Miłość i przeznaczenie odc. 113: Ozlem nie zamierza dopuścić do ślubu Barisa i Zeynep! [Streszczenie + Zdjęcia]

Odcinek 113: Przy śniadaniu Baris informuje bliskich, że Zeynep przyjęła jego oświadczyny. Ali Riza i Savas są szczęśliwi, gratulują mu, ale reakcja Ozlem jest zupełnie inna. „Brawo” – mówi kobieta, klaszcząc w ręce. „Dziękuję” – mówi Baris. „Nie, nie gratuluję tobie. Gratuluję Zeynep, osiągnęła to, czego chciała. A ty dałeś się złapać, czy tak?”. „Nie oczekuję od ciebie takich gratulacji. Jedyne, czego chcę, to żebyś nam nie przeszkadzała”. „Oczywiście, czego tu gratulować? Popełniasz ten sam błąd, który zrobiłeś wcześniej. Ale jestem głupia, wiesz? Myślałam, że mnie zrozumie, posłucha. Widziałam się z nią, rozmawiałyśmy, ale nic to nie dało”.

„Co zrobiłaś?” – pyta Savas. „Co zrobiłaś?” – powtarza za bratem Baris. Obaj są równie zdumieni. „Tylko ty mogłaś to zrobić!” – stwierdza z oburzeniem w głosie Ali Riza. – „Co jeszcze się z nami stanie, kto wie?”. „Poczekaj, poczekaj. Co zrobiłaś, siostro?” – dopytuje Baris. „Spotkałam się z panią Nermin i Zeynep twarzą w twarz i porozmawiałam z nimi. Ale one, matka i córka, zaplanowały wszystko już dawno temu. Jeśli godzisz się na to, by wejść do ich brudnego życia, dlaczego miałyby się poddać?”. „Siostro, przekraczasz granicę” – ostrzega Savas. – „Myślę, że nie powinnaś tak bardzo próbować udowodnić, że masz rację”.

„Ozlem, za kogo ty się masz?” – pyta Baris. – „Pojawiłaś się i ingerujesz w nasze życie, a potem znikniesz i będziesz kontynuować swoje życie, jakby nic się nie stało, tak?”. „Zostaw, synu, odpuść” – prosi Ali Riza. – „Niech mówi, co chce. Dawno temu zasłużyłaś na to wszystko, córko. Żyję tyle lat, ale nie widziałem niczego, co zawstydziłoby naszą rodzinę bardziej od tego! To naprawdę bardzo obrzydliwe!”. „Nie widziałeś jeszcze, czym jest wstyd” – przekonuje kobieta i kieruje wzrok na brata. – „Ale dobrze, ożeń się. Zobaczymy, czy poradzisz sobie z istnieniem tego strasznego człowieka, jej byłego męża”.

„Myślisz, że zostawi was w spokoju, ale czy Zeynep może się od niego odwrócić?” – kontynuuje Ozlem. – „Jeśli naprawdę w to wierzysz, proszę bardzo, żeń się. Nikt ci nie stoi na drodze”. „Nie możesz za każdym razem atakować Zeynep, przerzucając temat na jej byłego męża” – zabrania Baris. – „Nie pozwolę ci tego więcej robić”. „Czy widzisz sytuację, w jakiej się znalazłeś? Nie rozumiesz mnie teraz, ale zrozumiesz. Zobacz, Baris, miłość istnieje między dwojgiem ludzi. Ale tak jak teraz, tak i po ślubie będzie was troje. Jesteś tego świadomy? Najpierw odpowiedz sobie na to pytanie, następnie rób, co chcesz. To twoje życie”. Ozlem wstaje od stołu i opuszcza jadalnię.

Cemile wyciąga brata z domu i zabiera go na cmentarz. „Zobacz, gdzie jest nasza siostra” – mówi żona Nuha, wskazując na grób. – „Zamiast znowu to zobaczyć, żałuję, że sama tu nie leżę. Oślepłam z bólu po stracie siostry. Postanowiłam stanąć w twojej obronie, popełniłam błąd. Chciałam cię stamtąd wydostać, a ty ściągnąłeś mnie tutaj. Zobacz, gdzie skończymy. Znowu wszystko jest takie samo, jak na początku! Wszyscy to mówili. Wszyscy stanęli przede mną i mówili, ale ja zawsze cię broniłam. Mówiłam, że jesteś moim bratem, że nie jesteś taki. A nawet jeśli jesteś zły, jesteś moim bratem. Powiedziałam sobie, że jeśli cię nie wesprę, całkowicie cię stracę”.

„Siostro, czy ja jestem złą osobą?” – pyta Mehdi. „Spójrz na siostrę” – mówi Cemile. – „Jakiś mężczyzna złapał ją i zastrzelił na środku ulicy. Odebrał ją nam. Oddaliśmy ją ziemi własnymi rękami. Był zły, ale czy nikt go nie urodził? Czy nie był maleńkim dzieckiem tak jak twoja córka? Czy urodził się zły? Nasz ojciec też był dobrą osobą. Zabili go i zostawił nas samych. Gdyby był z nami, może nic z tego by się nie wydarzyło. Tobie, mnie, siostrze, nic by się nam nie stało! Co robisz swojej córce, Mehdi? Pomyśl, jakim jesteś ojcem. Nie mam ci nic więcej do powiedzenia, bracie”.

Ozlem przyjeżdża do domu Nermin. Zeynep i jej obie mamy stają przed nią. „Założyłaś pierścionek, złożyłaś obietnicę. Naprawdę nie mogę w to uwierzyć” – mówi przybyła, z pogardą patrząc na narzeczoną brata. – „Czy robisz to na złość?”. „Pani Ozlem, myślę, że przypisujesz sobie zbyt duże znaczenie” – odpowiada Zeynep. – „Nie jesteś dla mnie tak ważna, jak myślisz. Oznacza to, że nie będę podejmować decyzji dotyczących mojego życia po jednej rozmowie z tobą. Nie zmienimy naszych planów z powodu twoich słów. Tak, Baris i ja podjęliśmy decyzję, wytyczyliśmy sobie nową ścieżkę. Jeśli chcesz, zaakceptuj to, jeśli nie chcesz, rób co chcesz”.

„W końcu nikt nie przyłożył pistoletu do głowy pani brata” – stwierdza Nermin. „Tak, to prawda” – przyznaje Ozlem. – „Nie zrobiliście tego w dosłownym znaczeniu tego słowa, ale jeśli zajdzie potrzeba, możecie to zrobić. Jesteście do tego przyzwyczajeni”. „Dzieci są w sobie zakochani, pani Ozlem” – mówi stanowczo Sakine. – „Jeśli postanowili wziąć ślub, nikt nie ma prawa ich rozdzielić”. „Kiedy cię widzę, rozumiem, dlaczego Zeynep jest w takim stanie”. „Co wiesz o stanie Zeynep?”. „Jaki jest stan Zeynep?” – pyta Nermin.

„Córkę, którą tak bardzo kochasz, wydałaś za mąż za mężczyznę bez rozumu” – oświadcza siostra Savasa, patrząc na Sakine. – „Przydarzyło jej się wszystko, co tylko mogło. Teraz niemożliwe jest stwierdzenie, czy stało jej się to z powodu tego mężczyzny, czy z twojego. Nie możecie się równać z moją rodziną. Tak długo jak tu jestem, nic z tego nie będzie. Nie może być między wami nic wspólnego. Baris też to wkrótce zrozumie”. „Jeśli skończyłaś, możesz już iść” – mówi Zeynep, stając twarzą w twarz z przyszłą szwagierką. – „Po drodze rozejrzyj się w tym swoim źle ułożonym świecie. Może znajdziesz coś ciekawszego. Odprowadzę cię, proszę”.

„Ta kobieta na górze to żona twojego byłego męża, prawda?” – pyta Ozlem, zatrzymując się przed wyjściem. – „Dobrze, powiedzmy, że nie mam nic ważniejszego do roboty. Ale ty? Ty masz bardzo ważną pracę. Dlaczego się tym nie zajmiesz? Dlaczego zajmujesz się dzieckiem i kobietą swojego byłego męża? Daj mi powód. Mój brat oświadczył ci się wczoraj. Minęła jedna noc, a ty już przywiozłaś tutaj żonę i dziecko swojego byłego męża. Jeśli nie możesz oddzielić się od Mehdiego, w takim razie zamieszkaj z nim. Czego chcesz od mojego brata?”. „Wyjdź stąd!” – rozkazuje Sakine. – „Natychmiast wyjdź z tego domu!”. Ozlem zakłada przyciemniane okulary i opuszcza dom.

Wkrótce do domu Nermin przyjeżdża Cemile. Mówi Benal, że Mehdi czeka na zewnątrz i chce z nią porozmawiać. Kobieta wychodzi do niego. „Od razu ci powiem, Mehdi” – oznajmia Benal. – „Jeśli przyszedłeś prosić o przebaczenie, nie trudź się na próżno”. „Myślisz, że przeproszę cię za to, że próbowałaś porwać moją córkę?”. „Spójrz, moja córka nie chce żyć w tamtym domu. Ani ja. Cokolwiek zrobisz, nie pozwolę na to”. „Możesz robić, co chcesz, Benal, jesteś wolna. Ale proszę cię, nie oddzielaj mnie od mojej córki”. „Nie zostawię ci córki, Mehdi. Cokolwiek zrobisz, nie możesz mi jej odebrać”.

„Ty mnie wcale nie znasz, Benal” – przekonuje brat Cemile. – „Jeśli chcesz wrócić do domu, wróć, jeśli nie chcesz, to nie. To twój wybór. Ale nie próbuj zabrać mojej córki”. „Interesuje mnie, czy takie coś mógłbyś powiedzieć Zeynep?”. „No właśnie, Zeynep. Ona jest twoim jedynym problemem. Porównujesz siebie do Zeynep. Powiedziałem ci, że nic do ciebie nie czuję, że żenię się z tobą tylko z powodu córki. Nie zdradziłem cię. Ale jeśli chcesz wiedzieć, powiem ci. Zeynep była dla mnie jedyną”. „Mehdi, ta Zeynep, którą tak bardzo cenisz, niedługo wychodzi za mąż, wiesz o tym?”.

„Niech będzie szczęśliwa” – mówi Mehdi. – „To mi wystarczy”. „Nieważne. Rób, co chcesz, ale mnie i córkę zostaw w spokoju. Nie ma niczego ważniejszego”. „Spójrz, Benal. Czy ta historia zakończy się w więzieniu, czy moją śmiercią, nie obchodzi mnie to. Poza córką nie mam niczego więcej do stracenia”. Benal wraca do domu, a jej mąż odchodzi do samochodu. Po chwili przychodzi do niego Zeynep. Puka w szybę, a mężczyzna wysiada.

„Mehdi, posłuchaj mnie, nie możesz tego zrobić Benal” – mówi córka Sakine. – „Nie możesz zabrać kluczy i trzymać ludzi w zamknięciu”. „Co mam zrobić?” – pyta brat Cemile. „Zostaw Benal, niech żyje swoim życiem”. „Niech żyje. Nie powiedziałem jej, że nie może tego robić. Ale nie może zabrać mojej córki i odejść”. „Ona jest matką, Mehdi! To oczywiste, że nie odejdzie, zostawiając swoje dziecko. O czym ty mówisz?”. „Czy zdajesz sobie sprawę, że chciała zabrać moją córkę i uciec?”. „Co miała zrobić? Jako matka nie chciała, żeby jej dziecko dorastało z tymi ludźmi, którzy są wokół ciebie. Czy nie mam racji?”.

„W takim razie niech odejdzie” – mówi Mehdi. „Niech odejdzie? Pozwoliłbyś jej”. „Nie z moją córką, Zeynep”. „Posłuchaj, nikt nie chciał uciec. Wynajęłaby dom i mieszkała w nim ze swoją córką. Znam cię bardzo dobrze. Liczę na twoje sumienie, proszę cię. Zostaw ich w spokoju. Chcesz znowu trafić do więzienia?”. „Dlaczego nie potrafisz na to spojrzeć z mojej strony? Nie dotrzymałem słowa, którego ci dałem? Zraniłem ciebie lub twoją rodzinę? Wychodzisz za mąż, bądź szczęśliwa i spokojna. A mnie zostaw wreszcie w spokoju, nie robię nic złego. Ona jest moją córką”. Mehdi wraca do samochodu. Do czego się posunie, by mieć Mujgan przy sobie?