Odcinek 71: Zeynep i Baris wchodzą do hotelu. Mehdi początkowo idzie za nimi, ale po chwili wycofuje się i wraca na zewnątrz. Rozgląda się za Bayramem. Widzi, jak ten prosi o pomoc przechodzącą kobietę. Brat Cemile podchodzi do niego i kładzie rękę na jego ramieniu. Akcja przenosi się do domu kobiet. Sultan i Emine są bardzo szczęśliwe, że udało im się zdążyć z przygotowaniem jedzenia na czas. Wszystko zmienia się, gdy dziewczyna odczytuje SMS, który właśnie dostała: „Dzień dobry, jestem sekretarką pana Selima. Pan Selim odwołał ślub z powodu choroby. Skontaktuje się z tobą później, jeśli będzie taka konieczność”.

„Mamo? Jak to?” – pyta zdumiona Emine. – „Co mówi ten człowiek? Jakie anulowanie?”. „Powiedziałam wam!” – przypomina Sakine. – „Mówiłam, że nie możecie wykonywać pracy dla nieznajomych bez zaliczki”. „Co to znaczy, że zadzwoni później? Czy ten człowiek zapłaci nam za to, co zrobiłyśmy? Mamo?”. „Córko moja… Boże drogi…” – Wzdycha ciężko Sultan, siadając w fotelu. – „Jeśli nie ma pracy, nie ma też pieniędzy. Oto cały kapitalizm, świat biznesu”. „Mógł nam to powiedzieć wczoraj!” – grzmi Emine. – „Czy to żart? Pracowałyśmy całą noc!”.

Kobiety wpadają na pomysł, że oddadzą jedzenie potrzebującym. Rozlega się dzwonek do drzwi. Sakine idzie otworzyć i początkowo uśmiecha się, widząc Mehdiego, ale momentalnie pochmurnieje, gdy dostrzega stojącego za nim Bayrama. W następnej scenie mężczyzna leży na kanapie. Sakine siedzi obok niego i mówi: „Od lat chciałam cię zostawić, ale nie miałam dokąd pójść. W końcu ty mnie zostawiłeś. Rozmawiaj ze mną, człowieku! Nie groziłeś mi, że mnie zabijesz? Gdyby Mehdi cię tutaj nie przyprowadził, nie wróciłbyś do mnie sam”.

Emine udaje się Mehdim, który wyszedł właśnie na zewnątrz. „Dlaczego przyprowadziłeś go tutaj?” – pyta dziewczyna. „Obiecałem coś Zeynep” – tłumaczy mężczyzna. – „Powiedziałem, że znajdę jej ojca i przyprowadzę go do niej”. „To było wcześniej. To było coś, co zostało w przeszłości. Zeynep nie jest już starą Zeynep, rozumiesz? Ona nie wybacza już tak łatwo. Do niewidzenia”. Emine wraca do środka. Wkrótce do domu przyjeżdża Zeynep. Sakine przykłada rękę do czoła męża. „Ma wysoką temperaturę” – oznajmia. – „Mehdi kupił lek, ale nie pomaga. Czy to jakiś wirus? Nie wiem, co się dzieje. Gdzie on spał, córko?”.

„Zabierzmy go do szpitala, niech zrobią mu badania” – postanawia Zeynep. „Nie chcę, wszystko ze mną w porządku” – zapewnia Bayram, choć wcale na to nie wygląda. „Co znaczy, że nie chcesz i że jest w porządku? Nie zrezygnujesz z picia? Jeśli umieścimy cię w szpitalu, wyzdrowiejesz. Nie ma innego wyjścia”. „Córko, czy można znaleźć dla niego miejsce tak szybko?” – pyta Nermin. „Ja nic nie piję, przyjaciele. Nic nie piłem”. „Próbujemy ci pomóc, jeśli tylko pozwolisz” – oświadcza Zeynep. „Pomóc, tak? A gdzie byłaś przez tyle czasu? Powiedziałaś, że umarłem, tak? Powiedziałaś, że nie masz takiego ojca, że się mnie wstydzisz, że do ciebie nie pasuję. Pamiętasz to, dziecko?”.

„On jeszcze obwinia innych!” – stwierdza oburzona Nermin. – „Sakine, możesz przyjść? Musimy porozmawiać”. Obie panie udają się do kuchni. „Sakine, zabierz go z tego domu” – rozkazuje przybrana mama szeptem, ale stanowczo. „Pani Nermin, proszę cię, nie stawaj między nami. Nie mieszaj się, błagam”. „Co to znaczy, żebym się nie mieszała? Czy nie widzisz, że ten człowiek jest pijany? Otwórz oczy, Sakine!”. W tym momencie Bayram wymiotuje na podłogę.

Zeynep wychodzi na podwórko, gdzie nadal znajduje się jej były mąż. „Podjęłaś decyzję? Czy on zostanie tutaj?” – pyta Mehdi. „Zostanie na trochę, potem zobaczymy” – odpowiada dziewczyna. – „Kiedy wyszedłeś ze szpitala?”. „Kiedy ty wyszłaś, zwolnili mnie”. „A lekarstwa?”. „Przyjmuje je wszystkie. Są w samochodzie, nie martw się”. „Gdzie znalazłeś mojego ojca?”. „Na ulicy”. „Bardzo ci dziękuję, Mehdi. Dziękuję, że zaopiekowałeś się moim tatą”. „Nie ma za co, Zeynep. On jest też moim ojcem. Teraz nie jest z nim dobrze, powrót do zdrowia zajmie trochę czasu. Jeśli nie chcesz, żeby wam przeszkadzał, zabiorę go”.

„Nie. Niech najpierw dojdzie do siebie i niech mama trochę się uspokoi” – mówi Zeynep. – „Później zobaczę, znajdę rozwiązanie. Jeszcze raz dziękuję. Uważaj na siebie, dopiero co wyszedłeś ze szpitala. Nie zaniedbuj lekarstw, dobrze? Wrócę do środka, trzymaj się”. Akcja przeskakuje do wieczora. Kibrit gra na skrzypcach, gdy do jej pokoju wchodzi Mehdi. „Tato? Czy wszystko w porządku?” – Dziewczyna odkłada instrument i przytula się do mężczyzny. „Tak, ptaszyno, nic mi nie jest”. „Czy Burhan ci to zrobił?”. „Nie myśl o tym. Co masz nowego? Grałaś na skrzypcach?”.

„Dla mnie to też zaskoczenie” – oznajmia Dilara. „Gdzie się nauczyłaś? W szkole?”. „Najpierw chciałam tylko spróbować, a potem jakoś poszło”. „Jak się na to mówi? Dobry słuch czy jakoś tak. Zdecydowanie go masz. Dalej, pozwól mi posłuchać”. „Nie gram jeszcze dobrze. Jest za wcześnie”. „To bardzo drogie, prawda? Dali ci to w szkole?”. „Nie, brat Baris mi dał”. „Kto?”. „Brat Baris, szef mamy. Prawnik”. „Brat Baris…” – powtarza Mehdi, a jego mina pochmurnieje. „Tato, on nie jest złą osobą. To jest jak prezent”.

„Dilara, nie broń tego człowieka przede mną” – mówi stanowczo Mehdi. – „Czy nie powiedziałem ci, że mu nie ufam? Próbuję cię przed nim chronić, a ty przyjmujesz od niego prezenty i dajesz mu siłę, by mógł zbliżyć się do Zeynep”. „Tato, nic złego się nie stało. Tylko przyjęłam prezent”. „Nie chcę. I nie chcę słyszeć imienia tego człowieka. Rozumiesz mnie, Kibrit? Nie jesteś wnuczką pani Nermin, która gra na pianinie. Jesteś córką mistrza Mehdiego, zostaw to teraz”. Mężczyzna opuszcza pokój. Kibrit siada na łóżku i odkłada skrzypce do pokrowca.

Podobne wpisy