453: Feride jest w pokoju dziecięcym. Odbiera telefon od Cavidan. „Córko, miałam okazję zadzwonić” – mówi pani Tarhun. – „Czy z moim wnukiem wszystko w porządku? A Emir?”. „Nie martw się, oboje mają się dobrze. Cieszę się, że zadzwoniłaś, bo chcę ci coś powiedzieć. Niem wiem, czy postępuję właściwie, ale… Emir i ja postanowiliśmy wziąć ślub”. „Jak to mogłoby nie być właściwe, córko?” – Cavidan jest wyraźnie zadowolona. – „Ach, Feride, powiedziałaś mi najwspanialszą wiadomość”. „Ale czuję niepokój w sercu, wiesz o tym”. „Oczywiście, że wiem, córko. Ale możesz kontynuować swoją podróż, zapominając o wszystkim. Nikt nigdy nie pozna naszego sekretu, bądź o to spokojna”.
„Ja też nie będę się martwić” – mówi dalej mama Emira. – „Mój wnuk będzie z osobą, której ufam najbardziej. Czego jeszcze mogę pragnąć? Chyba tylko tego, by być razem z wami. Teraz muszę już kończyć. Feride, niech Bóg cię uszczęśliwi. Bądź zawsze szczęśliwa, żebym ja też była spokojna. Powierzam Yigita tobie i Bogu”. Kamera przenosi się do gabinetu. Emir cały czas przywołuje w pamięci scenę, gdy zobaczył Feride obok sejfu. Z wściekłości uderza pięścią w blat biurka. W tym samym momencie do pomieszczenia wchodzi Oya. „Wydaje się, że zdałeś sobie sprawę z głupoty, jaką zrobiłeś” – mówi kobieta, stając naprzeciwko bratanka. – „Jak długo znasz Feride? O jakim zaufaniu mówisz?”.
„Czy naprawdę wierzysz Feride?” – kontynuuje Oya. – „Proszę, weź się w garść”. „Skończyłaś? Jeśli tak, możesz odejść” – oznajmia Emir. „Poddaję się, naprawdę. Zrobiłam wszystko, co mogłam, dla tej rodziny. Wyjdziesz z tego małżeństwa pokonany, Emir. Z pewnością wszystko idzie nie tak, jak powinno, a ja nic nie mogę na to poradzić. Chciałabym, żebyś nie doświadczył tej lekcji w bolesny sposób”. Oya opuszcza gabinet. „Tak, ktoś dostanie lekcję. Ale nie będę to ja” – mówi do siebie mężczyzna.
W następnej scenie Emir wchodzi do pokoju dziecięcego. Patrzy na śpiącego syna, następnie kieruje wzrok na Feride i oznajmia: „Musimy pojechać w jedno miejsce”. „Gdzie?”. „Zobaczysz. Przygotuj się”. „Dlaczego to zrobiłeś? Dlaczego podarłeś umowę?”. „Już powiedziałem, nie ma innego powodu. Jeśli nie masz więcej pytań, to chodź”. Feride zakłada płaszcz. „Powiedzmy siostrze Melike, że wychodzimy” – sugeruje. „Ona już wie” – oznajmia Emir. Następnie razem z narzeczoną opuszczają rezydencję. Songul patrzy przez okno, jak odjeżdżają. „Zobaczył cały jej brud! Dlaczego wciąż jej nie wyrzucił?” – nie może zrozumieć kobieta. – „A niech mnie! Czyli on naprawdę się w niej zakochał? Z pewnością kocha Feride, ach…”.
Nagle obok Songul pojawia się Hikmet. Podaje jej swoją złotą kartę i mówi: „To na weselne zakupy. Przypomniałem sobie trochę późno, ale wszystko działo się tak szybko. Tą kartą możesz zapłacić za zakupy”. „Nie, nie mogę jej wziąć” – mówi kobieta, udając zawstydzenie. „Co masz na myśli?”. „Z pewnością zostanę nazwana łowczynią bogactwa. Wybiorę sobie coś z moich starych ubrań, ale naprawdę dziękuję”. „Zapomnij o tym. Weź to i kup co chcesz”. Songul potakuje nieznacznie głową i ujmuje kartę.
Akcja przenosi się na miasto. „Dokąd przyjechaliśmy?” – pyta Feride, gdy wraz z Emirem wysiadają z samochodu. „Do agencji zajmującej się organizowaniem ślubów” – odpowiada mężczyzna. – „Są dobrzy, niedawno moi znajomi korzystali z ich usług”. „To znaczy, że ślub ma być z takim rozmachem?”. „Nie wiem, to do ciebie należy decyzja”. Narzeczeni wchodzą do środka agencji. Tymczasem Songul wychodzi przez bramę rezydencji. Kroczy dumnie z przyłożonym do ucha telefonem. Rozmawia ze swoją znajomą. „Oczywiście mówiłam, że nie chcę, ale też czułam strach, że ją zabierze” – mówi do słuchawki. – „On nalegał, a ja byłam zmuszona ją przyjąć. Teraz idę na zakupy. Z przyjemnością wydam pieniądze męża”.
„Myślę, że za bardzo się spieszysz” – oznajmia kobieta po drugiej stronie. – „Ja na twoim miejscu wstrzymałabym się jeszcze trochę. Jeśli tak zrobisz, pan Hikmet obsypie cię pieniędzmi”. „Masz rację, jest oburzony chciwością swojej byłej żony. Jeśli wydam pieniądze już pierwszego dnia, to nie będzie dobrze. Brawo, dziewczyno. Nie umrę, jeśli trochę się wstrzymam. Dobrze, kończę już, porozmawiamy później”. Songul odwraca się i omal nie wpada na podążającego za nią Talaza! „Przepraszam, proszę bardzo” – mówi bandzior, odsuwając się z drogi.
Kemal jest w domu Narin. Rozmawiają i piją herbatę, gdy nagle telefon mężczyzny zaczyna dzwonić. To nieznany numer. „Rozmawiam z mężem pani Kumru Tarhun?” – pyta męski głos po drugiej stronie. „O co chodzi?”. „Twoja żona jest na komisariacie policji. Powinien pan tutaj przyjechać”. „W porządku, zaraz będę”. Kemal rozłącza się i mówi do ukochanej: „Dzwonili z firmy, muszę pilnie przyjechać”. Akcja przenosi się do rezydencji. Songul siedzi na kanapie w pokoju męża. W rękach trzyma kartę i wpatruje się w nią jak urzeczona. „Kochana moja, gdybym mogła, przytuliłabym cię do piersi i w ogóle się z tobą nie rozstawała” – mówi, głaszcząc kartę palcem. – „Ale na razie muszę się z tobą rozstać. Znowu się spotkamy, dobrze? Czekaj na mnie”.
Do pokoju wchodzi Hikmet. Songul podnosi się i staje przed mężem. „Chciałam z tobą porozmawiać” – oznajmia i wskazuje na kartę. – „Nalegałeś i dlatego ją wzięłam, ale w ogóle nie czuję się spokojna. Zabierz ją, nie chcę karty”. „Proszę cię, nie myśl o tym, kto i co powie”. „Nie wiem nawet, jak jej używać. Boję się, że mogłabym przekroczyć limit. Proszę, weź ją”. „Dlaczego miałabyś nie wiedzieć? Poza tym karta nie ma limitu”. „Jak to nie ma limitu?” – Songul robi duże oczy. „Po prostu nie ma. Korzystaj z niej, ile chcesz”. „Nie, nie mogę czegoś takiego przyjąć. Weź ją, zdecydowanie nie ma takiej potrzeby”. „Karta jest od teraz twoja.” – Mężczyzna cofa rękę żony. – „Nie nalegaj na próżno”.
Hikmet opuszcza pokój, a twarz Songul rozpromienia się jak jeszcze nigdy wcześniej. Akcja przenosi się przed komisariat. „Jak mogłaś rzucać produktami i grozić pracownikom sklepu?!” – pyta wściekła Kemal. – „Oszalałaś?!”. „Zrobiłam to, bo jestem Kumru Tarhun” – odpowiada dziewczyna. „Co jest twoim problemem?”. „Wiesz dobrze”. „Nie, nie wiem”. „Dobrze, więc ci powiem. Walczę, abyś mnie dostrzegł. Robię wszystko, aby przyciągnąć twoją uwagę”. „Powiedziałem ci tego dnia, że zawsze będę kochał Narin. Zgodziłaś się na to. Teraz nie masz prawa niczego ode mnie żądać, rozumiesz?”. Mężczyzna odchodzi do samochodu.
Emir i Feride po krótkim spacerze wracają do agencji ślubów. „Mam nadzieję, że podjęliście decyzję” – mówi pracownica. „Nie wiemy, co wybierzemy, ale wiemy przynajmniej jak wybierzemy” – oznajmia Emir. „Chcę prostego ślubu w domu. Przepraszam, że zabraliśmy pani czas” – mówi opiekunka i kieruje wzrok na narzeczonego. – „Zgodziłam się tylko dlatego, że ty tego chciałeś, ale naprawdę nie ma takiej potrzeby. Jak już powiedziałam, nie chcę sukni ślubnej ani dużego przyjęcia. Chcę, żeby to był po prostu zwykły ślub”. „Jesteś zdezorientowana” – przekonuje Emir. – „Wiem, że się boisz, że nie zdążymy, ale rozmawialiśmy już o tym. Wybierzemy to, co ci się podoba, i będzie po wszystkim”.
„Naprawdę nie chcę” – powtarza Feride. – „Proszę cię, nie nalegaj”. Tymczasem w domu Narin rozlega się pukanie do drzwi. Kobieta otwiera i widzi przed wejściem swoją siostrę. „Kumru? Wszystko w porządku? Jesteś bardzo blada” – stwierdza i przykłada dłoń do czoła dziewczyny. – „Masz temperaturę? Co się dzieje? Nie wyglądasz dobrze”. „Jesteś lekarzem, prawda?” – przypomina Kumru. – „W takim razie wiesz, że nie istnieje lekarstwo, które mogłoby mnie uratować. Potrzebuję jedynie szczęścia i spokoju”. „Oczywiście”. „Więc trzymaj się z dala od Kemala. Jesteś dla niego niczym. Daj mi choć raz spokój. Zniknij z naszego życia, Narin Sultanova”. Kumru odwraca się i odchodzi.
Akcja przeskakuje do wieczora. Kemal ponownie przychodzi do domu ukochanej. Ta otwiera drzwi, ale nie wpuszcza go do środka. „Nie dokończyliśmy naszej rozmowy. Mam nadzieję, że masz jeszcze herbatę” – mówi przybyły. – „Co się stało? Jest jakiś problem?”. „My jesteśmy problemem. To, że nieustannie się spotykamy” – odpowiada kobieta. „Nie rozstaliśmy się dobrowolnie. Dlaczego mielibyśmy się nie spotykać?”. „Podjęliśmy wspólną decyzję, żeby Kumru była z tobą szczęśliwa. Ale zobacz, co robimy. Ciągle spotykamy się i ranimy ją w ten sposób. Skoro podjęliśmy decyzję, pozostańmy jej wierni. To nie jest miejsce, w którym powinieneś teraz być”.
Narin chce zamknąć drzwi, ale ukochany jej na to nie pozwala. „Nie mogę odejść” – oświadcza Kemal. – „Czy wiesz, ile razy powtarzałem sobie to, co powiedziałaś? Ale nie mogę przeciwstawiać się swojemu sercu. Moje serce mówi, że jego miejsce jest tutaj, z tobą”. Akcja przenosi się do rezydencji. Emir wkłada śpiącego Yigita do łóżeczka. Następnie staje przed Feride i patrzy jej w oczy. „Będzie dobrze, jeśli i ja się położę” – mówi dziewczyna. „Ale jeszcze mi nie odpowiedziałaś”. „Powiedziałam, że chcę prostego ślubu”. „To nie jest odpowiedź na moje pytanie. I nie odejdę, dopóki jej nie dostanę. Powiedz mi teraz. Czy nigdy nie marzyłaś o swoim ślubie?”.
„Marzyłam, ale w mojej wyobraźni nie było sukni ślubnej ani wesela” – oznajmia Feride. – „Wyobrażałam sobie tylko, że wyjdę za mężczyznę, który mnie kocha i którego ja kocham. Marzyłam o tym, czego na naszym ślubie nie będzie. Pobieramy się tylko ze względu na Yigita. To, co nas łączy, to miłość do Yigita. Dlatego uznałam, że nie ma potrzeby robić wystawnego przyjęcia”. „Rozumiem, ale w życiu mogą zdarzyć się rzeczy, które uważamy za niemożliwe. Kto wie, co przyszłość może nam przynieść? Dobrej nocy”. Emir odchodzi do swojego pokoju. Tam chodzi od ściany do ściany, w końcu zatrzymuje się i mówi do siebie: „Teraz grasz ofiarę, która zgadza się na małżeństwo bez miłości. Nie marzysz o niczym poza miłością, doprawdy? Dobrze, dam ci to, czego chcesz”.