147 i 148: Cavidan dzwoni do Cemre. „Musimy się pospieszyć” – oznajmia pani Tarhun. – „Emir jedzie do szpitala, żeby porozmawiać z tym starcem”. „Co?!” – przeraża się dziewczyna. – „Po co tam jedzie?!”. „Zostaw teraz swoje pytania. Musisz dotrzeć do szpitala przed Emirem i zapobiec jego rozmowie z Muhittinem”. „Jak niby mam to zrobić?”. „Nie wiem, znajdź jakiś sposób. Jeśli Emir pozna prawdę, wtedy obie resztę życia spędzimy w więzieniu!”. „Dobrze, dobrze… Jaki jest adres tego szpitala?”. W następnej scenie Cemre jest już pod wskazanym adresem. Przed wejściem do szpitala są już jednak Emir i Reyhan!

„Poczekaj na mnie” – Emir zwraca się do żony. – „Będzie lepiej, jeśli sam z nim porozmawiam”. „Dlaczego?” – pyta zdziwiona Reyhan. „Nie wiemy, co powie ten człowiek”. „Boisz się zdenerwowania. Chcesz, żebym tego nie widziała, tak?” – mężczyzna potwierdza nieznacznym skinieniem głową. – „Wszystko będzie dobrze, uwierz mi. Wujek jest niewinny i każdy się o tym dowie. Dobrze, jak chcesz iść sam, to idź. Ja zaczekam tutaj na ciebie. Będę czekać, aż wyjdziesz przez te drzwi cały rozpromieniony ze szczęścia”.

Emir wchodzi do środka szpitala. Tuż za nim niezauważenie wślizguje się Cemre i podsłuchuje numer sali, jaki podaje mężczyźnie pani w rejestracji. Córka Suheyli w te pędy biegnie po schodach, ale nie udaje jej się uprzedzić Emira, który skorzystał z windy i wchodzi właśnie do wskazanej sali. „O Boże, co mam robić?” – pyta siebie zdesperowana Cemre i nagle zauważa znajdującą się na korytarzu pielęgniarkę. Zagaduje do niej: „Przepraszam, jestem krewną pacjenta z pokoju sto sześć. Właśnie wszedł do niego obcy mężczyzna. Może pani interweniować, proszę?”.

W następnej scenie widzimy, jak Emir wychodzi ze szpitala. Reyhan od razu podnosi się z ławki i staje obok męża. „Co powiedział?” – dopytuje dziewczyna, gdyż jej mąż milczy. – „Trzymał się swojego oszczerstwa? No już, powiedz mi! Posłuchaj, on kłamie. Mój wujek jest niewinny. Nie zrobiłby czegoś takiego, wiem to! Bardziej wierzysz słowom tego człowieka, niż własnego ojcu? Ten człowiek jest ciężko chory. Byłam pewna, że nie będzie chciał umierać z takim grzechem. Myślałam, że do wszystkiego się przyzna. Dlaczego on dalej kłamie?”. „On nie skłamał” – odzywa się w końcu Emir. „Naprawdę mu uwierzyłeś?”. „On niczego nie powiedział. On… On umarł”.

Zniecierpliwiona Cavidan chodzi wte i wewte na zewnątrz. „Och, ile już czasu minęło? Dlaczego ona jeszcze nie zadzwoniła?” – niepokoi się kobieta. – „Chociażby wiadomość wysłała, że przyjechała przed nimi i że wszystko est w porządku”. Nagle telefon Cavidan zaczyna dzwonić. To Cemre. „Co zrobiłaś?” – pyta pani Tarhun. – „Nie waż się tylko powiedzieć, że nie zdążyłaś”. „Nie udało mi się z nim porozmawiać przed Emirem…” – oznajmia córka Suheyli. „Co?! Czyli rzuciłaś nas obie w ogień! Ten człowiek na pewno wszystko wyśpiewa Emirowi!”. „Uspokój się. Emir też nie mógł z nim porozmawiać. Ten człowiek umarł. Umarł! Możesz nam pogratulować”.

Cavidan odkłada komórkę od ucha i wybucha gromkim śmiechem. „Umarł! Na zawsze zniknął z naszego życia!” – cieszy się kobieta. – „Ale to jeszcze nie koniec. Teraz kolej na ciebie, utrzymanko”. „Ciociu Cavidan, jesteś tam?” – pyta Cemre. – „Chciałam jeszcze powiedzieć, że dzwonił ten człowiek, Talaz. Dowiedział się o wszystkim i chce się spotkać”. Akcja przenosi się do domu Kemala. Mężczyzna siedzi na łóżku i pisze list: Nie jestem osobą, której łatwo przychodzi wyrażanie swoich uczuć, wiesz o tym. Chciałbym to wszystko powiedzieć, patrząc tobie prosto w oczy, ale dla mnie to wcale nie jest łatwe. W końcu jesteśmy dwiema zupełnie różnymi osobami. Wiedz po prostu, że bardzo cię kocham.

Cavidan przychodzi na spotkanie z Talazem. „Mam nadzieję, że Cemre powiedziała ci o wszystkim” – mówi kobieta. „Powiedziała i zrozumiałem” – oświadcza mężczyzna. – „Co się stało? Wydajesz się dziwnie niespokojna. Stoi przed tobą ten, którego sama wybrałaś. Nieprzewidywalny, paskudny typ”. „Ależ skąd, jakżeby tak…”. „Nieważne. Nie przyszliśmy tu w końcu na pogaduszki. Nie trzeba rozmawiać na próżno. Przejdźmy do rzeczy”. „Ta sprawa musi zostać zakończona dziś wieczorem. Bez najmniejszego śladu”. „Powiedz mi lepiej o pieniądzach”. „Są już przygotowane. Wiesz, kto jest celem? Nazywa się Reyhan”. „Za kwotę, którą zaproponowała Cemre, ta sprawa nie może zostać załatwiona”.

„Dam ci dwa razy więcej” – oznajmia Cavidan. „Dwa razy? Dobrze, zgadzam się” – odpowiada Talaz. – „Pozbędziesz się jej raz na zawsze. Pójdę już. Wieczorem czeka mnie spotkanie z młodą damą…”. Akcja przeskakuje do wieczora. Emir i Reyhan przyjeżdżają przed szpital. „Ty nie idziesz?” – pyta dziewczyna. – „Wujek będzie szczęśliwy, jeśli cię zobaczy”. „Jeśli powiem, że nie rozumiesz mojego stanu, obrażę cię” – stwierdza Emir. – „Będziesz myślała, że postępuję niesprawiedliwie. Przyjadę w nocy. Gdyby coś się działo, zadzwoń”. Reyhan wysiada z samochodu. Z kącika jej oka wypływa łza.

W następnej scenie Reyhan jest już w sali Hikmeta. Kuca przy jego łóżku i chwyta go za rękę. „Wiem, że czekałeś na nasz powrót” – mówi. – „Niestety nie mam dla ciebie dobrych wieści. Kiedy przyjechaliśmy, ten człowiek już nie żył”. Hikmet zaczyna się krztusić, a jego twarz przybiera purpurowy odcień. Z aparatury wydobywa się alarmujący dźwięk. Przerażona Reyhan wzywa pomocy. Po chwili zjawiają się dwie pielęgniarki i każą jej opuścić salę. Na korytarzu podchodzi do niej przebrany za lekarza Talaz i zagaduje: „Pani Reyhan, wszystko dobrze?”. „Mój wujek… Mój wujek miał nieduży kryzys” – odpowiada żona Emira. – „Na szczęście już z nim dobrze”.

„Proszę się nie martwić, takie rzeczy się zdarzają” – oznajmia uspokajającym tonem Talaz. – „Nie ma pani męża? Jest pani sama?”. „Cóż, on przyjedzie w nocy” – odpowiada Reyhan. „Zobaczę, co z naszym pacjentem. Pani niech wyjdzie na zewnątrz i pooddycha świeżym powietrzem. Dla lepszego samopoczucia pacjenta, powinna być pani w dobrym stanie. Dla chorych nastrój ich bliskich jest bardzo ważny. Niech wujek nie widzi pani takiej. Niebawem osobiście do pani przyjdę i opowiem o jego stanie”. „Dobrze, dziękuję” – Reyhan odchodzi.

Talaz wyciąga komórkę i dzwoni do swoich ludzi. „Dziewczyna właśnie wychodzi” – mówi do słuchawki. – „Zaczynajcie akcje. Nie mamy dużo czasu”. Akcja wraca do domu Kemala. „Jak trudno napisać list do własnej siostry” – mówi do siebie mężczyzna, ponownie zasiadając nad kartką papieru, i pisze: Możliwe, że nie potrafię wyrazić siebie, ale jesteś dla mnie wszystkim. Nagle telefon Kemala zaczyna dzwonić. To jego bratanek. „Słucham, Emir?” – odbiera ojciec Masal. „Człowiek, który strzelił do mamy… Pojechałem dziś do szpitala, żeby z nim porozmawiać” – oznajmia syn Hikmeta. – „Reyhan bardzo nalegała”. „I o czym rozmawialiście?”. „Nie rozmawialiśmy. Nie mogliśmy porozmawiać… Ten człowiek umarł”.

„Umarł?” – dopytuje zaskoczony Kemal. „Nawet gdyby nie umarł, czy to coś by zmieniło? Tata w końcu sam przyznał się do wszystkiego” – stwierdza Emir. „Spróbuj zachować spokój. Musisz być silny”. „Wujku, jestem zmęczony byciem silnym”. „Musimy być cierpliwi, nie możemy działać bez zastanowienia”. W tym momencie do pokoju wchodzi Narin. Kemal wychodzi na korytarz i rozmawia dalej: „Jeszcze nie wiemy, o czym mój brat rozmawiał z tym człowiekiem. Może Reyhan ma rację. Nie naciskaj na nią. Wiesz, że jej też jest teraz trudno”. „Nie wiem, wujku. Gdyby nie przyznanie ojca, to wszystko bym sobie poukładał. Ale on, patrząc mi w oczy, powiedział: Ja to zrobiłem„.

„Dopóki jest szansa, nie trać czasu na próżno” – poucza Kemal. – „Zawsze myślimy, że mamy jeszcze czas, by wszystko naprawić. Myślimy, że mamy dużo czasu, aby być szczęśliwymi. A jeśli innej okazji nie będzie?”. Akcja wraca do pokoju. Narin zauważa leżące na szafce kartkę i pióro. Zaintrygowana podnosi napisany przez Kemala list i zaczyna go czytać. Uznaje, że mężczyzna napisał go do niej. Tymczasem Talaz wychodzi ze szpitala i podchodzi do siedzącej na ławce Reyhan. „Doktorze, co z moim wujkiem?” – pyta dziewczyna. „Mamy do czynienia z poważnym problemem” – oznajmia Talaz. – „Niestety ataki się nasiliły. Będziemy musieli przewieźć pacjenta do lepiej wyposażonego szpitala. Karetka jest już gotowa. Jak pani chce, to pojedziemy razem”.

Talaz i Reyhan podchodzą do karetki. Mężczyzna otwiera tylne drzwi i gdy tylko żona Emira wchodzi do środka, od razu je zatrzaskuje. „Co pan robi?!” – krzyczy dziewczyna. – „Proszę otworzyć te drzwi! Natychmiast!”. Talaz daje znak kierowcy i karetka odjeżdża. Akcja wraca do domu Kemala. „Czy to możliwe?” – pyta siebie zdumiona Narin. – „On we mnie… Czy on może być we mnie zakochany? To szaleństwo. Istne szaleństwo! Ten człowiek zapomniał, że jesteśmy tylko fikcyjnym małżeństwem? O Boże, pomóż mi…”.

Nagle drzwi pokoju otwierają się i do środka wchodzi Kemal. Narin chowa szybko list za plecy. „Z tobą wszystko dobrze? Masz jakieś problemy?” – pyta ojciec Masal, stając przed żoną. „Nie. Jakie mogłabym mieć problemy?” – odpowiada dziewczyna. „Nie wiem, ale jesteś jakaś dziwna. Jeśli ci nie dobrze, możemy pojechać do szpitala”. „Ze mną dobrze, tylko bardzo chce mi się spać. Spokojnej nocy”. Narin kładzie się na łóżku, cały czas ukrywając list za plecami. Gdy Kemal wchodzi do łazienki, odkłada list na szafkę.

Akcja przeskakuje do następnego dnia. Emir przyjeżdża do szpitala. Wchodzi do sali ojca, ale nie znajduje tam Reyhan. Wraca więc na korytarz i zagaduje do przechodzącej pielęgniarki: „Przepraszam, nie widziała pani może mojej żony?”. „Dzisiaj jej tu w ogóle nie widziałam” – odpowiada kobieta. – „Ostatnim razem była na zewnątrz”. „Ale to niemożliwe. Nie odeszłaby, zostawiając tatę bez opieki”. „Proszę się nie martwić, pana tata nie był sam. Co pół godziny sprawdzaliśmy jego stan”.

Tymczasem dwóch drabów siłą zaciąga Reyhan do obskurnego pomieszczenia, w którym panuje półmrok. „Teraz się zamknij i siedź tutaj!” – rozkazuje bandzior. Jego kolega wybucha śmiechem i mówi: „Jak będzie ci smutno, zawołaj. Migiem do ciebie przybiegnę. Zabawimy się trochę, co ty na to?”. Ludzie Talaza opuszczają pomieszczenie i zamykają drzwi na klucz. „Wypuśćcie mnie stąd!” – krzyczy przerażona Reyhan. – „Czego ode mnie chcecie?! Na pomoc!”.

Emir nieustannie wybiera numer żony, jednak bez skutku. „Dokąd ona mogła się udać, nie powiadamiając mnie?” – zachodzi w głowę mężczyzna. Po chwili podchodzi do niego doktor i oznajmia: „Panie Emirze, dzisiaj wypiszemy pana Hikmeta”. Akcja wraca do pomieszczenia, w którym przetrzymywana jest Reyhan. „Czego oni ode mnie chcą?” – pyta siebie dziewczyna, siedząc skulona w kącie. – „Wujek i Emir na pewno umierają z niepokoju. Muszę znaleźć jakieś wyjście. Boże, pomóż mi. Muszę spróbować. Tylko spokojnie…”. Żona Emira wstaje i podchodzi do drzwi. „Może ktoś podejść?” – woła do swoich porywaczy. – „Jest tam ktoś?”.

Po chwili drzwi otwierają się i do środka wchodzi jeden z drabów. „Czy nie mówiłem ci, że masz być cicho?” – przypomina. – „Myślisz, że to hotel i możesz zawołać kogoś z obsługi?! Czego chcesz? Mów szybko”. „Muszę to toalety” – oznajmia Reyhan. „Do toalety? Poczekaj, niech no się zastanowię…” – mężczyzna wyciąga broń i lufą dotyka włosów Reyhan. – „Przykro mi, nie możesz pójść”. „Proszę…”. „Nie możesz, księżniczko. Ja też muszę wypełniać swoje rozkazy. Dopóki szef nie przyjdzie, nie możesz się stąd ruszyć. Wbij to sobie do swojej malutkiej główki”. „Ale… Przecież nie ucieknę. Poza tym jesteśmy w bezludnym miejscu, nikt mnie nie usłyszy”.

Drab przyciska broń do skroni Reyhan. „Nie będę cię żałował” – ostrzega. – „Nie waż się zrobić żadnej głupoty, rozumiesz? W przeciwnym razie stracisz całe swoje piękno. Przodem, księżniczko”. Bandzior zaprowadza Reyhan pod drzwi łazienki. Następnie odwraca się i nawiązuje z kimś połączenie. Żona Emira podnosi leżący na ziemi drewniany drąg i uderza porywacza w tył głowy. Ten upada nieprzytomny na podłogę. Wkrótce pojawia się przy nim jego kolega. „Co się stało? Do diabła, czy dziewczyna uciekła?” – pyta. „Nie wiem… Chyba uderzyła mnie tą kłodą” – odpowiada drab, trzymając się za głowę. Tymczasem Safer i Emir przywożą Hikmeta do rezydencji. „Ciociu Melike, czy wujek wyzdrowieje?” – pyta Zeynep. „Oczywiście, że wyzdrowieje, córko” – zapewnia służąca. – „Wyzdrowieje z pomocą Boga”.

Obowiązuje całkowity zakaz kopiowania streszczeń na inne strony! Za łamanie praw autorskich grozi odpowiedzialność karna.

Podobne wpisy