„Wichrowe Wzgórze” – Odcinek 197: Streszczenie
Odcinek rozpoczyna się w jasnej, spokojnej sali szpitalnej, gdzie wokół łóżka Halila zebrała się jego najbliższa rodzina. Zeynep siedzi tuż przy nim, trzymając go delikatnie za rękę, podczas gdy Songul, Gulhan i Tekin stoją nieco z boku. Atmosfera jest napięta, choć w powietrzu unosi się ulga – Halil żyje, a jego stan wyraźnie się poprawia.
W drzwiach pojawia się lekarz, z lekkim uśmiechem na twarzy.
– Jak się dziś czuje nasz dzielny pacjent? – pyta, zerkając na Halila, ale jego wzrok na moment zatrzymuje się także na Zeynep.
– Bardzo dobrze – odpowiada szybko Zeynep, jakby czekała na to pytanie. – Spał spokojnie, nie miał bólu, przyjął leki bez problemu i pił dużo wody. W nocy nawet zażartował.
Songul nie kryje irytacji. Przewraca oczami i rzuca lodowatym tonem:
– Doktor pytał Halila, nie ciebie – mówi, celując spojrzeniem w Zeynep jak ostrzem.
Halil posyła Zeynep rozbawione spojrzenie i natychmiast zabiera głos:
– Ale Zeynep mówi prawdę. Czuję się o wiele lepiej, doktorze. Naprawdę.
Lekarz uśmiecha się z aprobatą, notując coś na tablecie.
– To świetnie słyszeć. Ale mimo wszystko musisz zostać z nami jeszcze przez kilka dni. Chcemy cię obserwować i mieć pewność, że rekonwalescencja przebiega bez komplikacji.
Halil marszczy brwi i z niechęcią kręci głową.
– Chcę dziś wrócić do domu, doktorze – mówi z determinacją. – Czuję się na siłach.
Lekarz spogląda na niego poważnie, ale jego ton pozostaje łagodny.
– Rozumiem pana, ale to zbyt wcześnie. Rany wciąż się goją, a przedwczesny powrót do domu mógłby jedynie pogorszyć stan zdrowia. Proszę nam zaufać – to dla pańskiego dobra.
Halil wzdycha ciężko i spogląda na Zeynep, która ściska jego dłoń z czułością.
– Dobrze… Zostanę jeszcze jedną noc – ustępuje w końcu. – Ale jutro… jutro chciałbym już być w domu.
Lekarz uśmiecha się nieco figlarnie i unosi palec, jakby chciał zaznaczyć, że ma do dodania jeszcze jeden warunek.
– Pod jednym warunkiem – mówi, zerkając znacząco na Zeynep. – Pani Zeynep będzie pana osobistą pielęgniarką. Nie odstąpi pana na krok.
Halil wybucha cichym śmiechem, którego nie potrafi stłumić. Uśmiech, który pojawia się na jego twarzy, jest pełen czułości – i wdzięczności.
– Zgoda – mówi z błyskiem w oku. – To najlepszy warunek, jaki mógłbym usłyszeć.
Zeynep spuszcza wzrok, lekko zawstydzona, ale na jej twarzy też pojawia się uśmiech. W tym momencie między nią a Halilem znowu pojawia się niewidzialna nić porozumienia.
Tymczasem Songul z trudem ukrywa swoją złość. Przewraca oczami i wzdycha teatralnie, jakby nie mogła znieść ani chwili dłużej tej czułości rozgrywającej się na jej oczach.
– Cóż za teatr – mruczy pod nosem, ale nikt nie zwraca na nią uwagi.
W tej chwili najważniejsze jest to, że Halil wraca do zdrowia… i nie jest w tym sam.
***
Alper wychodzi z komisariatu, oszołomiony nocnym przesłuchaniem i upokorzeniem. Stoi na chodniku, rozglądając się nerwowo. Z kieszeni wyciąga telefon i dzwoni do adwokata. Po chwili mężczyzna pojawia się obok niego – chłodny, rzeczowy, z wyrazem zmęczenia i irytacji na twarzy.
– Przecież jestem niewinny! – Alper wyrzuca z siebie z oburzeniem. – A mimo to mnie aresztowali, traktowali jak przestępcę i trzymali tam całą noc. Za co ja ci płacę? Na pewno nie za to, żeby mnie tak upokarzano!
Adwokat wzdycha cicho, nie tracąc zawodowego opanowania.
– Policja zawęziła krąg podejrzanych. I niestety – jesteś jednym z nich. Twoje zeznania budzą wątpliwości. Dlatego pytam jeszcze raz: powiedziałeś mi wszystko? Nie pominąłeś żadnego szczegółu?
– Mówiłem przecież! – odpowiada Alper, choć jego głos drży. – Wszystko jak na spowiedzi!
Prawnik przygląda mu się uważnie, wyczuwając jego niepokój.
– W takim razie nie masz powodu do paniki – mówi powoli, z naciskiem. – Ale pamiętaj: dopóki nie znajdą prawdziwego sprawcy, dla śledczych wciąż jesteś podejrzanym. Nie opuszczaj miasta i bądź dostępny. To jeszcze się nie skończyło.
Adwokat odchodzi, zostawiając Alpera sam na sam z narastającym napięciem. Mężczyzna zaciska pięści, jego szczęka drży ze złości.
– Muszę to załatwić, zanim Zeynep się dowie – warczy pod nosem. – Inaczej wszystko, nad czym pracowałem, przepadnie. Moje plany… moje życie…
***
Kilka minut później Alper wpatruje się w ekran telefonu, pisząc wiadomość do Zeynep:
„Wszystko w porządku? Nie mogę przestać o tobie myśleć.”
Brak odpowiedzi. Cisza. Czekanie staje się nie do zniesienia, więc wysyła kolejną wiadomość:
„Powinienem był ci powiedzieć, że muszę wyjechać. Nie miałem szansy. Proszę, nie bądź na mnie zła. Uwierz mi, naprawdę chciałem się z tobą pożegnać.”
Kamera przenosi się do szpitalnej sali. Zeynep siedzi przy łóżku Halila, którego oddech jest spokojny, niemal bezgłośny. Spogląda na telefon i czyta wiadomości Alpera. Kręci głową z niedowierzaniem, a na jej twarzy pojawia się cień zniecierpliwienia.
– Żegnać się? – szepcze do siebie. – On naprawdę myśli, że to o niego chodzi?
W końcu odpisuje:
„Wszystko nie jest takie, jak ci się wydaje. Dobrze, że ciebie nie było. Mam teraz ważniejsze sprawy na głowie.”
Choć wiadomość jest chłodna i jednoznaczna, Alper odbiera ją zupełnie inaczej. Czyta ją z uśmiechem, przekonany, że Zeynep po prostu ukrywa swoje uczucia.
– No jasne… – mówi do siebie z satysfakcją. – Nadal jej zależy. Nie chce się spieszyć. Ceni to, co między nami.
Ale jego uśmiech szybko znika. Twarz twardnieje, w oczach pojawia się cień gniewu. Zaciska telefon w dłoni.
– To przez ciebie, Halilu – syczy. – Przez ciebie moja Zeynep nie ma dla mnie miejsca w swoim życiu.
Pisze kolejną wiadomość, jego palce poruszają się szybko, niemal mechanicznie:
„Jak tylko skończę to, co muszę zrobić, wrócę i wszystko naprawię. Czekaj na mnie.”
W szpitalu Zeynep czyta wiadomość, po czym odchyla głowę, zamykając oczy. Westchnienie opuszcza jej usta – ciężkie, pełne zmęczenia i frustracji.
– Ten człowiek naprawdę potrzebuje pomocy – myśli z goryczą. – To już nawet nie jest irytujące. To jest niebezpieczne.
***
Zeynep spaceruje z Halilem po szpitalnym ogrodzie, delikatnie podtrzymując go pod ramię. Słońce przebija się przez liście drzew, a w powietrzu unosi się zapach świeżo skoszonej trawy. Halil nie spuszcza z niej wzroku.
– Co się stało? – pyta Zeynep, spoglądając na niego z lekkim zaniepokojeniem.
– Przypomniałem sobie dzień, kiedy to ja kazałem ci chodzić po szpitalnym korytarzu – odpowiada z nostalgią w głosie. – A ty uparcie nalegałaś, żeby pielęgniarka ci towarzyszyła.
Zeynep śmieje się cicho.
– Pamiętam. Wtedy nie słuchałeś mnie w ogóle. Nazywasz mnie upartą kozą, ale twój upór wcale nie jest mniejszy. Przyznaj to w końcu.
– Przyznaję – mówi z uśmiechem Halil, po czym na chwilę milknie i spogląda jej głęboko w oczy. – Zwłaszcza gdy chodzi o twoje zdrowie. Dla ciebie… zrobiłbym wszystko. Bo… znaczysz dla mnie więcej, niż myślisz, Zeynep.
Zaskoczona Zeynep odwraca wzrok, wyraźnie poruszona jego słowami. Nie potrafi znieść intensywności tej chwili.
– Może usiądziemy na chwilę? – proponuje, zmieniając temat zbyt szybko i zbyt nerwowo.
– Nie, czuję się dobrze – odpowiada Halil. – Ale mam wrażenie, że to ty jesteś zmęczona. Cały czas się mną opiekowałaś…
Zeynep opuszcza wzrok i uśmiecha się z zakłopotaniem.
– Będę to robić, dopóki nie wyzdrowiejesz – mówi cicho.
W jej głowie pojawia się nagła myśl, pełna zaskoczenia i wewnętrznego niepokoju:
– Co ja właśnie powiedziałam? To przecież brzmi jak wyznanie miłości…
Tymczasem Halil, trzymając się jej ramienia, czuje ciepło i spokój, których nie doświadczał od dawna.
– Kiedy ten czas dobiegnie końca… – myśli – powiem jej wszystko. Wyznam jej to, co noszę w sercu. I jeśli tylko zechce, pójdziemy przez życie razem, ramię w ramię.
***
Alper, jak w transie, nie przestaje pisać. Wiadomość za wiadomością, połączenie za połączeniem. Każde ignorowane, każde odbite przez ciszę. W końcu, po wielu próbach, Zeynep blokuje jego numer.
Alper patrzy na ekran z niedowierzaniem. Przez chwilę trwa w bezruchu. A potem… uśmiecha się krzywo, niebezpiecznie spokojny.
– Więc to tak… – mruczy do siebie. – Zablokowałaś mnie. Myślisz, że to mnie powstrzyma? Wręcz przeciwnie…
W jego oczach błyszczy niepokojące światło, gdy przypomina sobie moment, w którym Zeynep wymierzyła mu policzek.
– To był gniew… ale i emocja. Może robisz to, bo czujesz, że coś między nami się zmieniło. Że się oddalamy. Ale ja cię rozumiem, Zeynep. Nie możesz znieść rozstania. Nie martw się… To minie. Bo już wkrótce znowu się zobaczymy. I wtedy wszystko będzie tak, jak powinno. Będziesz moja. Na zawsze.
***
Halil zostaje wypisany ze szpitala. Dom rodzinny wypełnia się zapachem świeżo zaparzonej kawy i dźwiękami codzienności, które tak długo były mu obce.
Zeynep, niosąc tacę z herbatą i lekami, podchodzi do drzwi jego pokoju. Gdy ma już wejść, nagle przed nią staje Songul. Z jej twarzy znika wszelka uprzejmość.
– Nie musisz już tutaj wchodzić – mówi chłodno. – Teraz my się nim zajmiemy.
Zeynep otwiera usta, by coś powiedzieć, ale Songul z rozmachem zamyka drzwi tuż przed jej twarzą.
Zeynep zostaje w korytarzu, z tacą w rękach i sercem pełnym niedopowiedzianych słów. W jej oczach pojawia się cień smutku – i coś jeszcze. Coś, co przypomina… walkę.
Powyższy tekst stanowi autorskie streszczenie i interpretację wydarzeń z serialu Rüzgarlı Tepe. Inspiracją do jego stworzenia był film Rüzgarlı Tepe 118. Bölüm dostępny na oficjalnym kanale serialu w serwisie YouTube. W artykule zamieszczono również zrzuty ekranu pochodzące z tego odcinka, które zostały użyte wyłącznie w celach informacyjnych i ilustracyjnych. Wszystkie prawa do postaci, fabuły i materiału źródłowego należą do ich prawowitych właścicieli.






