599: Akcja odcinka rozpoczyna się na farmie. Tulay wchodzi do pokoju Gulperi. Z szuflady wyciąga nożyczki i za ich pomocą niszczy sukienkę, którą wróżka dostała od Oyi na uroczyste ogłoszenie małżeństwa jej i Emira. „To dla ciebie za dużo, leśna ślicznotko” – mówi do siebie. – „Wynoś się stąd w swoich brudnych, żebraczych ubraniach!”. W następnej scenie Oya i Gulperi są w pokoju tej drugiej. Siostra Kemala bierze sukienkę do rąk i robi wielkie oczy. „Jak to się stało?” – pyta zaskoczona. – „Jak mogłam tego nie zauważyć? Była ze mną cały dzień. Poczekaj, zaraz zadzwonię do butiku, w porządku?”. Oya chowa sukienkę do pokrowca i opuszcza pokój.

Kamera przenosi się na zewnątrz. Ercan i Tulay stoją przed schodami. „Siostro, ty tutaj?” – pyta mężczyzna. – „Jesteś świadoma tego, co się dzieje?”. „Jestem, o nic się nie martw”. „Dlaczego jesteś taka spokojna? Nie radzisz sobie przecież dobrze”. Z domu wychodzi Oya. „Ercan, zawieź to od razu do butiku” – mówi, przekazując mężczyźnie sukienkę. – „Zadzwonię do nich, weźmiesz ten sam model i wrócisz. Pospiesz się, nie trać czasu”. „W porządku”. Siostra Kemala wraca do środka.

„Najlepiej pojadę od razu do butiku” – mówi Ercan do siostry. „Nigdzie nie pojedziesz” – zabrania Tulay. „A Oya?”. „Powiedziałam ci, że nie pojedziesz. Powiesz, że twój samochód się zepsuł. Bądź na drodze, dopóki do ciebie nie zadzwonię”. Jakiś czas później Tulay ponownie przyjeżdża na farmę. Trzymając w ręku czarny, nieprzejrzysty pokrowiec wchodzi do salonu, gdzie znajdują się Oya i Cavidan. „Przepraszam, musiałam przyjechać” – oznajmia. „Nie masz za co przepraszać” – mówi pani Tarhun. „Samochód Ercana się popsuł. Nie udało mu się go naprawić. Stracił czas, więc poprosił mnie o pomoc. Zatrzymałam się przy najbliższym butiku i wzięłam nową sukienkę”.

„Moja córko dobrego serca, nie wiem, co powiedzieć” – oznajmia Cavidan. „Nie musisz nic mówić. Najważniejsze, żeby nie było problemów. Pójdę zanieść sukienkę Gulperi”. „Poczekaj chwilę” – prosi Oya. – „Mogę zobaczyć sukienkę?”. „Cóż… Oczywiście…” – Tulay jest wyraźnie zmieszana. Niepewnie chwyta za suwak i bardzo powoli rozpina go. Nagle rozbrzmiewa dzwonek telefonu Oyi. Kobieta odbiera połączenie, a Tulay szybko odchodzi, nie prezentując sukienki, jaką zakupiła dla Gulperi.

Gdy Oya kończy rozmawiać przez telefon, zwraca się do Cavidan: „Nie jest to dla ciebie dziwne?”. „Co ma być dziwne?” – nie rozumie mama Emira. „To, że sukienkę przyniosła była narzeczona”. „Tulay już taka jest. Ma bardzo dobre serce. Robi wszystko, żebyśmy nie czuli się zawstydzeni przed innymi. Nikt inny nie zrobiłby czegoś takiego”. Tymczasem Tulay wchodzi do pokoju Gulperi. „Przyniosłam ci sukienkę” – oznajmia, stając przed wróżką. – „Nie masz dużo czasu, musisz się teraz przygotować.” – Kładzie pokrowiec na łóżku.

„To ty powinnaś być u jego boku” – stwierdza Gulperi. „Rozmawiałyśmy o tym. Wiem, dlaczego jesteście małżeństwem, nie przejmuj się tym teraz. Wszystko się ułoży, nie będziecie małżeństwem na zawsze. Przygotuj się jak najszybciej, goście zaraz tu będą. Nikt nie lubi czekać”. Tulay odchodzi. Gulperi otwiera pokrowiec i widzi sukienkę w stylu mała czarna, zupełnie niepasującą do tego typu uroczystości. W następnej scenie Emir wchodzi do pokoju żony. Dziewczyna obserwuje przez okno zbierających się na dziedzińcu gości. „Kiedy tak na nich patrzysz, mogą wydawać się inni” – mówi syn Cavidan. – „Wiedz jednak, że niczym nie różnią się od ciebie. Jesteś teraz najsilniejsza”.

„Oparłaś się i zostałaś przy życiu, dlatego ten dzień będzie dla ciebie łatwy” – kontynuuje mężczyzna. – „Wierzę w ciebie. Ty też w siebie uwierz. Przy okazji, żebym nie zapomniał.” – Wyciąga z kieszeni obrączkę ślubną. – „Nie musisz jej cały czas nosić. Wystarczy, że będziesz ją miała na na przyjęciu.” – Nakłada obrączkę na palec żony. Stojąca przy uchylonych drzwiach Tulay otwiera szeroko usta ze zdumienia i zaraz potem zaciska zęby ze wściekłości.

W kolejnej scenie Tulay jest już na zewnątrz. Podchodzi do niej brat i pyta: „Co się stało z twoim planem? Nie przyniósł korzyści? Powinnaś iść do domu. Nie wyglądasz dobrze, jesteś blada”. „Niedługo ożyję, bez obaw” – zapewnia kobieta. „Nie chciałem ci tego powiedzieć, ale popełniliśmy błąd na samym początku. Wszyscy cię znają, ale nikt nie wie, że to ty miałaś wyjść za Emira. Powinnaś była to ogłosić, wtedy wszystko byłoby inaczej”. „Zatrzymaj dla siebie te porady!” – Tulay przygniata nogą stopę brata. „Co ty robisz? Oszalałaś? Na nich wyładowuj swoją złość, nie na mnie”.

„Wkrótce dzikuska zawstydzi Tarhunów na oczach wszystkich” – mówi z przekonaniem Tulay. – „Wtedy się odprężę”. Kilka minut później, gdy goście zaczęli się już niecierpliwić, a Tarhunowie niepokoić, Gulperi wychodzi z posiadłości. Ma na sobie codzienną sukienkę, a we włosy wpięty kwiat, który dostała od Yigita. Oczy wszystkich zwracają się w jej stronę. Zgromadzeni szepczą między sobą, komentując. Emir podchodzi do dziewczyny, ujmuje jej rękę i mówi do wszystkich: „Przedstawiam wam moją żonę, Gulperi Tarhun”.

Kemal wychodzi na taras i chwyta za ramię znajdującego się tutaj Merta. Odciąga go od domu i oświadcza: „Wiem, że ty i Kursat jesteście przyjaciółmi. Obejrzałem nagrania z kamer. Widziałem, jak biegniesz za Narin. Wiedziałeś, że Kursat był w domu, zaplanowaliście napad razem. Jak mogłeś zrobić coś takiego? Jak?! I to komuś, kto tak bardzo cię chronił i opiekował się tobą!”. „Miało nie być nikogo w domu” – tłumaczy Mert. – „Lekarka wysłała mi sms-a. Biegłem co sił w nogach. Chciałem ją ochronić, ale nie zdążyłem”. „Chciałeś ją ochronić? Prawie umarła przez ciebie! Tak się trudziła, by cię uszczęśliwić! Przez wiele dni patrzyłeś nam w oczy, wiedząc, że jesteś winny!”.

„Chciałeś iść do domu, kiedy złodziej został aresztowany” – kontynuuje Kemal. – „Chciałeś uciec, nim wyjdzie na jaw, że jesteś winny, tak?”. „Nie, nie chciałem nigdzie odejść, dopóki wszystkiego nie powiem. Chciałem jej wszystko powiedzieć. Gdybyś nie przyszedł…”. „Nic jej nie powiesz! Nie pozwolę ci skrzywdzić Narin! Właśnie z tego powodu nie oddam cię policji. Spakujesz swoje szmaty i wyniesiesz się stąd!”.

W następnej scenie Mert wchodzi do salonu, gdzie znajdują się małżonkowie. „Mert? Czy jest coś nie w porządku?” – pyta Narin. „Chcę iść do domu” – oznajmia chłopak. „Jak to? Nie chciałeś przecież tego. Dlaczego zmieniłeś zdanie?”. „Nic się nie wydarzyło. Od początku nie chciałem tu być, zmusiłaś mnie. Próbowałem, ale nie udało się. To miejsce nie jest dla mnie. To nie ma z nim nic wspólnego.” – Skina głową na Kemala. – „Zdecydowałem już dawno temu, czekałem, aż wyjdziesz ze szpitala. Skoro już wszystko z tobą dobrze…”. „Powiedz coś” – Narin zwraca się do męża, szukając u niego ratunku, ale ten milczy. Mert odchodzi.

Podobne wpisy