467: Kemal i Narin wracają do domu. W środku czeka na nich uroczysta kolacja. Masal i Sehriye przynoszą tort. Znajduje się na nim napis: „Witaj, mamo”. „Cieszę się, że cię mam, córko” – mówi wzruszona kobieta i przytula dziewczynkę. „Nie zostawiaj nas więcej, dobrze?”. „Nie zostawię, obiecuję. Zawsze będę z tobą”. W następnej scenie Kemal i Narin siedzą przy stoliku na werandzie. Nieoczekiwanie na podwórko wchodzi zapłakana Oya. Ojciec Masal od razu podnosi się z krzesła i staje przed siostrą. „Co się stało?” – pyta. „Bracie, ja…” – Przybyła wybucha szlochem i kładzie głowę na piersi brata.

Akcja przenosi się do rezydencji. Songul jest sama w pokoju. „Pozbyłam się tej naiwnej Feride i tej czarownicy Oyi” – mówi uradowana. – „Jedną kulą ustrzeliłam dwa zające. Songul Tarhun, ciebie trzeba się bać. Teraz pora, aby przeciągnąć Hikmeta na swoją stronę”. Kobieta słyszy odgłos zbliżających się kroków. Szybko siada na łóżku i zaczyna płakać. Łzy jak na zawołanie zalewają jej policzki. Po chwili do pokoju wchodzi Hikmet. „Co się stało?” – pyta, podchodząc do żony. „Co jeszcze powinno się stać? Najpierw Feride, teraz pani Oya. Obie odeszły. I to przeze mnie. Gdybym powiedziała wszystko, co wiem o Feride, to by się nie stało”.

„Nie miałam odwagi” – mówi dalej Songul, cały czas spazmatycznie płacząc. – „Bałam się, że nasz spokój zostanie zakłócony. A teraz nie ma już ani spokoju, ani niczego więcej. Moje milczenie było strasznym błędem”. „Wszyscy jesteśmy tylko ludźmi, popełniamy błędy” – stwierdza Hikmet. – „Ważne jest, by wyciągnąć z nich lekcję i nie powtórzyć. Ale jeśli znowu coś przede mną ukryjesz…”. Kobieta wstaje i chwyta męża za rękę. „Nigdy. Nie będzie już między nami żadnych tajemnic, obiecuję.” – Songul przytula się do piersi męża. Kamera robi zbliżenie na jej twarz, na której rysuje się cwaniacki uśmieszek.

Akcja wraca do domu Kemala. Mężczyzna, jego siostra i Narin siedzą w salonie. „Czuję się tak zraniona” – oznajmia Oya, nieustannie szlochając. – „Jak oni mogli uwierzyć, że to zrobiłam? Czy naprawdę jestem taka zła w ich oczach?”. „O ile rozumiem, wszyscy w domu są spięci” – zabiera głos Kemal. – „Musiało dojść do nieporozumienia, porozmawiam z bratem”. „Nie, nie chcę, żebyś rozmawiał z nim ani z nikim innym. Zostałam niesłusznie oskarżona i to ze strony własnej rodziny”. „Nie smuć się tak bardzo” – prosi Narin. – „Jeden to twój brat, a drugi to twój bratanek. Wiem, że nie chcieli cię skrzywdzić. Niech wszyscy się uspokoją. Porozmawiacie i rozwiążecie to”. „Nie ma czego rozwiązywać. To bez znaczenia. Jeśli mnie tam nie będzie, będą szczęśliwi”.

„Chodźmy już spać” – postanawia Kemal. – „Jutro porozmawiamy z czystymi głowami”. „Nie zostanę. Pojadę do Beylerbeyi” – oznajmia Oya. – „Zadzwoniłam już, żeby przygotowali dom”. „To niemożliwe. Nie mogę cię puścić samej o tej porze. Zostaniesz tu na noc, a rano zobaczymy, co dalej”. „Nie, bracie, naprawdę nie ma potrzeby. Poczułam się tak źle. Przyszłam, by porozmawiać z tobą i dojść do siebie”. „Jeśli odejdziesz, będziemy się martwić” – mówi Narin. – „Proszę, nie zasmucaj nas”.

Akcja przeskakuje do następnego dnia. Emir przyjeżdża do domu po całonocnych poszukiwaniach Feride. Hikmet od razu wychodzi mu na spotkanie. „Co zrobiłeś? Udało ci się znaleźć Feride?” – pyta. Mina syna wystarcza mu za odpowiedź. Emir wysiada z samochodu i oznajmia: „Sprawdziłem każde miejsce, do którego mogła się udać”. „Co więc myślisz?”. „Nie wiem, jestem zdezorientowany. Są jeszcze pytania, na które nie znam odpowiedzi. Czy Feride z własnej woli przyjęła moje oświadczyny? Czy to też była instrukcja mamy?”. „Posłuchaj, synu. Twoja matka zna odpowiedzi na wszystkie twoje pytania. Idź i porozmawiaj z nią. Zapytaj ją o wszystko, co chcesz wiedzieć”.

Feride wybudza pukanie do drzwi. To Cemre przyniosła jej bajgle na śniadanie. Obie dziewczyny siadają na kartonie. „Gdzie spałaś? Tu nie ma łóżka” – zauważa Cemre. „Tutaj.” – Feride wskazuje na karton. „Co? Dlaczego mi nic nie powiedziałaś? Zorganizowałabym ci łóżko. Jakieś królewskie, z funkcją masażu”. „W porządku, poradzę sobie”. „Oczywiście, że sobie poradzisz, ale nie chcę, żebyś się rozchorowała.” – Współlokatorka Talaza zbliża rękę do pieca. – „Nie pali się”. „Muszę kupić drewno. Zajmę się wszystkim powoli, nie martw się”. „Coś innego musiało się stać” – Cemre wnikliwie przypatruje się swojej rozmówczyni.

„Tak. Miałam zły sen” – wyznaje Feride. „O czym śniłaś?”. „O Yigicie. Nie przestawał płakać. Był w jakimś ciemnym miejscu, chyba w lesie. Długo go szukałam, sprawdziłam każdy zakątek, ale nie mogłam go znaleźć. Ciągle słyszałam tylko jego płacz”. „To był tylko koszmar. Ale skoro nie jesteś spokojna, idź i zobacz go”. „Yigita?”. „Tak”. „Wiesz, że to niemożliwe”. „Nie mówię, żebyś poszła i siadła obok niego. Ty najlepiej wiesz, kiedy wychodzą z nim na spacer. Idź i ukryj się gdzieś na podwórku. Wszystko, co musisz zrobić, to go zobaczyć”. „Co jeśli go spotkam?”. „Emira?”. „Aha. Nie zniosłabym tego”.

„Jeśli będziesz ostrożna, nie spotkasz go” – zapewnia Cemre. – „Wczoraj przyszedł do mojego domu. Pytał o ciebie. Wydawało się, że żałuje. Ale nie dałam mu się zwieść i odesłałam go”. „On nie może żałować. Znowu przyszedł, by mnie obrażać”. „Niech robi co chce, nie jesteśmy jego opiekunkami. Posłuchaj, pójdź i zobacz Yigita. Nikt cię nie zobaczy. Ale najpierw zjedz bajgla. W przeciwnym razie nakarmię cię słonecznikiem”.

Akcja przenosi się do więzienia. Cavidan wchodzi do pokoju widzeń. Siada na krześle i widzi znajdującego się po drugiej stronie szyby Emira. „Synu” – mówi, a na jej twarzy pojawia się uśmiech. „Nie przyszedłem tu dla ciebie” – oświadcza Emir. – „Mam pytania, na które znasz odpowiedź”. „Pytaj, o co tylko chcesz”. „Ale powiesz prawdę. Przynajmniej to zrób dla mnie. Dlaczego wysłałaś Feride do domu? Jaki był twój cel?”. „Tylko Yigit. Chciałam, żeby mój wnuk dorastał otoczony miłością. Żeby był w dobrych rękach. Nie było innego powodu”. „Uznałaś, że ktoś, kto wyszedł z więzienia, będzie lepszą nianią od osoby, którą znajdziemy?”.

„Tak, ponieważ Feride jest wyjątkowa” – odpowiada Cavidan. – „Wiedziałam, że tylko ona zadowoli Yigita. Po tej dobroci, którą dla mnie zrobiła…”. „Jakiej dobroci?”. Następuje dłuższa chwila ciszy, po której kobieta oznajmia: „Jeśli dzisiaj żyję, to tylko dzięki Feride. Doszłam do momentu, w którym nie mogłam dłużej znieść wyrzutów sumienia. Chciałam umrzeć i w ten sposób uwolnić się od wszystkiego. Ale Feride wyciągnęła mnie z otchłani śmierci. Uratowała mnie, ryzykując własnym życiem. Potem ją obserwowałam. Zbliżyłam się do niej. Widziałam ją obok wszystkich, którzy potrzebowali pomocy”.

„Zastanawiasz się, co robiła w więzieniu, skoro jest taka dobra” – mówi dalej pani Tarhun. – „Mnie też to zastanawiało. Później dowiedziałam się, że jakiś drań rzucił na nią oko. Nazywał się Resit. Próbował ją porwać. Brat Feride zranił go, by uratować swoją siostrę. Feride wzięła winę na siebie, by uchronić chorego brata przed więzieniem, i sama trafiła tutaj. Bóg mi ją zesłał. Wtedy poczułam, że będzie miała dobry wpływ na Yigita. Zdecydowałam się wysłać ją do rezydencji. Początkowo nie chciała być częścią ukrytych działań, ale kiedy jej brat potrzebował pieniędzy na leczenie, zgodziła się. Wzięła ode mnie pieniądze w formie pożyczki i udała się do rezydencji”.

„Czy kazałaś jej także mnie poślubić?” – dopytuje Emir. „Nigdy. Ani ja, ani ona nie miałyśmy tego na myśli. Kiedy jej się oświadczyłeś, pozostała niezdecydowana. Na początku odmówiła, ponieważ nie powiedziała ci prawdy”. „Więc nie zaplanowałyście tego?”. „Feride nie miała takiego pragnienia. Chciała tylko, żebyście ty i Yigit byli szczęści. Synu, to ty chciałeś się ożenić. Gdybyś się nie oświadczył, zapewne odeszłaby. Posłuchaj, możesz mi powiedzieć, co tylko chcesz. Krzycz na mnie, gardź mną. Ale wiedz dobrze, że wszystko zrobiłam sama. Dla ciebie i Yigita. Feride nie jest niczemu winna”.

Feride przychodzi przed bramę rezydencji. Zagląda na podwórko i obserwuje, jak Melike chodzi po ogrodzie z Yigitem na rękach. W tym momencie na drodze pojawia się samochód Emira. Mężczyzna dostrzega swoją niedoszłą żonę, parkuje auto na ulicy i wysiada. Sam z ukrycia obserwuje dziewczynę. Widzi, jak patrzy ona na Yigita. Gdy Feride odchodzi, Emir podąża za nią. W ten sposób odkrywa jej nowe miejsce zamieszkania. Widząc jak bardzo obskurne jest to miejsce, przypomina sobie słowa Resita, który zapewniał, że dziewczynie zależy tylko na pieniądzach.

Akcja przenosi się do sądu, gdzie właśnie rozpoczyna się rozprawa rozwodowa. „Złożyliście wniosek o rozwód za porozumieniem stron. Nie ma potrzeby przedłużania” – mówi sędzia. „Chwileczkę, panie sędzio” – przerywa Kumru. – „Podpisałam wniosek o rozwód, to prawda. Ale nie chcę się rozwodzić. Zmieniłam zdanie”. Kemal robi wielkie oczy i wstaje. „Co ty mówisz? Co to znaczy, że zmieniłaś zdanie?” – pyta. „Panie Kemalu, proszę usiąść” – upomina sędzia, a następnie zwraca się do Kumru: „Dlaczego się rozmyśliłaś?”. „Ponieważ… Ponieważ jestem w ciąży”.

Emir jest ponownie w więzieniu. Tym razem w pokoju widzeń spotyka się z Resitem. „Och, któż mnie odwiedził. Witaj, panie Emirze” – mówi osadzony. – „Prawdopodobnie przyszedłeś, żeby życzyć mi szybkiego powrotu do zdrowia. Prawnicy ci oczywiście powiedzieli. Ale nie martw się, tym razem też udało mi się z tego wyjść”. „Dlaczego mnie okłamałeś? Dlaczego fałszywie oskarżyłeś dziewczynę?” – pyta syn Cavidan. Resit wybucha śmiechem i oznajmia: „Nie myślałeś chyba, że zostawię ci Feride. Jesteś naprawdę naiwny, panie Emirze. Bardzo naiwny”.

Emir cały gotuje się w środku. Nagle zrywa się na równe nogi, rzuca słuchawkę na parapet i przybliża twarz na najbliższą odległość do szyby, dzielącej ją i osadzonego. „Chcesz umrzeć?!” – krzyczy i przyciska do szyby pięść tak mocno, że aż kostki mu pobielały. Wprawia tym bandziora w jeszcze większe rozbawienie. – „Zapłacisz mi za to! Zapłacisz!”. Strażnik wyprowadza Emira z pokoju widzeń. Akcja wraca do sądu. „Jestem w ciąży” – powtarza Kumru. – „Będziemy mieć dziecko”. „Przestań gadać bzdury! Kłamiesz!” – krzyczy Kemal. Ponownie zrywa się na równe nogi i chce podbiec do Kumru, ale adwokat go zatrzymuje.

„Panie Kemalu, proszę nie zapominać, że jesteś na sali sądowej” – przypomina sędzia. – „Proszę usiąść”. „Jesteś chora. Bardzo chora” – mówi Kemal, nienawistnie patrząc na dziewczynę. „Uspokój się i usiądź. W przeciwnym razie nie będę mógł kontynuować procesu”. Kamera przenosi się na korytarz. Narin chodzi w tę i z powrotem, oczekując na zakończenie rozprawy. Nagle jej telefon zaczyna dzwonić. „Halo, mamo?” – odbiera kobieta. „Co się dzieje?” – pyta Munever. – „Nie dzwonisz i zaczęłam się martwić. Czy sprawa już się skończyła”. „Nie, mamo, ale niedługo się skończy. Uwolnimy się od tego absurdu”. „Mam nadzieję, że Kumru nie zrobi jakiegoś głupstwa”.

„Zadzwonię do ciebie później.” – Narin rozłącza się, gdyż jej ukochany właśnie wyszedł z sali. Jego twarz nie mówi niczego dobrego. – „Kemal? Co się stało?”. Z sali wychodzi także Kumru i zatrzymuje się obok męża. „Siostrzyczko, czy Kemal przekazał ci szczęśliwą nowinę?” – pyta. – „Czy ja mam to zrobić?”. „W tej chwili się stąd wynoś!” – rozkazuje wzburzony mężczyzna. „Nie krzycz na mnie. Nie możesz się tak zachowywać wobec matki swojego dziecka”. Czy Kumru rzeczywiście jest w ciąży? Jeśli tak, to z kim?

Podobne wpisy