Odcinek 109: Zeynep opatruje Mehdiego. Mężczyzna nie może pojechać do szpitala, gdyż wyjście na jaw, że brał udział w strzelaninie, mogłoby skończyć się jego powrotem do więzienia. „Przed chwilą mogliśmy umrzeć” – mówi ciągle roztrzęsiona Nermin. – „Przeżyliśmy to? To mi się nie śniło, prawda?”. „Pani Nermin, wszystko, co się stało, było i minęło” – odzywa się Sultan. – „Przestań się martwić. Chłopak żyje, wszystko jest z nim dobrze”. „Mój Boże, przez tyle lat żyłam z tym człowiekiem. Dzieliliśmy życie w tym samym domu, wychowałam z nim dziecko. Nie mogę uwierzyć w to, co się stało”.
„Co gdyby coś stało się Mehdiemu albo Zeynep?” – kontynuuje przybrana mama. – „Co gdyby kula trafiła Zeynep? Brakowało tylko kilku centymetrów. Czy człowiek może tak łatwo odebrać życie? Czy może tak bardzo stracić rozum? I to człowiek, którego nazywałam mężem, a to dziecko tatą. Oszaleję!”. „Żeby moja córka miała inne życie, oddałam ją” – mówi Sakine. – „Oddałam ją własnymi rękami. Brakowało mi jej włosów, jej uśmiechu. Ty patrzyłaś na nią, wychowywałaś ją. Pani Nermin, niech Bóg cię błogosławi. Ale dostrzegasz to, prawda? Chciałaś postawić ją na tronie, ale ci się nie udało. Dziś wieczorem moja córka mogła umrzeć przez ciebie!”.
„Przyjaciółko, dlaczego przywołujesz nieszczęście?” – pyta Sultan. – „Módl się i dziękuj, że z twoją córką wszystko dobrze”. „I ja jestem teraz na krawędzi” – oświadcza żona Bayrama. – „Sultan, nie zawsze można mówić o błędach Sakine i jej nieszczęsnym mężu.” – Kieruje wzrok na Nermin. – „To, co dałaś nam jako szansę, twoje bogactwo i sukces, z tego powodu wszyscy mogliśmy mieć dzisiaj kłopoty!”. „Mamo, proszę, nie mów tak” – zabiera głos Zeynep. – „Nic się nie stało. Zamiast dziękować, kłócicie się. Mamo, czy możesz przygotować pokój dla Mehdiego, żeby mógł się trochę położyć?”. „Koleżanko, przygotujmy razem” – mówi Sultan. – „Niech odpocznie i wróci do sił”.
Baris kończy rozmawiać przez telefon. „Co się dzieje, synu?” – pyta zaintrygowana Nermin. – „Czy są jakieś wieści? Znaleźli go?”. „Nie, moja droga. Gdzie teraz mogliby go znaleźć? Ale jasne jest, kto go wysłał, istnieją dowody. Gdziekolwiek jest Ekrem, znajdziemy go, nie martw się. Nie będzie mógł uciec”. „Jesteś w takim samym niebezpieczeństwie jak ja. Dopóki ta osoba chodzi wolno, grozi ci niebezpieczeństwo. Pomyśl, to dzięki tobie Ekrem stracił pieniądze. Chce zabić cię tak bardzo, jak mnie. Gdyby Mehdi nas nie ochronił, mogłeś nawet zginąć”.
„Co mamy zrobić, pani Nermin?” – pyta brat Savasa. – „Jeśli go nie znajdziemy, jutro znajdzie nas ponownie. Ale nie martw się, znajdę go i własnymi rękami doprowadzę przed wymiar sprawiedliwości”. „Co się stanie, jeśli postawisz go przed sądem?” – pyta Zeynep. – „Tacie Ekremowi nic się nie stanie”. „Złym ludziom nic się nie dzieje!” – grzmi Sultan. – „Oni robią co chcą i utrzymują się na powierzchni wody jak sardele!”. „Nie będzie mógł się utrzymać” – przekonuje Baris. – „Jeśli ten drań powie, że został wynajęty przez Ekrema, ten dzień nadejdzie i Ekrem trafi do więzienia, zobaczysz”.
Baris odbiera telefon od Ozlem. „Jestem w kancelarii, siostro” – mówi do słuchawki. – „Nie martw się, już wychodzę.” – Rozłącza się i zwraca się do wszystkich: „Muszę już iść, żeby w domu się nie martwili. I wy, proszę, bądźcie ostrożni. Włączcie alarm i połóżcie się spać. Mehdi, raz jeszcze szybkiego powrotu do zdrowia. To, co zrobiłeś, było bardzo odważne. Dziękuję ci w imieniu nas wszystkich”. Baris opuszcza dom. Zeynep zaprowadza byłego męża do jego pokoju. Przynosi mu szklankę wody.
„Od kiedy Nuh pracuje dla Barisa?” – pyta brat Cemile. „On nie pracuje dla Barisa, tylko z Barisem” – poprawia Zeynep. – „Tak samo jak ja. Mehdi, ja i Nuh pracujemy z Barisem i zarabiamy pieniądze”. „Ale to nie jest to samo”. „Jest. Wiesz, przez co przeszedł Nuh przez cały ten czas, został bez grosza. Sprzedał wszystko dla ciebie. Z jego ust nigdy nie usłyszałam złego słowa o tobie”. „Gdybym tylko wiedział, że to wszystko tak się skończy…”. „Co byś zrobił, gdybyś wiedział? Czy mogłeś coś zrobić? Byłeś w więzieniu, a Nuh wszędzie szukał pracy. Pukał do wszystkich drzwi i tylko Baris mu otworzył”.
„Gdyby Nuh nie pracował dla Barisa, ktoś inny byłby teraz jego kierowcą” – stwierdza Zeynep. – „Ktoś inny pracowałby obok niego. Nie możesz denerwować się o wszystko, co się dzieje. I jeśli chcesz coś powiedzieć Nuhowi… Pobłogosław go. Pobłogosław go i powiedz mu, że go kochasz. On zrobił dla ciebie tak wiele. Teraz dobrze odpocznij. Obudzisz się jutro i będziesz znacznie lepszy. Dobrej nocy”. Akcja przeskakuje do następnego dnia. Nuh mówi żonie o tym, że Mehdi dowiedział się, dla kogo pracuje.
„Chłopak poczuł się bardzo źle z tego powodu” – mówi zmartwiona Cemile. – „Zastanawiam się, czy to dlatego nie wrócił do domu na noc. Znasz jego charakter. Powiedziałam ci dziesięć razy, żebyś odszedł, zanim się dowie. Powiedziałam ci, żebyś zostawił tego człowieka. Off!”. „Cemile, co powinienem był zrobić? Czy byłabyś zadowolona, gdybym odszedł od niego? Byliśmy głodni, nie mieliśmy nic do jedzenia. Nie mieliśmy gdzie mieszkać”. „Znalazłbyś coś”. „Co mogłem znaleźć? Nie znalazłem nic, byliśmy głodni, mówię ci! Przysięgam, czasami w ogóle cię nie rozumiem. Zobacz, w jakim jesteś stanie i jak się zachowujesz”.
„Od jak dawna wałkujesz ten sam temat?” – kontynuuje Nuh. – „Oprócz zdań o Mehdim, nie powiedziałaś niczego więcej. Cały czas mnie obwiniasz, a Mehdi ma zawsze rację! Niech cała reszta planety spłonie, umrze, dla ciebie to nie ma znaczenia! Wcześniej nie byłaś taka. Cierpliwie czekałem, że może się opamiętasz, ale jestem już wyczerpany. Mówię ci, zrozum mnie trochę, a ty nawet mnie nie zauważasz. Próbowałem wyjaśnić ci spokojnie, nie udało się. Próbowałem pokazać ci moje dobre intencje, też nie zadziałało. Co mam zrobić? Powiedz mi, a to zrobię, Cemile”.
„Czy mam stać się taki, jak ci ludzie.” – Mężczyzna wskazuje ochroniarzy za oknem. – „Mam podążać drogą Mehdiego? Ubiorę się na czarno, dadzą mi pistolet, szybki samochód i będę bawił się w mafię. Może wtedy mnie docenisz, co? Chciałem zarabiać własną krwią i potem, ale nie doceniłaś tego. Cemile, czy nie widzisz, co ludzie przeżywają w tym i tamtym domu? Nie jesteś tego świadoma? A to wszystko z powodu Mehdiego, którego tak bardzo chronisz. Nie byliśmy tacy, byliśmy dobrymi ludźmi. Może mieliśmy tylko skórkę od chleba, ale byliśmy dobrzy i przyzwoici. Jestem zmęczony. Mam już dość problemów Mehdiego, jego bólu, jego przekleństwa!”.
„Ja też jestem człowiekiem, oddycham!” – mówi dalej coraz bardziej wzburzony Nuh. – „Mam swoją dumę i honor, dość już!”. Mężczyzna odchodzi, a jego żona zanosi się szlochem. Kamera przenosi się do pokoju Benal. Kobieta, która słyszała odgłosy kłótni małżonków, pochyla się nad łóżeczkiem Mujgan i mówi: „Moja piękna córko, nie martw się o nic. Zabiorę cię z tego domu”. Czy Benal odejdzie? Czy Ekrem zostanie zatrzymany?