Odcinek 105: Mieszkanki domu kobiet siadają do kolacji. „Chcę zostać sponsorem waszej firmy cateringowej” – oznajmia Nermin. – „Co wy na to?”. „Naprawdę?” – pyta zaskoczona Emine. „Pani Nermin, co pani mówi?” – pyta Sultan. – „Chcesz być naszym nowym partnerem? Zeynep, córko, słyszałaś? Będziemy partnerami!”. Sultan ze szczęścia zaczyna tańczyć na siedząco. Jej córka także jest bardzo szczęśliwa. Jedynie twarz Sakine nabiera pochmurnego wyrazu. „Zeynep, Ekrem wynajął nasz stary dom, więc przygotowałam inny” – mówi Nermin. – „Jutro wszystkie razem się tam przeprowadzimy”. „Pani Nermin, czy mogę coś powiedzieć?” – pyta Sultan, widząc niezadowoloną minę przyjaciółki. – „Ładnie udekorowałyśmy ten dom, zrobiłyśmy, co w naszej mocy. Może zostaniemy tutaj?”.
„Ale…” – odzywa się przybrana mama. „Pani Nermin, naprawdę nie możemy się bez ciebie obejść” – zapewnia Emine. – „Będziemy cię odwiedzać co drugi dzień. Prawda, ciociu Sakine?”. „Zostaniemy tutaj” – potwierdza żona Bayrama. – „Zeynep i ja będziemy tu mieszkać. Nie będziemy polegać na cudzych pieniądzach i naruszać swojej rutyny”. „Jak to?” – Nermin robi duże oczy. „Pani Nermin, nie obrażaj się. Nie jesteśmy głodni i mamy dach nad głową, dzięki Bogu. Moja córka zarabia, o nic się nie martw”. „Zeynep, nie pójdziesz ze mną?” – Nermin jest wyraźnie zawiedziona. „Mamo, możemy porozmawiać?” – Dziewczyna zwraca się do biologicznej matki.
Zeynep i Sakine udają się do kuchni. „Mamo, co się z tobą dzieje?” – pyta dziewczyna. – „W ogóle nie uśmiechałaś się przy stole. Dobrze, nawykłaś do smutku. Spokojne i szczęśliwe otoczenie nie jest czymś, do czego jesteś przyzwyczajona, rozumiem to. Spróbuj znaleźć w sobie nadzieję, niech twoja twarz choć trochę się uśmiechnie”. „Córko, to zbyt duży ciężar. Nie chcę iść do domu Nermin”. „Rozumiem cię, mamo. Ty żywisz się nieszczęściem. Do tej pory myślałam, że czujesz nieszczęśliwa, bo byłaś bezradna, ale ty nie możesz oddychać bez poczucia bezradności. Dlatego zabierasz oddech wszystkim wokół siebie i karmisz ich bezradnością”.
„Spójrz, powiedziałaś, że boli cię głowa i nie poszłaś na zakupy” – kontynuuje Zeynep. – „Dlaczego? Żeby inni ludzie czuli się źle i żeby też się poddali”. „Naprawdę mnie dzisiaj głowa bardzo bolała” – zarzeka się Sakine. „Mamo, twój ból głowy był tylko wymówką. Co by się stało, gdybyś wyszła, zrobiła sobie mały makijaż, kupiła coś, roześmiała się? Wiesz, co by się stało? Ta biedna Sakine w tobie umarłaby! Tak bardzo się tego boisz, mamo”. „Jakie to ma znaczenie? Nie chcę nosić makijażu i ubierać się za pieniądze Nermin”. „Mamo, mama Nermin mieszkała tu z nami. Jadła z nami ryż, nie narzekała. Teraz chce się nam odwdzięczyć. Zaproponowała nam, żebyśmy mieszkały razem”.
„Nie chcę jej domu, mamy już bardzo ładny dom” – przekonuje Sakine. – „Córko, spójrz tylko, jaki jest wspaniały!”. „Nie wyprowadzisz się, mamo?”. „Nie”. „Dobrze, w takim razie ja się wyprowadzę. Zamieszkam z mamą Nermin. Mama Nermin jest chora, ty jesteś silna, jesteś bardzo silną kobietą. Siostra Sultan też tu zostaje, będziecie mieszkać razem. Mama Nermin potrzebuje mnie bardziej niż ty”. „Jestem silna, tak? Nermin jest zdruzgotana, wrażliwa, ale Sakine jest przyzwyczajona do wszystkiego, nic jej się nie stanie. Córka ją opuści, ale Sakine nic się nie stanie, czy tak?”.
„Mamo, czego ty dokładnie chcesz?” – pyta Zeynep. – „Prosimy cię, żebyś się wyprowadziła, nie chcesz. Mówimy, żebyś została, to płaczesz, że zostałaś porzucona. Dlaczego jesteś zła, nie rozumiem? Dlaczego ja jestem winna? Jaka jest wina mamy Nermin? Proszę cię, stań przed lustrem i zmierz się ze sobą. Mamo, nie dam się więcej oszukać twoim łzom. Dlaczego jesteś teraz smutna? Nie jestem już dzieckiem, które złapałaś za rękę i zaciągnęłaś do domu mamy Nermin. Teraz chcę odejść z własnej woli, chcę mieszkać z mamą Nermin. Może nie możesz tego zrozumieć, ne jestem pewna, ale wiem, że dorosłam, to moja decyzja”.
Zeynep opuszcza kuchnię i wraca do jadalni. Sakine idzie za nią i krzyczy: „Nie wiesz, jak płonie serce matki! Nie wiesz, jak nie może przełknąć nawet kawałka jedzenia! Ponieważ masz dwie mamy! Cokolwiek chcesz, dostaniesz od jednej. Co powinnam zrobić, żeby moje dziecko było obok mnie. Co powinnam zrobić, żebym już za nim nie tęskniła? Co mam zrobić, Boże? Ocal mnie! Proszę Cię, ocal mnie!”. „Dość!” – wybucha Nermin, wstając od stołu. – „Spójrz na swój stan. Po prostu torturujesz tę dziewczynę! Masz jeszcze jedną córkę, zapomniałaś o tym? Nie szukałaś jej, nie interesuje cię, co się z nią dzieje. Jak to możliwe, że zapomniałaś o jednej córce, a uczyniłaś Zeynep tak cenną? Z powodu mojej obecności?”.
„Więcej niż macierzyństwa, więcej niż miłości do dziecka, masz w sobie pragnienia pokonania mnie!” – kontynuuje Nermin. – „Zrozum to chociaż raz, Sakine! Gdyby nie to, już dawno znalazłabyś Gulbin!”. „Szukałam Gulbin, szukaliśmy jej!” – zarzeka się żona Bayrama. – „Szukałam Gulbin z Zeynep”. „Zachowujesz się tak, jakbym porwała Zeynep na twoich oczach. Dałaś mi to dziecko własnymi rękami. Chleb, który jadła ta dziewczyna, dałaś swojemu niewiernemu mężowi z własnej woli”.
„Dałam ci Zeynep, aby mogła chodzić do szkoły! Zeynep jest moją córką! Moją!” – Sakine bije się w pierś. „To moje ostatnie ostrzeżenie.” – Nermin wymierza palcem w biologiczną mamę. – „Jest dorosłą kobietą. Przyszła do ciebie, wysłuchała cię i się wyprowadziła. Wyszła za mąż, widzimy rezultat. Zeynep będzie tam, gdzie chce być, w porządku? Zostaw tę dziewczynę w spokoju! Zostaw nas w spokoju!”. Nermin odchodzi na piętro. Sakine nie odpuszcza i krzyczy za nią: „Znowu obwiniasz Sakine?! Oczywiście, to takie proste! Dlaczego nie szukałam Gulbin? Czy wyrzuciłam Gulbin z domu? Wiedziałam, że Zeynep ma miejsce w domu, dlatego wezwałam ją z powrotem. Co ty wiesz o macierzyństwie? Nigdy nie byłaś matką!”.
„Nie waż się!” – mówi stanowczo Zeynep, stając przed biologiczną matką. – „Nie waż się więcej rozmawiać tak z mamą Nermin, rozumiesz mnie? Nie waż się! Twoje łzy nie mają na mnie żadnego wpływu”. Dziewczyna wychodzi na zewnątrz, a Sakine wybucha płaczem. Akcja przenosi się do domu Barisa. Ozlem wychodzi na werandę, gdzie znajduje się jej brat. „Jak się ma nasz diament Zeynep?” – pyta kobieta. – „Musi być szczęśliwa. Sądząc po tym, że jej matka odzyskała majątek, prawdopodobnie nie będzie już pracować w naszej firmie. Mama otworzy jej kancelarię adwokacką”.
„Nie, będzie dla nas pracować” – mówi z przekonaniem Baris. – „Dlaczego miałaby odejść?”. „Pani Nermin zaprosi cię teraz na obiad, aby to uczcić”. „Już teraz świętują”. „Już teraz? Dlaczego nie jesteś zaproszony?”. „Bo to rodzinne świętowanie, siostro”. „Co się stało? Powiedz mi, nie będę cię oceniać”. „Chodzi o Zeynep. Czasami bawimy się przez cały dzień, śmiejemy się tak bardzo, że myślę sobie, jakie życie jest piękne. Nagle coś się dzieje i ona buduje mur wokół siebie”. „Może twoja obecność dobiegła końca. Myślałeś o tym? Uratowałeś ją przed jej byłym mężem, a ona mimo wszystko została jego prawniczką. Przygarnęła jego rodzinę pod swój dach, opiekowała się nimi”.
„Nie mieli pieniędzy, ale odzyskali je dzięki tobie” – kontynuuje Ozlem. – „Polubiła cię jako bohatera, ale dla dziewczyny takiej jak Zeynep jesteś teraz zbyt zwyczajny”. „O czym ty mówisz? Przysięgam, że nie rozumiem”. „Baris, mężczyźni w kobietach szukają swojej matki, a kobiety w mężczyznach swojego ojca. Tak mówią. Zeynep potwierdza tę teorię, widać to po jej byłym mężu. Ty jesteś normalny, nie masz w sobie nic złego. Nie jesteś alkoholikiem, nie jesteś łobuzem i co najważniejsze, nie polegasz na nikim. Nie jesteś jak ktoś, do kogo przywykła. Dlatego bardzo trudno jest ci przyciągnąć jej uwagę, zadziwić ją”.
„To tylko twoje myślenie” – stwierdza Baris. – „Dziewczyna trudziła się, żeby Savas otworzył się na świat, na ludzi. Choć byliśmy pokłóceni, przyszła tutaj i siedziała przy moim łóżku, kiedy byłem chory. Czy to oznacza, że przyciągam jej uwagę tylko wtedy, gdy jest ciężko?”. „Powiedziałeś, że kiedy przyszła do ciebie?”. „Wtedy, kiedy byłem chory”. „No właśnie. Kiedy byłeś w potrzebie, kiedy byłeś zależny. Czy rozumiesz teraz, co chcę powiedzieć?”.
Akcja przeskakuje do następnego dnia. Nermin i Zeynep wyprowadzają się z domu. Emine i Sultan odprowadzają je do samochodu, podczas gdy Sakine zostaje w środku. Wkrótce docierają do nowego domu. Gdy zatrzymują się przed furtką, do dziewczyny powracają sceny z przeszłości, gdy biologiczna matka oddała ją na wychowanie do bogatej rodziny. „Zeynep…” – Nagle słyszy za sobą znajomy głos. Odwraca się i widzi Sakine. – „Córeczko, proszę cię, nie zostawiaj mnie”. Sakine podchodzi do Zeynep. Dziewczyna patrzy to na nią, to na biologiczną mamę. Nagle rozlega się ryk motocykla. Pojazd zatrzymuje się na drodze, a jego kierowca wyciąga pistolet i wymierza z niego w kierunku kobiet! Pada strzał!