457: Munever wraca do domu Kemala po nocy spędzonej u córki. „Dlaczego wróciłaś? Mogłaś tam jeszcze pomieszkać” – mówi szykująca się do wyjścia Kumru. „Co to znaczy? Tak mnie witasz?” – pyta matka Narin. „Nie powiedziałam tego w złej wierze, nie obrażaj się od razu. Możesz zostać u swojej córki tak długo jak chcesz”. „To ja decyduję, gdzie i jak długo zostanę, więc się nie martw. Powiedz mi lepiej, dlaczego Narin nie mogła dodzwonić się wieczorem do Kemala?”. „To aż tak trudne do odgadnięcia? To była pierwsza noc, gdy zostaliśmy sami w domu. Zdarzyło się to, co powinno się było zdarzyć. Teraz jestem prawdziwą żoną Kemala”.
Munever robi wielkie oczy. Nie jest w stanie wydobyć z siebie choćby słowa. „Nieważne, spieszę się” – mówi dalej Kumru. – „Za chwilę odbędzie się przesłuchanie Masal do szkolnego teatru”. Dziewczyna zakłada torebkę na ramię i opuszcza dom. „Nie, to nie może być prawda” – mówi wstrząśnięta Munever. – „Ona kłamie. Kłamie jak zawsze…”. Akcja przenosi się do rezydencji. Songul jest w kuchni, szuka tabletek przeciwbólowych. „Gdzie one są? Głowa mi zaraz eksploduje” – mówi do siebie. – „W żaden sposób nie mogę się jej pozbyć. Zmarł jej brat, a ona przyssała się do mnie jak pijawka. Jej ojciec też nic nie pomógł ani to, że została złodziejką. Jutro na moich oczach poślubi Emira!”.
„Nie, nie mogę na to pozwolić” – kontynuuje monolog kobieta. – „To ja jestem panią tego domu. Tylko ja!”. W tym momencie rozlega się pukanie do drzwi. Songul idzie otworzyć i widzi stojącego przed wejściem Sefera, który trzyma w rękach kilka pudeł. „Nie masz klucza? Dlaczego sam nie możesz sobie otworzyć?” – pyta żona Hikmeta. „Mam pełne ręce. Myślałem, że siostra Melike mi otworzy, przepraszam”. „Co to jest?” – Kobieta zaintrygowanym wzrokiem przygląda się pudłom. – „Szykujesz się do wojny, że wykupiłeś cały bazar?”. „Nie, to na jutrzejszy ślub”. „Dobra, wchodź” – Songul przepuszcza mężczyznę w drzwiach. Następnie ciężko wzdycha i rzuca okiem w stronę bramy. Dostrzega chowającą się za drzewem… Cavidan!
Bratowa Feride zatrzymuje byłą żonę Hikmeta, która zorientowawszy się, że została zauważona, chciała szybko się oddalić. „Pani Cavidan, proszę, możemy porozmawiać. Nie wahaj się” – mówi, a pani Tarhun nieśmiało odwraca się. – „Wiem, że to trudne dla nas obu. Być może już słyszałaś, jestem nową żoną Hikmeta Tarhuna”. „Wiem, spotkałyśmy się już wcześniej” – przypomina mama Emira. „Chciałam zobaczyć się z panią, nim się pobraliśmy. Kobiece sprawy, rozumiesz. Ale kiedy tam przyszłam, zabrakło mi odwagi. Nie wiedziałam, jak zareagujesz. Proszę mi wybaczyć, nie miałam złych intencji”.
„Wiem, że zostałaś przeniesiona do półotwartego więzienia. Adwokat zadzwonił w ciągu dnia” – oznajmia Songul. „Tak, ale proszę nie myśleć, że od razu tu przybiegłam” – mówi Cavidan. – „Nie zamierzam nikomu przeszkadzać. Chcę tylko, choćby z daleka, zobaczyć swojego wnuka”. „Tak nie można, jesteś przecież jego babcią. To, że rozwiodłaś się z panem Hikmetem, to zupełnie inny temat. Yigit to twoja krew, twoja dusza. Zapraszam do domu, pani Cavidan. Zobaczysz się ze swoim wnukiem”. „Nie, nie mogę. Ani Emir, ani Hikmet nie wyrażą na to zgody. Nie chcę zakłócać waszego spokoju, ale dziękuję. Aha, i nie mów nikomu, że mnie tutaj widziałaś”.
Cavidan chce odejść, ale Songul ponownie ją zatrzymuje i mówi: „Przyszłaś tutaj po tak długim czasie, nalegam. Poza tym Hikmeta i Emira nie ma w domu. Wejdź i zobacz swojego wnuka, chociaż przez krótki czas”. Chwilę później Cavidan przekracza próg rezydencji. Rozgląda się po wnętrzu, jakby była tu po raz pierwszy. Niepewnie wchodzi do salonu, gdzie Melike właśnie przebiera malca na kanapie. Twarz pani Tarhun momentalnie rozjaśnia się szerokim uśmiechem. „Melike, zostaw nas same” – wydaje polecenie Songul. Służąca odwraca głowę i na widok swojej dawnej pracodawczyni aż wstaje na równe nogi. „Pani Cavidan!” – mówi zdumiona.
„Pani Cavidan zobaczy się z wnukiem i zaraz odejdzie” – oznajmia Songul. Służąca kieruje wzrok na Yigita i stoi w miejscu, sama nie wiedząc, co powinna zrobić. „Melike!” – powtarza żona Hikmeta i skina głową w kierunku wyjścia. Melike odsuwa się od kanapy, ale nie opuszcza salonu. Uważnie obserwuje, jak Cavidan siada obok Yigita i ujmuje jego rączkę. „Pan Hikmet zaraz będzie w domu” – mówi służąca do Songul, zerkając na zegar. – „Jeśli zastanie tu panią Cavidan, nawet nie chcę sobie wyobrażać, co się stanie”. „Wiem, co robię. Zostaw dla siebie te uwagi” – oświadcza bratowa Feride. Pochłonięta spotkaniem z wnukiem Cavidan nawet ich nie słyszy.
Po niedługim czasie do domu wraca Hikmet. „Co ta kobieta tu robi?” – pyta, wskazując ręką na byłą żonę. Podchodzi do niej i wbija w nią groźne spojrzenie. – „Czy ty nie masz w ogóle wstydu, że tutaj przychodzisz? Natychmiast stąd odejdź!”. „Panie Hikmecie, proszę się uspokoić” – mówi Songul, kładąc dłoń na ramieniu męża. „Nie mieszaj się.” – Mężczyzna rzuca żonie nieznoszące sprzeciwu spojrzenie, po czym wraca wzrokiem do byłej żony. – „Jak się tu dostałaś? Kto cię wpuścił?”.
„Panie Hikmecie, ja to zrobiłam” – oznajmia Songul. – „Czy nie widzisz, w jakim jest stanie? Przyszła zobaczyć się z wnukiem i zaraz odejdzie”. „Tylko tacy, którzy jej nie znają, mogą uwierzyć w te krokodyle łzy” – stwierdza ojciec Emira, z pogardą patrząc na płaczącą Cavidan. – „Ona nie wie, co to żal. Kto wie, jaki cel przyświeca jej tym razem”. „Panie Hikmecie, na miłość boską, ta kobieta chciała tylko zobaczyć swojego wnuka. Bez względu na to, co wydarzyło się w przeszłości, ma do tego prawo”. „Ona nie jest taka jak ty. Nawet sobie nie wyobrażasz, jak bardzo jest zła”. „Panie Hikmecie, nie rób tego. Pozwól jej nacieszyć się wnukiem, wkrótce odejdzie”.
„Nie miałam żadnego ukrytego celu” – zapewnia Cavidan. – „Wybaczcie, że naruszyłam wasz spokój. Więcej nie przyjdę, bądźcie tego pewni”. „Tylko kilka minut” – zgadza się Hikmet, choć z wyraźną niechęcią, i opuszcza pokój, nie chcąc dłużej przebywać w pobliżu byłej żony. Akcja przenosi się przed szkołę Masal, gdzie spotykają się Kumru, Narin i Kemal, którzy przybyli tutaj na odbywające się przesłuchania do szkolnego teatru. Mężczyzna jednak czuje się niepewnie w obecności ukochanej. Ta wyczuwa to i mówi: „W rzeczywistości nie zamierzałam przychodzić, ale przyszłam dla Masal”.
„Masal bardzo się ucieszy, kiedy cię zobaczy” – stwierdza Kemal. „Oczywiście, zajmujesz szczególne miejsce w jej sercu” – potwierdza Kumru. – „Ale powoli przyzwyczaja się też do mnie. Nie ukrywam, że ją rozpieszczam. Codziennie przygotowuję dla nas pyszne śniadania.” – Dziewczyna kieruje wzrok na męża. – „Choć rano trudno nam było wyjść z łóżka…”. Zmieszany Kemal błądzi wzrokiem, po czym odzywa się: „Skoro obie tu jesteście, ja mogę iść. Mam niedokończone sprawy”. Mężczyzna odwraca się i szybkim krokiem odchodzi do samochodu.
„Czy jest jakiś problem?” – Narin zwraca się do Kumru. – „Wszyscy są jacyś dziwni od wczoraj. Pokłóciliście się?”. „Nie, nie pokłóciliśmy się, ale… Nerwowość Kemala może mieć związek z tobą”. „Ze mną? Dlaczego?”. „Ponieważ stosunki między nami trochę się zmieniły. Myślę, że w tej chwili nie wie, jak zachowywać się przy tobie. To znaczy… Cóż… Kemal i ja… Jesteś architektem naszego szczęścia”. Tymczasem Emir i Feride wracają do domu. Mężczyzna udaje się prosto do salonu, gdzie nadal znajduje się jego mama. „Co ty tutaj robisz?” – reaguje tak samo, jak wcześniej jego ojciec. – „Jak ośmieliłaś się przejść przez te drzwi? Po co tu przyszłaś? Po to, by zobaczyć zgliszcza, jakie zostawiłaś?”.
„Przyszłam tu tylko dla wnuka” – odpowiada Cavidan. „Nie nazywaj go swoim wnukiem. Nie waż się” – zabrania Emir. – „Siostro Melike, zabierz Yigita do jego pokoju”. Służąca bierze na ręce malca i opuszcza salon. „Jesteś potworem, który próbował pozbawić tego dziecka życia w łonie matki” – przypomina Emir. – „Nie myślałaś ani o swoim synu, ani mężu. Wszystkich nas zniszczyłaś! Ale my mimo to trzymaliśmy się życia. Nadal żyjemy, pomimo tego wszystkiego, co straciliśmy. Teraz wyjdź stąd i nie waż się ponownie zbliżać do tego domu. Zrozumiałaś mnie? Nie waż się!”.
Zapłakana Cavidan odwraca się w stronę wyjścia z salonu. W tym samym momencie do pomieszczenia wchodzi Feride! Obie patrzą na siebie nic nie mówiąc. Inni też milczą. „Feride” – przerywa ciszę Songul – „to twoja teściowa”. „Miło mi cię poznać, córko” – mówi pani Tarhun. Kamera robi zbliżenie na twarz Emira. „Pokaż nam, że nie jesteś jej zabawką. No dalej” – mówi w myślach mężczyzna, nie odrywając wzroku od narzeczonej. Ta jednak postanawia nadal trwać w kłamstwie. „Mnie także miło” – odpowiada Feride, uciekając wzrokiem w kierunku podłogi, by nie musieć nikomu patrzeć w oczy.
„Dobrze, wystarczy już tego teatru” – przerywa zdecydowanie Emir. – „Wiem o wszystkim! Bardzo dobrze wiem, po co tu przyszłaś!” – Nie jest pewne, czy kieruje swoje słowa do Cavidan czy do Feride. – „Chciałaś wykorzystać Yigita do swojego planu, prawda? Ale to koniec tej gry. Nie licz, że zwiedzie mnie twój niewinny wygląd. Teraz wynoś się z tego domu!”. Akcja wraca przed szkołę. „Ty…” – odzywa się wstrząśnięta wyznaniem siostry Narin. „Gdy już pogodziłam się z tym, że umrę i nigdy nie zaznam szczęścia, teraz wprost unoszę się ponad chmurami” – oznajmia podekscytowana Kumru. – „I to wszystko dzięki tobie, siostro”.
W tym momencie pobliską ulicą przejeżdża taksówka. Narin pokazuje kierowcy ręką, by się zatrzymał, ale ten mija ją, nawet nie zwalniając. „Te słowa sprawiły ci ból. Chcesz uciec” – mówi bezlitośnie Kumru. – „Myślę, że robisz dobrze. Chcę ci powiedzieć, żebyś na nic już nie liczyła”. Ze szkoły wychodzi Masal. Podbiega do Narin i prosi ją, by razem poszły do parku. Akcja przenosi się do rezydencji. „Na co jeszcze czekasz? Idź już!” – ponagla Emir. Zarówno jego mama jak i narzeczona stoją w bezruchu. „On naprawdę wypędza Feride” – mówi w myślach zadowolona Songul.
„Siostro Melike, możesz ją odprowadzić?” – prosi Emir. – „Wyraźnie potrzebuje pomocy”. „Ja… Bardzo proszę o przebaczenie” – odzywa się Cavidan, odwraca i zmierza w stronę wyjścia z salonu. Robi jedynie kilka kroków, gdy nagle Feride mdleje i upada na podłogę. Po chwili dziewczyna leży na kanapie. Cavidan nie ma już w rezydencji. „To wszystko przeze mnie” – mówi Songul z udawaną troską w głosie. „Już dobrze, nie obwiniaj siebie” – mówi Hikmet. „Jak mam się nie obwiniać? Wszyscy przez tę sytuację byli bardzo zdenerwowani, a moje biedactwo się wystraszyło”.
„Dzięki Bogu, dochodzi już do siebie” – mówi Melike, widząc jak Feride unosi powieki. Dziewczyna podnosi się do pozycji siedzącej i patrzy po zgromadzonych wokół niej domownikach, jakby kogoś szukała. „Już poszła” – oznajmia Songul. „Tak się przejęłaś z powodu mojej mamy?” – pyta Emir. „Nic nie zjadłam. To chyba z tego powodu” – odpowiada opiekunka. „Kochana, tak bardzo nas wystraszyłaś” – mówi żona Hikmeta. – „Prawie umarłam ze strachu, gdy upadłaś. Wybacz mi. Gdy zobaczyłam ją przy drzwiach, nie mogłam udać, że jej nie widzę. Gdybym wiedziała, że tak to się na tobie odbije, nigdy nie wpuściłabym jej do środka. Ach, to moje dobre serce. Zawsze mam przez nie kłopoty”.
„Będzie lepiej, jeśli trochę odpocznę” – oznajmia Feride. Songul ujmuje ją za ramię i pomaga jej dojść do pokoju. „Dlaczego to zrobiłaś?” – pyta dziewczyna, gdy są już na miejscu. „Powiedziałam przecież, że nie mogłam tego znieść. Kiedy ją zobaczyłam, wyglądała tak biednie”. „Myślisz, że w to uwierzę?”. „Wstydź się, Feride. Uważasz mnie za potwora, ale ja nie mam tutaj kamienia.” – Songul wskazuje na swoją pierś. – „Przez wiele lat opiekowałam się przecież twoim bratem. Inna kobieta na moim miejscu już dawno by odeszła. Ja mam czyste serce, wszystko robię bezinteresownie”.
Akcja przenosi się do domu Kemala. Sehriye pakuje swoje rzeczy do torby i opuszcza dom. Brat Hikmeta zatrzymuje ją na zewnątrz. „Dokąd się wybierasz? Dlaczego spakowałaś swoją torbę?” – pyta mężczyzna. „Odchodzę. Na zawsze” – odpowiada gospodyni. „Zostawisz mnie samego i odejdziesz? Bez słowa wyjaśnienia, tak?”. „Nie jesteś sam. Posłuchaj, gdybyś był nastolatkiem, to wytargałabym cię za uszy i odzyskałbyś rozsądek, ale…”. „Siostro Sehriye, zaczekaj. Porozmawiajmy, wysłuchaj mnie”. „Czy ta rozmowa ma sens? Wszystko widziałam na własne oczy. Poradziłeś sobie bez Narin, więc tym bardziej poradzisz sobie beze mnie. Opiekuj się dobrze moją niebieskooką. Nie waż się jej zasmucać”. Sehriye odchodzi z cisnącymi się do oczu łzami.
Akcja przenosi się na plac zabaw. Kumru i Narin stoją obok siebie i obserwują bawiącą się Masal. „Jesteś na mnie zła, siostro?” – pyta Kumru. „Nie wierzę ci” – oznajmia zdecydowanie córka Munever. – „Nie wierzę w ani jedno twoje słowo”. „I dlatego wyglądasz na rozgoryczoną? Wyglądasz, jakbyś została uderzona w policzek. Z trudem nawet stoisz na nogach. Kogo chcesz oszukać?”. „Tak, na początku to, co powiedziałaś, było dla mnie ciężkie. Ale dobrze znam Kemala i wiem, że nie zrobiłby czegoś takiego”. Czy wiara Narin w wierność Kemala pozostanie niezachwiana?