448: Sehriye i Munever przychodzą do nowego domu Narin, by pomóc jej w urządzaniu się. Munever prosi córkę o rozmowę na osobności. Obie siadają przy stoliku na balkonie. „Córko, jest jeszcze czas” – mówi kobieta, ujmując dłonie Narin. – „Możesz anulować tę decyzję. Nie musisz tak bardzo się poświęcać. Wiem, że jesteś smutna z powodu Kumru. Starasz się, żeby była szczęśliwa, ale kiedy to robisz, torturujesz siebie. Nie musisz rezygnować ze swojego życia i mężczyzny, którego kochasz. Nie rób tego, córko, proszę cię”. „Mamo, zapaliłam światło dla Kumru, żeby była szczęśliwa, kiedy odejdzie z tego świata. Czy mam teraz to światło ugasić? Nie rozmawiajmy więcej o tym. Ze mną będzie dobrze, nie martw się”.
„W takim razie zostanę tutaj z tobą. Nie wrócę do tamtego domu. Nawet na ślub” – oświadcza Munever. „Nie, mamo, proszę cię. Ja nie będę przy siostrze, to chociaż ty bądź. Dzisiaj jest jej najpiękniejszy dzień. Za kilka dni może jej już z nami nie być”. „Kumru… Kumru nie jest twoją siostrą”. Na twarzy Narin pojawia się zdumienie. Akcja przenosi się do rezydencji. Emir wchodzi do pokoju dziecięcego. Staje naprzeciwko Feride i pyta: „Nic ci nie jest? Jesteś jakaś zamyślona, odkąd pojawił się twój ojciec”. „Nie, mam się dobrze” – odpowiada dziewczyna. „To dobrze. Zaprosiłem go dziś na kolację”.
„Kogo?” – pyta Feride, marszcząc czoło. „Twojego ojca. Zauważyłem, że wasza relacja nie jest dobra, ale takie rzeczy zdarzają się między rodzicami a dziećmi. On próbuje to naprawić, dlatego tutaj przyszedł. Posłuchaj, pobieramy się, będziemy rodziną. Nie możemy traktować twojego ojca, jakby był kimś obcym. Chciałem, żebyśmy spotkali się i zjedli kolację, nim staniemy się rodziną. To będzie miłe spotkanie, nie martw się. Będę przy tobie”.
Akcja wraca do domu Narin. „Wiem, powinnam powiedzieć to wcześniej, ale nie mogłam” – tłumaczy Munever. – „Powiedziałam ci, że byłam w więzieniu za zabicie kogoś we własnej obronie. Nie zostawiłam cię, Narin. Nie zostawiłam cię celowo. Zostałam porwana przez mężczyznę, któremu się podobałam. Zaciągnął mnie siłą do swojego domu. Błagałam go, opierałam się, ale on się nie poddawał. Musiałam się bronić. Naprawdę nie miałam zamiaru go zabić. To nie było zamierzone, nie było… Nagle usłyszałam głos dziecka. Płacz. Tym dzieckiem była właśnie Kumru”.
„To niewinne dziecko przeze mnie zostało sierotą” – opowiada dalej Munever. – „Nie miała matki, nie mogłam zostawić jej samej. Umieściłam ją na miejscu własnego dziecka. Przytuliłam do piersi. Chciałam, żeby uznała mnie za mamę. Ale moja miłość nie była wystarczająca. To moja wina, nie byłam dobrą matką. Nie dałam rady jej dobrze wychować. Byłoby lepiej, gdybym tu nie przyjechała, gdybym nie weszła w twoje życie. Gdybym zabrała do grobu wszystkie swoje tajemnice”. „Nie, mamo, nie mów tak. Nie wiń siebie” – zabiera głos Narin. – „Przeżyłaś bardzo ciężkie rzeczy. Byłam bardzo szczęśliwa, kiedy dowiedziałam się, że mam siostrę. Przez lata byłam samotna. Nawet jeśli nie mamy tej samej krwi, ona i tak jest moją siostrą”.
„Narin, proszę cię, masz jeszcze czas. Możesz z tego zrezygnować” – przekonuje Munever. – „Zranisz nie tylko siebie. Pomyśl o Kemalu, o Masal. Oni na to nie zasługują. Będziesz tego żałować, Narin. Próbując uszczęśliwić Kumru, unieszczęśliwisz siebie, córko. Poddaj się, póki jeszcze czas. To małżeństwo nie może dojść do skutku. Pójdziemy razem do Kumru. Ty pójdziesz do Kemala i powiesz, że się poddajesz, że nie chcesz tego ślubu. Inaczej oboje umrzecie za życia, słyszysz mnie?”.
Akcja przenosi się do parku. Kumru spotyka się z radiologiem, który przeprowadzał jej badanie w szpitalu. Przekazuje mu kopertę z pieniędzmi i mówi: „Weź to i zniknij. Nie waż się więcej dzwonić, nie znamy się”. „Oboje jesteśmy wspólnikami” – oznajmia mężczyzna. – „Ja dopuściłem się tego grzechu, by ratować życie siostry. Mam przynajmniej jakiś powód, aby ukoić swoje sumienie. A ty? Dlaczego ty zrobiłaś coś takiego?”. „Ja też ratowałam swoje życie. Czy to nie wystarczający powód?”. Dziewczyna odwraca się i odchodzi. W tym samym momencie drogą przejeżdża taksówka z Sehriye i Munever w środku.
„Czy to nie Kumru?” – pyta gospodyni. – „Rozmawiała z jakimś mężczyzną”. „Nie, nic nie widziałam” – mówi matka Narin. „Cóż, widocznie to był ktoś podobny”. Akcja przeskakuje do wieczora. Seyfi przychodzi na kolację do rezydencji. Jest pijany i wszyscy są zniesmaczeni jego zachowaniem. W pewnym momencie zaproszony mężczyzna wstaje od stołu, ujmuje w ręce ceramiczny wazon i rozbija go o podłogę! „Brawo, bracie!” – mówi Oya, która właśnie weszła do salonu. – „Wezwałeś mnie tutaj, żebym była świadkiem tej hańby”. „Oya!” – Hikmet kieruje na siostrę karcące spojrzenie. „Panie Hikmecie, nie ma potrzeby” – odzywa się Feride. – „Bardzo przepraszam. Przepraszam wszystkich w jego imieniu”. Dziewczyna bierze ojca za ramię i wyprowadza go z salonu.
Oya podchodzi do bratanka i mówi: „Emir, zrezygnuj, póki jeszcze masz czas. Najpierw jej bratowa, a teraz ojciec. Ich jedynym celem jest nasze bogactwo. Otwórz oczy, otwórz!”. Akcja przenosi się do domu Kemala, gdzie trwa właśnie ceremonia zaślubin mężczyzny i Kumru. „Panie Kemalu, czy z własnej, niewymuszonej woli zgadasz się wziąć panią Kumru za żonę?” – pyta urzędnik. Nieoczekiwanie w tym właśnie momencie do domu wchodzi… Narin! Kieruje wzrok na ukochanego i kręci przecząco głową.
Feride wyprowadza pijanego ojca z rezydencji. „Własnego ojca wyrzucasz za drzwi jak jakiegoś śmiecia” – stwierdza Seyfi. – „Wstydź się!”. „Idź stąd! Błagam cię, idź!” – mówi dziewczyna. „Bezwstydnico! Lepiej nie mieć takiego dziecka!”. „Chciałabym nie być twoją córką! Nie przeżyć tego piekła, które nam zgotowałeś! Byłeś ojcem, przed którym drżeliśmy ze strachu. Ojcem, który każdego dnia dręczył naszą mamę! Zabrałeś nawet ostatnie grosze, które mieliśmy na chleb.” – Po policzkach Feride płyną łzy. – „Nigdy nie odwiedziłeś swojego syna, który ciężko chorował. Umarł, a ty nie przyszedłeś na jego pogrzeb. Ale dlaczego miałbyś przyjść? Ty nic nie robisz, jeśli nie masz z tego korzyści!”.
„Pojawiłeś się tutaj tylko dlatego, że twoja córka zamierza wejść w bogatą rodzinę” – mówi dalej Feride. Nie wie, że na schodach stoi Emir i wszystko słyszy. – „I jeszcze mówisz, że jesteś moim ojcem! Kiedy moja mama umarła, umarł dla mnie także ojciec”. Syn Cavidan schodzi ze schodów i staje obok ojca i córki. „Proszę, zięć przybył” – odzywa się Seyfi i z trudem utrzymując się na nogach wskazuje na Feride. – „Ta dziewczyna jest bardzo zła. Bardzo!”.
„Zajmę się twoim ojcem. Sefer go odwiezie” – mówi Emir do narzeczonej. „Ja sobie z tym poradzę” – oznajmia zawstydzona dziewczyna. „Nie ma potrzeby. O tej porze będzie to trudne. Zadzwonię do Sefera”. Nim Emir wybiera numer, Seyfi stawia krok, zatacza się i upada na ziemię. Tymczasem Narin wychodzi przed dom Kemala. Po chwili dołącza do niej Munever. „Serce bardzo mnie boli, mamo” – oznajmia zapłakana Narin i przytula się do matki. „Nie byłam wystarczająco silna, by ich powstrzymać” – mówi Munever. – „Na szczęście ty temu zapobiegłaś. Ona w końcu nie jest twoją siostrą”.
„Czy możesz oddzielić ją ode mnie tylko dlatego, że nie jesteśmy spokrewnione?” – pyta Narin. – „Czy możesz powiedzieć, że ona nie jest twoim dzieckiem? Ona jest moją siostrą, mamo”. „To wszystko przeze mnie. Przeze mnie!” – oskarża siebie Munever. – „Bardzo się spóźniłam. Żałuję, że nie powiedziałam od razu”. „Ja nikogo nie winię, mamo”. „Moja sumienna i dobroduszna córka”. „Zostanę trochę sama, mamo. Chcę zebrać myśli. Ty idź do Kumru, nie zostawiaj jej samej”.
Akcja przenosi się do rezydencji. Emir i Feride kładą Seyfiego do łóżka w pokoju gościnnym. Zadowolona Songul wchodzi do pokoju Hikmeta i mówi do siebie: „Świetna robota, Songul! Zhańbiłaś Feride! Teraz nie tylko nie wyjdzie za mąż, ale nawet nie spojrzy w oczy domownikom. Ach, Feride, to są jeszcze twoje dobre dni…”. Tymczasem Narin jest już w swoim domu. Ściąga płaszcz i kładzie się na kanapie. Jej oczy są przepełnione smutkiem. Nagle jej telefon zaczyna dzwonić. Patrzy na ekran i widzi wyświetlone na nim imię ukochanego. „Nie rób tego, Kemal” – mówi i odrzuca połączenie.
Akcja wraca do rezydencji. Songul i Hikmet siedzą na kanapie. „Człowiek bezduszny, jak to mówią. Seyfi jest właśnie taki” – oznajmia kobieta z przejęciem w głosie. – „Nie szanuje nikogo. Jest okrutny i lekkomyślny. Ach, wiele przez niego wycierpiałam, nawet nie chcę myśleć. Jednego dnia nawet mnie pobił”. „Nie pochylaj głowy.” – Hikmet unosi podbródek żony. – „Nie masz powodu do wstydu”. „To silniejsze ode mnie. Byłam wtedy mała, nic nie zrobiłam”. „Czegoś takiego nie da się usprawiedliwić. To jasne, że Seyfi jest złym człowiekiem. Nie ma w sobie nic z człowieczeństwa. Na szczęście to wszystko przeszłość”.
„Ja… Po raz pierwszy czuję się bezpiecznie” – oznajmia Songul. – „Stoisz obok mnie niczym wielka góra. Tak, może przeżyłam straszne rzeczy, ale mimo to jestem szczęśliwa.” – Kobieta ujmuje dłoń męża. – „Jak mówią, każda dobra rzecz ma swoją cenę. Czy tak nie jest? Jestem wdzięczna losowi, że nas połączył”. „Zawsze bądź taka, niczego się nie bój. Od teraz ty i Feride jesteście pod moim dachem. Nie pozwolę, aby ktoś was skrzywdził”.
Hikmet podnosi się z kanapy i odchodzi. „Ciągle ta Feride! Nie sposób się jej pozbyć!” – mówi przez zęby wściekła Songul. Akcja przenosi się do domu Narin. Kobieta ogląda na telefonie swoje wspólne zdjęcia z Kemalem i Masal. „Jak mam żyć bez ciebie?” – pyta. – „Jak zniosę ten ból?”. Nagle rozlega się dzwonek do drzwi. Narin ociera łzy z policzków i idzie otworzyć, przekonana, że właśnie przyszła jej mama. Przed wejściem stoi jednak… Kemal. „Siostra Sehriye powiedziała, że jest praca do wykonania” – oznajmia mężczyzna, trzymając w ręku skrzynkę z narzędziami. – „Przyszedłem z pomocą”.