„Miłość i nadzieja” – odcinek 223 – szczegółowe streszczenie
Za namową Melodi, Zeynep niepewnie zakłada suknię ślubną Melis. Jej palce drżą, gdy zapina ostatni guzik. W lustrze odbija się dziewczyna, która wygląda, jakby właśnie miała pójść do ołtarza.
W tym momencie do pokoju wchodzi Ege. Zatrzymuje się w progu, jakby nagle zabrakło mu tchu.
Zeynep odwraca się gwałtownie, zarumieniona po uszy.
– Melodi! Dlaczego nie powiedziałaś mi, że twój brat tu jest? – szepcze z wyrzutem. – Zaraz to zdejmę…
– Poczekaj. – Ege wchodzi głębiej i delikatnie ją zatrzymuje. Jego głos jest spokojny, niemal czuły. – Nie zdejmuj tego.
Zeynep spuszcza wzrok, nerwowo poprawiając ramiączko sukni.
– Wyglądam… naprawdę źle, prawda?
– Nie. – Ege patrzy na nią, jakby widział ją po raz pierwszy. – Wyglądasz oszałamiająco. Jakby ta suknia była stworzona specjalnie dla ciebie. Nigdy w życiu nie widziałem piękniejszej panny młodej.
Melodi, stojąca z boku, dyskretnie robi zdjęcie telefonem. Uśmiecha się.
– Zeynep, wyglądasz naprawdę pięknie. Naprawdę.
***
Yigit kończy naprawiać komputer swojej siostry.
– Ktoś przy nim grzebał? – pyta podejrzliwie.
– Nie, raczej nie. Używam go głównie do mediów społecznościowych. Od wczoraj nawet nie zaglądałam. O, Melodi coś właśnie dodała…
Melis klika, by zobaczyć nowy post, ale jej twarz momentalnie blednie. Kamera robi zbliżenie na ekran – na zdjęciu Zeynep w sukni ślubnej i stojący tuż obok niej Ege.
– Co to ma być?! – wybucha Melis, rzucając laptop na ławę. – Co to ma znaczyć?!
– Spokojnie, Melis… – Yiğit próbuje ją uspokoić, ale na próżno.
– A potem się dziwią, że dostaję szału! Że ją atakuję! Że nie mogę wytrzymać!
Nagle na ekranie pojawia się komunikat: „Post został usunięty”. Najwyraźniej Melodi wrzuciła zdjęcie przez pomyłkę – ale Melis to nie obchodzi. W pośpiechu wsuwa buty, niemal wpadając na drzwi.
Melis pędzi do przedpokoju i w pośpiechu wsuwa buty, z trudem chwytając równowagę.
Drzwi otwierają się w tym samym momencie – do środka wchodzi Naciye.
– Melis? Dokąd się tak śpieszysz, kochanie?
– Nie teraz, ciociu! Jestem wściekła! – rzuca tylko przez ramię i niczym burza wypada z mieszkania.
Kilka sekund później w przedpokoju zjawia się Feraye. Naciye patrzy na nią z mieszaniną niepewności i wstydu.
– Myślałam… że już nigdy do mnie nie zadzwonisz po tej sytuacji z Gonul… – mówi cicho, drapiąc się po szyi.
– Zadzwoniłam nie w swojej sprawie. Chodzi o Melis. – oznajmia Feraye poważnym tonem.
Naciye marszczy brwi.
– Co z nią?
– Jest ryzyko, że Melis trafi do więzienia.
Zszokowana Naciye wypuszcza torebkę z rąk, a echo upadku rozchodzi się po przedpokoju.
***
Kilka minut później wpada do gabinetu swojego brata niczym huragan. Jej oczy płoną gniewem.
– Powinieneś się wstydzić, Bulencie! – krzyczy, uderzając pięścią w blat biurka.
– Co się stało? Co ty mówisz, siostro? – pyta zdezorientowany Bulent, wstając z fotela.
– Jak możesz dopuścić do tego, żeby Melis trafiła do więzienia?! Przecież to twoja córka! – głos jej drży od emocji. – Dziewczyna, którą chcesz wsadzić za kratki, to moja dusza, moja krew! Tak jak Zeynep jest dla ciebie wszystkim, tak samo dla mnie jest Melis!
Głos Naciye drży. W jej oczach pojawiają się łzy – gniew miesza się z rozpaczą.
– Nie pozwolę ci jej zniszczyć. Nie pozwolę!
***
Melis wpada do domu Belkis jak burza. Jej wzrok natychmiast pada na Egego, który pomaga Zeynep zdjąć suknię ślubną. W jednej chwili jej złość sięga zenitu.
– Co tu się, do diabła, dzieje?! – wybucha.
– Sznurki z tyłu sukni się zaplątały – wyjaśnia spokojnie Ege. – Próbujemy sobie z nimi poradzić.
– Dlaczego Zeynep ma na sobie suknię, którą twoja mama wybrała DLA MNIE?! – krzyczy Melis, z trudem powstrzymując się przed rzuceniem się na dziewczynę. – I dlaczego Melodi wrzuciła to zdjęcie do Internetu?! Masz na to jakiekolwiek wytłumaczenie?!
Ege przenosi pytające spojrzenie na siostrę. Melodi tylko wzrusza ramionami, jakby sprawa była zupełnie błaha.
Melis nie czeka dłużej. Podbiega i odpycha Egego.
– Daj mi to! Sama to rozwiążę!
– Melis, przestań! – mówi stanowczo Ege, widząc, że jej szarpanie może jedynie uszkodzić materiał. – Zostaw to, naprawdę…
– Zostawić?! Ty mi mówisz, żeby zostawić?! – krzyczy, z oczami pełnymi łez i furii. – Ty się mnie czepiasz na każdym kroku, a ja… ja cię kocham, rozumiesz?! I nie chcę, żeby ktokolwiek inny cię kochał! Tylko ja!
Zeynep wstrzymuje oddech, a potem po prostu odwraca się i cicho opuszcza salon, zostawiając ten chaos za sobą.
– Ta suknia jest MOJA! – Melis nie przestaje wrzeszczeć. – To JA wyjdę za Egego! Ja, nie ona!
Jej spojrzenie wbija się jak nóż w Melodi.
– Dlaczego to zrobiłaś? Dlaczego opublikowałaś to zdjęcie? I to takie, na którym jest razem z Ege! Chciałaś, żeby wszyscy zobaczyli?! Za dwa dni mam ślub, a ja zaczynam wariować!
Melodi, do tej pory spokojna, nagle patrzy na Melis inaczej – ostro, pewnie.
– Może dlatego, że nie chcę cię widzieć u boku mojego brata.
Melis otwiera szeroko oczy, jakby dostała w twarz.
– Co… co powiedziałaś?
– Mam dość twojego wiecznego krzyku. Kłócisz się z każdym. Rzucasz oskarżeniami, manipulujesz. Przestałam wierzyć, że to „z miłości”. To toksyczne. Ty jesteś toksyczna.
– To już szczyt! – Melis zaciska pięści, kipiąc z wściekłości. – Nawet ty pozwoliłaś się zahipnotyzować tej… tej żmii! Ona cię nastawiła przeciwko mnie! Ale zaraz jej pokażę!
Rzuca się w stronę wyjścia z salonu, gotowa pognać za Zeynep, ale Melodi łapie ją za ramię z nieoczekiwaną siłą i zatrzymuje.
– To mi pokaż, Melis – mówi z lodowatym spokojem. – Nie Zeynep. To ja nie chcę cię obok mojego brata. I Zeynep nie ma z tym nic wspólnego.
– Melodi, nie wtrącaj się – Ege próbuje interweniować, ale jego głos brzmi słabo.
Melodi nie odwraca nawet głowy.
– Wtrącam się, bo ktoś musi powiedzieć prawdę – mówi bezlitośnie. – Ege, wszyscy wiemy, dlaczego chcesz ją poślubić. Nie dlatego, że ją kochasz. Tylko dlatego, że boisz się, że znowu coś sobie zrobi.
W salonie zapada cisza. Melis patrzy na Melodi z niedowierzaniem, a Ege spuszcza wzrok.
– Zamierzasz poświęcić siebie, żeby ona nie mogła skrzywdzić siebie? – dopytuje cicho Melodi. – To nie miłość. To kara.
***
Sıla chodzi niespokojnie po pokoju, z wyraźnym niepokojem wypisanym na twarzy. Myśl o zaginionym łańcuszku nie daje jej spokoju. To nie był zwykły przedmiot — miał dla niej ogromne znaczenie.
– Boję się, że zostawiłam go u Alpera… – mówi w końcu cicho.
Bahar, która obserwowała siostrę od dłuższej chwili, podchodzi i ujmuje jej dłoń.
– Siostro, musisz po niego pójść – mówi zdecydowanie. – Ten naszyjnik jest ważny, wiem, ile dla ciebie znaczy.
Sila wzrusza ramionami, wbijając wzrok z podłogę.
– Bahar, poczekaj… Nie chcę go widzieć. Poza tym… równie dobrze mogłam go zgubić gdzieś na ulicy.
– Nie martw się, Sila. – Bahar próbuje dodać siostrze otuchy. – Jeśli naszyjnik tam jest, pójdę po niego i zaraz wrócę.
Sięga po telefon i szybko wybiera numer do Alpera. Sıla wstrzymuje oddech.
– Halo? Znalazłeś może naszyjnik mojej siostry?
– Jaki naszyjnik…? – Alper przez moment udaje zdziwienie, po czym nagle zmienia ton. – Ach, ten z jej imieniem? Tak, tak, mam go. Jest u mnie.
Kłamie. Rzeczywiście, Sıla zgubiła łańcuszek w jego mieszkaniu. Ale teraz znajduje się on w rękach Hüyli, która go tam znalazła – a Alper już zaczyna coś knuć.
– Powiedz swojej siostrze, żeby przyszła do parku. Spotkamy się tam i oddam jej naszyjnik.
Rozłącza się, zanim Bahar zdąży cokolwiek odpowiedzieć.
– Tak, powiedział, że ma naszyjnik – mówi Bahar do siostry z lekką niepewnością. – Kazał ci przyjść do parku… Ale nie idź tam. Ja pójdę i zaraz wrócę. Obiecuję.
Sıla przecząco kręci głową. W jej oczach pojawia się determinacja.
– Nie mogę cię w to mieszać. To nie jest zwykła biżuteria, Bahar. To prezent od Kuzeya. Muszę go odzyskać osobiście.
– Dobrze… – wzdycha Bahar z rezygnacją. – Ale bądź ostrożna, siostro. Nie wchodź z nim w pogawędki. I wracaj szybko.
Sıla przytula siostrę, a potem, z bijącym sercem i głową pełną obaw, wychodzi z domu, nieświadoma, że Hulya podążą za nią…
***
Kuzey odbiera telefon od Murata, swojego zaufanego znajomego z policji. Słysząc jego ton, od razu czuje, że sprawa jest poważna.
– Zakończyliśmy śledztwo w sprawie Arifa Zeybeka – oznajmia Murat bez zbędnych wstępów. – Dowiedziałem się czegoś bardzo ważnego. Musisz natychmiast przyjechać.
– Murat, nie trzymaj mnie w niepewności. Powiedz teraz. Co odkryłeś?
– Nie przez telefon, Kuzey. Ale mogę ci powiedzieć tyle: ten facet, który zbliżył się do twojej siostry… jest znacznie bardziej niebezpieczny, niż myśleliśmy.
***
Pół godziny później Kuzey wchodzi do kameralnej restauracji i siada przy stoliku naprzeciwko Murata. W jego oczach widać napięcie i determinację.
– Słucham, Muracie. Kim naprawdę jest ten cały Arif Zeybek? Skąd pochodzi? Co udało ci się ustalić?
Murat wyciąga notatki i mówi spokojnie, ale stanowczo:
– Pochodzi z Bursy, formalnie zameldowany w Mudanyi.
Kuzey marszczy brwi. Coś w nim się napina.
– Mudanya…? – powtarza powoli. – Przecież tam znajduje się wioska, w której miałem wypadek. To nie może być przypadek.
– Kartoteka Arifa Zeybeka to prawdziwy katalog przestępstw – mówi Murat. – Kradzieże, rozboje, włamania. Był wielokrotnie karany i siedział w więzieniu. Ale…
Zawiesza głos, po czym podaje Kuzeyowi zdjęcie Arifa Zeybeka.
– To nie jest ten facet, który podaje się za Arifa Zeybeka – mówi zdumiony Kuzey, patrząc na fotografię mężczyzny, którego nigdy w życiu nie widział. – Oni nawet nie są podobni.
Murat kiwa głową z powagą.
– I tu właśnie zaczyna się problem. Ktoś ukrywa swoją tożsamość. Ten mężczyzna, który przedstawia się jako Arif, posługuje się fałszywym nazwiskiem. Ukradł cudzą tożsamość, być może celowo – żeby zbliżyć się do twojej siostry. A może do ciebie.
Kuzey odchyla się na krześle i przeciera twarz dłonią.
– Kim on do diabła jest? Co chce osiągnąć?
– Słuchaj, ten człowiek to nie tylko oszust. Jest sprytny, metodyczny i działa z wyrachowaniem. Gdyby chodziło mu tylko o twoją siostrę, nie ukrywałby swojej tożsamości. On czegoś szuka. A może kogoś.
– Ale przedstawił mi się jako Arif – mówi Kuzey, wciąż z niedowierzaniem. – Przyniósł CV, powiedział, że szuka pracy. Poprosiłem go o dokumenty… do tej pory ich nie dostarczył. To musi być ktoś związany z tym prawdziwym Arifem. Z kimś z Mudanyi. Przecież to rejon, gdzie miałem wypadek… i skąd pochodzi Sıla.
Kuzey milknie na moment, a jego wzrok tężeje.
– Murat… A jeśli Sıla go zna? A jeśli to nie przypadek, że ten człowiek pojawił się właśnie teraz?
Murat ścisza głos:
– Nie wykluczam niczego, Kuzey. Ale ostrzegam cię – musisz działać ostrożnie. On może być krok przed tobą.
Kuzey patrzy przez okno, jakby próbował dostrzec odpowiedzi gdzieś poza zasięgiem wzroku. Po chwili sięga po telefon.
– Muszę natychmiast porozmawiać z Sılą.
Powyższy tekst stanowi autorskie streszczenie i interpretację wydarzeń z serialu Aşk ve Umut. Inspiracją do jego stworzenia był film Aşk ve Umut 174. Bölüm dostępny na oficjalnym kanale serialu w serwisie YouTube. W artykule zamieszczono również zrzuty ekranu pochodzące z tego odcinka, które zostały użyte wyłącznie w celach informacyjnych i ilustracyjnych. Wszystkie prawa do postaci, fabuły i materiału źródłowego należą do ich prawowitych właścicieli.











