370: Pierwszy odcinek trzeciego sezonu. Odcinek rozpoczyna się sceną, w której widzimy nurkującego Emira. W następnej scenie mężczyzna kopie dół i wrzuca do niego wszystkie pamiątki po Reyhan. W tle słyszymy jego głos: „Mówią, że ciężko jest wziąć pierwszy i ostatni oddech. To nieprawda. Trudno jest pozostać pomiędzy, w zawieszeniu. Trudno jest żyć w kłamstwie, ze złością i bez ciebie. Mówiłaś, że wszystko będzie dobrze. Prosiłaś mnie, abym ci wierzył i ufał, ale mimo to odeszłaś. Zaplanowałaś ten koniec. Zamknęłaś mnie w świecie, w którym nie ma ciebie! Zabrałaś mi ostatni oddech! Okłamałaś mnie! Jak mogłaś mi to zrobić?”.

„Uśmiechałaś się, wiedząc, że idziesz prosto na śmierć” – kontynuuje Emir. – „Marzyłaś razem ze mną, patrząc mi prosto w oczy. Kłamałaś! Sprawiłaś, że uwierzyłem w twoje bajki. Jak mogłaś tak łatwo ze mnie zrezygnować? Nigdy ci nie wybaczę. Ani tobie, ani sobie i swojej głupocie. Przenigdy! Do ostatniego mojego oddechu nikt więcej nigdy mnie nie okłamie. Zobaczysz, w moim życiu nie będzie już żadnej kobiety!”. Akcja przenosi się do domu Kemala. Widzimy Narin, która nosi na rękach małe dziecko. „Już dobrze, nie płacz” – prosi kobieta. – „Wziąłeś lekarstwa i jesteś najedzony. Proszę, uspokój się już”.

Narin odkłada malca do łóżeczka. Po chwili odbiera wideo-rozmowę od byłego męża. „Co robicie?” – pyta Kemal. – „Nasz maluch śpi?”. „W ogóle nie jest spokojny. Czego bym nie robiła, nie przestaje płakać”. „Może ma gorączkę?”. „Nie, nie ma. Nie rozumiem, jak dziecko może nie zasnąć po takim płaczu. Zobacz, jego oczy są szeroko otwarte”. Kamera przenosi się do gabinetu Kemala. Do pomieszczenia wchodzi Emir. Widząc, że jego stryj rozmawia przez telefon, chce wyjść, jednak zatrzymuje się, gdy do jego uszu dociera dobiegający z głośnika odgłos płaczu dziecka.

„Nie sądzę, żeby dzisiaj zasnął” – mówi Narin. „Może to się zmieni, kiedy usłyszy głos swojego taty” – Kemal wyciąga telefon w stronę Emira. – „On jest twoim synem. Twoja żona powierzyła go tobie. Dlaczego tak na mnie patrzysz? Przestań być uparty! Jest twoim dzieckiem, nawet jeśli się go wypierasz! Za jakie grzechy każesz mu płacić? Za co sprawiasz mu cierpienie?”. „Wujku, dość!” – mówi stanowczo Emir. „Nie przestanę, dopóki nie zdasz sobie sprawy, że jesteś ojcem!”. „Wujku, powiedziałem dość! Odłóż tę słuchawkę!”. „Straciłeś sumienie, że wyładowujesz złość na maleńkim dziecku?”. „Ja nie mam sumienia? To jego matka zostawiła go i odeszła!”.

„Więc skoro matka go zostawiła, ty zamierzasz zrobić to samo?” – pyta Kemal. – „Jesteś zaślepiony swoją złością. Nie jesteś w stanie odróżnić dobra od zła. To prawda, Reyhan…”. „Dość! Nie chcę nawet słyszeć jej imienia!” – krzyczy wzburzony Emir. „Dopóki oddychasz, jesteś za niego odpowiedzialny”. „A co z odpowiedzialnością jego matki? Zostawiła ns obu! Urodziła go, wiedząc, jakie niebezpieczeństwo się z tym wiąże. Wiedziała, że umrze! Niech Narin powie, ile razy ją prosiła. Tak samo lekarze. Wszyscy to mówili, ale ona zaprzeczała! Patrząc mi w oczy, okłamywała mnie!”. „Zrobiła to, co zrobiłaby na jej miejscu każda matka. Jeśli to był grzech, to jak nazwać to, co ty teraz robisz? Mówimy o Reyhan. O twojej żonie, która użyła siebie jako tarczy dla swojego dziecka”.

„Przypomnij sobie, jak sam mówiłeś, że mogłeś ją stracić w tamtym dniu, kiedy padł strzał” – kontynuuje Kemal. – „Ona mogła umrzeć już wcześniej!”. „Wtedy nazwałbym to przeznaczeniem i zaakceptował. Ale teraz mogę nazwać to tylko zdradą!” – oświadcza Emir i opuszcza gabinet. Akcja przenosi się do rezydencji. Melike wychodzi na taras, gdzie znajduje się Hikmet. „Panie Hikmecie, przyszedł pański gość. Zaprosić go?” – pyta służąca. Mężczyzna, który jest już w pełni zdrowy, podnosi się z krzesła i pyta: „Czy Emir już tu jest? On także powinien być obecny przy spotkaniu”. „Niestety. Wrócił do domu bardzo późno i wyszedł z samego rana bez słowa. Od tamtej pory go nie widziałam”.

„Straciłem nie tylko synową, ale także syna. Wróciłem do zdrowia, ale nie mam już rodziny, którą mógłbym się zająć” – Hikmet podnosi ze stolika kopertę. – „To ty spowodowałaś to wszystko. To, że jesteś teraz w więzieniu wcale nie uspokaja mojego serca”. Mężczyzna przekazuje kopertę Melike i mówi dalej: „Zabierz to do Cavidan. Zgodnie z orzeczeniem rozwodowym nie chcę żadnych więzi między mną a nią”. Akcja przenosi się do więzienia. Widzimy Cavidan, która myje muszlę klozetową. „Powinnam była umrzeć!” – mówi kobieta, zanosząc się płaczem. – „Po tym całym złu, które wyrządziłam, powinnam była umrzeć!”.

Do łazienki wchodzi inna osadzona i pochyla się nad zrozpaczoną Cavidan. „Siostro, znowu to samo?” – pyta, dotykając twarzy matki Emira. „O Boże, nie zniosę tego dłużej!” – pani Tarhun opiera głowę o ścianę. – „Nie mogę żyć z tym poczuciem winy! Dobry Boże, odbierz mi życie. Proszę, zabierz moją duszę!”. „Siostro, przestań. Dlaczego cały czas to sobie robisz? Wróć do życia”. „Zasłużyłam na to, zasłużyłam!”. „Siostro, spójrz na swoje ręce!” – Kamera robi zbliżenie na dłonie Cavidan. Jej palce są całe w ranach. – „Dalej, wstań. Musimy przemyć twoje ręce”.

Osadzona pomaga wstać Cavidan i prowadzi ją do umywalki. „To moja wina. To wszystko moja wina” – oskarża siebie pani Tarhun. – „Zasłużyłam na to. Żadna woda mnie nie oczyści. Te ręce zraniły wiele osób. Zostaw mnie, zostaw! Te ręce są brudne! Te ręce są przeklęte! Nie można ich oczyścić!”. Matka Emira z nienawiścią patrzy w swoje odbicie w lustrze. „Jesteś mordercą!” – krzyczy, po czym z całym sił uderza pięścią w lustro. To rozbija się w drobny mak.

Akcja wraca do rezydencji. Hikmet wchodzi do pokoju syna. „Co ty sobie myślisz?” – pyta. – „Jak mogłeś się tak zachować? I to z kobietą, z którą dzielimy się chlebem!”. „Zrobiłem to, co było trzeba” – oświadcza Emir. „Wiesz dobrze, że nie tędy droga. Niczego nie osiągniesz, raniąc ludzi wokół siebie”. „Nauczyłem się od ciebie, że w interesach nie ma miejsca na wrażliwość”. „Więc źle się nauczyłeś. Szukasz winnego, ale go nie znajdziesz. Nie możesz zmusić innych do płacenia za to, przez co przechodzisz. Nie pozwolę ci. Nauczysz się, jak radzić sobie z bólem”. „Mylisz się, tato! To, co czuję, to nie ból! To gniew!”. „Gniew? Na kogo? Na Reyhan, która nie żyje? A może na to biedne dziecko, które o niczym nie wie? Albo na niewinnych ludzi, którzy są wokół ciebie? Powiedz mi, na kogo jesteś zły?”.

„Gniew jest bardzo dużym ciężarem” – mówi dalej Hikmet. – „Jeśli dalej będziesz tak postępował, w końcu ten ciężar cię przytłoczy. A ja nie mogę pozwolić, żeby mój syn stał się taką osobą. Wiem, to nie jest łatwe stracić kogoś, kogo kochało się ponad życie, ale…”. „Dosyć, tato!” – wybucha Emir. „Wkroczyłeś na bardzo złą drogę. Bardzo”. „W porządku. Na szczęście nie będziesz musiał długo mnie znosić. Za tydzień wyjeżdżam do Libii. Będę tam pracował w głównym biurze”. „Więc rzucasz się w sam środek wojny? Zrezygnujesz ze swojego życia, bo nie potrafisz zrezygnować z gniewu? Szkoda, wielka szkoda”.

Nagle wybrzmiewa dzwonek telefonu Emira. Mężczyzna odbiera połączenie, sięga po kurtkę i opuszcza pokój. „W porządku, będę tam dziś wieczorem” – mówi do słuchawki, gdy jest już przy samochodzie. – „Wiem, z czym to się wiąże. Mówiłeś mi to sto razy. Mogę umrzeć? Nie obchodzi mnie to”. Mężczyzna zasiada za kółkiem i odjeżdża. Akcja przenosi się do więzienia. Cavidan siedzi na swojej pryczy i wpatruje się w zdjęcie wnuka. Nagle do celi wchodzi strażniczka i wzywa ją na widzenie. Zaskoczona pani Tarhun udaje się za wartowniczką do pokoju, w którym czeka na nią Melike.

Cavidan w spontanicznej reakcji obejmuje służącą. „Nie mogę uwierzyć. To na pewno nie sen? Naprawdę tu jesteś?” – pyta zdumiona. – „Przyszłaś odwiedzić mnie po tylu miesiącach. Nie stój tak, usiądź”. Obie panie zajmują miejsce przy stoliku. „Melike, nic złego się nie stało, prawda?”. „Nie” – odpowiada służąca, rzucając okiem na poranione ręce swojej dawnej pracodawczyni. „Och, chwała Bogu. Już się bałam, że coś złego stało się Emirowi. Przez cały ten czas nie otrzymałam żadnej wiadomości. Nikt też nie odpowiedział na moje listy. Zastanawiałam się, czy wszyscy mają się dobrze. Co u Emira? Jak się ma mój wnuk?”. „Wszyscy mają się dobrze”. „Ostatni raz widziałam Hikmeta na przesłuchaniu. Był już bez kul, Bogu niech będą dzięki. A co z Emirem? Zabrał swojego syna, prawda? Dba o swoje dziecko, tak?”.

„Naprawdę tego się pani spodziewała?” – pyta Melike. – „Po tym wszystkim, co się wydarzyło, Emir jest po jednej stronie, a jego syn po drugiej. To biedne dziecko czuje wszystko. Ani na chwilę nie przestaje płakać. Tak jest od samych narodzin. Brakuje mu zapachu matki i troski ojca”. „Moje biedne dziecko, mój kochany wnuk. Chciałabym, żeby było to możliwe. Żebym…”. „Nieważne. Zostawiłam coś u naczelnika, żeby pani przekazał. Teraz muszę już iść” – Melike podnosi się i chce odejść, ale Cavidan chwyta ją za ramię. „Proszę, nie odchodź. Zostań jeszcze trochę” – błaga matka Emira. – „Wciąż mamy czas. Proszę, opowiedz mi więcej”.

„Muszę iść. Nigar odeszła z pracy i nikt jeszcze nie przyszedł na jej miejsce. Muszę wrócić jak najszybciej” – oznajmia Melike i opuszcza pokój widzeń. Cavidan opada na krzesło i wybucha płaczem. W następnej scenie jest z powrotem w celi. Siada na pryczy i otwiera przyniesioną przez Melike kopertę. W środku znajdują się m.in. czek oraz krótki list od Hikmeta: Zgodnie z postanowieniem sądu nie jestem ci winien ani odszkodowania, ani alimentów. Mimo to, przesyłam ci to, co w życiu cenisz najbardziej. Pieniądze! Teraz, gdy masz już to, czego chciałaś, trzymaj się z dala ode mnie i mojej rodziny. Cavidan traci przytomność i upada na podłogę. Czy kobieta naprawdę przeszła metamorfozę? Czy faktycznie żałuje tego, co zrobiła?

Obowiązuje całkowity zakaz kopiowania streszczeń na inne strony! Za łamanie praw autorskich grozi odpowiedzialność karna.

Podobne wpisy