„Miłość i nadzieja” – odcinek 260 – szczegółowe streszczenie
Cavidan i Naciye wchodzą do pokoju. Atmosfera jest ciężka, przytłoczona lękiem i niepewnością.
– A co, jeśli ktoś znajdzie ciało Alpera? – szepcze zrozpaczona Naciye, rozglądając się nerwowo. – Co jeśli policja mnie odnajdzie? Cavidan, ja naprawdę się boję…
– Nie bój się – odpowiada spokojnie Cavidan, siadając na sofie i splatając dłonie na kolanach. – Świat pozbył się jednego drania. Poza tym to odludne miejsce. Kto miałby tam trafić? Ale mimo wszystko… popełniłaś błąd.
– Jaki błąd? – Naciye patrzy na nią z niepokojem.
– Dlaczego mnie śledziłaś?
– Byłam ciekawa… Myślałam, że knujesz coś za moimi plecami – tłumaczy cicho. – Że coś ukrywasz…
– I widzisz? To dowód, że nigdy mi nie ufałaś. Nie chciałaś mnie poznać. Nie szukałaś we mnie przyjaciółki. Ale wiem, dlaczego. To przez Silę. Zawsze przedstawiała mnie w złym świetle, rozbudzała w tobie niechęć. – Cavidan uśmiecha się gorzko, po czym dodaje z lekkim westchnieniem: – Ale przed nami jeszcze długie życie. Może uda nam się zacząć od nowa. Kiedy Kuzey i Bahar się pobiorą, zostaniemy rodziną.
Uśmiech Cavidan staje się szeroki, niemal triumfalny. Naciye wpatruje się w nią z konsternacją, z każdą sekundą czując coraz większy dyskomfort. W normalnej sytuacji wygoniłaby Cavidan z domu, razem z jej córką. Ale teraz… nie może. Po tym, co wydarzyło się w lesie, jest bezsilna. Cavidan trzyma ją w garści.
***
Bahar siedzi na tarasie, wpatrzona w Kuzeya przechadzającego się przy basenie. Promienie słońca tańczą na powierzchni wody, a ona nie może oderwać wzroku od jego postaci. Dostrzega, jak idealnie skrojona koszula opina się na jego silnych ramionach. Jak każdy jego krok emanuje spokojem, pewnością siebie, władczą gracją.
Nie zauważa, gdy za jej plecami cicho pojawia się matka.
– Zakochałaś się, córko? – szepcze Cavidan z uśmiechem, pochylając się nad jej uchem.
– Co? Nie… – Bahar wyrywa się z zamyślenia. – Po prostu się zasłuchałam.
– Już niedługo, moja droga – mówi z błyskiem w oku Cavidan. – Gdy wyjdziesz za Kuzeya, będziesz mogła wpatrywać się w niego codziennie. I to z bardzo bliska. Ocalisz nas. Siebie i mnie.
Odchodzi bez słowa więcej, zostawiając Bahar z rozdygotanym sercem. Dziewczyna jeszcze raz spogląda na Kuzeya, a w jej oczach pojawia się nieśmiały blask. Może mama ma rację. Może ten sen wcale nie jest tak nierealny. Nadzieja zaczyna kiełkować w jej sercu – krucha, ale żywa.
***
Hülya z niepokojem przygląda się matce. Od rana coś jest z nią nie tak. Naciye unika wzroku córki, chodzi po pokoju jak struta, ściskając nerwowo dłonie. Hülya nie zamierza dłużej milczeć.
– Mamo, co się stało po tym, jak wyszłaś z domu? Śledziłaś Cavidan, prawda? – pyta ostrożnie, ale stanowczo.
– Nic szczególnego – odpowiada Naciye, siląc się na obojętny ton. – Alper i Cavidan rozmawiali. Potem… on zaczął jej grozić. Ta kobieta… – głos jej się łamie – ona niczemu nie była winna.
– Co ty mówisz? – Hülya marszczy brwi, kompletnie zaskoczona.
– Tak naprawdę Cavidan ma dobre serce. My… źle ją oceniłyśmy. Oskarżałyśmy ją bez podstaw.
– Mamo, błagam cię. Jeszcze dziś rano twierdziłaś, że jest największym diabłem, że trzeba ją wyrzucić z domu. A teraz? Co się stało, że nagle zmieniłaś zdanie?
– Mówię przecież, że nic się nie stało – rzuca nerwowo Naciye i odwraca wzrok. – Daj już spokój.
– Nie. Coś się wydarzyło. Widzę to po tobie. Mamo, powiedz mi prawdę – naciska Hülya, nie odpuszczając. – Co się takiego stało, że ty i Cavidan nagle zostałyście przyjaciółkami?
Naciye przez chwilę milczy. Zaciśnięte usta, napięta twarz, drżące palce – wszystko w niej krzyczy o panice i zagubieniu.
– Mówię ci, że nic… – zaczyna znowu, ale urywa. – Gdzie jest Kuzey?
– Z nim właśnie mamy problem – odpowiada Hülya, zniżając głos. – Bahar wszystko mu powiedziała. Że próbowała się zabić, że zaoferowałaś jej pieniądze, żeby odeszła… Kuzey wie o wszystkim. Chciał od razu z tobą porozmawiać, ale powiedziałam mu, że źle się czujesz.
Cisza, która zapada, jest gęsta jak mgła. Naciye powoli osuwa się na fotel, jakby nogi odmówiły jej posłuszeństwa. Jej twarz blednie, a oczy rozszerzają się ze strachu. Po raz pierwszy od dawna – naprawdę nie wie, co powiedzieć.
***
Seda traci resztki złudzeń, że jej brat rozwiąże sprawę Zeynep. Postanawia działać na własną rękę. Zakrada się pod dom Gonul i przez uchylone okno obserwuje kobietę, krzątającą się po kuchni. Gonul z czułością miesza fasolę w garnku, a w drugim gotuje się pilaw z pomidorami. Dom wypełnia się ciepłym, domowym zapachem – pełnym tęsknoty.
Po chwili Gonul bierze telefon i nagrywa wiadomość głosową do córki. Jej głos jest miękki, pełen nadziei.
– Zeynep, ugotowałam twoją ulubioną fasolę i pilaw pomidorowy. Wiem, że je lubisz. Nie potrafię jeść sama. Jeśli przyjdziesz, zjemy razem. Czekam na ciebie, kochanie.
***
Zeynep i Cihan siedzą w przytulnej włoskiej restauracji. Kelner przynosi kolejne dania, ale Zeynep nagle odkłada widelec i zerka na telefon.
– Mama zostawiła mi wiadomość – mówi chłodno.
– Odsłuchaj ją. Może to coś ważnego – zachęca Cihan.
– Nie chcę. Wciąż jestem na nią wściekła.
– Wiem, jak to jest. Ja też byłem zły na moją mamę. A potem… nagle jej zabrakło. Żałowałem, że nie powiedziałem jej kilku prostych słów. Teraz tęsknię nawet za jej złością. Może warto posłuchać. Choćby z ciekawości.
Zeynep przez chwilę się waha, po czym sięga po telefon i odtwarza wiadomość. Na jej twarzy nie widać od razu żadnej reakcji – jakby próbowała ukryć, co czuje.
– I co powiedziała? – dopytuje Cihan.
– Że ugotowała moje ulubione dania. I zaprasza mnie na obiad – odpowiada cicho.
– Czyli mamy coś wspólnego. Uwielbiam fasolę i pilaw – najlepiej z cebulą. Chodź, podrzucę cię.
– Jestem najedzona, zjadłam chyba za dużo.
– Nie musisz nic jeść, Zeynep. Twoja mama po prostu chce cię zobaczyć. Wspólny stół to jeszcze nie pojednanie. Ale czasem sama obecność wystarczy, żeby dać komuś oddech. Moja mama zawsze mówiła, że dopiero, gdy sam zostanę rodzicem, zrozumiem, ile znaczy tęsknota matki.
– Moja powtarza to samo – uśmiecha się smutno.
– Teraz jej serce bije szybciej, bo wierzy, że zaraz cię zobaczy. Nie zawiedź jej.
Zeynep milczy przez moment, a potem wzdycha cicho.
– Dobrze, przekonałeś mnie. Zabierz mnie do niej. Może nawet usiądziesz z nami do stołu?
– Nigdy nie odmawiam fasoli i pilawu – mruga do niej z uśmiechem.
***
Gonul kończy nakrywać do stołu. W salonie sięga po zdjęcie z Zeynep – uchwycony moment, kiedy obie się śmiały, szczęśliwe, beztroskie. Kobieta długo wpatruje się w fotografię, jakby chciała z niej wydobyć siłę. Na chwilę zamyka oczy, przyciska zdjęcie do serca.
W tym samym czasie Seda, cicho jak cień, przemyka do kuchni. Zagląda do garnków i wyciąga z torebki niewielką buteleczkę z przejrzystym płynem. Trzęsącymi się dłońmi wlewa zawartość do jedzenia. Zło w najczystszej postaci ukryte w ciepłym, domowym posiłku.
Już ma się wycofać, stąpa lekko, niemal bezszelestnie. Stawia jedną nogę za próg… gdy nagle za jej plecami rozlega się głos:
– Kim jesteś? Co ty tu robisz?!
Seda zastyga. Odwraca się powoli. Gonul stoi w drzwiach, zdezorientowana, ale czujna. Ich spojrzenia krzyżują się – napięcie można ciąć nożem.
***
Następnego dnia.
Seda swobodnie krząta się po kuchni w domu Gonul. Nie wygląda już jak intruz – raczej jak mile widziany gość, może nawet tymczasowa lokatorka. W jej ruchach nie ma już ostrożności ani pośpiechu – jest pewna siebie, jakby dom należał do niej.
Podchodzi do szafki z koszami na odpady. Otwiera ją i spogląda w dół. W jednym z koszy leży resztka wczorajszej fasoli – tej samej, do której dodała trucizny. Twarz Sedy twardnieje. Z szuflady obok wyciąga mały kuchenny nóż i przez chwilę trzyma go w dłoni, jakby ważyła jego ciężar. W oczach pojawia się chłodna determinacja.
– To się dziś skończy, Zeynep – szepcze z zaciśniętymi zębami. – Pozbędę się ciebie na zawsze.
W tym momencie zza drzwi dobiega odgłos kroków. Seda błyskawicznie odkłada nóż na blat i przyjmuje niewinną postawę.
Do kuchni wchodzi Gonul. Jej twarz rozjaśnia się na widok dziewczyny.
– Już myślałam, że wyszłaś – mówi z wyraźną ulgą. – Bałam się, że odeszłaś bez słowa.
– Nie, jestem tutaj – odpowiada Seda z uśmiechem. Sięga po dzbanek z wodą i nalewa sobie do szklanki. – Chciałam się tylko napić. Wyrzuciłaś pilaw i fasolę?
– Tak. Przygotowałam je dla Zeynep. Napisała, że przyjdzie, ale nie przyszła. Czekałam długo. W końcu… wyrzuciłam wszystko.
– Obraziła się na ciebie?
– Tak. I to bardzo.
– A co się między wami stało?
– To długa, bolesna historia… – Gonul spuszcza wzrok i wzdycha. – Ale widzę, że ty też nic wczoraj nie zjadłaś.
– Jak mogłam? – odpowiada Seda, starając się zabrzmieć przekonująco. – Do teraz nie wierzę, że udało mi się uciec przed tym draniem i trafić tutaj. Sama nie wiem, jakim cudem się uratowałam… I jeszcze cię wystraszyłam, wiem. Przepraszam.
Gonul kręci głową ze współczuciem.
– W takich sytuacjach człowiek potrafi zrobić wszystko, żeby przetrwać. Masz prawo do strachu. Idź do pokoju, odpocznij. Ja przygotuję coś do jedzenia.
Seda przywdziewa łagodny, wręcz serdeczny uśmiech.
– Dziękuję. Jest pani bardzo dobra – mówi miękko i wychodzi z kuchni.
Kiedy znika za rogiem, jej twarz znów tężeje. Nienawiść, którą ukrywała pod uprzejmością, wraca z całą mocą.
***
Hulya coraz bardziej niepokoi się dziwnym zachowaniem matki. Nie potrafi już dłużej tłumić swoich obaw, więc postanawia porozmawiać z Kuzeyem.
– Bracie, z mamą dzieje się coś złego – mówi, podchodząc do niego szybko i z przejęciem. – Jest niespokojna, rozkojarzona… jestem pewna, że coś ukrywa.
– Ukrywa? Co dokładnie masz na myśli? – Kuzey spogląda na nią z wyraźnym niepokojem.
– Ostatnio śledziła Cavidan. Sama mi się do tego przyznała.
– Po co? – pyta, marszcząc brwi. – Dlaczego w ogóle miałaby to robić?
– Bo dowiedziała się, że Cavidan i Alper potajemnie się spotykają. Uznała, że coś między nimi jest nie tak. Że może coś planują. Poszła za Cavidan, żeby się przekonać. I wiesz co? Twierdzi, że widziała, jak Alper jej groził i żądał pieniędzy.
– I co w tym dziwnego?
– To, że nagle zmieniła front! Jeszcze rano mówiła, że Cavidan to wcielone zło, a teraz powtarza, że ona jest niewinna i że to Alper jest winny wszystkiemu. Kuzey, coś się musiało wydarzyć! Ale ona nic nie chce powiedzieć…
Kuzey rozgląda się dyskretnie, jakby chciał się upewnić, że nikt ich nie podsłuchuje. Zniża głos:
– Dlaczego nic mi nie mówiliście wcześniej? Czemu znów działacie za moimi plecami?
– Znasz mamę. Gdy sobie coś wbije do głowy, nie da się jej zatrzymać. Ale ja naprawdę się martwię. To nie jest do niej podobne.
– Dobrze… – wzdycha Kuzey, zbierając myśli. – Miej ją na oku. Ja teraz muszę iść na pilne spotkanie, ale zajmę się tym, obiecuję.
– Tylko się pospiesz – mówi cicho Hulya. – Mam złe przeczucia.
Powyższy tekst stanowi autorskie streszczenie i interpretację wydarzeń z serialu Aşk ve Umut. Inspiracją do jego stworzenia były filmy Aşk ve Umut 201. Bölüm i Aşk ve Umut 202. Bölüm dostępne na oficjalnym kanale serialu w serwisie YouTube. W artykule zamieszczono również zrzuty ekranu pochodzące z tych odcinków, które zostały użyte wyłącznie w celach informacyjnych i ilustracyjnych. Wszystkie prawa do postaci, fabuły i materiału źródłowego należą do ich prawowitych właścicieli.






