80: Drab zaciąga Reyhan do pomieszczenia w opuszczonym magazynie, gdzie zamknięta jest już Cavidan. Pani Tarhun jest bardzo nerwowa i awanturuje się z bandziorami. Jeden z mężczyzn, który ma już dość jej krzyków, uderza ją silnie w twarz. Reyhan pochyla się nad teściową, by sprawdzić, czy wszystko w porządku. Ta jednak momentalnie ją odtrąca. „Nie dotykaj mnie! Odejdź!” – rozkazuje i podnosi głowę. Jest zaskoczona widokiem synowej. – „Ty… Co tu robisz? Znasz ich, prawda? Ty ich znasz! Nie próbuj mnie okłamywać, utrzymanko! Współpracujesz z nimi? Ty zastawiłaś na mnie tę pułapkę, tak? Gadaj!”.
„Nie, nic podobnego” – zaprzecza Reyhan. „Więc co tu robisz?!” – pyta wściekła Cavidan. „Śledziłam panią…”. „Kto wie, że tu przyszłaś?”. „Zadzwoniłam do Emira, ale jego telefon był wyłączony. Potem próbowałam zadzwonić na policję, ale złapali mnie”. „Byłabym zdziwiona, gdybyś z czymkolwiek sobie poradziła. Musimy się stąd uwolnić, rozumiesz? Ci ludzie powariowali. Oni nas zabiją!”. „Ale dlaczego?”. „Zamiast denerwować mnie swoim dlaczego, mogłabyś trochę pomyśleć! Jak się stąd wydostaniemy? Myśl!”. „Telefon Emira był wyłączony, ale nagrałam mu się na pocztę. Jestem pewna, że jak tylko odsłucha wiadomość, od razu po nas przyjedzie”.
Cavidan siada na podłodze i zaczyna przeraźliwie płakać. „Nie uratujemy się… Umrzemy tutaj…” – wydobywa z siebie kobieta. – „Umrzemy w tej dziurze jak myszy!”. „Pani Cavidan, uspokój się” – prosi Reyhan. – „Emir przyjedzie po nas, jestem pewna”. „Odejdź stąd! Odejdź! Od dnia, kiedy pojawiłaś się w rezydencji, przytrafiają mi się same kłopoty! Jesteś szczęśliwa, że taką mnie widzisz?! Zejdź mi z oczu!”. Reyhan podchodzi do drzwi i zaczyna nasłuchiwać. „Sprowadziliśmy sobie kłopot na głowę” – mówi jeden z drabów. – „Lepiej ich wypuśćmy, niech idą”. „Chyba zwariowałeś. To rodzina Tarhunów. Dokąd ich wypuścimy? Szef zdecyduje, co z nimi zrobimy”.
Akcja przenosi się do rezydencji. Nigar, pod nieobecność pani domu, rozsiada się wygodnie na kanapie i raczy kawą. „Och, w końcu to ja mogę delektować się kawą” – mówi służąca z zadowoleniem. – „Oby pani Cavidan wyjechała gdzieś i nie wracała jak najdłużej”. Nagle do salonu wchodzi Hikmet. Tuż za nim kroczy Safer. „Przepraszam, nie słyszałam, jak pan wszedł” – mówi Nigar, momentalnie podnosząc się z kanapy. „To nieważne. Wiesz może, gdzie jest Cavidan? Nie mogę się do niej dodzwonić”. „Nie wiem, panie Hikmecie. Wyszła kilka godzin temu. Nie powiedziała dokąd”.
Akcja wraca do magazynu. Cavidan słyszy dzwonek swojego telefonu. Szybko podbiega do drzwi i uderza w nie. „Otwórzcie! To mój telefon!” – krzyczy. Po chwili drzwi otwierają się i do środka wchodzi drab z komórką w ręku. „Kto to? Twój mąż?” – pyta. „Tak, to mój Hikmet”. „Mówiłaś, że da dużo pieniędzy, tak?”. „Bardzo dużo. Uczyni cię niesłychanie bogatym. Nie możesz sobie tego nawet wyobrazić”. „Nie będzie żadnego telefonu, zapomnij!” – drab cofa rękę, w której trzyma smartfona. „Ty karo boska! Oddaj mój telefon!” – rozkazuje Cavidan i uderza rękami bandziora. Ten odpycha od siebie agresywną kobietę i już unosi rękę, by wyprowadzić silne uderzenie, gdy nagle powstrzymuje go Reyhan.
„Stój! Nie rób tego!” – prosi dziewczyna. „Jesteś za dobra dla tej złej kobiety” – stwierdza mężczyzna. – „Jeszcze ją chronisz? Głupia jesteś”. „Przynajmniej nie jestem taka tchórzliwa jak ty. Tylko na to cię stać, by podnieść rękę na kobietę?”. W tym momencie do pomieszczenia wchodzi drugi ze zbirów. „Co się tu dzieje?” – pyta. „Ta kobieta próbuje nas zmusić, żeby ją zabić” – wyjaśnia jego kolega. „Szef jest już w drodze. Chodź, idziemy”. Obaj panowie wychodzą.
Kemal odbiera telefon od Mehmeta, którego poprosił o sprawdzenie przeszłości Leyli. „Znalazłeś coś?” – pyta ojciec Masal. „Mam pewne wiadomości, ale ty zdecydujesz, czy są dobre czy złe” – odpowiada Mehmet. „Czego się dowiedziałeś?”. „Talaz ma na swoim koncie wiele ciemnych spraw. Porywanie dzieci, zmuszanie ich do kradzieży, błagania o jałmużnę i liczne przestępstwa podobne do wymienionych”. „Jesteś pewien? Nie jest to jakieś nieporozumienie?”. „Informacja jest pewna. Tak mówią dokumenty. I, co jest najbardziej interesujące, Leyla może nie być biologiczną córką Talaza. Kemal, jesteś tam?”.
„Tak, jestem…” – odpowiada nieco zdezorientowany brat Hikmeta. – „Jesteś tego wszystkiego stuprocentowo pewien?”. „Na dziewięćdziesiąt dziewięć procent” – odpowiada Mehmet. Akcja przenosi się do rezydencji. Hikmet w gabinecie chwali syna za dobre prowadzenie firmy. „Dobrze kierujesz tym statkiem razem z Kemalem” – mówi mąż Cavidan. – „Całkowicie ufam i jemu, i tobie. Jeśli chcesz znać prawdę, to zupełnie nie wierzyłem, że możesz się tak bardzo zmienić. Ale teraz przede mną stoi nie dziecko, a poważna głowa rodziny, która zna swoją odpowiedzialność”.
Do gabinetu wjeżdża Suna. „Martwię się o Reyhan. Wiecie, gdzie ona jest?” – pyta dziewczyna. „Na pewno zmaga się ze sprawami klubu” – odpowiada Emir. – „Wróci, gdy skończy. Czuję się zmęczony. Pójdę trochę odpocząć”. „Oczywiście, synu. Do zobaczenia na kolacji. Aha, czy mama wspominała ci coś, dokąd idzie?”. „Nie, ale na pewno wyszła razem z Cemre”. W następnej scenie Emir jest już w pokoju. Zastanawia się, gdzie może być jego żona i dlaczego nie przyszła na spotkanie z nim na wybrzeżu. Mężczyzna sięga po komórkę, którą podłączył do ładowania. Widzi, że ma jedną nieodsłuchaną wiadomość głosową.
„Twoja mama ma kłopoty” – z głośnika komórki wydobywa się głos Reyhan. – „Są tu ludzie z bronią. Jesteśmy na jakimś placu budowy w Sultanbeyli. Proszę, przyjedź, jak tylko odsłuchasz tę wiadomość. Proszę…”. Emir momentalnie opuszcza pokój. Tymczasem Kemal przychodzi do sklepu Talaza. W środku jest tylko Taci. „Twojego szefa nie ma?” – pyta ojciec Masal. „Nie ma, ma sprawy na zewnątrz” – odpowiada chłopak. – „Dzisiaj nie przyjdzie”. „To dobrze, porozmawiamy sobie” – Kemal podchodzi do drzwi i zamyka je na klucz. Następnie wraca do Taciego.
„O czym będziemy rozmawiać, bracie?” – pyta przestraszony chłopak. „Porozmawiamy o prawdzie, ponieważ nie znoszę kłamstwa” – oświadcza Kemal. Taci w tym momencie próbuje uciec. Ojciec Masal chwyta go za bluzkę i rzuca na stojącą pod ścianą kanapę. „Gdzie chcesz iść? Nasza rozmowa dopiero się zaczyna” – oświadcza. – „Zapytam tylko raz. Kto chciał, aby Leyla ukradła dokumenty przetargowe?”. „Szczerze mówiąc, było ich wielu, bracie…”.
Kemal tym razem rzuca Taciego na biurko. „Posłuchaj, wydajesz się być rozsądny” – mówi Tarhun. – „Nie chcesz chyba, żeby ciebie i Leylę skrzywdzili, prawda?”. „Nie, bracie, przecież razem dorastaliśmy…”. „Pytam po raz ostatni. Czy to Talaz chciał, żeby Leyla ukradła dokumenty przetargowe? Powiedz tak lub nie”. „Tak…”. Kemal puszcza chłopaka i mówi, klepiąc go po plecach: „Radzę ci nie pokazywać się publicznie przez jakiś czas. Aha, jeszcze jedno. Talaz jest prawdziwym ojcem Leyli?”. Taci milczy. To wystarcza Kemalowi za odpowiedź.
Emir jedzie samochodem. „Dlaczego tak późno odsłuchałem tę wiadomość? Dlaczego?!” – zarzuca sobie mężczyzna i uderza rękami w kierownicę. – „Nigdy sobie nie wybaczę, jeśli coś im się stanie. Nigdy!”. Tymczasem Reyhan widzi, że Cavidan trzęsie się z zimna. Dziewczyna ściąga swój płaszcz i okrywa nim teściową. „Nie mogę uwierzyć, że mój koniec będzie w takiej dziurze” – mówi żona Hikmeta. „Tak się nie stanie. Emir przyjedzie i nas uratuje” – zapewnia Reyhan. „Gdyby odsłuchał tę wiadomość, już dawno by przyjechał”. „Pani Cavidan, co ci ludzie chcą od ciebie? Co to za sprawa z broszką, o której rozmawialiście?”.
„Oni są ludźmi lichwiarza” – wyznaje pani Tarhun. „Jakie możesz mieć sprawy z takimi typami?” – dziwi się Reyhan. – „Posłuchaj, tu nie ma nikogo, oprócz nas. Możesz mi powiedzieć”. „Ta broszka to rodzinna relikwia. Oddałam ją w zastaw, żeby zdobyć pieniądze. Kiedy przyszłam ją wykupić, oni zażądali jeszcze więcej pieniędzy. Zagroziłam im, że pójdę z tym na policję”. „No dobrze, ale ty nie potrzebujesz pieniędzy. Dlaczego zaciągnęłaś pożyczkę u tych ludzi?”. „Żeby dać wkład do klubu…”.
Akcja przenosi się do gabinetu lichwiarza. Szef rozmawia ze swoimi podwładnymi. „Więc ta dziewczyna jest żoną Emira Tarhuna?” – pyta lichwiarz. – „Tacy ludzie mają długie ręce. Jeśli teraz wypuścimy te kobiety, to naruszymy swój spokój. Musimy się ich pozbyć. Nie możemy stwarzać sobie problemów z Tarhunami. Przygotujcie się. Załatwimy tę sprawę czysto i szybko”. Akcja wraca do magazynu. „Żeby wnieść wkład do klubu?” – pyta zaskoczona Reyhan. – „Przecież regularnie wpłacasz składki. Dlaczego związałaś się z tymi ludźmi?”.
„Wkład, który zrobiłam, okazał się niewystarczający” – oznajmia Cavidan. – „Pomyślałam, że może jak dam więcej pieniędzy, to w końcu zostanę członkiem klubu”. „Stawiasz swoje życie w niebezpieczeństwie tylko po to, aby zostać członkiem klubu?” – nie może uwierzyć Reyhan. – „Dlaczego?”. „Ty przyszłaś z biednej wsi do bogatej rezydencji, ale ja zapracowałam na to wszystko własnym wysiłkiem. Mama, tata, bracia i siostry… Byliśmy bardzo biedni. Tak bardzo, że nawet sobie nie wyobrażasz. Na tyle, że wyliczaliśmy sobie jedzenie nawzajem. Musiałam jeść spleśniały chleb, bez niczego więcej. Zawsze nienawidziłam życia z tamtego okresu. Wciąż nienawidzę”.
„Wszyscy, którzy przypominają mi o przeszłości” – kontynuuje żona Hikmeta. – „Nienawidzę ich. Bardzo dużo zapłaciłam, aby uwolnić się od ubóstwa. Od całej przeszłości i rodziny. Wymazałam swoich braci i siostry w mgnieniu oka, rozumiesz? Aby nasze ścieżki z Hikmetem się przecięły, włożyłam wiele wysiłku. Bardzo wiele wysiłku. Nawet Hikmet nie wie, co przeżyłam i co zniosłam. Żeby stać się tą Cavidan, którą widzisz przed sobą, oddałam całe swoje życie. Czy żałuję? Ani trochę. Gdybym mogła mieć nie jedno życie, a tysiąc żyć, to znowu oddałabym je wszystkie. Ty mnie nie rozumiesz i nie zrozumiesz. Uważasz mnie za bezlitosną i złą kobietę. Nie obchodzi mnie to. Żeby nie żyć w ubóstwie, jestem gotowa zrobić wszystko”.
„Zastanawia cię, dlaczego tak bardzo chcę zostać członkiem klubu” – mówi dalej Cavidan. – „Przebywanie w tak elitarnym gronie, pozwoliłoby mi zapomnieć o przeszłości, której nigdy nie zapomniałam. Czego nie robiłam, nigdy nie udało mi się tego osiągnąć”. Czy Emir zdąży na czas? Czy uratuje swoją żonę i matkę?
Obowiązuje całkowity zakaz kopiowania streszczeń na inne strony! Za łamanie praw autorskich grozi odpowiedzialność karna.