487: Emir wraca do środka domu, trącając przy tym stojące na werandzie krzesło. Narin i Feride odwracają głowy. „Nie ma nikogo” – stwierdza ta pierwsza. „Więc co to był za dźwięk?” – pyta opiekunka Yigita. „Nie martw się, nikt nas nie słyszał. Feride, czy on wie? Emir?” – Feride kręci przecząco głową. – „Zrozumiałam to, wiesz? Na obiedzie któregoś dnia. Powiedziałaś, że nie możesz wybaczyć Emirowi. Powiedziałam ci, że w twoich oczach coś jest”. „W rzeczywistości… Z tego nic już nie zostało. Zniszczyłam wszystko, co było we mnie. Tak jakbym go nigdy… Bardzo mi wstyd”.
„Nie wstydź się swoich uczuć” – Narin kładzie dłoń na przedramieniu rozmówczyni. – „Kemal i ja pokonaliśmy wiele przeszkód. Nic nie było proste. Miłość ostatecznie wygrywa. Nikt nie może się jej sprzeciwić”. „Nie. My nie jesteśmy jak wy” – stwierdza Feride. – „Teraz pałam innymi uczuciami do niego. Jestem zraniona i zła. Nawet nim gardzę. Nie mogę zapomnieć tego, co zrobił w dniu ślubu”. „Człowieka najbardziej może skrzywdzić ukochana osoba. Otworzyłaś przed nim swoje serce, a on cię rozczarował. Dlatego nie możesz strawić tego, co się stało. Rozumiem cię”.
„Nie ma znaczenia, to koniec” – oświadcza Feride. – „Dla mnie to koniec. Jesteśmy teraz pod tym samym dachem, ale zarazem daleko od siebie. Przepraszam, zamęczam cię w taki dzień”. Narin przytula swoją rozmówczynię i mówi: „Rozumiem cię bardzo dobrze, nie musisz nic wyjaśniać. Nie wstydź się swoich uczuć. Możesz ze mną porozmawiać o wszystkim, dobrze? Nie czuj się samotna. Zawsze będę z tobą. Chodźmy”. Narin i Feride wracają do środka. W salonie narzeczona Kemala zwraca się do wszystkich: „Chcę coś powiedzieć, kiedy wszyscy są tutaj. Chcę, żeby Feride była moim świadkiem na ślubie. Oczywiście, jeśli się zgodzi. Co powiesz, Feride?”.
„Cóż, bardzo bym chciała, ale dopóki są starsi, nie byłoby to właściwe” – odpowiada opiekunka Yigita. „Dlaczego, córko?” – pyta Hikmet. – „Niech będzie tak, jak chce Narin. My nie mamy nic przeciwko”. „W takim razie dobrze. Będzie mi bardzo miło” – zgadza się Feride. Akcja przeskakuje do wieczora. Feride jest w pokoju Yigita, który już smacznie śpi. Dziewczyna chodzi w tę i z powrotem, rozmyślając o dzisiejszych wydarzeniach. W końcu telefonuje do Narin. „Przepraszam, że dzwonię tak późno. Jesteś wolna?” – pyta.
„Jestem. Czy coś się stało?” – pyta narzeczona Kemala. „Nie… To znaczy coś jest” – odpowiada opiekunka Yigita. „Temat, o którym już rozmawiałyśmy?”. „Tak. Nie zrozum mnie źle, nie mogłam się powstrzymać. Otworzyłam się przed tobą”. „Bądź spokojna, to zostanie między nami”. „Zastanawiam się tylko, czy jasno wyraziłam sytuację. Nie chcę być źle zrozumiana. Tak jak powiedziałam, to koniec. To było kiedyś, nic już nie czuję”. „Nie zawracaj sobie tym głowy. Stare rozdziały mogą być zamknięte, ale nie wstydź się i nie żałuj swoich dawnych uczuć”. „Dziękuję ci. Potrzebowałam z kimś porozmawiać”.
„Jestem dla ciebie, kiedy tylko chcesz” – zapewnia Narin. „Dziękuję ci bardzo. Dobrej nocy.” – Feride rozłącza się. W tym czasie rozlega się dzwonek do drzwi. Melike otwiera i widzi stojącą przed wejściem Cavidan. „Przyszłam zobaczyć się z Songul” – oznajmia przybyła. „Jest w salonie, ale… Pan Hikmet może wrócić w każdej chwili. Nie będzie dobrze, jeśli cię zobaczy”. „Nie martw się, nie zostanę długo”. Cavidan udaje się do salonu, gdzie w fotelu siedzi Songul. „Co tu robisz? Co to za śmiałość?” – pyta obecna pani domu. – „Pani Cavidan, twój czas się skończył. Ten dom jest mój i Hikmet jest mój. Teraz to ja nazywam się Tarhun, zaakceptuj to”.
„Tak, jesteś żoną Hikmeta i mieszkasz w tym domu” – przyznaje mama Emira. – „Ale nie jesteś jego właścicielką. W każdej chwili może zawiać wiatr i odlecisz do miejsca, do którego należysz. Myślę, że tak będzie z tobą”. „Co ty mówisz?!” – Songul wpada we wściekłość i chwyta przybyłą za ramię. – „W tej chwili wynoś się z mojego domu!”. „Posłuchaj mnie dobrze.” – Cavidan nie daje się zastraszyć. – „Przyszłam ci powiedzieć, abyś uważała na to, co robisz. Popełniłam wielkie błędy i dużo wycierpiałam. Zniszczyłam moją rodzinę i siebie samą. Zraniłam moją synową, mojego męża, a nawet nienarodzonego wnuka”.
„Przyjrzyj się dobrze tej zdesperowanej kobiecie i wiedz, że kiedyś była prawdziwym diabłem” – mówi dalej mama Emira. – „Teraz płacę cenę za swoje działania. Cierpię przed prawem i przed swoim krwawiącym sumieniem. I nie umrę, dopóki nie zapłacę. Poznałaś mnie w najbardziej rozpaczliwym stanie. Jeśli chcesz, żebym taka pozostała, będziesz zważać na każdy swój krok. Jeśli zrobisz nawet najmniejszy ruch, który zdenerwuje tę rodzinę, przed sobą znajdziesz starą Cavidan. Nie zawaham się, spalę twoją duszę!”.
„O czym ty mówisz? Dlaczego miałabym ich zdenerwować?” – Songul nie jest już taka pewna siebie. „Wiem, że spotykasz się z Talazem” – oświadcza Cavidan. – „On może przysporzyć człowiekowi tylko kłopoty. Dlatego będziesz uważać, z kim się spotykasz. Jeśli moi bliscy stracą spokój, ty także. Hikmet dowie się o wszystkim”. „Co to za bzdury? Nie znam tego faceta”. „Ja swoje powiedziałam, reszta należy do ciebie. To było twoje pierwsze i ostatnie ostrzeżenie. Albo będziesz ostrożna, albo ja, żeby chronić swoją rodzinę, stanę się na powrót dawną Cavidan. Wtedy nikt nie uratuje cię z moich rąk”. Pani Tarhun rzuca rywalce groźne spojrzenie i odchodzi.
Jakiś czas później do rezydencji wraca Emir. Wchodzi do swojego pokoju, siada na kanapie i przywołuje w pamięci słowa wyznania Feride, które dziś podsłuchał. „Tak bardzo się o to starałem” – mówi do siebie. – „Gdybym tylko to zauważył. Zanim założyła suknię ślubną… Ale nie, nie widziałem tego. Nie zauważyłem. I jeszcze oczekujesz, że ci wybaczy?”. Mężczyzna udaje się do pokoju dziecięcego. Patrzy przez chwilę na śpiących Feride i Yigita, po czym odchodzi.
Akcja przenosi się do szpitala psychiatrycznego. Munever jest w sali córki. „Postanowiłam ci o tym sama powiedzieć, żebyś nie usłyszała od kogoś innego i nie czuła się urażona” – tłumaczy odwiedzająca. „Cudownie. Dziękuję, że mi o tym powiedziałaś” – mówi Kumru. – „Dawno temu zasłużyli na szczęście. I siostra, i Kemal”. „I przed tobą Bóg postawi dobrego człowieka, córko. Wystarczy, że doprowadzisz leczenie do końca i zaczniesz nowe, piękne życie. Piękniejsze niż możemy sobie wyobrazić”. „Nie trać więcej czasu. Siostra potrzebuje cię teraz bardziej”.
„To prawda, mam dużo pracy” – przyznaje Munever. – „Muszę wstać jutro z samego rana. Ty teraz połóż się i odpoczywaj. Wkrótce odwiedzę cię ponownie”. Kobieta całuje córkę i opuszcza pokój. Po chwili do pomieszczenia wchodzi pielęgniarka z kolejną porcją lekarstw. „Czy jest dyrektor?” – pyta Kumru. – „Jutro jest ślub mojej siostry i chcę być z nią. Chciałam poprosić o pozwolenie”. „Będzie tu rano. Nie wiem, czy pozwoli, ale możesz zapytać. Weź”. Kumru przyjmuje lekarstwa, a gdy sanitariuszka wychodzi, wypluwa tabletki na chusteczkę.
Akcja przenosi się do rezydencji. Songul nie może usnąć. Cały czas myśli o groźbach, które usłyszała z ust Cavidan. Cicho, by nie obudzić męża, wstaje z łóżka i udaje się do salonu. „Jeśli ta kobieta stanie przed Hikmetem i powie mu, że spotykam się potajemnie z innym, co wtedy zrobię?” – pyta siebie. – „Jak to wszystko wyjaśnię? Boże! Przysięgam, moje serce tak mocno wali. Ona nie żartuje. Zrobiła wiele zła, nawet dla męża i syna nie miała litości. Wystarczy jedno jej słowo, a to całe bogactwo, pieniądze, luksusy… Wszystko wyparuje z moich rąk!”.
„Włożyłam wiele wysiłku, aby się tutaj znaleźć” – kontynuuje Songul. – „I co mi się teraz przytrafia? Tak, on się tym zajmie!” – Kobieta chwyta telefon i wybiera numer do Talaza. Ledwie nawiązuje połączenie, a do salonu wchodzi jej mąż. „Tutaj jesteś” – mówi Hikmet, a jego żona w jednej chwili odrywa komórkę od ucha. „Panie Hikmecie? Kiedy przyszedłeś?” – pyta Songul, cała drżąc. – „Nie słyszałam…”. „Przestraszyłem cię. Dlaczego wstałaś?”. „Chciałam napić się wody. O tej porze jestem ciągle spragniona, chyba przesadziłam z kolacją”. „I ja jestem spragniony.” – Mężczyzna udaje się do kuchni.
Akcja przeskakuje do następnego dnia. Uśmiechnięta od ucha do ucha Kumru chodzi po swoim pokoju. W rękach trzyma jakiś dokument. Do środka wchodzi pielęgniarka. „Co się stało? Czy dyrektor się zgodził?” – pyta. „Tak, zgodził się” – potwierdza pacjentka. „Wiedziałam. Twoje leczenie przebiega poprawnie, starasz się. To dobrze, że będziesz z siostrą w tak pięknym dla niej dniu”. „Dyrektor powiedział to samo”. „Baw się więc dobrze.” – Sanitariusza odchodzi. „Z pewnością będę” – mówi do siebie Kumru. Czy uda jej się zepsuć ślub Kemala i Narin?