278: Reyhan jest zszokowana tym, co usłyszała od Zeynep. „Ach, Gulsum, ach” – wzdycha ciężko, opierając się o komodę. – „To moja wina. Nie zauważyłam prawdy, moja miłość do niej przysłoniła mi wszystko. Zaufałam jej bezgranicznie. Nawet o nic jej nie pytałam, w końcu to moja siostra. W moich oczach cały czas jest tą samą niewinną, czteroletnią Gulsum. Emir miał rację” – Reyhan nie zdaje sobie sprawy, że jej mąż stoi tuż za otwartymi drzwiami sypialni. – „Miał rację, mówiąc mi to wszystko, ale mu nie wierzyłam. Złamałam mu serce. Jak mam mu to teraz powiedzieć? Okazuje się, że moja siostra rzeczywiście jest złodziejką”. W tym momencie do pokoju wchodzi Emir. Staje przed żoną i patrzy jej prosto w oczy.
Akcja przenosi się do restauracji. Kemal wchodzi do kuchni, gdzie znajduje się jego żona. Nie ma tam już jednak Erhana. Mężczyzna przygląda się Narin uważnie i kieruje wzrok na znajdujące się na podłodze odłamki szkła z rozbitej butelki. Dziewczyna milczy. Akcja wraca do rezydencji. Zeynep opuszcza sypialnię i zostawia małżonków samych. „Dobrze się czujesz?” – pyta Emir. Reyhan opiera głowę na jego ramieniu i mówi: „Ja… Przez to wszystko, co ostatnio przeżyliśmy…”. „Niezależnie od tego, co się stanie, wszystkiemu damy radę. Razem przeżyjemy złe dni”. „Wiem to” – przez chwilę na twarzy Reyhan pojawia się nieznaczny uśmiech.
„Pobądź tu teraz trochę sama i spróbuj zebrać myśli” – mówi Emir. – „Ja będę w gabinecie, mam trochę pracy”. Akcja wraca do restauracji. „Co się tutaj stało?” – pyta Kemal. „Nic się nie stało” – odpowiada zmieszana Narin. – „Jestem po prostu zmęczona. Potrzebujesz czegoś?”. „Ja… Rachunku” – mężczyzna rzuca żonie jeszcze jedno przenikliwe spojrzenie i opuszcza kuchnię. „Ciekawe czy nie chciał powiedzieć czegoś innego?” – pyta w myślach Narin. – „Zachowuje się tak dziwnie”. Tymczasem w rezydencji Emir rozmawia przez telefon. „Nawet sobie nie wyobrażasz, co przed chwilą się stało” – mówi do słuchawki. – „Wyszło na jaw, że to Gulsum wzięła zegarek mojego ojca”.
„To się w głowie nie mieści. To wprost nie do uwierzenia” – oznajmia Zafer z wyraźnym zaskoczeniem w głosie. „Jestem w takiej sytuacji, że nie tylko nie mogę się wściec, ale nawet nic powiedzieć” – mówi syn Cavidan. „Reyhan na pewno bardzo wstydzi się za nią i jest bardzo przejęta”. „Jeszcze jak. Poszedłem do niej, chciałem, żeby mi wszystko opowiedziała, ale…”. „Oczywiście nic nie powiedziała”. „Tak. Pomyśl tylko, odnajdujesz siostrę, którą dawno temu uznałeś za zmarłą, a ona okazuje się być zwykłą złodziejką. Reyhan nie należy do osób, które łatwo przejdą nad czymś takim do porządku dziennego”.
Akcja przenosi się do pokoju Gulsum, w którym Cavidan rozmawia z dziewczyną. „Brawo!” – chwali zadowolona pani Tarhun. – „Lepiej, niż od ciebie oczekiwałam, odegrałaś rolę niewdzięcznej siostry. Przywróciłaś mi wiarę w ciebie”. „Jasne, tobie się podoba, ale to ja się napociłam” – stwierdza fałszywa siostra. „Bez pracy nie ma kołaczy, takie już życie. Teraz zbliżyłyśmy się do najpiękniejszego etapu naszego planu”. „Co to znowu za plan? Cały czas coś nowego i końca nie widać”. „Przestań marudzić. Teraz masz zniknąć na jakiś czas”. „Jak to? Wypędzasz mnie stąd?”. „Posłuchaj, fakt, że zniknęłaś z rezydencji, potwierdzi tylko, że to ty ukradłaś zegarek. To będzie niczym przyznanie się do winy”.
„Te twoje sprawki będą miały finał na komisariacie. Ja już wszystko rozumiem!” – oświadcza Gulsum. – „W ten sposób chcesz mnie spławić, tak?”. „Zamknij gębę!” – rozkazuje Cavidan. – „Jeszcze raz mi przerwij, a zobaczysz, jak cię spławię! Nadstaw uszu i słuchaj mnie uważnie. Opuszczając dom, musisz w jakiś sposób wpaść na swoją siostrę. Szlochaj, krzycz, weź ją na litość. Twoja siostra nie wytrzyma twoich łez. Jej serce nie pozwoli, byś wróciła na ulicę. Dobrze ukryje przed wszystkimi twoją winę, wszystkie twoje ohydne występki. Dobrze ją znam, ona w żadnym razie tego nie wytrzyma. Czy może pozwolić odejść swojej siostrze, której szukała przez tyle lat? Nie pozwoli”.
„No to życz mi powodzenia. A ty co będziesz robić?” – docieka Gulsum. „Będę czekać na odpowiednią chwilę” – oznajmia Cavidan. – „Na najbardziej kluczowe uderzenie. Opowiem Emirowi o jego żonie”. W następnej scenie widzimy Kemala w samochodzie. „Nie powiedziała mi nic, ale wyglądała dziwnie” – mówi do siebie mężczyzna, uderzając palcami o kierownicę. – „Wyglądała na zdenerwowaną, a ja zostawiłem ją w takim stanie i odjechałem. A gdybym tam wrócił, co jej wtedy powiem? Chodź, pojedźmy razem do domu? Wykluczone”. Ojciec Masal wzdycha, nie widząc, jak powinien postąpić.
Gulsum wychodzi z rezydencji. Tuż za nią wybiega Reyhan. „Gulsum, dokąd idziesz?” – pyta żona Emira. „Przespaceruję się trochę” – odpowiada wspólniczka Cavidan. „Wiem o wszystkim. Wiem, że to ty ukradłaś zegarek wujka”. „Ja…”. „Nie waż się nawet zaprzeczać. To mnie jeszcze bardziej zdenerwuje”. „Siostro, na litość boską, wybacz mi. Nagle posłuchałam diabła. Wiem, że postąpiłam nikczemnie, nawet najgorszy człowiek by tak nie zrobił. Proszę cię, wybacz mi, proszę” – do oczu Gulsum jak na zawołanie napływają łzy. „Przestań płakać i opowiedz mi o wszystkim. Po co to zrobiłaś? Po co?”. „Wybacz mi, siostro, błagam cię. Przysięgam, że więcej tego nie zrobię. Proszę, nie mów o tym nikomu. Nikomu nie będę mogła spojrzeć w oczy. Umrę ze wstydu. To będzie mój koniec!”.
„A ja? Jak ja mam spojrzeć innym w oczy po takiej kompromitacji?” – pyta Reyhan. – „Przyprowadziłam cię tutaj, chroniłam przed wszystkimi. Jak mam teraz powiedzieć, że moja siostra jest złodziejką? Jak mam powiedzieć, że zegarek mojego wujka ukradła moja siostra? Jak załatwimy tę sprawę? Jak mam dalej stawać w twojej obronie? Chcesz, żebyśmy się rozstały natychmiast po odnalezieniu siebie? Jeśli inni dowiedzą się o twoim występku…”. Kamera wolno przesuwa się do boku, ukazując szybę, za którą stoi Cavidan. „Otóż to” – mówi do siebie kobieta. – „Najwyższy czas, żeby szepnąć coś Emirowi na ucho”.
Kemal przyjeżdża do firmy. Gdy wchodzi do swojego gabinetu, widzi czekającą na niego siostrę. „No wreszcie. Gdzie się podziewałeś?” – pyta Oya. „Spacerowałem. Poza tym nie przypominam sobie, żebyśmy byli umówieni na spotkanie” – odpowiada mężczyzna, zasiadając za biurkiem. – „A co istotniejsze, jestem na ciebie bardzo zły”. „Och, jacy to jesteśmy dziś gniewni, jacy napięci”. „Posłuchaj, wtykasz nos w nie swoje sprawy. Cały czas to robisz”. „I co w tym złego, jeśli się trochę zabawiłam? Braciszku, nie dociera do ciebie, że niepotrzebnie to przeciągasz? Dziewczyna całymi dniami wpatruje się w twoje oczy. Czy ty masz serce z kamienia? Poza tym wszyscy popełniamy błędy. Nawet ty nie jesteś doskonały”.
„Taki już jestem. I niczego innego ode mnie nie oczekuj” – zaznacza Kemal, nie odrywając wzroku od dokumentów. „Nie, nie jesteś takim człowiekiem” – wyraża sprzeciw Oya. – „Ty po prostu starasz się taki być”. „Nie chcę więcej słuchać tych bzdur. Możesz stąd wyjść? Muszę pracować”. „Nie wyjdę! Dziewczyna zrezygnowała dla ciebie z wyjazdu do Niemiec. I po co to zrobiła? Po to, żeby usłyszeć od ciebie kilka słów? Naprawdę nie widzisz, jak ona cierpi? Chociaż dziś nie postępuj z nią tak”. „A co to dziś za dzień?”. „Wybacz, zapomniałam, jakim bezdusznym człowiekiem jesteś. Czternasty lutego, mówi ci to coś? Przed tobą świetna okazja. Idź i kup kwiaty swojej żonie. Przygotuj jej piękną niespodziankę. Zdobądź jej serce”.
„Czy ty kiedyś widziałaś, żebym świętował jakiś głupi Dzień Zakochanych?” – pyta Kemal. „Masz rację, nigdy nie widziałam” – przyznaje Oya. – „Ale jeśli raz uczcisz, to świat ci się nie zawali. Dobrze, dalej tak się zachowuj. Niszcz i rozbijaj wszystko dokoła, a niebawem nie zostanie przy tobie ani jeden człowiek, z którym mógłbyś napić się kawy. Przyjdzie czas, że to zrozumiesz, ale wtedy będzie już za późno”. Oya opuszcza gabinet. Akcja przenosi się do rezydencji. Cavidan wchodzi do gabinetu syna. „Jeśli nie jesteś zajęty, możemy chwilę porozmawiać?” – pyta kobieta. „Możemy nie rozmawiać ciągle o tym samym?” – prosi brat Suny. – „Zbrzydło mi to już”. „Ale synku…”. „Mamo, później. Pójdę zobaczyć, co u Reyhan”.
„Reyhan nie ma w domu” – oznajmia Cavidan. – „Wyszła z siostrą. Mam nadzieję, że chociaż ty nie będziesz, jak twoja żona, ukrywał tej sprawy”. „O czym ty mówisz?” – na twarzy Emira pojawia się zaintrygowanie. „Reyhan sądziła, że nie dojdzie to do mnie, ale jednak doszło. Bóg jest sprawiedliwy i zawsze stoi po stronie prawdy, a nie po stronie kłamstw”. „Dobrze, powiedz już, co chcesz powiedzieć”. „Niezależnie od tego, jak bardzo twoja żona nie próbowałaby ukryć prawdy, ja i tak dowiem się wszystkiego. Wiem, że zegarek twojego ojca ukradła Gulsum”. „Nie wtrącaj się w tę sprawę, mamo. Sam wszystko załatwię”. „Aha, to znaczy, że znasz prawdę. Dobrze, a jak chcesz to załatwić? Tym bardziej, że Reyhan cały czas ukrywa całe to zajście”.
„Nawet tobie się nie przyzna” – kontynuuje pani Tarhun. – „A tyle razy powtarzała, że w małżeństwie nie może być żadnych tajemnic. Ona wszystko robi po swojemu. Słyszałam na własne uszy, jak twoja żona mówi Gulsum, że po cichu załatwią tę sprawę. A może ty też chcesz to tak zostawić, ukrywając winowajcę?”. „Mamo, na pewno źle to zrozumiałaś” – przekonuje Emir, nie mogąc uwierzyć, że jego żona mogłaby tak postąpić. „Ach, synku, ach. Chciałabym, żeby tak było, ale póki co moja głowa pracuje prawidłowo i doskonale wiem, co słyszałam. Największą winę w tym wszystkim ponosi twoja żona, ukrywając winowajcę i oskarżając niewinną osobę”.
„Mamo, czy ty siebie słyszysz?” – pyta Emir z narastającym oburzeniem w głosie. „No dobrze, dlaczego więc nie przyszła do ciebie i nie powiedziała o wszystkim?” – pyta Cavidan. – „Dlaczego nie przyznała, że jej siostra jest złodziejką? Nie możesz być taki naiwny, synku. Twoja żona już nie jest tą samą Reyhan, która przyjechała ze wsi. Czuje się teraz panią rezydencji i wyraźnie sprawia jej radość kierowanie tutaj wszystkim. Nic nie mówię, to twoja żona, niech sobie kieruje. Ale kiedy sprawa dotyczy jej siostry, to ona oczywiście niczego nie słyszała, nie widziała i nie wie”.
„Mamo, uważaj na to, co mówisz” – ostrzega mężczyzna, choć jego głos nie jest już tak pewny. Wydaje się nabierać wątpliwości, co do uczciwej postawy Reyhan. „Lepiej, żebym się myliła, ale odnoszę wrażenie, że obie siostry się skumały i tylko myślą, jak ukryć to, co się zdarzyło” – mówi żona Hikmeta. – „Wierz mi lub nie, ale ja jestem pewna”. „Mamo, dość już! Wystarczy tego!”. „Twoja żona, której tak bardzo ufasz, za nic nie przyjdzie do ciebie i nie powie, że jej siostra jest złodziejką”. Cavidan odwraca się i z podniesioną głową opuszcza gabinet. Jej syn od razu chwyta za telefon i wybiera numer do żony. Ta jednak nie odbiera.
Akcja przenosi się do restauracji. Narin sprząta w kuchni. Podchodzi do niej inna pracownica i mówi: „Wystarczy już tego pucowania na błysk. Z blatu zrobi się jeszcze lampa Aladyna. W sumie to mogłoby się tak stać. Zażyczyłabym sobie wtedy dobrego, silnego, przystojnego mężczyznę… Dobrze, dość marzeń. Musimy jak najszybciej zacząć przygotowania do wieczora”. „Jakie przygotowania? Do czego?” – pyta Narin. „Jeden ważny klient wynajął całą restaurację dla siebie i swojej ukochanej. Nikogo innego nie będziemy obsługiwać. Jakie to romantyczne, prawda? Istnieją jednak na tym świecie prawdziwi mężczyźni”.
„Według mnie to wcale nie jest romantyczne” – oznajmia Narin. – „To tylko pozerstwo, nic więcej”. „A gdyby twój mąż przygotował dla ciebie taką niespodziankę, nie byłabyś zadowolona?” – pyta koleżanka z pracy. „A dlaczego miałabym być? Jeden dzień w roku, w którym można udać kogoś innego. Ozdobić wszystko czerwonymi serduszkami, pleść banały o miłości, tylko dlatego, że tak wypada. Wczoraj nawet w oczy ci nie spojrzał, a dziś nagle wielki romantyk, bo jest akurat święto zakochanych”.
Emir jest coraz bardziej zdenerwowany. Nieustannie wydzwania do swojej żony, ale ta nie odpowiada. Nagle do pokoju, w którym znajduje się mężczyzna, przychodzi Zeynep i oznajmia: „Siostra Reyhan wróciła”. Emir udaje się za dziewczynką do salonu, gdzie na kanapach siedzą Reyhan, Gulsum, Suna i Cavidan. „Tyle razy dzwoniłem, ale nie odbierałaś. Gdzie byłaś?” – pyta mężczyzna. „To prawda, wybacz, proszę” – mówi Reyhan. – „Miałyśmy z Gulsum kilka spraw”. Cavidan rzuca synowi wymowne spojrzenie, jakby chciała powiedzieć: „A nie mówiłam?”.
„Doprawdy? Jakie to były sprawy?” – docieka Emir. „Później o tym porozmawiamy, dobrze?” – prosi Reyhan. Cavidan rzuca synowi kolejne spojrzenie. Jeszcze bardziej wymowne, niż to wcześniej. Nagle rozlega się dzwonek do drzwi. Reyhan idzie otworzyć. Po chwili wraca do salonu z… Seferem i Nigar! „Nigar i Sefer przyszli tutaj, ponieważ muszę ich przeprosić” – oznajmia, po czym ujmuje dłoń męża i kładzie na niej zegarek Hikmeta. – „Właściwie nie tylko ich. Muszę przeprosić was wszystkich. Okazało się, że zegarek wujka… ukradła moja siostra”.
Zawstydzona Gulsum podnosi się z kanapy i z opuszczoną głową przyznaje: „To prawda. Wiem, że nie ma żadnego wytłumaczenia na to, co zrobiłam, ale… Proszę was o wybaczenie. Lepiej, żeby ręka mi uschła, niż miałabym sięgnąć po cudzą rzecz. Nagle diabeł popchnął mnie na niewłaściwą drogę. Proszę, wybaczcie mi”. „Popełniłam wielki błąd” – przemawia ponownie Reyhan. – „Podjęłam niewłaściwą decyzję, nie znając sedna sprawy. Nie udało mi się zapewnić porządku w rezydencji. Nie wypełniłam należycie powierzonego mi obowiązku. Dlatego, pani Cavidan…”. „Reyhan, co ty robisz?” – przerywa żonie Emir.
„Dobrze wiem, co robię” – oświadcza z przekonaniem Reyhan i odwraca głowę w stronę teściowej: „Proszę cię o jedno. Chcę, żebyś wybaczyła Nigar błąd, który popełniła wcześniej. Wiem, kradzież to wielki błąd, ale najważniejsze to zrozumieć go i wyciągnąć lekcję. Bardzo ważne jest, aby tego żałować i nigdy więcej nie powtórzyć. Nie chcę, aby ten temat powracał pod dachem tego domu. Proszę cię o to” – Reyhan ponownie kieruje spojrzenie na matkę Emira. – „Dziękuję. Teraz wszyscy mogą wrócić do swoich zajęć”.
Szczęśliwi Sefer i Nigar udają się do kuchni. Po chwili w salonie zostają tylko Cavidan i Reyhan. Pani Tarhun podchodzi do synowej i mówi: „Z boku wszystko wygląda prosto. Zarządzanie domem, zapewnianie ludziom spokoju. Ale kiedy na ciebie spada ten ciężar, wtedy dopiero rozumiesz, że nie jest to takie łatwe. Teraz myślisz, że podjęłaś właściwą decyzję, ale przemyśl to jeszcze raz”. „Nie mam o czym myśleć, pani Cavidan” – oznajmia Reyhan. – „Zrobiłam to, co do mnie należało. Jeżeli nawet przekazałabym pałeczkę w twoje ręce, nie zmieni to relacji między nami. Do dziś, z szacunku do ciebie, nigdy się z tobą nie sprzeczałam i nie zrobię tego, jednak wiedz, że przed tobą nie stoi już dawna Reyhan. Mam nadzieję, że mnie zrozumiałaś”. Żona Emira odwraca się i dumnie opuszcza salon.
Wściekła Cavidan udaje się do ogrodu, gdzie znajduje się Gulsum. „Co ty wyczyniasz?!” – pyta pani Tarhun, szarpiąc dziewczynę za rękaw. – „Tyle się dzieje! Dlaczego nie zadzwoniłaś do mnie i nie poinformowałaś?! Jak mogłaś mnie oszukać?! Jak?!”. „Proszę, uspokój się trochę” – odzywa się przestraszona Gulsum. „Ja ci zaraz pokażę zdenerwowanie!” – Cavidan jeszcze silniej chwyta rękę dziewczyny. – „Teraz postanowiłaś służyć tej utrzymance, tak?! Odpowiadaj!”. „Nie szarp mnie. Co miałam zrobić? Byłam zmuszona, zabrała mi telefon. I tak zapadłam się pod ziemię ze wstydu, więc chociaż ty na mnie nie naciskaj. Przez ciebie zhańbiłam się na oczach tylu ludzi! A gdyby wszystko poszło jeszcze gorzej? Gdybym na przykład skończyła na komisariacie? Co wtedy by było? Uratowałabyś mnie?”. Gulsum odchodzi. „Niech to szlag!” – przeklina Cavidan i ze złością tupie nogą w ziemię.
Obowiązuje całkowity zakaz kopiowania streszczeń na inne strony! Za łamanie praw autorskich grozi odpowiedzialność karna.