79: Emir przyjeżdża do domu staruszki. Przeprasza Reyhan za swoje zachowanie i pomaga jej w pracach remontowych. Akcja przenosi się do rezydencji. Cavidan siedzi na fotelu i raczy się kawą. „Wreszcie będę członkiem klubu” – mówi do siebie zadowolona. Do pomieszczenia wchodzi jej mąż. – „Hikmet, usiądź, proszę. Powiem Nigar, żeby i tobie zrobiła kawę. Wypijemy razem”. „Gdzie jest broszka, Cavidan?” – pyta mężczyzna, wbijając w żonę groźne spojrzenie. „Mówiłam, że zawiozłam ją do jubilera”. „Zadzwoniłem do naszego jubilera, żeby dowiedzieć się, czy broszka jest gotowa do odbioru. Ty jednak jej tam nie zawiozłaś”.

„Hikmet, co ty próbujesz powiedzieć?” – pyta matka Emira. – „O co oskarżasz żonę, z którą żyjesz tyle lat? Kobietę, która jest matką twoich dzieci! Naprawdę jestem taka w twoich oczach?”. „Cavidan! Doskonale wiesz, że problem nie leży w pieniądzach. Ta broszka to rodzinna relikwia. Dla mnie ma przede wszystkim wartość duchową. To coś więcej niż pieniądze. Boli mnie to, że mnie okłamałaś”. „Obrażasz mnie! Czy w Stambule istnieje tylko jeden jubiler? Ja do innego zawiozłam tę broszkę. W ogóle nie zasłużyłam na takie traktowanie. Nie masz prawa oskarżać mnie o kłamstwo!”.

„Ta broszka do wieczora ma być w domu” – oświadcza mężczyzna i odchodzi. „Niech to szlag!” – przeklina szeptem Cavidan. – „Co teraz mam zrobić? Nie mam jeszcze tylu pieniędzy, żeby zapłacić lichwiarzowi i odebrać broszkę. Jak zorganizuję taką sumę do wieczora? Och, Boże, och!”. W tym momencie przez salon przechodzi Zeynep. Cavidan zatrzymuje ją. „Dlaczego chodzisz wkoło i robisz wiatr?!” – pyta pani Tarhun. „Szłam tylko napić się wody…” – tłumaczy dziewczynka. „Nie mówiłam ci, żebyś nie kręciła się po domu?! Wszyscy uderzacie we mnie niczym koszmar! Jestem wami zmęczona! Jeśli z waszego powodu, w tym klubie… Chodź ze mną!”.

Cavidan chwyta dziewczynkę za ramię i siłą zaciąga ją do łazienki. Następnie zamyka drzwi na klucz. „Otwórz drzwi! Otwórz, proszę!” – krzyczy przerażona Zeynep i zanosi się płaczem. Wraca do niej koszmar, który przeżyła, będąc zamknięta w piwnicy. Żona Hikmeta jest jednak kompletnie nieczuła na błagania dziewczynki. Żeby jeszcze bardziej ją przestraszyć, mówi: „Na pewno stęskniłaś się za swoją macochą. Wyślę cię do niej, aby ugasić twoją tęsknotę”. „Błagam cię, nie rób tego. Zrobię wszystko, co zechcesz, tylko mnie do niej nie wysyłaj”.

Tymczasem Melike otwiera drzwi wejściowe. To Reyhan właśnie wróciła. „Przyszłam się tylko przebrać” – oznajmia dziewczyna. „Wychodzisz gdzieś?” – pyta Melike. – „Sama?”. „Nie sama”. „Aha, rozumiem. Idziesz spotkać się z Emirem?”. „Tak”. „Cudownie. Będzie to dla was coś nowego, wyjątkowego. Nie będę cię więc zatrzymywać. Nie spóźnij się”. Reyhan udaje się do swojego pokoju. Tam słyszy dochodzące zza ściany krzyki uwięzionej Zeynep: „Otwórz, proszę! Błagam! Ja nie mogę tutaj zostać!”. Żona Emira szybko udaje się przed drzwi zamkniętego pokoju. „Siostro Reyhan, pomóż mi!” – prosi przerażona dziewczynka.

„Zeynep, moja droga, wyciągnę cię stąd” – zapewnia Reyhan i udaje się do swojej teściowej. „Ty mi będziesz rozkazywać?!” – pyta oburzona Cavidan. „Mówię to, co musisz zrobić! Otwórz te drzwi!” – rozkazuje żona Emira. – „Dziecko się boi! Czy ty tego nie widzisz?!”. „Kim ty jesteś, żeby podważać moje decyzje?! Ten bachor otrzymał zasłużoną karę!”. „Zamykać dziecko w łazience, to nie kara, a zwykłe okrucieństwo! Nie pozwolę na coś takiego!”.

Nagle telefon Cavidan zaczyna dzwonić. Reyhan wykorzystuje chwilę nieuwagi teściowej i wyrywa klucz z jej rąk. „Ta sprawa się tutaj nie zakończy” – oświadcza pani Tarhun i odchodzi, by odebrać połączenie. „Pani Cavidan, zadzwoniłem, by powiadomić, że wpłynęła dywidenda z twoich udziałów” – oznajmia księgowa. „To doskonała wiadomość” – cieszy się żona Hikmeta. – „Daj polecenie do banku, by przygotowali gotówkę. Chcę jeszcze dziś wypłacić wszystkie pieniądze. Żeby nie było żadnych problemów”.

Cavidan rozłącza się i wybiera numer lichwiarza. „Dzień dobry, tu Cavidan” – mówi kobieta. – „Dzwonię w sprawie przechowywanej broszki. Kiedy mogę ją odebrać?”. „Skąd ten pośpiech, proszę pani?” – pyta lichwiarz. „Sprawy mi się poplątały i muszę szybko ją odebrać. Chcę jeszcze dziś pozbyć się tego problemu”. Kobieta rozłącza się. Nie zdaje sobie sprawy, że Reyhan podsłuchała jej rozmowę! „Co znaczy: Chcę pozbyć się tego problemu? Ona naprawdę chce oddać Zeynep jej macosze?” – pyta żona Emira, mylnie interpretując zamiary swojej teściowej. – „W życiu na to nie pozwolę!”.

Akcja przenosi się do biura lichwiarza. „Synu, zaraz przyjdzie tu ta bogata kobieta, by odebrać broszkę” – zwraca się lichwiarz do podwładnego. – „Powiedz jej, że kwota wykupu wzrosła dwukrotnie”. „A jeśli się nie zgodzi, szefie?” – pyta drab. „Dla nas to i lepiej. Nie oddamy jej broszki”. Tymczasem Cavidan opuszcza rezydencję. Chwilę później z domu wychodzi także Reyhan i podąża w ślad za teściową. W następnej scenie pani Tarhun jest już w biurze lichwiarza.

„Wydaje się, że nie ma waszego szefa” – mówi kobieta. „Nie, siostro. Przyszłaś po broszkę, tak?” – pyta pracownik i sięga do szuflady. – „Chodzi o tę, prawda?”. „Aha. Tutaj masz pieniądze” – żona Hikmeta kładzie pakunek z pieniędzmi na biurko i chce zabrać pamiątkę rodzinną. Drab jednak kładzie na niej rękę. „Ile pieniędzy jest w kopercie, siostro” – pyta. „Tyle, na ile się umawialiśmy. Jeśli mi nie wierzysz, możesz przeliczyć. Pospiesz się jednak, proszę”. „Warunki jednak się zmieniły. Brat Refik powiedział, że masz zapłacić dwa razy więcej, jeśli chcesz odzyskać broszkę”.

„O czym ty mówisz?! Ty przeklęty rabusiu!” – wydziera się Cavidan. – „Zaraz doniosę na was na policję i do prokuratury!”. Kobieta odwraca się i chce opuścić biuro, ale nagle na jej drodze staje kolejny drab. „Myślałaś, że to miejsce jest fundacją charytatywną?” – pyta zbir i pokazuje schowaną za paskiem broń. „Posłuchaj, przyniosłam pieniądze. Dokładnie tyle, ile pożyczyłam, plus umówione procenty. To, co teraz robisz, to zwykłe oszustwo!”. „Nazwałaś nas oszustami i rabusiami. Moja cierpliwość ma swoje granice, miej to na uwadze. Jesteśmy biznesmenami. Jeśli szef powiedział, weź dwa razy więcej, to tyle weźmiemy”.

„Zadzwoń więc do swojego szefa. Ja z nim porozmawiam” – oświadcza Cavidan. – „Jeśli nie będę mogła go przekonać, to przyniosę pieniądze”. „Zadzwonię i zobaczymy” – oznajmia bandzior i odchodzi na zaplecze. Drugi za zbirów odwraca na chwilę wzrok. Żona Hikmeta wykorzystuje tę okazję i zabiera broszkę z biurka. Następnie szybko zmierza w stronę wyjścia. „Dokąd idziesz?” – pyta drab. „Zebrać pieniądze, o które prosicie. Żeby nie tracić więcej czasu, pójdę już” – odpowiada Cavidan i opuszcza biuro.

Drab, który wyszedł na zaplecze, wraca i zauważa zniknięcie broszki. Wraz z kolegą rzucają się w pogoń za Cavidan. Szybko przyprowadzają ją z powrotem do biura. „Zobaczycie! Zapłacicie mi za to!” – odgraża się pani Tarhun. – „Będziecie wegetować w więzieniu! Jestem Cavidan Tarhun! Co się stało? Co tak nagle twarze wam się zmieniły? Znacie rodzinę Tarhun, prawda? Mój mąż was zniszczy, zobaczycie!”. Bandzior sięga po telefon i dzwoni do lichwiarza. „Szefie, okazało się, że ta kobieta należy do rodziny Tarhunów” – mówi. „Na pewno kłamie” – uważa lichwiarz. „Nie, bracie. Pamiętam, że widziałem jej twarz w gazecie”.

„Dopóki nie wrócę, zamknij ją gdzieś” – wydaje polecenie lichwiarz. Tymczasem Reyhan rozgląda się po okolicy w poszukiwaniu teściowej. Nagle słyszy jej krzyki: „Zobaczycie! Jestem Cavidan Tarhun! Mówię wam, puśćcie mnie!”. Przerażona dziewczyna chowa się za ścianą pobliskiego budynku i dzwoni do męża. Jego telefon jest wyłączony. Reyhan czeka na sygnał poczty i nagrywa się: „Twoja mama wpadła w kłopoty! Są tu ludzie z bronią… Jesteśmy w Sultanbeyli, na jakimś placu budowy. Proszę, przyjedź, jak tylko odsłuchasz tę wiadomość. Proszę…”. Dziewczyna rozłącza się. Chce zadzwonić jeszcze na policję, ale nagle czuje, jak ktoś przykłada jej broń do głowy!

Obowiązuje całkowity zakaz kopiowania streszczeń na inne strony! Za łamanie praw autorskich grozi odpowiedzialność karna.

Podobne wpisy