717: Mert wchodzi do salonu, gdzie znajdują się Kemal i Narin. Z pełną oburzenia miną staje przed nimi. „Co się stało? Nie jesteś w nastroju?” – pyta lekarka. „Meltem przysyła ci zakrwawiony sweter, grozi ci, a ty nic mi nie mówisz?” – pyta z wyrzutem chłopak. „Jak się dowiedziałeś?”. „Jakoś się dowiedziałem. To nie ma znaczenia. Liczy się to, że nic mi nie powiedzieliście. Nazywałem was siostrą i bratem. Powiedzieliście, że jesteśmy rodziną, wierzyłem wam. Ale wszystko to były tylko słowa. My nie jesteśmy rodziną”. „Jak to nie jesteśmy? Co to za słowa?”. „Gdybyśmy byli rodziną, nie ukrywalibyście tego przede mną. Ale w waszych oczach wciąż jestem jej bratem”.
„Nie. Po prostu chcieliśmy cię chronić” – tłumaczy Narin. „Mert, ukrywaliśmy to przed tobą, żebyś nie był zdenerwowany” – zabiera głos Kemal. – „Tak, masz rację, miałeś prawo o tym wiedzieć”. „Nie mów tak więcej. Wiesz, że jesteś dla nas bardzo cenny. Cokolwiek się stanie, jesteś częścią nas, nie zapominaj o tym”. Kemal obejmuje Merta i klepie go po ramieniu. Akcja przenosi się do kryjówki Meltem. Zmarznięta uciekinierka ogrzewa dłonie nad palącymi się w kuble śmieciami. Odbiera telefon od Yildiz.
„Mamy wielki problem, pani Meltem” – oznajmia opiekunka. „Choć raz przekazałabyś mi dobre wieści! Co się znowu stało?”. „Munever próbowała dzisiaj porozmawiać z Narin. Nic nie powiedziała, zamilkła, ale…”. „Powiedziałam ci, co masz zrobić. A ty co zrobiłaś? Twoje sumienie się włączyło! Teraz będziesz się martwić!”. „Nie mogłam tego zrobić…”. „Jak nie mogłaś, to teraz siedź i płacz! Daj mi znać, jeśli będzie jakiś postęp.” – Meltem rozłącza się i nawiązuje kolejne połączenie. – „Już czas, Pala. Możesz rozpocząć plan”.
Nazajutrz Kemal odbiera wiadomość głosową od nieznanego numeru. Odtwarza ją. „Myślałeś, że to koniec, bo zostałam złapana?” – z głośnika wydobywa się głos Meltem. – „Wcale mnie nie znasz. W rzeczywistości wszystko dopiero się zaczyna. Zrobię ci takie rzeczy… Będziesz przeklinać dzień, kiedy mnie poznałeś. Nie dam ci spokoju. Najpierw zajmę się twoimi ukochanymi osobami. Na przykład moim bratem, który nie wybrał swojej siostry. Co mu zrobię? Dowiesz się, kiedy go znajdziesz”.
Kemal i Narin pędzą do pokoju Merta. Pomieszczenie okazuje się być puste. Małżonkowie wpadają w przerażenie. Na szczęście chłopak po chwili wraca do domu. Nic mu nie jest. Okazuje się, że wyszedł zrobić zakupy. Kemal pokazuje Mertowi nagranie, jakie przysłała jego siostra. Nagle przychodzi kolejna wiadomość, znowu głosowa. „Żartowałam, a wy od razu uwierzyliście” – mówi Meltem. – „Nic nie zrobię Mertowi. A może jednak? Jesteś moją inspiracją, Kemalu. Po prostu cię naśladuję. Na razie to wystarczy. Usłyszymy się znowu, cześć!”.
„Bawi się z nami” – stwierdza Kemal. – „Trzeba przekazać nagrania policji. Niech wszyscy będą ostrożni. Nie wiadomo, co może zrobić”. W następnej scenie Narin jest w pokoju mamy. Próbuje ją karmić, ale kobieta odmawia jedzenia. Z wielkim wysiłkiem wypowiada jednak słowa: „Yil-diz… jest… człowiekiem… Meltem…”. Narin kieruje zdumione spojrzenie na opiekunkę, która także jest w pokoju. „Myślę, że to nieporozumienie” – Yildiz próbuje się nieporadnie wytłumaczyć. – „Na pewno chodzi o kogoś innego”. „Jest… bardzo…zła…” – dodaje Munever.
Narin podnosi się gwałtownie i uderza opiekunkę w twarz. „Ty nie jesteś człowiekiem!” – grzmi. – „Wysłała cię tutaj z powodu mojej mamy, tak? Taka była wasza umowa? Wyjaśnij mi wszystko!”. „Ja nic nie zrobiłam… Przysięgam, że nic…”. „Powiedz mi prawdę!” – Narin silnie ściska ramię zdrajczyni, która nagle zaczęła płakać. „Proszę puść mnie. Nic nie zrobiłam…”. „Próbowałaś powstrzymać moją mamę przed wyzdrowieniem, żeby nic nie powiedziała!”. Do pokoju wchodzą Kemal, Sehriye i Mert. „Co się tu dzieje?” – pyta mężczyzna. „Yildiz pracuje dla Meltem” – odpowiada lekarka.
„Pracujesz dla tej żmii?! Od kiedy?!” – pyta Mert z oburzeniem w głosie. „Od samego początku, prawda?” – bardziej stwierdza, niż pyta Narin. „Wstydź się. Jadłaś chleb w tym domu” – mówi Sehriye. „Gdzie jest twój telefon? Jesteś z nią w kontakcie, prawda?”. „Nic nie zrobiłam” – powtarza opiekunka ze spuszczoną głową. Nie może spojrzeć w oczy swoim chlebodawcom. „Zostałam lekarzem, aby uzdrawiać ludzi, ale ciebie zabiję! Uduszę cię! Od razu oddaj mi swój telefon!”.
Baran przywozi do domu Savasa właściciela firmy, która zaopatruje firmę Tarhunów w cement. „Anulujesz wszystkie umowy z Emirem Tarhunem” – rozkazuje syn Beyhan. – „Cała dostawa zostanie zatrzymana”. „Jeśli zrobię coś takiego, funkcjonowanie ich firmy zostanie zatrzymane. Nie od razu znajdą drugiego dostawcę”. „Tego właśnie chcę”. „Nie mogę tego zrobić. Rozwinęliśmy się dzięki współpracy z Emirem. Wszystko, co mam, zawdzięczam jemu. To, o co prosisz, byłoby zdradą”.
Savas przekazuje biznesmenowi czek in blanco. „Daj mi to, czego chcę, i napisz tam, ile chcesz w zamian” – oznajmia. – „Większa fabryka, nowy dom, nowe auto. Wpisz tyle, ile potrzebujesz”. Akcja wraca do domu Narin. „Czy to jej numer?” – pyta lekarka, wyświetlając ostatnio wybierany kontakt. Yildiz potakuje głową. „Nie dzwoń.” – Kemal zabiera żonie komórkę. – „Nie przyniesie to nam korzyści. Teraz karta jest po naszej stronie, Yildiz nie może zostać ujawniona. Możemy to wykorzystać, aby policja ją znalazła”. „Kemal ma rację” – popiera Mert. – „Niech Meltem zadzwoni. Własnymi rękoma oddam ją policji!”.
„Nie wyślę cię do tej żmii” – oświadcza Narin. – „Zadzwoń do niej, Yildiz! Dowiedz się, gdzie jest!”. „Oboje się uspokójcie. Nikt nic nie zrobi” – mówi spokojnym, acz stanowczym głosem Kemal. – „Oddamy telefon policji, oni zajmą się resztą”. „Policji?” – pyta Yildiz, wpadając w jeszcze większe przerażenie. „Tak, oczywiście!” – potwierdza Narin. – „Co jesteś taka zaskoczona? Ty i Meltem zgnijecie w więzieniu!”. „Błagam was, nie róbcie mi tego. Byłam w trudnej sytuacji, a Meltem to wykorzystała. Nie jestem złą osobą”. „Powiesz to przed sądem” – oznajmia Kemal.
„Byłam zdesperowana” – mówi Yildiz pełnym rozpaczy głosem. – „Proszę, nie zgłaszajcie mnie policji”. Tymczasem człowiek Meltem przynosi jej pistolet. Kobieta przekazuje mu gotówkę, a następnie dzwoni do Yildiz. Akcja wraca do domu Kemala. „To ona dzwoni” – oznajmia opiekunka. „Ja porozmawiam” – oznajmia Narin. „Niech wszyscy będą cicho” – rozkazuje mężczyzna, który jako jedyny zachowuje spokój i trzeźwość umysłu. Kieruje wzrok na Yildiz. – „Odbierzesz telefon. Powiesz, że teraz nie jesteś wolna i że zadzwonisz później”. „Nie pomyl się, bo będzie źle” – ostrzega Mert.
Yildiz odbiera połączenie. „Gdzie jesteś?! Ile mam czekać?!” – pyta rozeźlona Meltem. „Pani Meltem, później do ciebie zadzwonię. Narin nadchodzi”. „Znajdź sposób i zadzwoń od razu! Potrzebuję czegoś od ciebie”. „W porządku.” – Opiekunka rozłącza się. „Uwierzyliśmy ci. Powierzyliśmy ci życie pani Munever” – mówi Sehriye z wielkim wyrzutem w głosie. – „Tak nam się odpłacasz? Wstydź się”. „Kemalu, dłużej tego nie zniosę! Zabierz ją stąd!” – rozkazuje Narin. „Idziemy na policję” – postanawia mężczyzna.