542: Akcja odcinka rozpoczyna się na podwórku przed rezydencją. „Teraz wsiadaj do samochodu i wynoś się stąd!” – rozkazuje Emir. „Synu, może porozmawiamy spokojnie…” – odzywa się stojąca obok Melike. „Nie ma o czym rozmawiać, siostro. Wszystko jest jasne, jak dzień. Kto wie, co jutro zrobiłby ktoś, kto dziś bije swoją żonę!”. „Jak mogłeś pomyśleć, że podniosłem rękę na swoją żonę?” – pyta psychiatra. – „Chronię ją jak oka w głowie”. „Możesz oszukać innych tymi kłamstwami, ale mnie nigdy!”. „W porządku. W takim razie zawołaj ją. Niech powie, jeśli czuje się choć trochę nieszczęśliwa. Feride!”. „Myślisz, że nie rozumiem. Ona się ciebie boi! Zastraszyłeś ją!”.

„Gdyby się bała, czy wyszłaby z domu?” – Umit wskazuje na Feride, która właśnie schodzi po schodach. – „Zapytaj ją. Zobaczymy, co powie”. „Powiedz prawdę, proszę cię.” – Emir zwraca się do dziewczyny. – „Nie bój się. Jestem tutaj i nikt nie może nic ci zrobić. Po prostu powiedz prawdę”. Feride patrzy na męża i… milczy. „Słuchamy cię” – przypomina Emir. – „Powiedz nam, jak ten człowiek brutalnie cię traktował. Nie bój się. Tutaj nic nie może ci zrobić”. „Tak, Feride, powiedz to” – zachęca psychiatra. – „Jeśli robię ci krzywdę, fizyczną lub psychiczną, powiedz! Ponieważ sytuacja, w której zostałem postawiony, jest niewiarygodna! Te oskarżenia są upokarzające, podczas gdy ja przywiązuję do ciebie tak wielką wagę”.

Akcja przenosi się do domu Kemala. Sehriye wchodzi do pokoju i staje przed Songul. „Co się dzieje, pani Songul?” – pyta, uważnie przyglądając się kobiecie. – „Co robisz w tej sypialni?”. „Ach, pani Sehriye, na szczęście przyszłaś. Dostaję zawrotów głowy, tak wielki jest ten dom. Nagle się tu znalazłam, naprawdę… Szukam łazienki. Gdzie jest łazienka?”. „Łazienka? Na końcu korytarza. Pokażę ci, żebyś znowu nie zabłądziła”. „Zgadza się. Prowadź zatem”. Obie panie wychodzą na korytarz.

Akcja wraca przed rezydencję. „I ty jesteś zaskoczona, rozumiem cię” – mówi Umit, gdy jego żona wciąż milczy. – „Dla ciebie też wszystkie te oskarżenia brzmią jak nonsens. Ale nie możesz milczeć. Proszę, powiedz coś. Myślą o mnie złe rzeczy”. „Nikt nie obwinia cię bez powodu!” – oświadcza stanowczo Emir. – „Zapłacisz za to, co jej zgotowałeś!”. „Ty to mówisz? Ty, który nie zawahałeś się zranić Feride, zdeptać jej dumy, a teraz zarzucasz mi, że robię coś złego? Jeśli mówimy o tym, kto zgrzeszył przeciwko Feride, to ty jesteś na pierwszym miejscu”.

„Zrozumiałem swój błąd i przeprosiłem” – mówi Emir. – „Teraz twoja kolej. Odpowiesz za całe cierpienie, które jej przygotowałeś!”. „To kompletna bzdura. Dobrze opiekuję się moją żoną” – oświadcza Umit. – „Jedynym moim pragnieniem jest to, by była szczęśliwa. To wszystko! Dalej, Feride. Powiedz, jak jesteś ze mną szczęśliwa”. Dziewczyna milczy. „Jest szczęśliwa?” – pyta syn Cavidan. – „Zobacz, nie może nawet słowa z siebie wydobyć! Boi się ciebie, to oczywiste!”. „Przestańcie!” – wybucha Feride i kieruje wzrok na Emira. – „Zostaw już mojego męża. Zostaw nas w spokoju. Upadłam. To jest powód moich siniaków. Czy możemy już iść do domu?”.

„Oczywiście, kochanie” – potwierdza Umit, ujmuje dłoń żony i prowadzi ją do samochodu. Akcja przeskakuje do wieczora. Umit wchodzi do kuchni, gdzie znajduje się Feride, i bije brawo. „Dzisiaj jestem z ciebie dumny, żoneczko” – oznajmia. – „Stanęłaś w obronie swojego męża. Podobało mi się to. Nie kłamię, tym razem nawet mnie zaskoczyłaś. Nie patrz na mnie, jak na wroga. To mnie zasmuca”. Feride chce minąć mężczyznę, ale ten chwyta ją za ramię i przyciąga do siebie. „Dokąd idziesz, żoneczko?” – pyta. – „Prowadzimy przecież miłą rozmową”.

„Jestem zmęczona, położę się” – mówi dziewczyna ze wzrokiem wbitym w podłogę. „Patrz mi w twarz, gdy rozmawiamy!” – rozkazuje psychiatra. – „Czyżbyś na chwilę zmieniła zdanie? Chciałaś wszystko powiedzieć Emirowi, tak?”. „Nie zmieniłam. Nic…”. „Mówiłem ci wcześniej, żebyś mnie nie okłamywała! Co mu powiedziałaś?”. „Przysięgam, że nic nie powiedziałam. Zapewniłam go, że jestem szczęśliwa. Robię wszystko, co mi każesz”. „Dlaczego więc ten typ się nie poddaje? Skąd wzięła się jego odwaga, skoro nic mu nie powiedziałaś? Powiedz mi, co mam zrobić, aby zatrzymać tego człowieka?!”.

„Nie waż się. Błagam cię, nie rób nic więcej!” – prosi przerażona Feride. – „Jestem z tobą. Robię wszystko, o co poprosisz. Proszę cię”. „Chcę przestać, ale wiesz, że zależy to od ciebie” – mówi Umit. – „Bycie ze mną nie wystarczy, abym się zatrzymał. Musisz być posłuszna.” – Gładzi ręką włosy żony. – „Możemy być bardzo szczęśliwi, wiesz o tym, prawda? Jedyne, co musimy zrobić, to pozbyć się nadmiaru w naszym otoczeniu. Jeśli zostaniemy tylko we dwoje, możemy być bardzo szczęśliwi. Dalej, połóż się. Odpocznij trochę, jesteś dziś zmęczona”. Feride odchodzi do swojego pokoju. Siada na łóżku i wybucha płaczem.

Akcja przenosi się do rezydencji. Emir chodzi niespokojnie po gabinecie. „Boi się! I to bardzo!” – mówi do siebie, analizując dzisiejsze zachowanie Feride. – „Bez względu na to, co powiedziała, nie powinienem był pozwolić jej odejść z tym człowiekiem. Popełniłem błąd”. Wkrótce do pomieszczenia wchodzi Melike. Kładzie przed mężczyzna tacę z herbatą i kanapką. „Od rana nie wziąłeś nic do ust. Zjedz coś” – mówi służąca i chce odejść. Emir nagle odzywa się: „Co myślisz, siostro? Myślisz, że naprawdę jest szczęśliwa?”. „Z Feride nie jest dobrze. Wcale nie jest dobrze. Jej spojrzenie jest blade, bez życia, nieszczęśliwe. Nie może jednak powiedzieć, co czyni ją nieszczęśliwą”.

„Powiedziałem jej tyle razy, że chcę jej pomóc” – stwierdza Emir. – „Powiedziałem, że nikt nie może jej nic zrobić, kiedy ja jestem obok. Ale ona za każdym razem mnie odrzuca”. „Masz coś na myśli?” – pyta Melike. „Nie mam, ale muszę zrobić coś tak szybko, jak to możliwe”. „Bądź bardzo ostrożny, synu. Ten człowiek nie jest nieszkodliwy. Zobacz, jaka dziewczyna jest przestraszona, nie otwiera nawet ust. Nie bądź powodem, dla którego zostanie skrzywdzona”.

Akcja przenosi się do domu Kemala. Małżonkowie siedzą na łóżku. Narin zauważa, że mężczyzna jest czymś strapiony. „Co się stało?” – pyta. „Jutro zostanie otworzony testament” – oznajmia Kemal. – „Zupełnie o tym zapomniałem”. „Tak szybko?”. „Prawnicy z kancelarii twierdzą, że należy zrobić to jak najszybciej. To bardzo ważne, by praca w firmie nie została wstrzymana. Akcjonariusze na giełdzie mogą być zaniepokojeni. Ale wszystko jest jeszcze tak świeże”. „Firma daje chleb setkom ludzi. Nie chciałbyś nikogo stawiać w trudnym położeniu. Nikt z was nie chciałby tego”. „Zgadza się, ale…”.

„Nie ma żadnego ale” – oświadcza Narin. – „Nie czuj się winny. Robisz to, co musisz zrobić. To wszystko”. Akcja przeskakuje do następnego dnia. Emir wychodzi z pokoju. Na korytarzu spotyka Feride. „Myślałem, że dzisiaj nie przyjdziesz” – mówi mężczyzna. „Dlaczego miałabym nie przyjść?”. „Możemy trochę porozmawiać?”. „Muszę nakarmić Yigita”. „Dlaczego chronisz tego człowieka? Powiedz mi. Cokolwiek cię przeraża, nie musisz się bać. Nie jesteś sama. Ile razy muszę ci to jeszcze powtórzyć?”. „Nikogo się nie boję. To ciebie pytam, ile jeszcze razy muszę się powtórzyć?”.

„Ile tylko chcesz” – odpowiada Emir. – „Sto razy, tysiąc razy, to nic nie zmieni. Wiem, że ci grozi. Nie wiem czym, ale dowiem się”. „Nie mieszaj się” – mówi Feride rozkazującym tonem. „Słuchaj, ten człowiek…”. „Ten człowiek nie robi mi niczego, o czym myślisz. Nie robi!”. „Dlaczego więc jesteś w takim stanie? Twoje zachowanie, sposób mówienia, spojrzenie… To nie jesteś ty. Nie trzeba cię nawet znać, by zrozumieć, jak nieszczęśliwa jesteś”. „Nie dotyczy cię nic, co jest między mną, a Umitem. Sami opatrujemy nasze rany. Od teraz patrz tylko na swoje życie. Pozwól mi być szczęśliwą”.

Akcja przenosi się na ulicę przed rezydencją. Songul wsiada do samochodu prawnika. „Ledwo wyszłam z domu” – oznajmia kobieta. – „Bardzo trudno jest nie zwracać na siebie uwagi. Co zrobiłeś? Czy udało ci się sporządzić testament?”. „Oczywiście, jest tutaj.” – Vedat podaje rozmówczyni kopertę. – „Czy dasz radę schować go do sejfu?”. „Oczywiście.” – Songul chowa kopertę pod blezer. W następnej scenie jest już w rezydencji. Wchodzi do gabinetu, otwiera sejf i chowa do niego podrobiony testament. „W końcu znalazł swoje miejsce” – mówi i oddycha z ulgą. – „Zostało już bardzo niewiele”.

Podobne wpisy