361: Emir wchodzi do sypialni. „Bardzo się o ciebie martwiłam” – mówi Reyhan. „Wyglądasz na zmęczoną. W ogóle nie spałaś?” – pyta mężczyzna. – „Jadłaś chociaż coś?”. „Nie, kochany, nie chciało mi się. Ale ty z pewnością jesteś głodny, zaraz ci coś przygotuję”. „Zaczekaj, nie zajmuj się tym teraz. Pojedziemy do mlecznej matki. Przed chwilą do mnie zadzwoniła i zaprosiła nas do siebie. Powiedziała, że już dawno nas nie widziała i tęskni za nami. Bez pytania ciebie powiedziałem, że przyjedziemy”. „Dobrze zrobiłeś, zaniedbaliśmy ją. Pojedźmy i zróbmy jej przyjemność”.

W następnej scenie małżonkowie są już u Hatice. W milczeniu siedzą przy stoliku na zewnątrz. „Nic nie zjedliście i milczycie, jakbyście nabrali wody w usta” – mówi staruszka. – „Co się z wami dzieje? Powiedzcie mi”. „Dobrze, że nas wezwałaś, mleczna matko” – zabiera głos Emir. – „I tak chciałem z tobą porozmawiać. Potrzebuję głosu twojego sumienia i wsparcia”. „Ja też tego potrzebuję” – oznajmia Reyhan. – „Ty mnie zrozumiesz i wskażesz właściwą drogę”. „Dobrze, dzieci, wysłucham was oboje. Mówcie, proszę”. Akcja przeskakuje o kilka minut. „Takie mamy problemy, mleczna matko” – mówi Reyhan. – „Wierzę, że oboje będziemy żyć, ale Emir nie podziela mojego zdania”.

„Ponieważ lekarka postawiła sprawę jasno” – oświadcza syn Cavidan. – „Nie dała żadnej nadziei. Ryzyko jest bardzo duże. Każdy na moim miejscu zareagowałby tak samo. Mleczna matko, w żaden sposób nie potrafię trafić do Reyhan”. „Jedyne, czego oczekuję, to żebyś mi zaufał i żebyś mnie wspierał” – mówi dziewczyna. – „Tracę siły przez to, co robisz. Wierzę, że mleczna matka stanie po mojej stronie, ponieważ wiem, że ja i dziecko będziemy żyć”.

Akcja przenosi się do domu Kemala. Pelin i Oya rozmawiają w salonie. „Kemal jest nie tylko dobrym ojcem, ale także bratem” – oznajmia Oya. – „I nie mówię tego dlatego, że jesteśmy rodzeństwem, ale on po prostu jest wspaniałym człowiekiem”. „Patrząc z boku wygląda na skrytego, ale w stosunku do swoich bliskich rzeczywiście jest bardzo wrażliwy i opiekuńczy” – stwierdza Pelin. „Bo taki właśnie jest. Zobacz, jak prawidłową opinię wydałaś, choć znasz go tak krótko. Powiem ci coś, tylko się nie złość. Uważam, że bardzo pasujecie do siebie, ty i mój brat”. „Nie, no coś ty…”. „Dlaczego by nie? Słuchaj, może i nie jestem psychologiem, ale na ludziach się znam. Ty i mój brat… Jakby to powiedzieć? Między wami wyraźnie iskrzy”.

„Oya, kochana, proszę cię, zmieńmy temat” – mówi zawstydzona Pelin. – „Uwierz mi, nie czuję się swobodnie, rozmawiając o takich rzeczach. To znaczy, jeśli ktoś usłyszy, będzie bardzo nieładnie. Dopiero co rozwiódł się ze swoją żoną. Do tego ona jest teraz tutaj. Wszystkie te zbiegi okoliczności nie są dla mnie oczywiste. Nie lubię być w takim położeniu”. „Posłuchaj, małżeństwo mojego brata z Narin od początku było fikcyjne” – wyznaje Oya. – „Między nimi nigdy nic nie było. Poza tym Narin też cię lubi. Bądź pewna, że nie będzie miała nic przeciwko temu, byście zbliżyli się do siebie. Zaufaj mi”.

Akcja wraca przed dom Hatice. „Moje dzieci, Bóg zsyła na nas różne próby. W żadnym razie o tym nie zapominajcie” – mówi staruszka i ujmuje dłonie małżonków. – „Rozumiem was oboje, ale według naszej religii życie matki jest na pierwszym miejscu. W takim przypadku powinno się zrobić to, co jest konieczne. Nie ma w tym niczego złego”. „Chcę po prostu, żeby Reyhan zatroszczyła się o własne życie” – oznajmia Emir. – „To oczywiste, co trzeba zrobić, mleczna matko. Ryzyko jest bardzo duże, bardzo!”. „Nawet jeśli ryzyko jest wysokie, zdanie Reyhan też jest ważne. Nikt nie zrozumie więzi pomiędzy matką a dzieckiem. Jeśli waszym przeznaczeniem jest mieć dziecko, to znaczy, że przyjdzie ono na świat, synku”.

„To co mamy zrobić?” – pyta Emir. – „A jeśli Reyhan umrze?”. „Porozmawiajcie, synku” – radzi Hatice. – „Zawsze starajcie się zrozumieć jedno drugie. Nie możecie nie słyszeć ani nie widzieć siebie nawzajem. Teraz przyszedł czas dotrzymać złożonej przysięgi. Nie odwracajcie się od siebie, kiedy macie tak mało czasu, proszę was”. Hatice zostawia małżonków samych. „Nie uważasz, że mleczna mama ma rację?” – pyta Reyhan po dłuższej chwili milczenia. – „Myślę, że powinniśmy już skończyć z kłótniami. Zasmucamy i krzywdzimy siebie nawzajem. Zadręczamy się”. „Wiesz, że nie chcę cię zasmucać. Po prostu myślę o naszej przyszłości” – oznajmia mężczyzna. – „Rozumiesz mnie, prawda?”. „Oczywiście, że rozumiem. Doskonale wiem, dlaczego tak zareagowałeś, ale i ty musisz zrozumieć moje uczucia”.

„Zobacz na tę posadzoną sadzonkę” – kontynuuje Reyhan, kierując wzrok na roślinę. – „Jak miałabym ją teraz wyrwać”. „Ciągle powtarzasz to samo” – stwierdza brat Suny. – „Nie zmienisz tej decyzji, prawda?”. Dziewczyna puszcza dłoń męża i odchodzi do domu Hatice. W następnej scenie małżonkowie są z powrotem w rezydencji. „Pozwól, że coś ci powiem” – Emir zwraca się do żony w sypialni. – „Jest jeden sposób, żeby zakończyć te kłótnie. Musisz podjąć decyzję”. „Ja już ją podjęłam” – oświadcza Reyhan. „Nie o to chodzi. Musisz dokonać wyboru. Albo ja, albo… nasze dziecko. Wybór należy do ciebie. Skoro twierdzisz, że wbrew wszystkim i wszystkiemu urodzisz, to mnie przy tobie nie będzie”.

„Ty… Chyba nie rozumiesz, co mówisz” – odzywa się poruszona słowami męża Reyhan. „Nie powiedziałem tego pod wpływem emocji” – zapewnia mężczyzna. – „Wypróbowałem już wszystkie sposoby. Wszystkie”. „Nie, nie mogę… Ty i moje dziecko… Nie mogę wybierać między wami. Nie proś mnie o coś takiego”. „Dobrze” – syn Cavidan otwiera szafę, wyciąga z niej walizkę i zaczyna pakować do niej swoje rzeczy. „Zaczekaj, co ty robisz? Nie możesz odejść tylko dlatego, że nie dokonałam wyboru! Przecież to głupie! Wiesz, że nie mogę wybierać między wami! Dlaczego tak mnie zasmucasz?”.

„A myślisz, że ja się mniej zdenerwowałem, gdy zakomunikowałaś mi, że podjęłaś decyzję i będziesz rodzić, mimo że możesz umrzeć?” – ripostuje Emir. – „Złościsz się na mnie i twierdzisz, że nie możesz dokonać wyboru, a jednocześnie żądasz ode mnie, żebym cię wysłał na pewną śmierć!”. „Ja nie umrę, będę żyć. Ty, ja i nasze dziecko. Wszyscy razem…”. „Jak możesz wierzyć w bajkę, której prawdopodobieństwo zaistnienia wynosi pięć procent?! Na dziewięćdziesiąt pięć procent umrzesz! Nie mogę siedzieć z założonymi rękami i patrzeć, jak idziesz na pewną śmierć! Nie mogę tego zrobić! Pytam cię więc, dlaczego tak ze mną postępujesz? Dlaczego?!”. Emir zasuwa walizkę i wychodzi z sypialni.

W następnej scenie Reyhan wychodzi na zewnątrz. Podchodzi do męża, który właśnie wkłada walizkę do bagażnika samochodu, i pyta go: „Dlaczego mi nie wierzysz? Dlaczego nie ufasz moim uczuciom?”. „Ponieważ to nie jest sytuacja, w której można polegać tylko na uczuciach” – odpowiada Emir. „Proszę, spójrz na mnie. Każde uderzenie mojego serca mówi mi, że będę żyć. Ty możesz nie ufać moim uczuciom, ale ja nie mogę ich ignorować. Będę żyć, będę całować moje dzieciątko i wdychać jego zapach. Całym sercem wierzę w to, że tak będzie”. Reyhan ujmuje dłoń męża i przykłada ją do swojej piersi. Jaką decyzję podejmie Emir? Czy naprawdę wyprowadzi się z domu?

Obowiązuje całkowity zakaz kopiowania streszczeń na inne strony! Za łamanie praw autorskich grozi odpowiedzialność karna.

Podobne wpisy