„Miłość i nadzieja” – odcinek 225 – szczegółowe streszczenie
Melodi wchodzi do salonu i od razu zauważa, że jej brat siedzi w ciszy, z pochyloną głową, pogrążony w myślach. Coś w jego postawie mówi jej, że to nie jest zwykłe zamyślenie.
— Bracie… wszystko w porządku? — pyta łagodnie, podchodząc bliżej. Nagle dostrzega coś, co wbija ją w ziemię. — Zdjąłeś pierścionek zaręczynowy… Więc to koniec? Rozstajecie się?
Zanim odpowie, Melodi uśmiecha się szeroko i siada obok niego z wyraźną ulgą i entuzjazmem.
— Nie mogę udawać, że mnie to smuci. Wprost przeciwnie — jestem przeszczęśliwa! Czy Melis już wie?
Ege rzuca jej krótkie, retoryczne spojrzenie.
— Jak myślisz?
— Oczywiście, że nie. Gdyby wiedziała, już cała okolica trąbiłaby o skandalu.
— Dokładnie. Dlatego jej nie powiedziałem — potwierdza cicho Ege.
— Ty? Bojący się Melis? Mój brat, który nie bał się nawet skoczyć ze spadochronem? — Melodi kręci głową z niedowierzaniem. — Nie wierzę, że to ona cię powstrzymuje.
— Nie boję się jej reakcji… boję się o Zeynep. Melis jest nieprzewidywalna. Już raz zagroziła, że odbierze sobie życie. Jeśli teraz ją zostawię, wszyscy zrzucą winę na Zeynep. To ona stanie się celem krytyki, plotek, oskarżeń…
Melodi poważnieje. Po chwili milczenia mówi spokojnie:
— Więc musisz znaleźć powód. Powód, który odsunie Zeynep w cień. Tak, by nikt nawet nie pomyślał, że chodzi o nią.
— Masz rację. Nie mogę pozwolić, żeby cierpiała przez moje decyzje.
— A może… Melis ma coś na sumieniu? Coś, co mogłoby wyjść na jaw?
— Nie mam dowodów. Ale mam przeczucie, że nie wszystko jest takie, jak się wydaje. Zbyt wiele rzeczy ostatnio nie pasuje do siebie. — Ege marszczy brwi. — Tak. Muszę znaleźć sposób.
Wstaje z kanapy i przez chwilę chodzi w zamyśleniu.
— Nie ma między mną a Melis miłości. I wiem, że muszę to zakończyć. Ale nie mogę wystawić Zeynep na atak.
— Bracie, dlaczego w ogóle się jeszcze przejmujesz Melis? Przecież ta dziewczyna nie robi nic, tylko krzyczy, manipuluje i wszędzie sieje chaos. To wystarczający powód, by zakończyć ten związek.
— Złożyłem obietnicę wujkowi Bülentowi. Wziąłem na siebie odpowiedzialność za te zaręczyny. Nie mogę teraz powiedzieć, że rezygnuję, bo Melis ma trudny charakter. To by było tchórzostwo.
Nagle Ege zamiera. W jego oczach pojawia się błysk. Przypomina sobie pewien obraz — Melis i Ragip razem, w szpitalnej sali. Scena, która wtedy wydawała się niepokojąca, teraz nabiera zupełnie nowego znaczenia. Jego twarz się zmienia, a Melodi od razu to dostrzega.
— Coś sobie przypomniałeś? — dopytuje z zaciekawieniem.
— Może… może jest coś między Melis a Ragipem. Może to właśnie to połączenie wyjaśnia całą tę dziwną układankę.
— Zdecydowanie — Melodi kiwa głową bez wahania. — Jeśli Zeynep cierpi, to niemal pewne, że Melis ma w tym swój udział. I Ragip też.
***
Melis zatrzymuje się w ogrodzie, rozgląda się nerwowo i odbiera telefon. Jej głos staje się niemal szeptem.
— Mów — rzuca krótko.
— Mam dla ciebie dobrą wiadomość — oznajmia Arda z wyraźną satysfakcją w głosie. — Udało mi się zorganizować spotkanie z Ragipem.
Melis aż przystaje z wrażenia.
— Naprawdę? Jak ci się to udało?
— Pamiętasz, jak mówiłaś, że powinienem wejść do więzienia udając jego brata? No cóż, nie mogę nim być… ale ty możesz zostać jego obrońcą.
— Czekaj, czekaj… — Melis śmieje się cicho. — Mam udawać prawniczkę?
— Dokładnie tak. Zorganizowałem wszystko przez kancelarię wujka Bülenta. Powiedziałem im, że to na potrzeby przedstawienia teatralnego — nikt się nie zorientował.
— Arda, jesteś geniuszem! — mówi z podekscytowaniem. — Jeśli uda mi się poślubić Egego, Zeynep zostanie wykluczona. Będzie twoja. W końcu… łatwiej uleczyć złamane serce niż zdobyć czyjeś, które już bije dla kogoś innego.
— Spotkanie umówiłem na jutro rano. Reszta zależy od ciebie — mówi stanowczo Arda.
— Ragip myśli tylko o jednym — o pieniądzach. To jedyny sposób, żeby go uciszyć. Musimy go przekupić, inaczej wszystko się posypie.
Tymczasem na tarasie pojawia się Ege. Zatrzymuje się, widząc Melis z telefonem w ręku, stojącą z dala od domu. Coś w jej postawie, w szeptanym tonie głosu, przykuwa jego uwagę. Zbliża się po cichu, instynktownie nasłuchując.
— Ale masz pieniądze, żeby mu zapłacić? — dopytuje Arda po chwili.
— Jakoś je zdobędę. Muszę. Jeśli ten człowiek zacznie mówić, wszystko się wyda. On… może zniszczyć mnie i całą tę misterną układankę.
Ege przystaje w cieniu drzewa, jego twarz tężeje. Serce bije mu mocniej.
— O kim ona mówi? — myśli z napięciem. — Co znowu knujesz, Melis? Kogo i dlaczego musisz uciszyć?
Marszczy brwi, patrząc na narzeczoną z rosnącym niepokojem.
***
Kuzey i Hulya nadal są w parku.
— Dlaczego tak uparcie bronisz tej dziewczyny? — Hülya zatrzymuje się i spogląda na brata z wyrzutem. — Co was tak naprawdę łączy?
— Siostro, o czym ty mówisz? — odpowiada Kuzey, wyraźnie zaskoczony.
— Nie pozwalasz mi powiedzieć o niej złego słowa, choć wyraźnie coś knuje! To oczywiste, że omotała Arifa. A ty? Ty jej bronisz, jakbyś… — zawiesza głos. — Jakbyś się w niej zakochał. Tak się troszczysz tylko o nią. O nikogo innego.
— To tylko twoje wyobrażenia…
— Wcale nie — przerywa mu ostro. — Spójrz na siebie. Jak reagujesz, gdy ktoś wspomina o niej źle? Jakbyś chciał rzucić się komuś do gardła. Ten gniew cię zdradza, Kuzeyu. Powiedz prawdę — jesteś w niej zakochany, prawda?
Kuzey nagle zatrzymuje się. W jego oczach pojawia się cień bólu.
— Siostro… — mówi przez zaciśnięte zęby. — Nie jestem zakochany. I nigdy nie będę. Już raz pozwoliłem sobie na bliskość… i ktoś przez to zginął. Nie zbliżę się więcej do nikogo. Nigdy więcej. Nie chcę, żeby ktokolwiek cierpiał przeze mnie.
Ciszę przerywa dzwoniący telefon. Kuzey odbiera.
— Tak, Murat? Co takiego?! — Jego brwi marszczą się gwałtownie. — Ktoś próbował włamać się do sejfu w banku? Dobrze, badaj go dalej. Nie spuszczaj go z oczu.
Rozłącza się i chowa telefon do kieszeni. Hülya patrzy na niego z niepokojem.
— Kuzey, co się stało? Czy… ktoś naprawdę próbował okraść sejf?
— Tak. Ale na szczęście wcześniej wszystko przeniosłem do domu. Sejf w banku jest pusty.
Twarz Hülyi blednie.
— Zostawiłam klucz w domu Arifa… — szepcze. — On musiał go znaleźć! To dlatego próbował się tam włamać!
— Sam klucz by mu nie wystarczył. Potrzebne byłoby jeszcze pełnomocnictwo. Kto wie, jak się tam dostał. Może posłużył się fałszywym dowodem… — Kuzey zatrzymuje się, a jego głos staje się chłodniejszy. — On nie przyszedł tylko po pieniądze. Gdyby zależało mu wyłącznie na złocie, już dawno zniknąłby z tym, co zdobył.
— Więc czego chce? — pyta przerażona Hülya.
— Tego właśnie muszę się dowiedzieć. Chodź. Czas działać.
Brat i siostra wychodzą z parku, a ich sylwetki nikną w ciemniejącej alei.
***
Alper nerwowo chodzi po pokoju, trzymając telefon przy uchu.
— Zajrzałem do sejfu. Nic. Ani śladu złota — warczy.
— Oczywiście, że nic tam nie było — odpowiada chłodno Cavidan. — Kuzey przeniósł wszystko do domu. Teraz cała fortuna jest tam, w sejfie.
— I ty mi tego nie powiedziałaś?
— A skąd miałam wiedzieć, co planujesz? Czy zwierzasz mi się ze swoich akcji? Nie jestem twoim wspólnikiem z wyboru, pamiętaj o tym.
— Nieważne… — burczy Alper. — Czyli wszystko jest w domu Kuzeya…
— Posłuchaj uważnie. Co zrobiłeś z pieniędzmi, które dała ci Hülya? Przepuściłeś je wszystkie? Jeśli nie dostanę swojej części, nie licz na to, że kiedykolwiek dam ci Silę. Rozumiesz?
— Dostaniesz to, co ci się należy. Ale najpierw muszę dostać się do tego sejfu.
Rozłącza się, patrząc ponuro w okno. W jego oczach widać determinację i chłodną kalkulację.
***
Bahar stoi przed siostrą, trzymając telefon i nagrywając. W powietrzu czuć napięcie. Sıla zbiera się na odwagę.
— Kuzey… — zaczyna drżącym głosem. — Już od dawna chciałam ci to powiedzieć. Czy wiesz, kim tak naprawdę jest Arif? Pamiętasz Alpera — tego, który kiedyś próbował zmusić mnie do ślubu? To on. Zmienił tożsamość i zatrudnił się u ciebie jako kierowca.
Bierze głęboki oddech.
— Chciałam ci to wyznać wcześniej, ale on… błagał mnie, żebym milczała. Twierdził, że uciekł przed wierzycielami, że jego matka głoduje gdzieś na wsi. Mówił, że potrzebuje pracy, żeby ją uratować. Wzbudził we mnie litość. Wtedy też Hülya zaczęła mnie naciskać, bym nic nie mówiła. I… uległam.
W jej oczach pojawiają się łzy.
— Wiem, że będziesz wściekły. Zawsze powtarzałeś, żebym była z tobą szczera. A ja… ukryłam to wszystko, bo nie mogłam patrzeć, jak Hülya cierpi. Sekret potrafi przygnieść człowieka bardziej niż cokolwiek innego. Mnie ten sekret zmiażdżył.
— Chciałam, żebyś usłyszał to ode mnie. Bo mimo wszystko… nigdy cię nie okłamałam. Chciałam tylko jednego — twojego szczęścia. Jeśli ty i Hülya będziecie szczęśliwi, to wystarczy i dla mnie.
Zatrzymuje się na chwilę, a potem mówi z pełnym przekonaniem:
— Pamiętaj jedno, Kuzey. Jeśli Arif — czy raczej Alper — spróbuje cię skrzywdzić albo skrzywdzić Hülyę… oddam za was życie. Bez wahania.
Bahar stopuje nagrywanie. Uśmiecha się do siostry z dumą.
— Wyszło wspaniale. Poruszy każde serce. — Z entuzjazmem odkłada telefon. — Teraz prześlemy to na komputer Kuzeya. Kiedy to zobaczy, zrozumie, że jesteś niewinna.
***
Kuzey sięga po telefon. Jego plan jest prosty — zastawić pułapkę. Wybiera numer.
— Arif? Jeśli wciąż chcesz poślubić moją siostrę, masz moje błogosławieństwo. Przyjdź jutro i załatwmy to jak należy.
— Z największą przyjemnością — odpowiada Alper z zadowoleniem. — Jutro przyjdę.
Kamera przenosi się do mieszkania Alpera. Mężczyzna odkłada telefon, a na jego twarzy maluje się tryumfalny uśmiech. Siada wygodnie na kanapie, bawiąc się kluczem do sejfu.
— Jutro wszystko się rozstrzygnie — mówi do siebie. — Zgarnę złoto z domu Kuzeya… i wezmę Silę. Nie martw się, Kuzey. Wszystko mam pod kontrolą.
***
Kamera pokazuje Hulyę, która była obecna przy rozmowie telefonicznej brata. Jej oczy błyskają zaskoczeniem i niepokojem.
— Co ty wyprawiasz?! — pyta zszokowana. — Jak możesz mówić o ślubie, jakby to była tylko gra?
Kuzey patrzy na nią poważnie.
— Spokojnie, siostro. Jutro wszystko wyjdzie na jaw. Poznamy prawdziwe oblicze Arifa… i przekonamy się, czy Sıla naprawdę nas zdradziła.
***
Cavidan, zaglądając do gabinetu Kuzeya, przypadkiem zerka na ekran jego laptopa. Jej wzrok zatrzymuje się na folderze zatytułowanym wielkimi literami: „SILA”. Natychmiast Z gniewem rusza do kuchni, gdzie siedzą jej córki.
— Co zapisałaś na tym urządzeniu?! — warczy, dopadając Sılę i zaciskając dłoń na jej przedramieniu. — Jest tam twoje imię zapisane wielkimi literami!
— Mamo, ale o co ci chodzi? — Sıla cofa się przerażona. — O jakim urządzeniu mówisz?
— Mówię o laptopie Kuzeya, dziewczyno! Jest tam folder z twoim imieniem! Co tam ukryłaś?!
Zanim Sıla zdąży odpowiedzieć, do akcji wkracza Bahar.
— To ja umieściłam tam plik — mówi stanowczo. — To nagranie, na którym Sıla opowiada całą prawdę o Alperze. Kiedy Kuzey to zobaczy, zrozumie, że ona niczego złego nie zrobiła.
Cavidan robi krok w tył. Jej oczy płoną złością.
— Co?! — syczy, zaciskając szczęki. — Czyście zwariowały?!
***
Zeynep zdecydowała się wrócić do domu Bulenta po kilku dniach pobytu u Belkis. Do jej pokoju z impetem wpada Yıldız, rozemocjonowana i pełna pytań.
— Co powiedział Ege?! — wypala bez tchu. — Dlaczego zdjął pierścionek?! Byłaś z nim tyle dni, a Melis w tym czasie dosłownie wariowała! No mów, nie trzymaj mnie w niepewności!
— Naprawdę nie chciałam, żeby Melis przez to cierpiała — mówi spokojnie Zeynep. — Nie taki był mój cel.
— Wiem, wiem… — kiwa głową Yıldız. — Ale swoją drogą, wyglądałaś zjawiskowo w tej sukni ślubnej!
— Ty też widziałaś to zdjęcie?
— No jasne, że widziałam! Może tylko przez chwilę, ale wystarczyło. Byłaś jak… jak łabędź. Dosłownie jak z bajki!
— Melodi wrzuciła je przypadkiem. Na szczęście zdążyła je usunąć, zanim rozniosło się po całym mieście.
— Przypadkiem? — Yıldız prycha z niedowierzaniem. — Błagam cię. Ona doskonale wiedziała, co robi. Już wybrała stronę — twoją. Chce, żebyś to ty była z Ege, nie Melis.
Yıldız siada obok niej, wyraźnie nie mogąc się doczekać głównego dania.
— No dobra, a teraz mów: co ci powiedział? Szybko!
Zeynep pochyla się i zaczyna szeptać jej coś do ucha. Yıldız zrywa się nagle z kanapy i piszczy z radości.
— CO?! Powiedział, że cię kocha?!
— Siostro, ciszej! — Zeynep czerwieni się po uszy. — Tak, powiedział… że mnie kocha.
— A kiedy ci się oświadczy?! Kiedy będzie pierścionek?!
— Nie wiem… Gdy zaproponował mi to pierwszy raz, powiedziałam, że Melis mnie znienawidzi. A on tylko się uśmiechnął i powiedział, że się tym zajmie, że znajdzie sposób.
— I znajdzie, zobaczysz. — Yıldız uśmiecha się szeroko. — Ege to mądry chłopak. Nie pozwoli, żeby coś — albo ktoś — was rozdzielił.
***
Melis, przebrana za prawniczkę, zostaje wpuszczona do pokoju przesłuchań. Wnętrze spowija półmrok, rozświetlany jedynie pojedynczą, kołyszącą się lampą nad metalowym stołem. Ciszę przerywa skrzypienie krzesła, na którym siedzi Ragıp — niebezpieczny, pewny siebie, z drwiącym uśmiechem, który ślizga się po jego twarzy jak cień.
— Dzień dobry… pani mecenas Nihan Aksu — mówi, przeciągając każdą sylabę z teatralnym akcentem. — Myślę, że bylibyśmy doskonałym duetem. Ty masz urok i spryt, ja doświadczenie. W krótkim czasie zarobilibyśmy fortunę. Miliony.
Melis siada naprzeciwko, nie spuszczając z niego wzroku. Jej twarz jest chłodna, choć wewnątrz kłębi się niepokój.
— A co sprawia, że myślisz, iż chciałabym z tobą robić jakiekolwiek interesy?
— Bo gdybyś nie chciała, nie siedziałabyś tu teraz. A może… po prostu martwisz się, że zrobię coś głupiego?
— Tak — mówi krótko. — Choćby to, że mógłbyś podać śledczym moje nazwisko.
Ragıp rozkłada ręce, jakby właśnie została wypowiedziana magiczna formuła.
— Pięknie potwierdziłaś moje przypuszczenia. — Pochyla się nad stołem, jego oczy błyszczą złośliwie. — Chyba nie rozmawiałaś z tatusiem, co?
Melis zamarza. Serce wali jej jak młot, a na moment wydaje się, że czas stanął w miejscu.
— Co ty powiedziałeś? — pyta, ledwo słyszalnym głosem.
— Mówię, że miałem przyjemność pogawędzić z twoim ojcem. Miły facet. Bardzo uważnie mnie wysłuchał. — Robi pauzę i dodaje z satysfakcją: — Wie wszystko.
Melis gwałtownie wstaje. Jej ręce drżą, oczy rozszerzają się ze strachu. Nerwowo poprawia włosy i ociera spocone czoło.
— Co… co on wie?! — głos łamie się w pół słowa.
— Wszystko. O naszej współpracy, o tych drobiazgach, które dla mnie robiłaś… O tym, jak głęboko w to weszłaś. Zna każdy sekret. — Zniża głos do szeptu. — Każdy grzech.
Melis cofa się, niemal potykając się o krzesło. W jej oczach miesza się przerażenie z bezsilnością. Ragıp opiera się wygodnie, jego uśmiech staje się jeszcze szerszy.
— Widok ciebie w panice… jest wart każdej minuty za kratami — mówi cicho, niemal z zachwytem.
Powyższy tekst stanowi autorskie streszczenie i interpretację wydarzeń z serialu Aşk ve Umut. Inspiracją do jego stworzenia były filmy Aşk ve Umut 175. Bölüm i Aşk ve Umut 176. Bölüm dostępne na oficjalnym kanale serialu w serwisie YouTube. W artykule zamieszczono również zrzuty ekranu pochodzące z tych odcinków, które zostały użyte wyłącznie w celach informacyjnych i ilustracyjnych. Wszystkie prawa do postaci, fabuły i materiału źródłowego należą do ich prawowitych właścicieli.











