„Miłość i nadzieja” – odcinek 229 – szczegółowe streszczenie
Bülent pędzi samochodem przez krętą drogę. Jego zaciśnięte dłonie mocno ściskają kierownicę, a na twarzy maluje się wściekłość pomieszana z dezorientacją. Spogląda nerwowo na ekran telefonu.
– Off, Gonul… – syczy przez zęby. – Co to ma znaczyć? Piszesz, że tęsknisz? Teraz?!
Tymczasem w domu, Feraye gorączkowo szuka męża. Zagląda do jego gabinetu – pusto. Na jego biurku porozrzucane papiery, otwarta teczka.
– Na miłość boską, gdzie on zniknął?! – mówi do siebie, poirytowana i zaniepokojona.
Nagle wśród ciszy rozlega się dźwięk dzwoniącego telefonu. Feraye rozgląda się, aż w końcu znajduje aparat przygnieciony dokumentami. Spogląda na wyświetlacz.
– Halo, Didem? – mówi po odebraniu. – Nie, Bülenta tu nie ma. Oddzwoni do ciebie później, dobrze?
Rozłącza się i już ma odłożyć telefon, kiedy kątem oka dostrzega wiadomość. Kciuk mimowolnie zatrzymuje się nad ekranem. Czyta: „Tak bardzo za tobą tęsknię”.
Jej dłoń zaczyna drżeć. Twarz blednie.
– Co…? – szepcze. – Napisała mu, że za nim tęskni…? Gonul…? Dlaczego teraz…? Co się między nimi dzieje…?
***
W mieszkaniu Gonul unoszą się zapachy świeżo ugotowanej zupy. Kobieta z czułością nalewa ją do dwóch misek – dopiero po chwili uświadamia sobie, że Zeynep przecież nie wróciła. Patrzy pusto w drugie nakrycie. W tym momencie ktoś gwałtownie puka do drzwi.
Gonul rzuca się do wejścia z nadzieją, że to córka. Otwiera i… zamiera. Przed nią stoi Bülent – wzburzony, rozemocjonowany.
– Co się tu dzieje, Gonul?! – wchodzi bez pytania, jego oczy są rozpalone gniewem.
– Ale… o co chodzi? – pyta zaskoczona, cofając się o krok.
– Nie rób ze mnie głupca! Wysłałaś mi wiadomość, że tęsknisz! Dlaczego? Po co teraz?
– Jaką wiadomość…? – Gonul marszczy brwi. – O czym ty mówisz, Bülencie…?
– Nie mam czasu na twoje gierki! Wyszedłem w środku przygotowań do ślubu Melis, bo myślałem, że to coś ważnego! A ty mi piszesz, że tęsknisz?! Co to ma znaczyć, Gonul?!
Kobieta blednie. Przez chwilę nie wie, co powiedzieć. W jej oczach pojawia się cień przerażenia.
– To… nie ja – szepcze. – Ja tego nie napisałam.
***
Feraye wsiada do taksówki jak burza. Jej dłonie drżą ze złości, serce wali jak młot. W głowie kłębią się myśli – jedna głośniejsza od reszty: Jak on mógł?! Ma ochotę wtargnąć do domu Gonul, wrzeszczeć, roztrzaskać wszystko, co napotka na swojej drodze – ale się powstrzymuje. Nie teraz. Nie w ten sposób.
Wysiada z taksówki kilkadziesiąt metrów od domu. Każdy krok, który stawia w stronę drzwi, jest ciężki od gniewu i bólu. Zamiast zadzwonić, naciska na klamkę – drzwi są uchylone. Cicho, niemal bezszelestnie, wślizguje się do środka. Zatrzymuje się w korytarzu. Z pokoju dziennego dochodzą głosy.
– Sprawiłam ci tyle problemów… – mówi Gonul drżącym, pełnym żalu tonem. – Stawałeś nawet przeciwko swojej rodzinie z mojego powodu. Twoi bliscy cierpieli przez Ragipa, a ty ani razu nie podniosłeś na mnie głosu. Zawsze traktowałeś mnie z miłością…
– Gonul, proszę cię… To wszystko… – odpowiada Bülent, ale jego głos cichnie, jakby nie miał siły zaprzeczyć.
Feraye zamiera. Powoli, z bijącym sercem, wychyla się zza ściany. Jej oczy natychmiast zatrzymują się na scenie przed nią.
Gonul chwieje się na nogach. Bülent łapie ją, przytrzymuje, nie pozwalając upaść. Oboje stoją blisko siebie. Za blisko. On patrzy jej w oczy – nie tak, jak patrzy się na znajomą. To spojrzenie mężczyzny, który nie zapomniał. I nagle… ich usta spotykają się w pocałunku. Namiętnym. Długim.
Feraye cofa się jak rażona piorunem. Ręka sama unosi się do piersi, jakby próbowała powstrzymać ból rozdzierający ją od środka. Czuje, jakby grunt usuwał się jej spod nóg. Nie może złapać oddechu. Serce… już nie boli. Ono płonie. Spopiela się.
Stało się. Zobaczyła na własne oczy. Jej mąż. I Gonul. Razem.
***
Sıla wypada z domu Kuzeya jak burza. Łzy wściekłości i bezsilności pieką ją w oczach. Chce tylko uciec, od wszystkiego – od Alpera, od kłamstw, od bólu. Ale Alper jest tuż za nią. Trzyma w ręku torbę wypchaną pieniędzmi i kosztownościami z sejfu. Dogania ją i chwyta za ramię.
– Nigdzie nie pójdziesz, Sıla – mówi twardym, nieznoszącym sprzeciwu tonem. – Jeśli piśniesz choć słowo, zniszczę Bahar. Wiesz, że to potrafię.
– Zostaw nas w spokoju! – krzyczy, a potem błagalnym tonem dodaje: – Weź te pieniądze, idź. Proszę cię. Oddam ci wszystko, spłacę każdą złotówkę. Ale odejdź.
– Ty naprawdę myślisz, że chodzi tylko o pieniądze? – prycha pogardliwie. – To ty jesteś wszystkim, co mnie obchodzi. Bez ciebie nic nie ma sensu!
– Ale ja z tobą nie pójdę! – jej głos drży, ale w oczach pojawia się gniew. – Nie kocham cię. Nigdy nie kochałam. Daj mi spokój, choć raz!
– Z czasem to się zmieni. Pokochasz mnie. Nauczę cię. – Jego głos łagodnieje, ale w oczach widać obłęd. – Chodź ze mną dobrowolnie. Bo jeśli nie… wszystko się źle skończy.
– Nigdzie z tobą nie pójdę! – wrzeszczy z całych sił. – POMOCY!
Alper natychmiast zasłania jej usta dłonią. Sıla szarpie się, ale jest od niego słabsza. Mężczyzna siłą ciągnie ją w stronę samochodu.
– Wsiadaj! Teraz!
– Alperze, błagam cię, nie rób tego… – mówi, próbując przemówić mu do rozsądku. – Kocham tylko Kuzeya. Jeśli mnie zabierzesz, on ruszy za tobą, nie odpuści. Zrobisz tylko większe piekło. Weź pieniądze i zniknij. To wszystko, czego od ciebie chcę.
– Już mówiłem. Pieniądze są niczym bez ciebie. Rusz się!
W tym momencie Alper dostaje wiadomość na telefon. To Cavidan: „Kuzey nadjeżdża. Jeśli jeszcze nie wyjechałeś, zrób to natychmiast!”
Panika w jego oczach. Jego głos staje się ostry, nerwowy.
– Wsiadaj natychmiast! Musimy się stąd wynosić!
Ale już za późno. Zza zakrętu wyjeżdża samochód. Hamuje z piskiem opon. Kuzey, Naciye, Hülya i Cavidan wysiadają. Alper, jakby chcąc udowodnić swoją dominację, chwyta Silę i… całuje ją. Brutalnie. Namiętnie. Na oczach wszystkich.
Sıla nie widzi przyjezdnych – jest odwrócona plecami. Dopiero gdy słyszy znajomy głos, zamiera.
– Sıla… – pada z ust Kuzeya, cicho, niemal szeptem. Ale ten szept tnie ją jak nóż.
Odwraca się gwałtownie. W oczach ma szok. W gardle zawiązał się węzeł.
– Ku… Kuzey… – szepcze złamanym głosem.
– Mówiłam ci, bracie! – wrzeszczy Hülya, triumfując. – Patrz tylko, co z niej za żmija!
– Kuzey, ja… to nie tak… – zaczyna Sıla, ale przerywa jej lodowaty głos prawnika:
– Wynoś się – mówi zimno, bez cienia emocji. – Nie pokazuj się więcej w moim domu.
Sıla cofa się, jakby dostała cios w serce. Łzy cisną się do oczu, ale nie może wydobyć z siebie słowa. Jej świat właśnie się rozpadł.
Kamera robi zbliżenie na twarz Cavidan. Na jej ustach maluje się subtelny, zwycięski uśmiech. Udało się. Wreszcie pozbyła się Sıli raz na zawsze. Teraz będzie mogła bez przeszkód zeswatać Kuzeya z Bahar.
Sıla próbuje błagać o litość, ale nikt jej nie słucha. Wszyscy odwracają się od niej, zimni i bezwzględni.
W pewnym momencie Alper próbuje zaciągnąć ją z powrotem do samochodu. Ale tym razem Sıla walczy. Całą siłą kopie go między nogi. Alper krzyczy z bólu i osuwa się na kolana. Sıla rzuca się do ucieczki. Pędzi przed siebie, jakby od tego zależało jej życie. Bo zależy.
***
Zeynep towarzyszy Egemu podczas wyboru garnituru ślubnego. Jest z nim nawet w przymierzalni. Gdy wychodzi z kabiny w eleganckim stroju, uśmiecha się szeroko, prezentując się jej z każdej strony.
– I jak wyglądam? – pyta z błyskiem w oku.
– Bardzo przystojnie – przyznaje Zeynep, z lekkim zachwytem. – Ale… nie uważasz, że to trochę na wyrost? Zwłaszcza jak na ślub, który się nie odbędzie?
– A kto powiedział, że nie? – odpowiada z szelmowskim uśmiechem. – Będę wyglądał jeszcze lepiej, kiedy poślubię ciebie.
– Serio? Naprawdę zamierzasz się ze mną ożenić?
– A jak myślisz, co się stanie, kiedy to wszystko w końcu się skończy?
– Nie wiem… Co? – pyta niepewnie.
– To. – rzuca tajemniczo Ege i nagle klęka przed nią na jedno kolano.
Zeynep otwiera szeroko oczy.
– Ege, co ty wyprawiasz? – mówi ściszonym głosem, nerwowo rozglądając się dookoła, mimo że są sami w przymierzalni.
– Wyobraź sobie, że w tej dłoni trzymam małe czerwone pudełeczko – mówi, unosząc rękę z udawaną powagą. – W środku – delikatny pierścionek. I teraz przyznaj – jesteś choć trochę podekscytowana?
– Jesteś szalony…! Ktoś może nas zobaczyć! Proszę, wstań…
– Na tej krętej, ciemnej i pełnej przeszkód drodze zwanej życiem… – mówi miękko, patrząc jej głęboko w oczy. – …czy chcesz iść nią razem ze mną?
Zeynep milknie. W jej oczach pojawiają się łzy. Przez chwilę tylko patrzy na niego z bijącym sercem, a potem wybucha cichym śmiechem pełnym wzruszenia.
– Ciemnej drodze? – powtarza. – Może i ciemnej, ale z tobą – tak! Z całego serca: tak!
Ege wstaje z kolan, chwyta ją w talię, podnosi i wiruje z nią w powietrzu. Oboje się śmieją, zanurzeni w tej krótkiej chwili szczęścia, jakby poza nią nie istniało nic więcej.
Ich radość przerywa znajomy głos, dobiegający z głębi sklepu. Oboje zamarzają. Zeynep łapie Egego za ramię, a on ostrożnie wychyla się z przymierzalni. Chwilę później cofa się gwałtownie.
– Nie uwierzysz. Melis i moja mama. Są tutaj. Przeglądają ubrania i… chichoczą jak najlepsze przyjaciółki.
– Co?! – Zeynep chwyta się za głowę. – Jeśli Melis nas zobaczy, to koniec. Wszystko się posypie.
– Skąd, do diabła, wiedziała, że tu jesteśmy? – mruczy Ege. – Śledziła nas?
Raz jeszcze wychyla się na zewnątrz – tym razem nieco mniej ostrożnie. I to wystarcza. Melis kątem oka dostrzega znajome ramię. Zaintrygowana rusza w kierunku przymierzalni.
Zeynep łapie Egego za rękę. Ich oczy się spotykają – pełne napięcia, strachu i adrenaliny. Wiedzą, że wystarczy jeden krok, jedno słowo… i wszystko może runąć jak domek z kart.
***
Kuzey, Hulya i Naciye wchodzą do gabinetu. W jednej chwili zatrzymują się w progu, wpatrując się z niedowierzaniem w otwarty, pusty sejf. Ciszę przerywa przerażony krzyk.
– Złoto! Całe złoto zniknęło! – jęczy Naciye, chwytając się za serce. – Wszystko, co zaoszczędziłam… lata pracy, wyrzeczeń… wszystko przepadło!
– Dlatego właśnie Sila sprowadziła swojego kochanka do naszego domu! – syczy Hulya. – Wykorzystali chwilę, gdy nikogo nie było. Nieszczęśnicy ograbili nas, jakbyśmy byli obcymi!
W wejściu do gabinetu zjawiają się Cavidan i Bahar. Ich obecność tylko wzmaga napięcie.
– Popatrz, co zrobiła twoja córka! – rzuca Naciye z rozpaczą, wskazując na sejf. – Ukradła wszystko i uciekła jak zwykła złodziejka!
– To dlatego wyrzucili mnie z domu… – mówi Cavidan ze sztucznym żalem. – Opróżnili sejf… zostawili was z niczym…
– Jak się dostali do klucza?! – wybucha Hulya. – Cavidan, wyjaśnij to natychmiast!
– Bahar nie ma z tym nic wspólnego! – protestuje Cavidan. – To wszystko Sila! Niech ją Bóg osądzi!
– I policja też! – krzyczy Naciye. – Dzwoń, Hulya! Dzwoń natychmiast!
– Ja również złożę zeznania – oświadcza Cavidan, dramatycznie kładąc dłoń na sercu. – Choć to moja córka… nie mogę patrzeć na taką zdradę i milczeć.
– Wystarczy! – przerywa wszystkim stanowczym tonem Kuzey. – Wszyscy się uspokójcie! Bahar, chcę wiedzieć, co naprawdę wydarzyło się w tym pokoju.
– Bracie, przecież to oczywiste! – wybucha Hulya. – Sila i jej kochanek zabrali pieniądze i uciekli!
– Bezczelnie całowali się na naszych oczach! – dodaje Naciye z pogardą. – Jeszcze chwila, a zrobiłaby z domu burdel! Zadzwoń na policję, zanim znikną!
– Bahar – mówi twardo Kuzey, ignorując resztę. – Słucham cię.
– Bahar nic nie widziała… – wtrąca się Cavidan, z udawaną troską obejmując córkę. – Zamknęli ją w pokoju. Biedactwo jeszcze się trzęsie ze strachu…
Ale Kuzey nie daje się zwieść. Jego wzrok wbija się w Bahar.
– Powiedz mi prawdę.
Bahar podnosi głowę. Choć drży, mówi wyraźnie:
– Sila niczego nie ukradła, bracie Kuzeyu. To Alper… On wtargnął do domu, zagroził Sili nożem i zmusił ją do współpracy.
– Co jeszcze się wydarzyło? – dopytuje Kuzey.
– Byłyśmy w domu. Nagle Alper się pojawił. Przeszukał sejf, zabrał wszystko… Potem siłą wyciągnął Silę. Ona nie miała wyboru.
Cavidan wbija w córkę lodowate spojrzenie.
– Kłamiesz! Chcesz ją chronić za wszelką cenę! Jeśli skłamiesz przed policją, pójdziesz siedzieć razem z nią!
– Nie kłamię, mamo… – odpowiada Bahar, z trudem powstrzymując łzy.
– Och, jasne… – rzuca z ironią Hulya. – Tak ci nagle zależy na siostrze?
– Nie kłamię! – powtarza Bahar z determinacją. – Jeśli mi nie wierzycie, sprawdźcie nagrania z kamer. Kamera tam, w rogu – wszystko nagrała! Moja siostra naprawdę nic nie zrobiła!
Zapada cisza. Wszyscy, jak na komendę, obracają wzrok w stronę wskazanej przez Bahar kamery. Ich twarze bledną. W jednej sekundzie pozory, krzyki i oskarżenia tracą na sile. Kamera – zimna, bezstronna – widziała wszystko.
Powyższy tekst stanowi autorskie streszczenie i interpretację wydarzeń z serialu Aşk ve Umut. Inspiracją do jego stworzenia były filmy Aşk ve Umut 178. Bölüm i Aşk ve Umut 179. Bölüm dostępne na oficjalnym kanale serialu w serwisie YouTube. W artykule zamieszczono również zrzuty ekranu pochodzące z tych odcinków, które zostały użyte wyłącznie w celach informacyjnych i ilustracyjnych. Wszystkie prawa do postaci, fabuły i materiału źródłowego należą do ich prawowitych właścicieli.














