prosto w oczy. – Słuchaj uważnie. Rozmawiałaś z Silą? Jeśli się odezwie, natychmiast mi powiedz. Nie ukrywaj niczego, słyszysz?
***
Tymczasem w domu Kuzeya, Naciye pod osłoną ciszy skrada się do kuchni. Udaje jej się wykraść telefon Sili. Nie jest zabezpieczony hasłem, więc bez przeszkód przeszukuje listę kontaktów. W końcu znajduje numer matki Sili i zapisuje go na swoim własnym telefonie.
– Uratuję mojego syna przed tobą, panno Silo – mówi do siebie cicho. – Zobaczysz, jeszcze pożałujesz.
***
Cavidan i Bahar zasiadają przy stoliku w eleganckiej restauracji. Stół ugina się od kolorowych dań, każde droższe od poprzedniego.
– Mamo, ten rachunek będzie ogromny – mówi z troską Bahar, patrząc na kartę dań.
– Przestań marudzić! – ucina Cavidan. – Życie jest po to, by z niego korzystać. A po tym wszystkim zamówimy jeszcze kunafę. Trzeba świętować, zanim będzie co świętować!
Nagle przy stoliku zatrzymuje się Alper. Przechodził obok i przypadkiem dostrzegł znajomą twarz.
– Smacznego – rzuca lodowatym tonem, po czym bez pytania siada naprzeciwko Cavidan. Kobieta zastyga z widelcem w połowie drogi do ust. – Sila zniknęła bez śladu, a ty ucztujesz jakby nic się nie stało. Serio?
Bahar wstaje, wyczuwając napięcie.
– Pójdę do łazienki. Zaraz wrócę – mówi, po czym szybko odchodzi.
– Czy musisz tak mówić przy niej? – Cavidan próbuje się ratować. – Sila czasem do niej dzwoni, ale Bahar się boi i nic nie mówi. Staram się, naprawdę!
– Dałem ci jeden dzień, Cavidan. Jeden. A ty zajmujesz się jedzeniem i sukienkami, jakby czas się dla ciebie zatrzymał.
W tym momencie telefon Cavidan wibruje. Wiadomość z nieznanego numeru.
„Twoja córka, Sila, jest w Stambule. Tu masz adres. Przyjedź i zabierz ją.”
Cavidan gwałtownie wstaje z krzesła. Oczy aż jej błyszczą.
– Boże drogi… Szczęście w końcu się do nas uśmiechnęło!
– Co się stało?! – pyta Alper z niepokojem.
– Znalazłam ją! Znalazłam Silę! – krzyczy z triumfem. – Kelner! – odwraca się do przechodzącego pracownika. – Proszę trzy porcje kunafy! I proszę wszystko zapisać na rachunek pana Alpera. Przecież to przyszły pan młody! Sila będzie twoja, Alperze. Ślub czas zacząć planować!
Alper marszczy brwi, niepewny, czy właśnie wygrał, czy może został wciągnięty w kolejną grę.
***
Zapłakana Feraye wybiega na zewnątrz. Wiatr rozwiewa jej włosy, a serce bije jak szalone. Bulent rzuca się za nią i chwyta ją za rękę.
– Feraye, proszę… – mówi łamiącym się głosem. – Nic mnie z Gonul nie łączy. Naprawdę. To przeszłość… bardzo dawna przeszłość.
– Nie ma już przeszłości, Bulencie. Bo nie ma już żadnej przyszłości.
– Przysięgam ci, nie zdradziłem cię! Ani razu! Nie oszukałem cię!
– Nie zdradziłeś tylko mnie – wykrzykuje z bólem Feraye. – Zdradziłeś całą naszą rodzinę! Melis, Yigita… Nasze dzieci! Poświęciłeś ich przyszłość, żeby ratować tamtą kobietę z więzienia! Co się z tobą stało?
– Zmarnowałeś nasze najpiękniejsze lata… – dodaje z głębokim żalem. – Dla niej! Spałeś z nią, przyznaj się!
– Feraye, nic takiego się nie wydarzyło! – Bulent kręci głową z rozpaczą. – Przysięgam…
– Milcz! – krzyczy. – Nie chcę słuchać już ani jednego słowa! Tam stoi twoja kochanka. Idź do niej. Przytul ją, jeśli potrafisz. Ale do mnie… już nie wracaj. W moich ramionach nie masz czego szukać!
Feraye odwraca się gwałtownie i odchodzi. Jej obcasy zapadają się w miękkiej ziemi, ale ona nie zatrzymuje się ani na chwilę. Łzy płyną po jej policzkach, ale nie odwraca się. Każdy krok boli, ale wie jedno – nie może już spojrzeć w oczy mężczyźnie, którego kochała. Bo dziś zdała sobie sprawę, że całe ich wspólne życie było zbudowane na kłamstwie.
Kiedy i gdzie zostanie wyemitowany odcinek 189. „Miłości i nadziei”?
Odcinek 189. serialu „Miłość i nadzieja” (oryg. Aşk ve Umut) zadebiutuje na antenie TVP2 w piątek, 9 maja, o godzinie 17:20. Aby zobaczyć więcej streszczeń tego serialu, kliknij tutaj: Miłość i nadzieja streszczenia.










