Miłość i nadzieja odc. 311: Kuzey dowiaduje się o zbrodniach Bahar!

Kuzey marszczy brwi, wyraźnie wściekły.

„Miłość i nadzieja” – odcinek 311 – szczegółowe streszczenie

Bahar leży na kanapie, jej twarz jest blada, a oddech jeszcze nierówny. W pokoju panuje cisza, przerywana jedynie cichym tykaniem zegara. Gdy jej powieki drgają i w końcu się unoszą, pierwszą osobą, którą widzi, jest Sila. Klęczy obok, pochylona, z oczami pełnymi troski. Bez słowa obejmuje siostrę, przytula ją delikatnie, jakby bała się, że dotyk może ją złamać.

— Nie bój się — szepcze jej do ucha, głosem miękkim jak aksamit. — Kuzey niczego się nie dowie. Zadbałam o to.

Całuje ją w czoło, a Bahar zamyka oczy, uśmiechając się w duchu.

***

Kuzey wchodzi do pomieszczenia gospodarczego przy garażu. Wnętrze jest chłodne, pachnie kurzem i metalem. Przesuwa wzrok po półkach, po kartonach, po wszystkim, co mogłoby skrywać odpowiedzi. W końcu podnosi jeden z kartonów, jednak pod nim widzi tylko pustkę.

— Gdzie jest laptop? — mruczy do siebie, a potem, z irytacją w głosie, cicho przeklina.

***

W swoim pokoju Yildiz siedzi na sofie, z laptopem na kolanach. Jej palce zaciskają się na obudowie, a oczy wpatrują się w ekran, gdzie odtwarzane jest nagranie: Bahar, spokojna, niemal obojętna, obsypuje lazanię zmielonymi orzeszkami ziemnymi.

— Dobry Boże, Sila… — mówi do siebie, z niedowierzaniem i gniewem. — Jak mam to ukryć? Dlaczego chcesz, żebym to ukryła? Dlaczego bierzesz winę na siebie, chroniąc Bahar?

Wypuszcza ciężko powietrze, jakby próbowała wypchnąć z siebie cały ciężar tej tajemnicy.

***

Retrospekcja. Obraz cofa się do chwili, gdy Kuzey wynosi nieprzytomną Bahar z pomieszczenia gospodarczego. Sila, drżąca, ale zdeterminowana, chwyta laptop i podaje go Yildiz.

— Schowaj go dobrze — mówi szeptem, niemal błagalnie. — Proszę, nie mów nikomu. Nie pozwól, żeby Kuzey dowiedział się, że to Bahar. Dalej, szybko!

Ich spojrzenia spotykają się na ułamek sekundy, po czym obie rozchodzą się w pośpiechu, jakby uciekały przed czymś większym niż prawda.

***

W teraźniejszości Yildiz nerwowo chowa laptopa pod poduszką. Jej serce bije szybciej, gdy słyszy skrzypnięcie drzwi. Do pokoju wchodzi Kuzey. Jego spojrzenie jest ostre, przenikliwe, jakby widział więcej, niż mówi.

— Potrzebujesz czegoś? — pyta Yildiz, próbując zachować spokój.

— Gdzie jest laptop? — rzuca bez wahania, tonem, który nie dopuszcza kłamstw.

Yildiz wzrusza ramionami, z udawaną obojętnością.

— Jaki laptop, Kuzeyu? Nie znam się na tych rzeczach…

— Nie udawaj, że nie wiesz. Laptop był pod kartonem w magazynie.

— Naprawdę nic nie wiem… Przepraszam, muszę wracać do kuchni.

— Myślisz, że uwierzę? Laptopa nie było, gdy ukryłem Silę. Ktoś go tam przyniósł. Jeśli nie ty, to kto?

Yildiz przewraca oczami, ale milczy.

— Ty go przyniosłaś, bo wiedziałaś, że Sila tam jest. Bądź ze mną szczera. Czy jest coś na tym laptopie, co powinienem zobaczyć?

— Nie… nie ma…

— Dlaczego więc odwracasz wzrok? Bo nie potrafisz kłamać.

— Nie, Kuzeyu, przysięgam… Sila niczego by przed tobą nie ukryła. Gdyby coś było, powiedziałaby ci.

W tym momencie do pokoju wchodzi Sila. Jej dłonie nerwowo pocierają się, a wzrok unika spojrzenia Kuzeya.

— Wiem, co robicie — mówi mężczyzna, tonem chłodnym jak stal. — Prawda i tak wyjdzie na jaw. To wszystko, co mam wam do powiedzenia.

Odwraca się i wychodzi, zostawiając za sobą ciężką ciszę.

— Nie powiedziałaś mu, prawda? — pyta Sila, niemal szeptem.

— Nie… ale on już wie.

— Kuzey nie może się dowiedzieć, że zrobiła to Bahar. Jestem jej starszą siostrą. Jej ochrona to mój obowiązek. Musisz to zrozumieć.

Yildiz nie rozumie, ale nie protestuje. W jej oczach widać niepewność, ale też lojalność — nie do końca zrozumiałą, ale silną.

***

Ege nie czeka ani chwili. Gdy tylko dostrzega Cihana w holu szpitala, chwyta go za ramię i niemal siłą wyprowadza na zewnątrz. Powietrze jest chłodne, a światło dnia ostre, jakby samo chciało rozświetlić to, co zaraz się wydarzy. Przed wejściem, na tle szklanych drzwi i betonowego chodnika, Ege zatrzymuje się gwałtownie i odwraca do rywala.

— Przekroczyłeś granicę! — grzmi, chwytając Cihana za skórzaną kurtkę z taką siłą, że materiał się napina. — Najpierw uduszę mordercę mojej siostry, a potem ciebie!

Cihan odpycha go z impetem. Jego twarz jest napięta, a oczy błyszczą gniewem.

— Zejdź mi z drogi! — warczy. — Twoje groźby mnie nie ruszają. Gdyby nie Zeynep, już dawno rozwaliłbym ci gębę.

— No to zrób to! — prowokuje Ege, ponownie chwytając go za kurtkę. — Ale najpierw powiedz mi, co jej zrobiłeś. Co zrobiłeś Zeynep?!

— O czym ty, do diabła, mówisz? — Cihan marszczy czoło, zdezorientowany. — Co miałem jej zrobić?

— Czy posiadłeś ją siłą?! — wybucha Ege. Głos mu się łamie, a w oczach pojawia się coś więcej niż gniew — rozpacz.

Cihan cofa się pół kroku, zszokowany.

— Co?! — jego głos jest pełen niedowierzania. — O czym ty, u licha, mówisz? To jakieś chore bzdury!

— Przestań mnie okłamywać! — Ege nie odpuszcza. — Cały czas się za nią uganiałeś. A kiedy cię odrzuciła… Jak mogłeś ją dotknąć?! Ty przeklęty…

Nie kończy. Pięść Egego ląduje na twarzy Cihana. Ten nie pozostaje dłużny — uderza w odwecie, a ich ciała zderzają się w brutalnym, chaotycznym starciu.

— Zwariowałeś?! — krzyczy Cihan, odpychając go. — Myślisz, że jestem takim człowiekiem?!

— Zeynep jest w ciąży! — Ege popycha go znowu, niemal rzucając na ścianę. — Dlaczego zaprzeczasz?!

— Co? — Cihan zamarza. — Jak ona może być w ciąży?

— Teraz będziesz udawać, że nic nie wiesz?! — Ege nie daje mu chwili na oddech. — Jesteś draniem! Łajdakiem! Ale to już koniec. Nie pozwolę ci jej więcej dotknąć!

— Nie dotknąłem Zeynep! — Cihan krzyczy, a jego głos drży od emocji. — Nie doprowadzaj mnie do szału!

— To ty nie doprowadzaj mnie do szału! — Ege oddycha ciężko. Jego twarz jest czerwona od gniewu. — Powiem ci tylko jedno: nigdy więcej jej nie dotkniesz!

Odwraca się gwałtownie i wraca do środka szpitala, zostawiając Cihana na zewnątrz — oszołomionego, z twarzą pulsującą bólem i sercem pełnym pytań, na które nie zna odpowiedzi.

***

Zeynep siedzi na szpitalnym łóżku, jeszcze lekko oszołomiona po pobraniu krwi. Jej spojrzenie jest skupione, ale w oczach widać cień niepokoju. Pielęgniarka zapisuje coś w dokumentacji, a Zeynep zbiera się na odwagę.

— Mam jedną prośbę — mówi cicho, ale stanowczo. — Czy mogłaby pani przesłać wyniki bezpośrednio do doktora Okana?

Pielęgniarka unosi brwi, zaskoczona.

— Nie chcesz poznać wyniku testu ciążowego?

Zeynep marszczy czoło, zdezorientowana.

— Testu ciążowego? Nie… Nie oddawałam krwi z tego powodu. Doktor Okan wie, o co chodzi.

— Przepraszam, ale… Nazywasz się Zeynep Kul, prawda? To ty zleciłaś test ciążowy?

— Nie, to nie ja. Musiało dojść do pomyłki.

Pielęgniarka spogląda przez szybę na korytarz, gdzie stoi Ege — jego sylwetka jest napięta, a wzrok utkwiony w drzwiach.

— A ten mężczyzna na zewnątrz… To nie twój mąż?

Zeynep otwiera szeroko oczy, zaskoczona.

— Mąż?

W tym momencie drzwi się otwierają, a do sali wchodzi Ege. Jego twarz jest poważna, ale spojrzenie łagodne.

— Ten pan nie jest twoim mężem? — dopytuje pielęgniarka, nie kryjąc zdziwienia.

— Nie, nie jest — odpowiada Zeynep, z coraz większym zakłopotaniem. — Ege, co tu się dzieje?

— Cóż, zostawię was samych — mówi pielęgniarka, z lekkim uśmiechem, i wychodzi, zostawiając za sobą napiętą ciszę.

Ege podchodzi bliżej. Jego głos jest spokojny, niemal kojący.

— Zeynep, nie musisz się bać. Wiem, że przyszłaś zrobić test ciążowy. I chcę, żebyś wiedziała, że jestem przy tobie. Niezależnie od wszystkiego.

Zeynep milczy. Jej spojrzenie błądzi po ścianach, jakby szukała odpowiedzi, których nie potrafi wypowiedzieć.

***

Kamera przenosi się do szpitalnego hallu, gdzie Melis stoi przy oknie, rozmawiając przez telefon. Jej głos jest łagodny, ale stanowczy.

— Dobrze, Arda, nie trzymaj mnie tak długo na linii — mówi, z lekkim uśmiechem. — To nie jest dobre dla dziecka. Dbaj o siebie. Do usłyszenia.

Rozłącza się i chowa telefon do torebki. Gdy odwraca się, dostrzega mężczyznę w skórzanej kurtce, stojącego kilka kroków dalej, plecami do niej.

— Cihan? — pyta, podchodząc ostrożnie.

Brat Sedy odwraca się powoli. Jego twarz jest napięta, a spojrzenie chłodne.

— Gdzie zniknął Ege?

Melis marszczy brwi.

— Ege? Dlaczego pytasz? Jaką masz do niego sprawę?

— Spokojnie — mówi Cihan, tonem wypranym z emocji. — Nie chcę nikogo niepokoić. Martwię się tylko o Zeynep. Jest w ciąży.

Melis zamiera. Jej oczy rozszerzają się, a dłoń automatycznie wędruje do ust.

— Co?! — wykrztusza, głosem pełnym niedowierzania. — Zeynep… w ciąży?

Jej świat na chwilę się zatrzymuje.

***

Akcja przenosi się do domu Gonul. Kobieta i Taylan siedzą obok siebie na wysłużonej wersalce, a między nimi unosi się ciężka atmosfera niepokoju. W pokoju panuje półmrok, a w tle cicho tyka zegar stojący na komodzie.

— Komukolwiek wspomnę o Cihanie, od razu się wycofuje, jakby zobaczył diabła — mówi Taylan, przecierając zmęczone oczy. — Nikt nie chce się w to mieszać.

— Jest aż tak niebezpieczny? — pyta Gonul z powątpiewaniem. — Przecież wygląda zupełnie normalnie.

Taylan uśmiecha się gorzko. — Właśnie na tym polega problem. Nie wygląda. Zawsze pojawia się w odpowiednim momencie, żeby komuś pomóc — tobie, Zeynep… ale w rzeczywistości nie jest tym, za kogo się podaje.

— Co twoim zdaniem dzieje się między nim a Ceylan? — dopytuje ostrożnie Gonul.

— Po pierwsze, ona nie ma na imię Ceylan, tylko Seda — poprawia ją Taylan, a jego głos staje się twardszy. — A po drugie… coś ich łączy, choć jeszcze nie wiem co. Jedno jest pewne — knują coś za naszymi plecami.

Na chwilę zapada cisza. Gonul splata dłonie, przyglądając się mu z niepokojem.

— Taylan, ty naprawdę boisz się tego człowieka, prawda?

— Jestem po prostu zmęczony — odpowiada po chwili, z westchnieniem. — Policja mnie ściga, bo do niego strzeliłem. On też mnie szuka. To niekończący się krąg. Jeśli go zdemaskujemy, wreszcie odetchniemy z ulgą.

— A jeśli nie? — jej głos drży.

Taylan spogląda jej prosto w oczy.

— Wtedy wszyscy troje pozostaniemy pionkami w jego grze.

Sięga po szklankę i bierze kilka łyków gorącej herbaty. Para unosi się nad stołem, tworząc cienką zasłonę między nimi.

— Plan jest prosty — mówi w końcu. — Musimy dowiedzieć się, co łączy Cihana i Sedę.

— Ale jak? — Gonul marszczy brwi. — Oni nie są głupi.

Taylan pochyla się ku niej, obniżając głos.

— Powiesz, że wyjeżdżasz na kilka dni, do Edremit. Pod pretekstem spraw związanych z działką. Musisz brzmieć wiarygodnie. Kiedy dom będzie pusty, Cihan i Seda na pewno się tu spotkają. Wtedy my…

— Podsłuchamy ich? — domyśla się Gonul.

Taylan kiwa głową z cieniem uśmiechu.

— W doniczce z kwiatkiem ukryjemy mikrofon. Dzięki temu usłyszymy każdą rozmowę. Potem zadzwonimy do Zeynep. Przyjdzie i zobaczy wszystko na własne oczy. Wtedy koniec z ich kłamstwami.

Gonul patrzy na niego z rosnącym niepokojem, a w jej oczach pojawia się błysk wahania.

***

Kuzey prowadzi matkę przez korytarz. Jej kroki są niestabilne, a twarz pobladła od emocji. Wprowadza ją delikatnie do sypialni, pomaga usiąść na sofie i nalewa szklankę wody. Para kropli spływa po krawędzi, a w pokoju panuje napięcie przerywane tylko cichym tykaniem zegara.

— Weź kilka głębokich oddechów, mamo — mówi miękko Kuzey, podając jej szklankę. — Spróbuj się uspokoić. Opowiedz mi, co się stało.

Naciye bierze łyk wody, jej ręka drży. Przez chwilę milczy, jakby zbierała siły, a potem wyrzuca z siebie słowa jak wyrok:

— To Bahar! — wykrzykuje, a głos pęka jej w połowie zdania. — To ona za tym stoi!

Kuzey przysiada naprzeciwko. Jego twarz zaciska się od wewnętrznego napięcia.

— Mów powoli, mamo. O czym dokładnie mówisz? Chodzi o Acelyę? — pyta ostrożnie.

Naciye potrząsa głową.

— Nie. Nie o to. Nie wiesz o tym, synu, ale jeszcze przed waszym ślubem ktoś dzwonił do naszego domu ze szpitala psychiatrycznego. Bahar odebrała i dowiedziała się, gdzie jest Sila.

Kuzey odruchowo wzdryga się. Brwi unoszą mu się ku górze.

— Skąd o tym wiesz? — pyta krótkim, napiętym tonem.

— Słyszałam Yildiz, jak to opowiadała Sili — odpowiada Naciye, twardniejącym głosem. — Gdyby Bahar powiedziała prawdę wtedy, gdy trzeba było, wszystko potoczyłoby się inaczej. Sila zostałaby uznana za niewinną, a ty ożeniłbyś się z nią.

Kuzey wstrzymuje oddech. Jego oczy szukają w matce potwierdzenia, ale znajdują tylko lęk.

— Dlaczego Sila mi o tym nie powiedziała? Dlaczego ukrywała to przede mną? — wyrzuca, a w jego głosie słychać zranienie.

Naciye opiera się o oparcie sofy, jakby nagle zrobiło się jej ciężko.

— Może uznała, że już za późno. Może bała się… Nie wiem. Ale bądź ostrożny, synu. Jeśli Bahar mogła zdradzić własną siostrę, to strach pomyśleć, co może zrobić innym.

Kuzey wstaje gwałtownie. Kroki mają w sobie zdecydowanie. W jego oczach pojawia się determinacja, jak ostrze, które przecina wątpliwości.

— Jeśli to prawda, to Bahar odpowie za wszystkie swoje czyny — mówi, a każdy wyraz brzmi jak obietnica. — Jestem pewien, że ma związek także z tym, co przytrafiło się Acelyi. Yildiz wie więcej, niż mówi — chroni Silę, bo boi się prawdy. Ale prawda i tak wyjdzie na jaw. Nie nazywam się Kuzey, jeśli tego nie ujawnię.

Naciye chwyta jego dłoń, a jej palce ściskają się mocno — z prośbą i z lękiem zarazem. W pokoju zapada cisza, a zegar dalej odmierza nieuchronny czas.

***

Kuzey wychodzi z domu, zamykając za sobą drzwi z cichym kliknięciem. Chłodne powietrze tego dnia owiewa mu twarz, ale to nie ono sprawia, że zatrzymuje się w pół kroku. Z oddali, z kierunku magazynu, dobiegają stłumione głosy. Rozpoznaje je natychmiast — Sila i Yildiz. Instynktownie przyspiesza, ale porusza się ostrożnie, niemal bezszelestnie, kryjąc się za ścianą garażu. Przysłuchuje się rozmowie, napięty jak struna.

— Schowam tu laptopa — mówi Sila. Jej głos drży, choć próbuje brzmieć stanowczo. — Proszę, skasuj wszystko, zanim Kuzey to zobaczy.

— To niczego nie zmieni — odpowiada Yildiz, z przekonaniem. — Kuzey już wie, że coś ukrywamy. Zrozumiał, że kłamiemy.

— Może i zrozumiał, ale bez dowodów nic nie zrobi. Proszę cię, usuń wszystko. Musimy to zatrzymać, niezwłocznie.

W tym momencie z wnętrza domu rozlega się donośny głos Cavidan:

— Yildiz! Gdzie się znowu podziewasz, dziewczyno?!

Obie kobiety podskakują lekko, zaskoczone. Yildiz wychodzi z magazynu pierwsza, nerwowo poprawiając koszulę. Sila podąża za nią, z twarzą napiętą i wzrokiem wbitym w ziemię. Nie zauważają Kuzeya, który ukrył się w cieniu garażu, nieruchomy jak posąg.

Gdy tylko znikają za rogiem, Kuzey rusza w stronę magazynu. Jego kroki są szybkie, zdecydowane. Wnętrze pomieszczenia jest chłodne, pachnie kurzem i starym drewnem. Przeszukuje szafki, nie tracąc czasu na wahanie. W jednej z nich znajduje laptop — czarny i lekko porysowany, ale działający.

Siada na krześle, otwiera urządzenie i zaczyna przeglądać pliki. Po kilku minutach natrafia na nagranie. Włącza je. Na ekranie pojawia się obraz kuchni — Bahar, spokojna, skupiona, posypuje lazanię zmielonymi orzeszkami. Jej ruchy są precyzyjne, niemal rytualne.

Kuzey wpatruje się w ekran, a jego twarz stopniowo twardnieje. Mięśnie szczęki napinają się, a oczy ciemnieją. W jednej chwili wszystko staje się jasne. Nie ma już wątpliwości. Nie ma już miejsca na wyjaśnienia.

Zamknął laptopa z siłą, która zdradzała jego gniew. Wstał powoli, jakby każdy ruch był obciążony ciężarem zdrady. W jego oczach nie było już tylko rozczarowania — była decyzja.

Powyższy tekst stanowi autorskie streszczenie i interpretację wydarzeń z serialu Aşk ve Umut. Inspiracją do jego stworzenia był film Aşk ve Umut 238. Bölüm dostępny na oficjalnym kanale serialu w serwisie YouTube. W artykule zamieszczono również zrzuty ekranu pochodzące z tego odcinka, które zostały użyte wyłącznie w celach informacyjnych i ilustracyjnych. Wszystkie prawa do postaci, fabuły i materiału źródłowego należą do ich prawowitych właścicieli.

Podobne wpisy