Zranione ptaki odcinek 34: Melis znajduje Leventa i Meryem w chacie! Levent jest zazdrosny o Meryem! [Streszczenie + Zdjęcia]

34: Akcja odcinka rozpoczyna się w chacie. Meryem przygotowuje śniadanie. Dziewczyna, Levent i Remzi (właściciel chaty) siadają do wspólnego posiłku, gdy nagle rozlega się pukanie do drzwi. „Wy kontynuujcie śniadanie” – oznajmia Remzi, podnosząc się. – „Może to ktoś z wioski. Nie chcę, żeby zadawał pytania, kiedy was zobaczy”. Mężczyzna wychodzi na zewnątrz i staje przed… Melis! „Jakie wiatry cię tutaj sprowadziły, córko?” – pyta. – „Kim jesteś?”. „Widziałeś tu kogoś o imieniu Levent?” – pyta siostra Hulyi, ignorując pytanie gospodarza. – „Słyszałam, że miał wypadek i że jest gdzieś w okolicy. Wysoki brunet”. „Najpierw powiedz mi, kim jesteś, córko”.

W tym momencie z chaty wychodzi Levent. „Melis?” – pyta zaskoczony. – „Co tutaj robisz?”. „Levent!” – Przybyła wiesza się obiektowi swoich westchnień na szyi. – „Bardzo się martwiłam. Czy wszystko w porządku?”. „Chwila!” – przerywa stanowczo Remzi. – „Kto to teraz jest? Czy ta w środku nie jest twoją dziewczyną, chłopaku? Jeśli nie, to dlaczego ją porwałeś?”. „Kto kogo porwał?” – nie rozumie Melis. – „O kim mówisz? Jaka dziewczyna?” – Z chaty wychodzi Meryem i staje obok Leventa. – „Ach, o niej mówisz. Ona jest tylko naszą pokojówką. Pokojówką” – powtarza dla podkreślenia tego słowa.

Akcja przenosi się do firmy. Cemil podchodzi do biurka Ayse z segregatorem w rękach. „Przynoszę ci raport o producentach bawełny” – oznajmia i spostrzega, że dziewczyna masuje obolałą szyję. – „Wszystko w porządku?”. „Tak, dziękuję”. „Jesteś pewna? Na pewno nie masz żadnego problemu?”. „Mam się dobrze, po prostu jestem trochę zmęczona. Całą noc czekałam na wieści od przyjaciela”. „Od kogo i na jakie wieści czekałaś?” – docieka Cemil, nachylając się w zaintrygowaniu. Ayse wyczuwa swoją szansę i robi minę, która dobitnie mówi: „To nie twoja sprawa”. Chce w ten sposób wzbudzić zazdrość u mężczyzny.

„Wybacz, to nie moja sprawa” – mówi Cemil. – „Jeśli czujesz się zmęczona, idź do domu i odpocznij”. „Nie ma potrzeby, dziękuję”. „W porządku, jak uważasz.” – Mężczyzna odchodzi. Wkrótce do pomieszczenia wchodzi kurier. W rękach niesie kosz prezentowy dla Cemila. Ayse potwierdza odbiór i uważnie ogląda przesyłkę. „Z jakiej okazji ten kosz? Od kogo?” – zachodzi w głowę. Następnie odchyla folię, którą owinięty jest kosz, i wyciąga mini kopertę. Ma nieprzemożoną chęć otworzyć ją i przeczytać liścik. Nie ulega jednak pokusie. – „Nie mogę uwierzyć w to, co robię. Niech będzie od kogokolwiek!”.

Dziewczyna udaje się z przesyłką do gabinetu Cemila. „Co to jest?” – pyta mężczyzna. „Przyszło dla ciebie”. „Od kogo?”. „Nie wiem, nie patrzyłam”. „Jest tam mała koperta, spójrz”. Ayse bierze do rąk liścik i odpowiada: „Od pani Alev”. „Och, moja Alev jest bardzo miła. Położę to tutaj.” – Stawia kosz na biurku. – „Dziękuję ci”. Akcja przenosi się do rezydencji. Asli pod nieobecność Hulyi wchodzi do jej pokoju, zakłada jej sukienkę i robi sobie zdjęcia. Nagle drzwi pokoju otwierają się i do środka wchodzi… Hulya!

„Pani Hulyo, uwierz mi, ja tylko…” – odzywa się przestraszona służąca. „Asli, świetnie na tobie leży” – mówi z całkowitym spokojem żona Bahadira. – „Może być twoja, jeśli chcesz”. „Moja?” – Asli robi zdziwioną minę. „I tak jest na mnie za ciasna. Chodź, porozmawiamy. Teraz, kiedy nie chodzę do firmy, chcę pozbyć się wszystkiego, co przeszkadza mi w domu, rozumiesz?”. „Rozumiem, pani Hulyo, masz rację”. „Nie chcę widzieć ani tego dzieciaka, ani tej dziewczyny w rezydencji. Jeszcze twoja mama zakochała się w niej”. „To prawda. Porównuje mnie, swoją własną córkę, do nieznajomej dziewczyny! Nie ma zniewagi, której bym nie doznała z powodu jej i tego dzieciaka”.

„Widzisz, czyli mamy ten sam problem” – stwierdza Hulya. – „Mówię ci, ta dziewczyna zastąpi was obie, zobaczysz”. „O nic się nie martw, znajdę sposób, żeby ich stąd wykurzyć” – zapewnia Asli. – „Teraz pójdę zdjąć sukienkę”. „Powiedziałam, że należy do ciebie. Spójrz, jak pięknie ci pasuje.” – Ustawia dziewczynę przed lustrem. Akcja przenosi się do chaty. Melis i Levent są w pokoju, a Meryem zmywa naczynia. „Kiedy wyjeżdżamy?” – pyta zniecierpliwiona siostra Hulyi. – „Ciocia Ulviye nie może się doczekać, aż cię zobaczy. Biedna kobieta dosłownie oszalała od zmartwień”.

„Wkrótce wyjedziemy” – odpowiada Levent. – „Wujek Riza wyszedł, żeby coś przynieść. Nie możemy teraz odejść, bo pomyśli, że uciekliśmy”. Melis wyciąga z torebki telefon i ciężko wzdycha: „Och, która już godzina”. Meryem kończy zmywać i pyta: „Co robi Omer? Czy powiedzieli mu coś o nas?”. „Co Omer ma do rzeczy? To jeszcze małe dziecko, on nic nie rozumie, czyż nie?”. „Na pewno się martwi” – stwierdza brat Bahadira. Do chaty wraca Remzi. W rękach trzyma kosz pełen pomidorów, ogórków i papryki. „Spójrzcie, co wam przyniosłem” – mówi. – „Są ekologiczne, nie dostaniecie takich w mieście”.

„Weźmiemy te zabłocone warzywa do rezydencji i położymy je obok tych czystych z supermarketu?” – pyta Melis, z niesmakiem patrząc na zawartość koszyka. Levent sięga po podarunek i oznajmia: „Nie dostaniesz takich nawet w najlepszym markecie. Dziękuję bardzo. Nie wiem, jak ci się odwdzięczymy”. Wszyscy wychodzą na zewnątrz. Gdy Meryem i Melis udają się do samochodu, Remzi kładzie rękę na ramieniu Leventa i mówi: „Posłuchaj, dam ci jedną radę. Ta czarna kobieta to prawdziwy wąż. Nie zbliżaj się do niej, bo na pewno cię otruje. Jeśli chcesz się ożenić, poślub tę drugą. To bardzo dobra dziewczyna, nie przepuść tego”.

„Wujku, nic takiego nie ma” – odpowiada syn Ulviye. – „Ale i tak dziękuję za radę”. Remzi wraca do chaty, po chwili wychodzi wraz z kwiatkiem i wręcza go Meryem. „Wybacz, córko, ale nie mam innego prezentu” – oznajmia. – „Wszystko, czego dotkną twoje ręce, staje się piękne jak ten kwiat. Po prostu nie bój się cierni, dobrze?”. „To najpiękniejszy prezent, jaki w życiu dostałam” – odpowiada Meryem, a stojąca obok Melis tylko przewraca oczami ze znudzeniem. – „Dziękuję za wszystko, wujku Remzi”. „Nie ma za co. Przyjedź ponownie, ale tym razem z pierścionkiem na ręku.” – Właściciel chaty wymownie kieruje wzrok na Leventa. Następnie podchodzi do niego, by powiedzieć mu jeszcze kilka słów przed wyjazdem.

„Przestań tym ptasim móżdżkiem fantazjować o moim Levencie” – zwraca się Melis do Meryem. – „Nie waż się myśleć, że spojrzy na taką pokojówkę jak ty. Levent jest mój, słyszałaś? Mój!”. „Źle mnie zrozumiałaś” – zarzeka się siostra Omera. – „Uwierz mi, ja…”. „Niczego źle nie zrozumiałam, moja droga. Myślisz, że nie zauważyłam, jaką jesteś oportunistką? Od teraz uważaj na swoje kroki, inaczej zrównam cię z ziemią!”.

Akcja przenosi się do rezydencji. Omer pakuje do plecaka smakołyki, które chomikował w ostatnich dniach, i zanosi je czekającym za bramą przyjaciołom. Na wszystkim nakrywa go Hulya, przez co chłopiec dostaje kolejnego ataku astmy. Żona Bahadira nic sobie z tego nie robi i zostawia Omera samego, walczącego o każdy oddech. Chłopiec traci przytomność i upada. Wkrótce do rezydencji przyjeżdżają Melis, Levent i Meryem. Na tę ostatnią na drodze przed posiadłością czeka Tekin. „Co tutaj robisz?” – pyta córka Durmusa.

„Szukamy cię od zeszłej nocy, pani Meryem” – oświadcza gangster. – „Czy tak mi dziękujesz? Twój ojciec odchodzi od zmysłów ze zmartwień”. „Nie martw się, porozmawiam z moim tatą. Nie ma potrzeby, żebyś i ty panikował”. „Jak możesz być tak blisko nieznajomego?”. „Człowiek, którego nazywasz nieznajomym, jest moim szefem i to jego pieniędzmi spłacam twoje weksle”. „Nie ma już żadnych weksli. Wiesz, że wszystkie podarłem. Poza tym nie możesz tak po prostu wyjeżdżać z innym mężczyzną. Jesteś w końcu dziewczyną z naszej dzielnicy”. „Jakie wyjeżdżanie? Jesteś świadomy tego, co mówisz? Nie mogę uwierzyć, przed kim się tłumaczę! Skąd wziąłeś prawo, żeby tego ode mnie żądać? Czego chcesz?”.

Meryem chce odejść, ale Tekin chwyta ją za ramię i zatrzymuje. „Meryem, ty mnie jeszcze pytasz, czego chcę?” – pyta Tekin. – „Czy to nie jest dla ciebie jasne? Myślisz, że tamtego wieczora przyszedłem tak po prostu? Przyszedłem poprosić cię o rękę, dziewczyno!” – Ujmuje dłoń córki Durmusa. – „Chciałem założyć ci pierścionek na tę rękę”. Kamera robi zbliżenie na Leventa, który z podwórka obserwuje rozmawiających na drodze Tekina i Meryem. Z jego perspektywy wyglądają jak para zakochanych! Wściekły wchodzi do środka domu. Jest naprawdę zazdrosny o dziewczynę. Czy otworzy przed nią swoje serce? Czy ktoś odnajdzie nieprzytomnego Omera i pomoże mu?