Belkis tuli ramkę ze zdjęciem do piersi.

„Miłość i nadzieja” – odcinek 266 – szczegółowe streszczenie

Yildiz i Seda pomagają Gonul usiąść na wersalce. W pokoju są także Ege i Cihan. Atmosfera jest gęsta od niewypowiedzianych słów.

— Kiedy zobaczyłem obcą osobę w domu, od razu pomyślałem, że coś się stało — mówi Ege, wbijając spojrzenie w Sedę.

— Ceylan wszystko mu wyjaśniła — wtrąca Cihan. — Ale Ege podejrzewa wszystkich o wszystko, więc nie udało nam się go przekonać.

— Moja siostra została zamordowana! — przypomina Ege z napięciem w głosie. — Potrącona przez jakąś kobietę. Jej śmierć wciąż nie została pomszczona. Wybaczcie, ale w tej chwili nie ufam nawet samemu sobie. Gdybyś był na moim miejscu, Cihan, co byś zrobił? Nie wiem, czy masz rodzeństwo, ale jeśli tak… nie życzę ci takiej straty.

— Zapewniam cię, że zrobiłbym dokładnie to samo — odpowiada twardo Cihan. — Gdybym poczuł, że ktoś chce skrzywdzić moją siostrę, dopadłbym go, zanim by się do niej zbliżył. I sprawił, by pożałował, że się urodził.

— A ja… przegapiłem ten moment — mówi Ege cicho. — Gdybym był wtedy blisko niej, może Melodi wciąż by żyła…

Gonul postanawia zmienić temat, próbując rozładować napięcie.

— Yildiz, spójrz, to jest Ceylan — mówi, a potem zwraca się do Sedy. — Wspominałaś, że też zajmujesz się sprzątaniem, prawda?

— Tak, siostro — przytakuje Seda.

— Wspaniale się składa — uśmiecha się Yildiz. — Jeśli masz dziś czas, wpadnij mi pomóc. Dom jest ogromny, nie daję już sobie rady. Ege może to potwierdzić. Trzeba wszystko umyć — okna, framugi, drzwi.

— Byłoby cudownie — odpowiada Seda z entuzjazmem, dostrzegając w tym szansę na odnalezienie naszyjnika. — Bardzo potrzebuję pracy.

Cihan jednak nie ukrywa niezadowolenia.

— A twój były narzeczony? Przecież cię śledził — mówi z niepokojem. — Nie rób Egemu problemów.

— Nic się nie dzieje, naprawdę — zapewnia Seda, patrząc błagalnie na Yildiz. — Potrzebuję pieniędzy. Gonul dała mi dach nad głową, ale muszę zacząć radzić sobie sama.

— Ege, co o tym sądzisz? Zgadzasz się? — pyta Yildiz.

— Jeśli tobie to odpowiada, siostro, ja nie mam nic przeciwko — odpowiada Ege spokojnie. — Ale musimy zapytać panią Feraye, co ona o tym sądzi.

— Pani Feraye sama kazała mi znaleźć kogoś do pomocy — ucina Yildiz. — Przygotuj się, Seda. Ruszamy. Praca nie poczeka.

Seda i Yildiz wychodzą z pokoju. W ciszy, jaka po nich zostaje, Cihan podnosi się z wersalki i staje naprzeciw Egego.

— Masz jakiś problem? — rzuca Ege.

— To ty mówisz, że nikomu nie ufasz — odpowiada chłodno Cihan. — A jednocześnie sprowadzasz do swojego domu kogoś, kogo ledwie znasz. Skoro tobie to nie przeszkadza, mnie też nie. — Odwraca się do Gonul. — Wychodzę. Gdyby pani czegoś potrzebowała, proszę dać znać.

***

Naciye i jej córka siedzą naprzeciwko siebie w salonie. Hulya z niepokojem przygląda się matce, próbując zrozumieć, co kryje się za jej nagłą zmianą nastawienia wobec Cavidan i Bahar. Coś tu nie pasuje – to nie jest ta sama kobieta, która jeszcze niedawno z pogardą mówiła o „tej prowincjuszce”.

– Mamo, posłuchaj mnie – mówi spokojnie Hulya, choć w jej głosie pobrzmiewa napięcie. – Kuzey już zdecydował. Nie poślubi Bahar. To nie ma sensu. Odpuść wreszcie. Przestań walczyć o coś, co nigdy się nie wydarzy.

– Jeśli połączymy siły, rozwiążemy ten problem – upiera się Naciye. – Dobrze wiesz, co zaszło między nimi. To nie jest już tylko kwestia uczuć.

– Wiem. Ale ty wiedziałaś o tym od samego początku! – odpowiada Hulya z niedowierzaniem. – A mimo to mówiłaś, że Bahar to zwykła dziewczyna z prowincji, że nie pasuje do naszej rodziny. Co się nagle zmieniło? Dlaczego teraz tak nalegasz na ich ślub? Coś ukrywasz, prawda?

– A może po prostu zmieniłam zdanie? Nie mogę?

– Nie, mamo. Bo to wszystko nie trzyma się kupy. Sama powiedziałaś, że Kuzey kocha Silę. I dobrze o tym wiesz.

– Właśnie dlatego trzeba działać – mówi z naciskiem Naciye. – Bahar jest piękna, zdolna, uczciwa. Studiuje prawo, chce zostać prawniczką. Trochę szlifu i będzie idealną partnerką dla Kuzeya. To tylko kwestia czasu.

– Mamo, zaczynam się o ciebie martwić – mówi Hulya ciszej, z troską. – Zmieniłaś się. Czy wiesz, że na wczesnym etapie Alzheimera ludzie potrafią diametralnie zmienić zachowanie? Zaczynają podejmować irracjonalne decyzje…

– Nie przesadzaj. Czuję się doskonale – ucina Naciye.

– Naprawdę? A kto kilka dni temu obiecywał Bahar i jej matce pieniądze, tylko dlatego, że Kuzey się z nią przespał? Teraz jeszcze ten upór przy ślubie… Co się z tobą dzieje, mamo?

W tym momencie drzwi wejściowe cicho się otwierają. Do środka wchodzi Cavidan, ale zatrzymuje się w przedpokoju, słysząc wzburzone głosy. Nie daje znać o swojej obecności. Przysłuchuje się uważnie.

– Mówiłaś, że Cavidan to manipulantka. – Hulya nie odpuszcza. – Że nie można jej ufać, że ma czarne serce. Sama chciałaś ją śledzić! A teraz co? Dajesz jej pieniądze, otwierasz drzwi, jakby była członkiem rodziny! Co, jeśli to wszystko z Alperem to jej intryga? Przecież to ona powiedziała, że pójdzie na policję. Może zrobiła to tylko na pokaz. A ty… ty jej uwierzyłaś! Może wmówiła ci, że to ty jesteś winna. Może właśnie o to jej chodziło od początku.

Cavidan wstrzymuje oddech. Jej twarz staje się kamienna, a oczy zwężają się z gniewu.

– Mamo – kontynuuje Hulya, wracając do głównego tematu – nie pozwolę, żeby Bahar i Kuzey byli razem. Nie zamierzam ci w tym pomagać. Kuzey jej nie kocha i nigdy nie pokocha. Musimy się ich pozbyć. Ich obu. Tak jak pozbyłyśmy się Sili.

Naciye lekko skinęła głową, jakby akceptowała ten plan. To krótkie, niemal niezauważalne poruszenie nie umknęło Cavidan, która stała w cieniu, nasłuchując.

– Więc to tak… – szepcze sama do siebie. – Chcecie się nas pozbyć…

Jej twarz wykrzywia się w grymasie gniewu. Zdrada, której właśnie była świadkiem, rozpaliła w niej coś, czego już dawno nie czuła – determinację.

***

Alper i Bahar zatrzymują się w parku nieopodal szpitala, w którym przebywa Sila.

– Chciałbym ją zobaczyć – mówi mężczyzna. Ma zsunięty kaptur, nie kryje już twarzy.

– Dla świata jesteś martwy – przypomina mu Bahar chłodnym tonem. – Nie możesz się z nią zobaczyć.

– Jesteś naprawdę córką swojej matki – rzuca Alper z pogardą. – Ani odrobiny podobieństwa do Sili.

– Bo życie nie oszczędza tych, którzy są uczciwi i słabi – odpowiada twardo Bahar. – Tacy jak my nie mogą sobie pozwolić na sentymenty.

– Kochałaś Silę, a teraz patrzysz na nią, jakby była nikim.

– Bo bardziej kocham Kuzeya. Ty i Sila działaliście razem. Oszukaliście Hulyę. Okradliście Kuzeya. I tak – ona na to zasłużyła.

– Naprawdę w to wierzysz? – pyta cicho Alper. – Nigdy mnie nie zapytałaś, co się wtedy wydarzyło. Nigdy nie zastanowiłaś się, czy Sila rzeczywiście była winna. Łatwiej ci tak żyć, prawda? Mówiąc sobie, że zdradziła, że zasłużyła. Ale to nieprawda, Bahar.

Zatrzymuje wzrok na dziewczynie i mówi powoli:

– Sila nigdy nie zrobiła nic złego. Nie zdradziła Kuzeya. Porwałem ją. Od tamtego dnia nie pamięta nic. Karmiłem ją narkotykami. Wmówiłem jej, że jesteśmy małżeństwem, a Kuzey to nasz wróg. Że chce nas zniszczyć. Gdy była już całkowicie złamana, sprzedałem ją. Ale ona… nie wiedziała, co się dzieje. Patrzyła pustym wzrokiem i się uśmiechała. Przez cały czas była otępiała, jak dziecko.

– Ty… jesteś potworem! – wybucha Bahar z niedowierzaniem.

– Naprawdę tylko ja? A twoja matka? Ty sama? Poszłaś tą samą drogą. Ja chciałem zarobić na Sili. Ty chciałaś się jej pozbyć. Kuzey tylko pokrzyżował nasze plany. Ale Sila… ona nigdy cię nie zdradziła. Cały czas myślała o tobie. Kochała cię. A ty?

Bahar uderza Alpera z całej siły w twarz.

– Dlaczego mnie bijesz? Bo nagle zrobiło ci się żal siostry?

– Wynoś się stąd. Natychmiast! – syczy Bahar.

Alper rzuca jej ostatnie spojrzenie i odchodzi. Bahar odwraca się i powoli podchodzi do ławki, na której siedzi Sila. Jej siostra jej nie zauważa. Wpatruje się w kamień, który tuli w ramionach jak niemowlę. Głaszcze go delikatnie i nuci pod nosem. Po chwili mówi łagodnie, z czułością w głosie:

– Śpij, Bahar. Śpij, moja mała niebieskooka… Wiem, że się boisz beze mnie. Ale spójrz, jestem tutaj. Myślałaś, że cię zostawię? Nawet jeśli wszyscy się odwrócą, ja cię nie opuszczę. Będę z tobą zawsze, siostrzyczko…

***

Seda przebywa w domu Feraye. Zamiast zająć się porządkami, z ciekawością rozgląda się po salonie. Jej wzrok pada na rodzinne zdjęcie w ramce. Podnosi je ostrożnie i w jednej chwili blednie – rozpoznaje twarz dziewczyny. To Melodi. Ta sama, którą potrąciła… i zabiła.

Do pokoju wchodzi Belkis. Zbliża się powoli i bez słowa wyjmuje zdjęcie z rąk Sedy. Jej twarz tężeje.

– To była moja córka – mówi cicho, z drżącym głosem. – Ktoś potrącił ją samochodem i uciekł… – Przyciska fotografię do piersi, jakby chciała ją ochronić przed całym światem. – Zabrał mi dziecko… Zrobił to z premedytacją. Melodi miała marzenia, tyle planów… Tak bardzo chciała iść na studia.

– Bardzo mi przykro… Proszę przyjąć moje kondolencje – wydusza z siebie Seda, z trudem zachowując spokój.

– Dziękuję. – Belkis unosi głowę, a w jej oczach błyszczy zdeterminowana furia. – Mój syn już szuka tej kobiety. Kobiety, która zabiła moją córkę.

– Kobiety…? Jesteś pewna, że to była kobieta? – pyta Seda, próbując ukryć rosnącą panikę.

– Jestem. Zeynep widziała wszystko. Widziała, jak potrąciła Melodi i uciekła, nie oglądając się za siebie. Potwór! – Jej głos łamie się. – Ale ją znajdziemy… I kiedy ją znajdziemy, przysięgam, własnymi rękami odbiorę jej to, co ona zabrała mnie…

Belkis ostrożnie odkłada zdjęcie na komodę. Nagle przystaje i marszczy brwi. Wpatruje się w Sedę z wyraźną podejrzliwością, jakby dopiero teraz naprawdę ją dostrzegła.

– A ty w ogóle… kim jesteś? – pyta szorstko. – Co tu robisz?

– Ja… – zaczyna Seda, ale głos więźnie jej w gardle.

– Co „ja”? – Belkis nie ustępuje. – Dlaczego jesteś taka spięta?

– Nie jestem… Po prostu… słyszałam o tym wypadku w telewizji – odpowiada, robiąc wszystko, by brzmieć spokojnie.

– Wypadku?! – syczy Belkis. – To było morderstwo, rozumiesz?! MORDERSTWO! – Zbliża się o krok. – Powiedz mi, czy ty coś wiesz? – Jej wzrok przenika Sedę na wskroś.

– Nie… Skąd miałabym wiedzieć? – rzuca szybko, robiąc krok w tył.

– To po co tu jesteś? Kim jesteś, do diabła?! – głos Belkis staje się ostrzejszy, pełen wściekłości i bólu.

Seda czuje, jak kolana uginają się pod nią. Powietrze w pokoju gęstnieje, robi się duszno.

W tej chwili do salonu wchodzi Yildiz.

– Siostro Belkis, proszę, spokojnie – mówi łagodnie, stając między kobietami. – To ja ją przyprowadziłam. Miała pomóc umyć okna.

– Jak się nazywasz? – Belkis wciąż nie spuszcza z Sedy wzroku.

– Ceylan – odpowiada ta bez namysłu.

Belkis jeszcze przez moment mierzy ją podejrzliwym spojrzeniem, po czym odchodzi bez słowa. Ale jedno jest pewne – nie przestanie jej obserwować. Ani na chwilę.

Powyższy tekst stanowi autorskie streszczenie i interpretację wydarzeń z serialu Aşk ve Umut. Inspiracją do jego stworzenia były filmy Aşk ve Umut 205. Bölüm i Aşk ve Umut 206. Bölüm dostępne na oficjalnym kanale serialu w serwisie YouTube. W artykule zamieszczono również zrzuty ekranu pochodzące z tych odcinków, które zostały użyte wyłącznie w celach informacyjnych i ilustracyjnych. Wszystkie prawa do postaci, fabuły i materiału źródłowego należą do ich prawowitych właścicieli.

Podobne wpisy