Cavidan i Sila są zdumione.

„Miłość i nadzieja” – odcinek 193 – szczegółowe streszczenie

Cavidan wciąż zachowuje się w domu Kuzeya jak u siebie. Zaskakująco swobodna, nie krępuje się nawet w obecności domowników.

— Pani Naciye, podaj mi szklankę wody — rzuca beztrosko w stronę gospodyni, jakby rozkazywała własnej służącej.
— Ja ci podam, mamo — przerywa jej Sila z nutą zniecierpliwienia. — Dlaczego pani Naciye miałaby ci usługiwać?
— Uderzyłam się w nogę, jestem ranna! — odpowiada Cavidan z udawaną powagą. — Co złego w tym, że ją o coś proszę?

W tym momencie do salonu wchodzi Hulya.
— Mamo, dzwonił Kuzey. Już jedzie.

— Wreszcie — wzdycha Naciye z ulgą, rzucając Cavidan wymowne spojrzenie. — Kupi ci bilet i zawiezie na dworzec. Jesteś spakowana, prawda? Sila, pojedziesz z mamą?

— Jak to?! — oburza się Cavidan, której nagła fascynacja zamożnością Kuzeya całkowicie zmieniła podejście do obecności córki w tym domu. — Dlaczego miałaby wyjeżdżać? Przecież Sila znalazła tu swoje miejsce! A jeśli pojedzie ze mną… Alper tylko na to czeka. Nie możemy ryzykować, broń Boże!

— Sila, przygotuj walizkę swojej mamy — mówi spokojnie, lecz stanowczo Naciye. — I włóż mój szlafrok. Niech to będzie prezent ode mnie.

***

Kilka minut później Cavidan wchodzi do pokoju, gdzie Sila składa jej rzeczy do walizki.

— Już nie możesz się doczekać, aż zniknę z twojego życia, prawda? — mówi z wyrzutem. — A co jeśli jednak zostanę? Jaką krzywdę ci wyrządzę?
— Mamo, nie możesz tu zostać. Twoja noga jest już w porządku, dobrze o tym wiesz.

Cavidan uśmiecha się tajemniczo.

— Uważaj, córko. Może się jeszcze okazać, że jestem ci potrzebna — mówi łagodnym tonem. — Widziałam, jak na niego patrzysz. Pożądasz go. Sila, znam cię. Jesteś zakochana w Kuzeyu.

Sila zamarza, zaskoczona jej bezpośredniością.

— Zostanę tutaj i ci pomogę — ciągnie Cavidan. — Zrobimy wszystko, żebyś została jego żoną. A potem sprowadzimy tu też Bahar. Wyobraź to sobie: ty, ja i Bahar. Możemy żyć tu szczęśliwie, jak jedna rodzina.

— Co ty mówisz, mamo? — Sila kręci głową z niedowierzaniem. — Nie mów takich rzeczy, ktoś może usłyszeć…
— Udajesz, że go nie chcesz, ale ja widziałam prawdę w twoich oczach. Nie zaprzeczysz temu, Sila.

— Mamo… idź już, proszę. Bahar nie powinna być sama.

***

Gdy Cavidan i Sila schodzą na dół, Kuzey jest już w domu. Siedzi w salonie razem z matką i siostrą. Jego twarz jest poważna. Nie wygląda jednak na rozgniewanego — raczej na głęboko zamyślonego i czymś poruszonego.

— Pani Cavidan, widzę, że jest pani gotowa do drogi — mówi Naciye z szerokim, nieco wymuszonym uśmiechem. — Ale cóż, pewnie bardzo tęskni pani za swoją wioską… za domem. Tak to już jest, nie ma to jak własne cztery ściany.

Cavidan unosi dumnie brodę, ale nie odpowiada. W tej samej chwili Kuzey prostuje się i zwraca się do Sili i jej matki poważnym tonem:
— Muszę wam coś powiedzieć. Usiądźcie, proszę.

Obie, wyczuwając napięcie, siadają na sąsiedniej kanapie.
— Czy stało się coś złego? — pyta Cavidan, marszcząc czoło.

— Coś z Bahar? — dodaje Sila, a w jej głosie słychać niepokój.
— Nie, z Bahar wszystko w porządku — uspokaja ich Kuzey. — Była u ciotki. Ale… chodzi o wasz dom.

— Co z naszym domem?! — Cavidan zaczyna podnosić głos, serce bije jej szybciej.
— Wasz dom… spłonął. Doszczętnie.
— CO?! — krzyczy Cavidan, chwytając się za pierś. — Mój dom?! O Boże, mój dom!!

Nagle robi jej się słabo i osuwa się na oparcie kanapy. Szybko jednak dochodzi do siebie i wstaje, jakby nic się nie stało. Sila natomiast nie kryje emocji — jej oczy napełniają się łzami.

— Jak to możliwe? — pyta z rozpaczą. — Wszystko tam było. Całe nasze życie… nasze wspomnienia… wszystko przepadło…
— Moja piękna, nie płacz — mówi cicho Hulya, próbując ją przytulić. — Najważniejsze, że nikomu nic się nie stało.

W tym czasie Cavidan odchodzi na bok. Jej twarz przybiera chłodny, wręcz zirytowany wyraz. Szepcze sama do siebie:
— Głupia dziewucha. Płacze nad kupą popiołu, jakby to miało jakiekolwiek znaczenie.

W kieszeni rozbrzmiewa dzwonek telefonu. Cavidan odbiera i mówi jeszcze ciszej, uważnie się rozglądając:

— Burhan? Dlaczego do mnie dzwonisz? Przecież mówiłam ci, żebyś tu nikogo nie wysyłał. Tak, wiem… Dobra robota. Spaliłeś dom. Gratulacje. Zapłacę ci, nie bój się.

Rozłącza się bez cienia emocji. Wyciąga z torebki złoty kolczyk — ten sam, który zabrała wcześniej z łazienki Kuzeya. Podchodzi do drzwi, gdzie czeka mężczyzna.
— Na razie tyle. Powiedz Burhanowi, że resztę dostanie później.

Po chwili wraca w stronę salonu. Zatrzymuje się w progu, słysząc głos Kuzeya:

— Sila, przestań się zadręczać. To tylko rzeczy materialne. Dom można odbudować, ale ciebie nie da się zastąpić. Co by było, gdybyś była w środku? Niech Bóg broni…

Na twarzy Cavidan pojawia się uśmiech. Ale nie ze smutku. Ze zwycięstwa.
— Mówiłam, że nie odejdę stąd, dopóki was ze sobą nie połączę — szepcze do siebie. — I jestem coraz bliżej.

***

Melis i Zeynep kłócą się zawzięcie przed domem Egego. Wymieniają pełne jadu spojrzenia i ostre słowa. Wreszcie Zeynep, zirytowana i roztrzęsiona, odwraca się na pięcie i odchodzi. Melis patrzy za nią, wciąż kipiąc ze złości, aż nagle kątem oka dostrzega znajomą sylwetkę — za ogrodzeniem stoi lichwiarz. Jego obecność zamraża jej krew w żyłach, ale jednocześnie daje jej pomysł.

Natychmiast podbiega do niego.

— Gdzie jest Gonul?! — syczy mężczyzna, ledwo panując nad wściekłością. — Podaj mi adres!

Melis uśmiecha się chytrze.
— Nie mam adresu… Ale mam coś lepszego. Widziałeś tę dziewczynę, która właśnie stąd wyszła? To jej córka. Jeśli za nią pójdziesz, doprowadzi cię prosto do Gonul.

W oczach lichwiarza pojawia się złowieszczy błysk. Nie odpowiada ani słowem. Po prostu rusza za Zeynep jak cień. Melis odprowadza go wzrokiem, oddychając z ulgą. Jest przekonana, że w końcu pozbyła się dwóch swoich największych problemów — zarówno lichwiarza, jak i Zeynep z jej matką.

***

Zeynep stoi samotnie na przystanku, czekając na autobus. Popołudniowe słońce rzuca długie cienie, a ulica jest pusta. Nagle obok niej zatrzymuje się biały sedan. Drzwi od strony kierowcy otwierają się i wysiada z nich lichwiarz.

— Dzień dobry, siostro — mówi, podchodząc powoli, z ręką w kieszeni. — Mam tylko jedno pytanie. Chodzi o adres.

Zeynep nie przeczuwa zagrożenia. Kiwa głową.
— Dobrze, pytaj…

Zanim jednak zdąży dokończyć zdanie, mężczyzna gwałtownie wyciąga rękę. W dłoni trzyma chusteczkę nasączoną eterem. Przykłada ją do twarzy Zeynep, próbując ją obezwładnić. Dziewczyna wyrywa się instynktownie i rzuca do ucieczki.

Biegnie kilka kroków, ale nagle potyka się i z impetem uderza głową o twardy asfalt. Upada bezwładnie. Na chodniku pojawia się cienka strużka krwi sącząca się z jej skroni.

Zeynep leży nieprzytomna, a wokół zapada martwa cisza…

***

Akcja przeskakuje do następnego dnia. Melis w podskokach zbiega po schodach, promieniejąc radością. Już dawno nie była w tak doskonałym humorze.

— Wygląda na to, że Zeynep naprawdę zniknęła — mówi do siebie zadowolona, obracając się w miejscu z szerokim uśmiechem. — Powietrze w tym domu nigdy nie było tak czyste! Wreszcie można oddychać!

Z kuchni wychodzi Yildiz, trzymając telefon przy uchu. Jej twarz zdradza głębokie zaniepokojenie.
— Nic nie wiesz? — pyta z niepokojem do słuchawki. — Jeśli tylko czegoś się dowiesz, błagam, daj mi znać natychmiast.

Rozłącza się i od razu zwraca do Melis:
— Wiesz coś o Zeynep?

— Owszem — odpowiada Melis z triumfalnym uśmiechem.
— Naprawdę? — Yildiz robi krok do przodu, pełna nadziei. — Czy wszystko z nią w porządku? Gdzie jest? Dlaczego nie wróciła na noc?

— Poszła tam, gdzie jej miejsce — do diabła — rzuca Melis chłodno, nie przestając się uśmiechać. — Myślisz, że obchodzi mnie jej los?

— Melis! Dziewczyna nie wróciła do domu! Całą noc nie mieliśmy od niej żadnych wieści! To nie jest powód do żartów!
— Och, dzięki, że mi przypomniałaś! — Melis klaszcze w dłonie. — Wydrukuję ogłoszenie i rozwieszę po okolicy!

— Jakie ogłoszenie?! — pyta Yildiz z niedowierzaniem.

— Znasz te plakaty, które wiesza się na drzewach: „Zaginął pies”? Zrobimy coś podobnego. Zdjęcie Zeynep, numer telefonu Gonul — niech wszyscy do niej dzwonią. Może uda nam się pozbyć ich obu.

— Melis, to obrzydliwe! — krzyczy Yildiz. — My tu martwimy się o życie tej dziewczyny, a ty robisz sobie z tego żarty?!
— Przepraszam bardzo, czy to moja wina, że nie tracę snu tak jak ty? Zeynep sobie poradzi, nie martw się tak.

Do salonu wchodzi Feraye. Zastaje scenę pełną napięcia.
— Co się tu dzieje?

— A co ma się dziać? — wzrusza ramionami Melis. — Najpierw była Nazire, teraz ona. – Patrzy pogardliwie na Yildiz. – Kolejna wielbicielka Zeynep. Ale przyznajcie jedno — jak cudownie cicho zrobiło się w tym domu bez niej!

— Melis, przestań pleść te bzdury! — protestuje Feraye. — Jak możesz być tak bezduszna?!

W tym momencie drzwi się otwierają i do domu wchodzi Bulent. Jeszcze zanim zdąży je zamknąć, słyszy krzyki dobiegające z salonu.
— Co tu się dzieje?! Wasze głosy słychać na całej ulicy!

— Tato, jestem szczęśliwa! — oznajmia Melis teatralnie. — Zeynep odeszła! Mam ochotę tańczyć, śpiewać! Po prostu fruwam!
— Melis, opanuj się. Martwimy się. To nie czas na takie zachowanie. Nie chcę się z tobą kłócić.

— Bulencie, dowiedziałeś się czegoś? — pyta z nadzieją Feraye.
— Nic. Szukałem wszędzie — mówi poważnie mężczyzna. — Dzwoniłem do szpitali, pytałem na komisariacie. Jej telefon nadal jest wyłączony.

— No to świetnie! — wybucha Melis. — Odeszła i dobrze. Nie zawracajcie sobie nią głowy!
— Melis, dość! — Bulent podnosi głos. — Marsz do swojego pokoju!

— Nigdzie nie pójdę! — Melis krzyżuje ramiona i siada z tupnięciem na kanapie. — Co zrobisz? Zamkniesz mnie w pokoju, bo nie płaczę po Zeynep?

Patrzy ojcu prosto w oczy z wyzywającym uśmiechem.
— No dalej, spróbuj.

***

Sila stoi przed lustrem, powoli przeczesując włosy. W jej oczach widać zamyślenie i cichy smutek. Za jej plecami Cavidan kręci głową z wyraźnym niezadowoleniem, przyglądając się starej, wyblakłej sukience, którą córka ma na sobie.

— Co to ma być?! — wybucha z oburzeniem. — Na litość boską, nie możesz tak wyglądać! To chyba jeszcze z czasów, kiedy ludzie nosili tuniki! Nie masz czegoś lepszego? Chociażby z dekoltem?

— Nie, mamo — odpowiada cicho Sila, spuszczając wzrok. — Mam tylko takie rzeczy.

— No przecież to dramat! — Cavidan przechadza się po pokoju, nie mogąc się uspokoić. — Masz jakieś pieniądze? Musimy natychmiast kupić ci coś porządnego!

— Nie, mamo. Naprawdę, nie trzeba…
— Przynajmniej rozpuść te włosy, zrób lekki makijaż. Musisz pokazać swoje atuty, dziecko! Trochę kobiecości, błagam cię!

Sila odkłada szczotkę i odwraca się do matki.
— Mamo, co ty właściwie próbujesz zrobić?

— Próbuję uratować twoje życie! — rzuca Cavidan dramatycznie. — Jeśli ja się za to nie wezmę, to znowu wszystko zmarnujesz. Ty niczego nie potrafisz sama zdobyć. A Kuzey… to twoja szansa!

— Mamo… — Sila marszczy brwi z niedowierzaniem. — O czym ty w ogóle mówisz?

— O tym, że musisz poślubić Kuzeya! — Cavidan podnosi głos. — Ten dom, to życie, ten luksus — to wszystko może być twoje… nasze. Już widzę, jak tu mieszkamy! Mówię ci, Sila, to jest nasz moment!

Nagle drzwi otwierają się z hukiem. Do pokoju wpada Naciye, wściekła, z błyskiem w oczach.

— Co to wszystko ma znaczyć?! — syczy, wbiegając do środka. — Mówię do ciebie, Cavidan!

Zaraz za nią pojawia się Hulya, zaskoczona i zaniepokojona.
— Mamo? Co się dzieje?

— A to się dzieje, że ta kobieta właśnie planuje zająć mój pokój! — oznajmia ostro Naciye, wskazując palcem na Cavidan. — Jeśli nie odpowiada ci gościnny pokój, droga wolna. Nikt cię tu na siłę nie trzyma! Pozwoliliśmy ci tu zostać, bo twój dom spłonął, ale nie przesadzaj, kobieto!

— Ciociu Naciye, masz rację — mówi Sila, próbując załagodzić sytuację. — Mama wkrótce wyjedzie, obiecuję.

Naciye rzuca jej jeszcze jedno lodowate spojrzenie, po czym wychodzi z pokoju razem z Hulyą. Zapada niezręczna cisza.

— Mamo, proszę cię, nie rób z siebie pośmiewiska — mówi Sila cicho, z goryczą w głosie.
— Pośmiewiska? Ja tylko mówię prawdę. Ale jak chcesz, zamilknę. — Cavidan unosi ręce w teatralnym geście.

— Jesteś tutaj gościem — przypomina jej dziewczyna. — I proszę, zapomnij o tym wszystkim. Kuzey nigdy na mnie nie spojrzy.

Sila odchodzi bez słowa więcej, zostawiając matkę samą. Cavidan patrzy na zamknięte drzwi i uśmiecha się do siebie pod nosem.

— Nie robię tego dla ciebie, dziewczyno… Ja to robię dla siebie.

Kiedy i gdzie zostanie wyemitowany odcinek 193. „Miłości i nadziei”?

Odcinek 193. serialu „Miłość i nadzieja” (oryg. Aşk ve Umut) zadebiutuje na antenie TVP2 w czwartek, 15 maja, o godzinie 17:20. Aby zobaczyć więcej streszczeń tego serialu, kliknij tutaj: Miłość i nadzieja streszczenia.

Podobne wpisy