Odcinek 4: Mehdi uległ namowom matki i zgodził się na spotkanie z Zeynep. Siedzi teraz wraz z przyjacielem w kawiarni i czeka na przyjście dziewczyny. „Mam nadzieję, że nie jest zarozumiała” – mówi Mehdi. – „Wtedy będzie od razu spalona. Albo taka, która nie wie nic o świecie. To tak, jakbym znał tą Zeynep”. „Ale mnie nie znasz” – odzywa się nagle ktoś za jego plecami. Mechanik odwraca się i widzi dziewczynę, którą już spotkał trzykrotnie. Oboje są zaskoczeni na swój widok. „Jeśli powiesz, że masz na imię Zeynep, to chyba zemdleję” – oznajmia mężczyzna.

„Zeynep” – przedstawia się dziewczyna i podaje rękę mężczyźnie. „Mehdi” – odpowiada syn Zelihy. Oboje patrzą sobie prosto w oczy. Przyjaciele, z którymi tu przyszli, zostawiają ich samych. Randkowicze siadają przy stoliku. „Gdybym wiedziała, że to ty jesteś tym Mehdim, który był przyjacielem mojego brata, byłoby lepiej” – oznajmia Zeynep. – „Dużo wyrzuciłam z mojej głowy, jeśli chodzi o dzieciństwo”. „Nie martw się, ja też wiele nie pamiętam”. „Cóż, życie. To znaczy, że tak miało być. Jak mamy się uratować od tego nonsensu? Masz jakiś pomysł?”.

„Moja mama jest starszą osobą, urodziła mnie późno” – oznajmia Mehdi. – „Wczoraj miała atak serca”. „Naprawdę? Nie wiedziałam, szybkiego powrotu do zdrowia”. „Pierwszy raz przestraszyłem się po śmierci ojca. Mówią, że im człowiek starszy, tym bardziej robi się zimnokrwisty, ale to nieprawda. Nieważne, ile masz lat, jesteś dzieckiem swoich rodziców. Odkąd wróciłem z wojska, szukają mi dziewczyny. Mówię im, że to nonsens, ale to ważne dla mojej matki”. „Cóż, ten temat jest ważny również dla mojej mamy. Od wczoraj nie spuszcza ze mnie oczu. Mówi o prawach matki i o tym, że umrze nie doczekawszy się wnuków”.

„No jasne. Wygląda na to, że razem to zaplanowały” – mówi Mehdi. – „Od lat słyszę tę samą śpiewkę”. „Ja od lat mieszkałam z dala od domu i rodziny” – wyznaje Zeynep. – „Z tego powodu czuję się zobowiązana wobec mamy. Mama bardzo cierpiała. Nie jest mi obojętne widzieć, jak płacze. Jako dziecko nie odrywałam wzroku od książek. Wierzyłam, że dzięki temu znajdę pracę, mama będzie szczęśliwa, a jej życie lepsze. Ale mojej mamie wystarczy zobaczyć mnie w sukni z welonem. Wybacz, nie wiem, jak doszłam do tego wszystkiego. Przepraszam”.

„Czuję się, jakbym utknęła” – kontynuuje Zeynep. – „Z jednej strony marzenia mamy, z drugiej moje własne. Nie wyglądasz mi na kogoś, kto ożeni się z dziewczyną, którą poznał przez mamę”. „Romantyzm i małżeństwo nie są w moim stylu” – przyznaje Mehdi. – „Ale życie w jakiś sposób nas zmusza, zagania w kąt. Czuję się już tym zmęczony, chcę to skończyć. Powiedz mi teraz, co mam powiedzieć mamie?”. „Co chcesz jej powiedzieć?”. „Moje plany były proste. Chciałem pójść i powiedzieć, że dziewczyna jest prawdziwą wiedźmą. Że ma krzywe nogi, że jedno oko ucieka jej na bok i takie tam”.

„Ja zaplanowałam to samo” – oznajmia dziewczyna. – „Powiedziałabym, że umrę, ale za niego nie wyjdę”. „Co więc zrobimy? Nie sądziłem, że tak będzie, kiedy tu przyszedłem. Dla mnie sytuacja trochę się zmieniła. Niespecjalnie wierzę w los, ale musi być jakiś powód. To dzieło Boga, że akurat w tak dużym kraju postawił cię przede mną. Ja… Zgadzam się na to”. „Mówisz poważnie?”. „Czy można z tego żartować? Wiem, że nie są to zbyt romantyczne okoliczności, ale chcę się poddać przeznaczeniu. Jeśli zgodzisz się, jutro ożenię się z tobą. Pomyśl i podejmij decyzję”.

W następnej scenie Mehdi odprowadza Zeynep przed dom jej rodziców. „Skończysz studia, uzyskasz stopień naukowy” – mówi mężczyzna. – „Zostało już niewiele. Wtedy będziesz silniejszą kobietą”. „Nie stanę się silna samym mówieniem o tym. Po prostu udaję, że jestem silna”. „Nie udajesz. Jesteś silna”. „Czy to pewna informacja?”. „Dorastałem z trzema kobietami. Potrafię rozpoznać silną kobietę. To był niesamowity dzień. Do zobaczenia”. Mehdi odchodzi. Zeynep odwraca się w stronę domu i dostrzega stojącą w oknie matkę. Sakine uśmiecha się, przekonana, że jej córka zgodziła się wyjść za mąż.

Zeynep postanawia wyjaśnić sytuację do końca. Biegnie za mężczyzną i zatrzymuje go. „Mehdi, pojawiłeś się w moim życiu w bardzo nieoczekiwanym momencie” – oznajmia. – „Dzisiaj był bardzo miły dzień, po raz pierwszy ktoś mi uwierzył. Ale nie wiem, czy na to zasługuję”. „Przysięgam, zaraz zezłoszczę się na ciebie. Co się z tobą dzieje? Dlaczego zawsze obwiniasz siebie? Jestem tym zainteresowany. Wybacz, przerwałem ci. Kontynuuj”. „Nie możemy, Mehdi. Ten ślub… Czułabym się tak, jakbym zdradziła własne życie. Nawet cię nie znam. To także dla ciebie byłaby wielka niesprawiedliwość. Może jesteś odważniejszy ode mnie, ale bądź pewien, że żałowałbyś bardziej niż ja”.

„Mam jeszcze dwa zdjęcia (rodziny), na których nie wiem, gdzie stanąć” – kontynuuje dziewczyna. – „Nie mogę teraz wejść w jeszcze jedno. Nie mogę”. „Nie było potrzeby mówienia tego wszystkiego” – oświadcza Mehdi. – „Powiedziałaś nie, rozumiem. Ale nie jestem smutny. Czegokolwiek będziesz potrzebowała, jestem tutaj. Jesteś niesamowita, naprawdę. Powodzenia”. Mężczyzna odchodzi. Zeynep wraca do domu. Gdy tylko przekracza próg, mama pojawia się obok niej. „Jak poszło, córko?” – pyta podekscytowana. „Chciał, żebyśmy natychmiast wzięli ślub”. „Dzięki Bogu!” – Kobieta przytula córkę.

„Mamo, co to teraz znaczy?” – nie rozumie dziewczyna. – „Tylko dlatego, że mu się spodobałam i mnie chce, mam się zgodzić? Czy nie jest ważne, co ja czuję?”. „Co mu odpowiedziałaś?”. „Powiedziałam, że to niemożliwe”. „Dlaczego? Czy nie powiedziałaś, że ze względu na mnie spróbujesz?”. „Mamo, spróbowałam. Poszłam i poznałam się, ale to nie może tak być. Nie mogę poślubić kogoś, kogo nawet nie znam. Mamo, w jakim my wieku żyjemy, na Boga? Zobacz, jestem tutaj, jestem przy tobie. Wyjdę na chwilę, ale wrócę. Nie opuszczę cię”. „Czyli znowu odchodzisz?” – bardziej stwierdza, niż pyta Sakine.

Akcja przenosi się do domu Mehdiego. Mężczyzna wchodzi do kuchni, gdzie znajdują się jego mama i siostry. „Jak poszło?” – pyta Zeliha. „Boże, mamo, poszedłem i porozmawiałem z dziewczyną, ale ona nie jest mną zainteresowana”. „Patrzcie na nią” – odzywa się siostra. – „Dlaczego się z tobą spotkała, skoro nie chce się zgodzić? Po co zawracała głowę mojemu Mehdiemu? Czy to nie jest brak szacunku? Na Boga, jest!”. „Jakie zawracanie głowy, siostro? Czy istnieje zasada, według której mam podobać się wszystkim dziewczynom? Nie ma takiej”. „Synu, ta dziewczyna cię nie chce, bo zachowywałeś się niegrzecznie, czy po prostu cię nie chce?”. „Tak, mamo, tak…” – Mehdi odchodzi.

Akcja przeskakuje do wieczora. Zeynep odbiera sms-a od narzeczonego: „Dość już. Nie przyszłaś na spotkanie i nie odpowiadasz na moje telefony. Mam nadzieję, że masz dobry powód”. „Faruk, nie czuję się dobrze. Zadzwonię do ciebie później. Będę zadowolona, jeśli okażesz mi zrozumienie. Zostaw mnie na jakiś czas samą, proszę” – odpisuje dziewczyna, a następnie udaje się za mamą do jadalni. „Mamo, nie rób tak” – prosi. – „Powiedziałaś, żebym się z nim poznałam, i zrobiłam to. Usiadłam, rozmawiałam, ale nie mogę. Muszę jeszcze skończyć studia i znaleźć pracę. To nie czas na ślub”.

„Ale Farukowi powiedziałaś tak” – przypomina Sakine z obrażoną miną. – „Co ma on, czego nie ma Mehdi? Jest dokładnie odwrotnie. Mehdi ma więcej”. „Mamo, gdyby Faruk zapytał mnie na osobności, nie powiedziałabym mu tak. To nie ma żadnego związku z Mehdim. Po prostu chcę stanąć na własnych nogach”. „Czy Mehdi cię w tym powstrzymuje? Powiedział, żebyś nie skończyła szkoły? Żebyś nie pracowała? Twoim prawdziwym problemem jestem ja, córko. Odrzucasz Mehdiego, bo ja ci go znalazłam. Myślałaś, że tylko się spotkacie i tak oszukasz swoją matkę? Tak samo jak Nermin, ty też patrzysz na mnie z góry”.

„Mamo, proszę cię, nie możesz tak mówić” – przekonuje Zeynep. „Czy nie przyszłaś mnie pocieszyć? Dopiero co przyszłaś, a już mówisz, że odchodzisz. Uważasz, że wychowała cię druga matka. Poświęciłam się dla ciebie. Aby cię uszczęśliwić, sama byłam nieszczęśliwa. Żeby tata cię nie dotknął, oddałam swoje życie. Życie!”. „Mamo, nic nie poszło na marne. Kiedy zacznę pracować…”. „Nie zmienisz mojego losu”. „Zmienię los nas wszystkich. Niedługo skończę studia i znajdę pracę. Nie potrzebuję nikogo do ślubu”. „Faruk cię zabierze i wyjedziecie do innego kraju”. „Mamo, i ty pojedziesz. Będziemy razem”.

„Przepadnę w miejscu, którego nie znam” – stwierdza Sakine. – „Słuchaj, ja ci nie mówię, żebyś uczyniła nas bogatymi. Chcę tylko, żebyśmy byli rodziną. Chcę zobaczyć wnuki przed śmiercią. Chcę im dać to, czego nie dałam tobie. Proszę cię, wróć do domu. Czy Faruk i Nermin mogą być twoją rodziną? Oni są inni. Mają inne jedzenie, obyczaje, nawyki, wszystko inne. Pracowałam obok tych ludzi przez lata. Nie ma tam spokoju dla ciebie. Nie jesteś taka jak oni, nie możesz być. Twoje korzenie są tutaj, Mehdi jest twoją najlepszą szansą! Wiedz, że twoje przeznaczenie jest zapisane, córko”.

„Mamo, wiem, że cię to boli, ale mama Nermin też jest moją mamą” – stwierdza Zeynep. – „Bardzo się dla mnie trudzili. Czy mam teraz ich zostawić bez wdzięczności za ich wysiłek? Nie mogę tu po prostu zostać, zostawiając ich samych. Ja ich też bardzo kocham”. „Gdyby ciebie kochali, czy oddzieliliby cię od prawdziwych rodziców? Czy porwaliby cię stąd? Byłaś ich zabawką, którą pieścili i pielęgnowali. Zabawką, którą pani Nermin mogła pochwalić się przed przyjaciółkami. Gdyby naprawdę cię kochali, czy nie zmieniliby ci nazwiska? Oni cię wychowali, żebyś była ich dziedziczką. Teraz ich obowiązek się skończył”.

„Mamo, spróbuj zrozumieć, że oni też są moją rodziną” – prosi Zeynep. „Niedługo przekonasz się, dziś lub jutro, czy są twoją rodziną. Nermin jest szczęśliwa. Dorastałaś przy niej i zawsze jej słuchałaś. Robiłaś to, co ci kazała. Teraz Sakine mówi, że będziemy rodziną, że stworzymy dom, że wyjdziesz za Mehdiego. Tak, Sakine jest zła…”. Urażona Sakine opuszcza pomieszczenie. Zeynep ociera z policzków łzy.

Podobne wpisy