129 i 130: Cavidan spotyka się z sąsiadem, który odwiedził ją dziś rano. „Za miesiąc, kiedy opuścisz ten świat, twoje dzieci zostaną same. I głodne” – stwierdza kobieta. – „Zdajesz sobie z tego sprawę, prawda? No właśnie. Gdzie masz długi?”. „W banku oraz na kartach kredytowych” – oznajmia mężczyzna. – „Ostatnie pieniądze, które miałem, wydałem na lekarstwa”. „Rozumiem. Okazuje się, że twoja sytuacja jest o wiele gorsza niż myślałam. A jeśli zrobię dla ciebie coś dobrego? Wykupię dom, w którym mieszkasz, spłacę zadłużenie na kartach, a może nawet dam ci pewną kwotę pieniędzy?”.
Akcja przenosi się do domu Kemala. Mężczyzna wchodzi do pokoju, w którym znajduje się jego siostra. „Interesuje mnie jedna kwestia. Jak mogłaś stracić tyle pieniędzy?” – pyta ojciec Masal. – „Rozumiem, że nie kupiłaś żadnej nieruchomości?”. Dziewczyna kręci przecząco głową. „Tak jak myślałem. I nie inwestowałaś nigdzie pieniędzy? Czyli gdzie to wszystko się rozpłynęło?”. „Bracie, mam swoje życie osobiste, a co za tym idzie wydatki” – oznajmia Oya. – „Zapytam cię o coś. Moje akcje wciąż na mnie czekają, tak?”. „Aha, więc przyjechałaś, by spieniężyć akcje. Przykro mi, ale to niemożliwe. Akcje zostaną u mnie. To zabezpieczenie twojej przyszłości. Nie pozwolę ci roztrwonić tego na głupstwa”.
„Bracie, nie rób mi tego!” – prosi dziewczyna. – „Nie jestem taka jak ty. Patrzę na życie inaczej. Czy nie chcesz, żebym była szczęśliwa?”. „Dobranoc, kochano siostrzyczko” – Kemal podnosi się. – „I tak na koncie masz tyle pieniędzy, ile są warte te akcje. Tyle do szczęścia ci wystarczy”. „Ale mi nie starcza tych pieniędzy na życie! Bracie, za granicą wszystko jest bardzo drogie”. Mężczyzna nie zważa na błagania siostry i opuszcza jej pokój. „Już ja wiem, jak ci zabrać te akcje” – mówi do siebie Oya.
Akcja przeskakuje do następnego dnia. Cemre wchodzi do jadalni, gdzie przy stoliku siedzą Suna i Zeynep. „Emir jeszcze nie wstał?” – pyta córka Suheyli. „Niedługo przyjdzie. I tak Reyhan nie ma jeszcze w domu” – oznajmia Suna. „Jak to nie ma?”. „Nie wiem. Możliwe, że brat ją wyprosił”. „Siostra Reyhan nie przyjdzie, ciociu Melike?” – pyta Zeynep. „Jedz śniadanie, córko” – odpowiada służąca. – „Siostra Reyhan przyjdzie, nie martw się”. „Brat na pewno ją stąd wyprosił” – powtarza Suna. „Czy coś takiego jest możliwe, Suno? Nikt nikogo nie wyprosił”.
Emir wchodzi do jadalni. „Bracie, jej nie ma” – oznajmia Suna. – „Mówiłeś, że jak ci się poprawi, to ona odejdzie. Wyzdrowiałeś i ona odeszła, prawda?”. Emir nie odpowiada. Odkręca tylko głowę w drugą stronę. „Widzisz, mówiłam, że ona odeszła” – Suna kieruje wzrok na Cemre. „A jeśli ona naprawdę nie wróci?” – pyta siebie w myślach Emir. Cemre podchodzi do niego, kładzie mu rękę na ramieniu i mówi: „Rozumiem cię. Nie zwracając uwagi na jej wszystkie błędy, pozwoliłeś jej tu zostać. A ona znowu pokazała swoje kaprysy i odeszła. Jak zakochany człowiek może w taki sposób postępować? Nie rozumiem”.
„Ja jestem gotowa zrobić wszystko, by przywrócić spokój w tym domu” – kontynuuje Cemre. – „Nie chcę, abyś czuł się samotny”. „Nie jestem samotny. Jestem głupi” – odpowiada w myślach Emir. – „Reyhan nie odeszła dlatego, że mnie nie kocha, tylko z powodu tej ciszy. A jeżeli już ani kroku nie postawi w tym domu? Co wtedy zrobię?”. Akcja przenosi się do domu Kemala. Mężczyzna opiera się o ścianę i patrzy na śpiącą żonę. „Co jest? Czemu na mnie patrzysz?” – pyta Narin po przebudzeniu. „Chciałem ci coś powiedzieć. Przyczyną tego, że dałem ci pieniądze, jest to, że nie możesz pracować”.
„Zawarliśmy umowę, a w jej rezultacie straciłaś wszystkie zgromadzone oszczędności” – kontynuuje brat Hikmeta. – „Nie możesz pracować, a na pewno masz swoje wydatki. Dlatego chcę, aby to zostało u ciebie” – Kemal wyciąga z kieszeni kartę kredytową. „Mówię, że niczego nie chcę” – Narin odchodzi do łazienki. Jej mąż mimo to zostawia kartę na półce nad łóżkiem. Kiedy wychodzi na korytarz, od razu zatrzymuje go siostra. „Bracie, myślałeś o naszej wczorajszej rozmowie?” – pyta Oya. „Nie ma o czym myśleć. Nie pozwolę ci sprzedać akcji” – oświadcza Kemal. „Wybacz, ale przyjechałam tutaj, by odebrać od ciebie to, co mi się należy. I zabiorę, nawet siłą!”.
„Jeżeli w sposób racjonalny gospodarowałabyś tym, co wcześniej dostałaś, teraz nie byłabyś w takiej sytuacji” – stwierdza ojciec Masal. – „Nie masz już osiemnastu lat. Nie możesz zachowywać się tak lekkomyślnie. Jeżeli sama nie myślisz o swojej przyszłości, to ja muszę o niej pomyśleć, jako twój straszy brat”. „Nie chcę, aby ktokolwiek o mnie myślał!” – oznajmia oburzona dziewczyna. – „Chcę pieniędzy, które mi się należą!”. „Jestem pewien, że nie masz w kieszeni nawet pięciu groszy. Wydałaś wszystko, co miałaś, i przyjechałaś”. „Tak, straciłam pieniądze i przyjechałam. Chciałam je stracić i straciłam!”. „Nigdy nie dorośniesz, prawda? Wszystko, co robisz, jest złe. Wszytko!”.
„Aha, tak jakbyś ty zawsze postępował prawidłowo” – mówi Oya. „Zgadza się. W moim życiu wszystko jest poukładane, ponieważ żyję ostrożnie” – oznajmia Kemal. „Doprawdy? Mi się tak nie wydaje, kiedy widzę rozrzucone na podłodze pieniądze. Chyba nie myślisz, że uwierzyłam w to kłamstwo? Braciszku, skoro jesteś taki ostrożny, a ja nie, to ja tutaj zostanę. Na pewno w końcu popełnisz błąd, a ja go nie przegapię i zabiorę ci akcje!”. „Grozisz mi?”. „Zrozum to, jak sobie chcesz. Zobaczymy, czy oddasz mi akcje, kiedy znajdę twój błąd”.
Akcja przenosi się do domu Cavidan. Zniecierpliwiona kobieta stoi obok łóżka i mówi do siebie: „Nie zadzwonił i nie przyszedł. I tak było wiadome, że sobie z tym nie poradzi. Głupiec!”. Nagle rozlega się pukanie do drzwi. Pani Tarhun idzie otworzyć i po drugiej stronie widzi swojego sąsiada. „Więc przyszedłeś?” – pyta. – „Podjąłeś decyzję? Posłuchaj, nie mam wolnego czasu! Jeśli nie możesz tego zrobić, to powiedz to wprost! W jednej chwili znajdę tysiąc ludzi, którzy bez chwili wahania nacisną na spust!”. „Pani Cavidan, chcę, aby po moim odejściu żona i dzieci żyli w komforcie. Pociągnę za spust” – oświadcza mężczyzna.
W domu Kemala rozlega się dzwonek do drzwi. Reyhan idzie otworzyć i przed wejściem widzi swojego męża. „Co się stało? Co robisz tutaj tak wcześnie?” – pyta dziewczyna. „Zabieraj swoją walizkę. Wychodzimy” – oznajmia mężczyzna. „Dokąd jedziemy? Coś złego się z kimś stało?”. „Zmieniłem zdanie. Zapomnij o walizce, natychmiast wychodzimy!”. Emir chwyta żonę za rękę i wyciąga ją z domu. „Co ty robisz? Możesz puścić moją rękę?” – prosi Reyhan. „Nie pytaj więcej! Dosyć! Zabieram cię i wracamy do domu. To wszystko!”. „Możesz puścić moją rękę? Nie ciągnij mnie!”. „Jeśli puszczę, wrócisz ze mną do domu?”. „Nie, nie wrócę”. „Tak jak myślałem. Dlatego właśnie cię nie puszczę” – mężczyzna siłą zaciąga żonę do samochodu i razem odjeżdżają.
Oya i Kemal siedzą na kanapie w salonie. Narin podaje mężowi kawę. „Dodałaś cukru?” – pyta mężczyzna po skosztowaniu napoju. „Ty nawet nie wiesz, jaką kawę pije twój mąż?” – pyta Oya. – „Braciszku, wasze małżeństwo jest coraz bardziej tajemnicze. Powiedziałabym, że może miłość tak cię zaślepiła, ale ciebie przecież nigdy nic nie zaślepia”. „Oya, posłuchaj, milczę, żeby nie stwarzać niepotrzebnych kłótni” – oznajmia mężczyzna. „Nie milcz, braciszku. Chętnie posłucham, co masz do powiedzenia”. „A może ty spróbujesz pomilczeć?”. „Czy nie mam racji? Co z was za mąż i żona? Nawet w mediach społecznościowych nie macie ani jednego wspólnego zdjęcia”. „Tacy już jesteśmy. I nie oczekujemy, że nas zrozumiesz”.
Akcja przenosi się do rezydencji. Cemre idzie po tarasie i dostrzega, jak Emir dyskretnie patrzy na swoją żonę. „Dosyć! Dosyć!” – szepcze wściekła dziewczyna. – „Dlaczego muszę tak bardzo cierpieć przez tę utrzymankę? Ale już niedługo. Twoja mama rozwiąże to absurdalne małżeństwo, Emir. To ostatni raz, gdy patrzysz na swoją żonę, utrzymankę. Naciesz się, póki jeszcze możesz”. Akcja wraca do domu Kemala. Oya zakrada się do sypialni swojego brata i Narin. Rozgląda się uważnie po pomieszczeniu i zagląda, gdzie tylko się da. Nagle w oko wpada jej leżąca na półce karta kredytowa oraz dołączona do niej karteczka z pinem. Uśmiechnięta dziewczyna chowa obie te rzeczy do swojej torebki i opuszcza pokój.
Emir wchodzi do gabinetu ojca. Ten właśnie czyści pistolet. „Wzywałeś mnie, tato?” – pyta mąż Reyhan. „Siadaj. Musimy o czymś porozmawiać” – oznajmia Hikmet. – „Dowiedziałem się, że twoja mama przyjechała do rezydencji bez mojej zgody. Czego chciała? Co powiedziała?”. „Martwiła się o mnie. Po operacji…”. „Zapomniałeś już o wszystkim, co się wydarzyło? Jak możesz wpuszczać ją do domu? Nie mogłeś pokazać, gdzie jest jej miejsce? Powiedzieć choć parę słów, na które zasłużyła?”. „Tato, przestań. Ona nadal jest moją matką”. „To znaczy, że bronisz swojej matki, tak? Kobietę, która nie zna granic, która nie chce szczęścia swojego syna? Która chce tylko wyrządzić krzywdę jego żonie? Ona jest zdolna do wszystkiego, żeby zniszczyć naszą rodzinę!”.
„Nikogo nie bronię” – oznajmia Emir. – „Tato, nie widzisz, jak wszyscy jesteśmy rozbici?”. „Czy to ja chciałem, żeby tak się stało?” – pyta Hikmet. – „Nie wiem jak ty, ale ja nigdy nie wybaczę twojej matce! Póki żyję, ona nie może pojawić się w tym domu. Jeśli zbliży się do was i choć pomyśli o tym, by zrobić wam krzywdę, poniesie konsekwencje” – mężczyzna ładuje naboje do magazynku broni. – „Nie mówię tego za jej plecami. Powiedziałem jej to prosto w twarz”. „Dobrze, skoro jej powiedziałeś, to ona i tak tutaj nie przyjdzie”. „Posłuchaj, ta kobieta jest bardzo niebezpieczna. Wiem, że trudno ci to zaakceptować, ale taka jest prawda”.
Do gabinetu wchodzi Nigar. „Panie Hikmecie, przyszła pani Suheyla” – oznajmia służąca. W następnej scenie widzimy Hikmeta i Suheylę siedzących przy stoliku obok basenu. „Chciałam pomówić z panem o Cemre” – oznajmia kobieta. – „Mam nadzieję, że nie przeszkadza wam, prawda?”. „Co też pani mówi? Cemre opiekuje się Suną, jak własną siostrą” – zapewnia ojciec Emira. – „W tym trudnym czasie dniem i nocą była przy nas. Prawdopodobnie jest na odwrót, to myśmy zmęczyli pani córkę. Jestem jej bardzo wdzięczny za to, co dla nas robi”. „Pomyślałam, że to przebywanie w gościach się nieco przedłuża. Skoro wróciła Reyhan, porozmawiam z córką. Mam nadzieję, że wesprze mnie pan”.
Cemre wychodzi na zewnątrz. „Mamusiu, witaj” – mówi dziewczyna. – „Nigar powiadomiła mnie o twoim przyjściu. Czemu zawdzięczam taką niespodziankę?”. W tym momencie komórka Hikmeta zaczyna dzwonić. „Porozmawiajcie sobie jak matka z córką. Ja muszę odebrać telefon” – mężczyzna odchodzi. Akcja przenosi się do kuchni, gdzie znajdują się Melike i Reyhan. „Siostro, chciałam cię o coś poprosić” – oznajmia żona Emira. – „Możesz zająć się jedzeniem Suny oraz podawaniem jej lekarstw? Chcę, żebyś tylko ty się tym zajmowała. Nikt inny”. „Oczywiście, córko” – potwierdza służąca. – „W ostatnim czasie z Suną jest trochę lepiej. Jestem pewna, że za jakiś czas między wami wszystko się ułoży”.
„Daj Boże. Każdego dnia się o to modle” – oznajmia Reyhan. „Nie martw się, wszystko się ułoży” – zapewnia Melike. Akcja wraca do rozmowy Cemre i jej matki. „Czy ja jestem dzieckiem?!” – wybucha dziewczyna. – „Myślisz, że nie wiem, co naopowiadałaś wujkowi Hikmetowi?!”. „Córko, uspokój się” – prosi Suheyla. – „Robisz nam wstyd”. „Co mu powiedziałaś? Co?! Powiedziałaś, żebym do ciebie wróciła, bo bardzo tęsknisz? A on co powiedział? Powiedział: Dobrze, niech tak będzie. A może moja obecność sprawia kłopot wujkowi? No co powiedział? Co?!”. „A twoim zdaniem?”. „Od trzech miesięcy opiekuję się jego chorą córką. Gdyby nie ja, to Suna już dawno by się poddała!”.
„Cemre!” – upomina córkę Suheyla. „O Boże! To ja opiekuję się tym domem od miesięcy!” – grzmi rywalka Reyhan. „Nadal nic nie rozumiesz. Nie ty jesteś panią tego domu. Panią tego domu jest Reyhan! Skoro ona wróciła, ty nie możesz dłużej tu zostać. Natychmiast spakujesz swoje rzeczy i wracasz ze mną do domu. Nie chcę więcej dyskutować na ten temat”. „Dobrze, wrócę. Skoro już postanowiłaś!”. „Córko, uwierz mi, tak będzie dla ciebie najlepiej”. „Dobrze, ale Suna musi do tego przywyknąć. Daj mi choć kilka dni. Nie mogę tak nagle zostawić Suny”. „Dobrze, niech tak będzie. Zostaniesz tutaj, ale tylko jeszcze dwa dni. Ani dnia dłużej”. „Zgoda… Ale zobaczysz, niedługo wszyscy będą tam, gdzie zasługują. I ja będę w miejscu, na które zasługuje. Nie zapomnij o tym, dobrze?”.
W następnej scenie widzimy Cemre, rozmawiającą w ogrodzie przez telefon. „Tego już nie da się znieść, ciociu Cavidan!” – mówi zdenerwowana dziewczyna. – „Zrób wreszcie to, co miałaś!”. „Dalej, opowiadaj. Co znowu się stało?” – pyta pani Tarhun. – „Kto zepsuł ci nastrój?”. „Nikt!”. „Rozumiem. Nie jesteś w nastroju. Rozmawiałam z tym człowiekiem. Wytrzymaj jeszcze trochę”. „Ciociu Cavidan…”. „Weź się w garść, Cemre. Nie waż się popełnić jakiegokolwiek błędu. To nasza jedyna szansa. Musimy być ostrożne”. „Dobrze, dobrze. Zadzwonię do ciebie później” – Cemre szybko chowa się za drzewo i obserwuje jak jej matka w towarzystwie Hikmeta wychodzi z rezydencji.
„Nienawidzę u ciebie tej miłości, którą okazujesz tej wieśniaczce” – szepcze dziewczyna, z nienawiścią patrząc na ojca Emira. – „Jesteś niewdzięczny! Od trzech miesięcy opiekuję się twoją szaloną córką! Całe trzy miesiące! Ale niedługo zobaczysz, kto okaże się zwycięzcą! Panią tego domu będę ja!”. Czy sąsiad Cavidan zamorduje Reyhan?
Obowiązuje całkowity zakaz kopiowania streszczeń na inne strony! Za łamanie praw autorskich grozi odpowiedzialność karna.